Premier League
Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 2078 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
DOGRYWKA Z: MICHAŁEM RYGLEM
Rozmawia Paweł Godman.
Osiągnął Pan już wszystko, dokąd teraz zmierza Manchester United?
Po więcej oczywiście. Wciąż nie osiągnąłem ostatniego celu podczas mojej przygody z United – wygrania wszystkich spotkań w sezonie. Nie chodzi mi bynajmniej o Premiership, bo to wydaje się być tylko kwestią czasu, mam na myśli wszystkie rozgrywki w jakich Manchester United uczestniczy. Po osiągnięciu tego celu będę mógł spokojnie odejść.
Jose Mourinho kiedyś twierdził, że zdobędzie mistrzostwo w Hiszpanii, i będzie pierwszym człowiekiem, który zdobył tytuł w lidze hiszpańskiej i angielskiej. Do dziś jednak mu się to nie udało, czy nie myśli Pan o przenosinach do Barcelony, czy Realu?
Muszę powiedzieć, że kierunek hiszpański nie bardzo mi odpowiada, a jeśli już miałbym się przenieść na Półwysep Iberyjski, to najprawdopodobniej objąłbym Valencię albo Atletico Madryt. Prowadzenie takich potęg jak Barcelona czy Real mija się z celem. Pewnie zaraz Pan spyta, czemu zatem objąłem United, prawda? Chodzi o to, że Barca i Królewscy byli, są i będą na szczycie, a gdy przejmowałem Czerwone Diabły, przeżywały one kryzys i wcale nie było powiedziane, że z miejsca zaczniemy wygrywać.
Ostatnio wśród starszych fanów United dało się słyszeć negatywne opinie na temat międzynarodowego składu United. Wiele osób wolałoby jednak oglądać więcej brytyjskich zawodników w składzie, a przecież będąc selekcjonerem Anglii ma Pan pełen przegląd najlepszych angielskich piłkarzy. Na co mozemy liczyć w tym temacie w przyszłości?
Rozumiem niepokój kibiców, ale zarazem zapewniam, że niedługo pojawi się w klubie więcej rodzimych zawodników, którzy powinni grać w pierwszym zespole United.
A kogo mógłby Pan wskazać, jako brytyjskie wzmocnienie United?
Myślę, że niedługo powinniśmy zobaczyć w koszulce MU Garego Cahilla i Joe Mattocka, a i coraz lepiej poczyna sobie Robert Ryan i może przebije się z rezerw do pierwszego składu.
Sporą obawę kibice mają też w stosunku do władz klubu jak i sytuacji finansowej. Odejście Glazera będzie oznaczało potężne problemy finansowe klubu. Czy nie uważa Pan, że powinien Pan dbać zarówno o jakość składu, jako o klubową kasę?
Pan prezes Glazer nigdzie nie odchodzi, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Poza tym, po kryzysie, który miał miejsce 4-5 lat temu nie ma już śladu, właściciele United się bogacą i co za tym idzie, inwestują w nasz klub. Nie ma powodu do zmartwień jeśli chodzi o sferę finansową, zapewniam wszystkich kibiców.
Wiele razy podczas Pańskiej kariery udawało Wam się wygrywać ważne mecze bramkami w końcówkach. Czy cieszy Pana to, ze zawodnicy grają do końca, czy wolałby Pan, aby zwycięstwa były pewne dużo wcześniej?
Oczywiście, chciałoby się wygrywać wszystkie mecze po 4-0 już do przerwy, ale wcale nie uważam tego za konieczne. Czasami warto zafundować kibicom mały horror, bo wtedy wiedzą, że muszą zostać do końca i oglądać widowisko. Gdybyśmy zapewniali sobie zwycięstwa szybko, jestem pewien, że około 75-80 minuty stadion byłby już całkowicie pusty.
Prawdziwie utalentowany manager poradzi sobie wszędzie. Czy spróbuje Pan kiedyś swoich sił w mniejszym klubie? Drzwi zespołów na przykład z dolnych stref Ligue Une czy Serie A na pewno są otwarte!
Jeśli chodzi o ewentualną zmianę pracy, to ostatnio dzwonił do mnie prezes Toulouse proponując mi powrót do starej pracy. Okazało się, że Didier Deschamps zupełnie nie sprawdził się w roli menedżera TFC. Jednak grzecznie podziękowałem i jak na razie, będę odmawiał kolejnym ewentualnym pracodawcom. Myślę, że jeśli zmienię pracę, to wyjadę do Włoch. Interesuje mnie Genoa albo Atalanta, gdyż są to zespoły perspektywiczne.
