Vyšejšaja Liha
Ten manifest użytkownika Margo przeczytało już 1166 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
W ostatnich latach BATE całkowicie zdominowało rozgrywki, zawsze wygrywając ligę, jednak z roku na rok przychodziło im to z coraz większym trudem. Dramatyczny koniec oraz pomoc innych klubów pomagały im w osiąganiu sukcesu. Tym razem postawiłem sobie cel: przerwać dominację klubu z Borysowa raz na zawsze.
Po kolejnych wielu wzmocnieniach chcieliśmy zdobyć przynajmniej jedno trofeum: Puchar Białorusi lub Najwyższa Liga. Jako, że w tym pierwszym zostaliśmy pogrążeni przez naszego byłego napastnika Johnnego, który strzelił hattricka na naszym obiekcie i tym samym nas wyeliminował, została nam tylko druga opcja. Brazylijczyk nie był pierwszym, który po opuszczeniu Witebska strzelał nam gole. Do tego niezbyt lubianego grona można zaliczyć Usova, Skavysha, Ogara i kilku innych, ale wracając do poprzedniego tematu, liga musi być i będzie nasza!
Nie skończyło się tylko na słowach. Już od początku sezonu pokazywaliśmy, na co nas naprawdę stać. Po siedmiu rozegranych spotkaniach zgromadziliśmy 21 punktów i łatwo się domyślić, kto w nich zwyciężał. Bilans bramkowy wynosił 23:3 i zadziwiał jeszcze bardziej niż sama gra. Dzięki temu wyrobiliśmy sobie niezłą przewagę nad BATE, które miało problemy ze słabszymi rywalami.
Potem, oprócz jednej, dużej, bardzo dużej wpadki niewiele się zmieniło. Zwycięstwo za zwycięstwem. Wyrobiliśmy sobie ponad 20 punktów nad drugim w tabeli zespołem. Nie mieliśmy litości dla nikogo. Stanąć nam na drodze próbował Szachtior, Dynamo Brześć czy Naftan, jednak bezskutecznie. Tego roku graliśmy futbol nie z tej ziemi. O naszej sile decydował obrońca Matheus, najlepszy strzelec zespołu, a Kislyak i Rybalka, niczym maestro dyrygowali środkiem pola.
Na ziemię miała nas przywrócić Krylia Sowietow, rywal w Lidze Europejskiej. Według prasy trafiliśmy na jednego z najgorszych rywali. W końcu z czwartą ekipą w Rosji nie ma żartów. Okazało się, że z wicemistrzem Białorusi też nie. Na CSK sensacyjnie pokonaliśmy Krylię 3:1, bawiąc się z nią jak z ligowym średniakiem. Nie byliśmy za bardzo pewni awansu, 2 bramki zaliczki przy możliwości stracenia 4 lub 5 ? Jednak nie taki diabeł straszny jak go malują. Z Samary, gdzie byliśmy bombardowani przez pełne 90 minut, wywieźliśmy remis i gramy dalej! Warto wspomnieć, że tym rezultatem pomściliśmy BATE Borysów, które w 2005 roku odpadło z tym właśnie przeciwnikiem.
Jeżeli ktoś uważał, że Krylia jest dla nas zdecydowanie za mocna, to na kolejnym etapie trafiliśmy na Borussię Dortmund. Po pierwszej połowie na Signal Iduna Park już mogliśmy brać autografy i jechać do domu, ale nie zrobiliśmy tego. Po 2 trafieniach Martynovicha ( odkupionego od BATE ) wywieźliśmy z Niemiec cenne 2 gole i szanse na awans.
W Witebsku gra była bardziej wyrównana. Udowodniliśmy, że potrafimy grać z elitą europejską. Przez całą pierwszą połowę nie mógł trafić do siatki. Cieszyło mnie to, gdyż kontuzjowany był podstawowy bramkarz Lokomotivu, Gavrilov. Po wyjściu z szatni również graliśmy fantastycznie, a udokumentował to w 55 minucie Ramon. Na całym, pełnym tym razem stadionie, wybuchła niesamowita wrzawa. Od tego właśnie momentu to my graliśmy w fazie grupowej! Chciałem wprowadzić nawet dwóch dodatkowych defensorów, lecz niestety nie zdążyłem. Po chwili Borussia prowadziła już 2:1 i po niespodziewanych męczarniach przeszła dalej. Kto wie, czy z Gavrilovem i Alumoną w składzie nie sprawilibyśmy niespodzianki. Nie awansowaliśmy, ale pokazaliśmy, że należy się liczyć z klubami białoruskimi.
Po miłej przygodzie w Europie wróciliśmy do Najwyższej Ligi. Mimo, że poziom naszej gry znacznie zmalał, utrzymywaliśmy przewagę nad rywalami, która z kolejki na kolejkę wzrastała. Po lekkiej zadyszce powróciliśmy na właściwy tor. Ośmieszyliśmy MTZ-Ripo, FK Mińsk oraz Szachtiora, ale najbardziej cieszył mnie triumf nad Victorem Goncharenko. Dla BATE był to mecz ostatniej szansy. W razie porażki obrona tytułu graniczyłaby z cudem. Widać, że kibice przestali wierzyć w swoich podopiecznych. Na Stadionie Miejskim w Borysowie zjawiło się niewielu fanów. Ci, którzy mecz postanowili obejrzeć w telewizji, podjęli bardzo dobrą decyzję. Już po niespełna kwadransie z rzutu wolnego dał nam prowadzenie Sergey Kislyak, a po chwili mecz ustawił Georgi Kakalov, lecz nie bramką, a otrzymaną czerwoną kartką. Dzięki temu pozbawił kolegów jakiejkolwiek zdobyczy. Jeszcze w pierwszej połowie trafił niezawodny Matheus, a pod koniec spotkania honorową bramkę dla BATE zdobył Dmitry Molosh, wykorzystując jedenastkę. Tym samym staliśmy się nieoficjalnym mistrzem kraju. Do całkowitego spełnienia brakowało nam kilku oczek, które trafiły na nasze konto parę kolejek przed końcem rozgrywek.
I w ten o to niebywały sposób hegemonia Borysowa została wreszcie przerwana przez zespół, który kilka lat temu był całkowicie pozbawiony ambicji, sukcesów oraz woli walki. Miejmy nadzieję, że FK Witebsk przez następne lata już nie odda tronu!
Kilka statystyk:
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