Beckham, Giggs, Scholes... w latach 90, i na początku poprzedniej dekady MU przyzwyczaiło fanów do fantastycznych wychowanków, legend klubu. Później jednak zespół nie wychował już tak fenomenalnych graczy, z czego to wynika?
Moim zdaniem, wynika to z tego, że ci wychowankowie cały czas grali na bardzo wysokim poziomie, poza tym United rosło w siłę, więc trzeba było inwestować w nowych graczy, którzy zapewnialiby sukces od razu, a nie czekać, aż wychowankowie dojrzeją do wieku, w którym będą mogli dzielić i rządzić.
A czy obecnie wśród młodzików widzi Pan kogoś, kto mógłby dorównać dawnym gwiazdom z "Piekła" rodem?
Ależ oczywiście. Na pierwszym miejscu jest Robert Ryan, niesamowity zawodnik, który już teraz ociera się o reprezentację Anglii. Wszelkie predyspozycje do tego, żeby zostać geniuszem ma także Patryk Sypniewski, ten chłopak naprawdę potrafi wiele. Myślę, że spore szanse na wybicie się mają także Jonny Jones, Eugeny Korchagin i Scott Davison.
W mediach krążą plotki, jakoby Pana asystent Mike Phelan otrzymał ofertę pracy od kilku klubów Premiership, czy to prawda?
Nic mi o tym nie wiadomo.
Gdyby jednak takie oferty się pojawiły, czy namawiałby go Pan do pozostania w klubie?
Nie musiałbym. <śmiech> Mike jest tak przywiązany do pracy w United, że nawet gdybym go zwolnił, to i tak widywałbym go codziennie w klubie. <śmiech>
A kto, w razie ewentualnego odejścia Phelana ma szansę na objęcie tego stanowiska?
Hmm... myślę, że gdyby Mike odszedł, to na jego miejsce zatrudniłbym Remy’ego Garde, który obecnie jest asystentem Seana O’Driscolla w Newcastle. Znam go jeszcze z czasów Toulouse i na pewno dobrze byśmy się rozumieli.
Przejdziemy teraz do serii szybkich pytań. Proszę dokończyć zdania
Nie zostałbym menadżerem, gdyby nie... moje zainteresowanie piłką nożną.
Gdyby nie piłka nozna, byłbym... komentatorem sportowym.
Początkującym menadżerom poradziłbym, żeby... nie załamywali się po pierwszej porażce.
Gdyby nie Rooney... to Fletcher byłby kapitanem MU, a Agbonlahor miałby stałe miejsce w kadrze Anglii.
Gdyby nie sir Ferguson... to nie byłoby mnie w Manchesterze.
Mój najlepszy transfer... jeszcze przede mną.
Najbardziej żałuję, że nie gra już u Nas... David Beckham.
Najbardziej tęsknię za polskim... jedzeniem, to w Anglii bywa okropne.
Gdybym miał wybór, pomiędzy prowadzeniem kadry Polski i Anglii, wybrałbym... już wybrałem Anglię.
Pozasportowe marzenie mojego zycia... wreszcie nauczyć się gotować.
Gdyby zależało to ode mnie, zostałbym w Manchesterze jeszcze przez... 3 lata, do wypełnienia kontraktu.
Żeby poprowadzić Man City musiałbym... rozwiązać Manchester United.
Sprzedam Rooneya, jeśli dostanę... nowy stadion na 250 tysięcy miejsc i odrzutowiec klubowy.
Inny klub z Premiership, który chciałbym prowadzić, to... Everton, bez dwóch zdań.
Barclays Premier League, 10 kolejka, 1-2.11.2014 r.
Manchester United 1-1 Liverpool FC
Rooney 10’ Torres 54’
Man of the Match – Moussa Sissoko, ocena 7,5.
MU – LFC -> statystyki meczowe.
MU – LFC -> statystyki zawodników.
W lidze prowadzi Manchester United, mając 28 punktów. Na drugim miejscu City, z 4 punktami straty.
Champions League, 4 kolejka fazy grupowej, 4-5.11.2014 r.,
Manchester United 0-0 Atletico Madryt
Man of the Match – Sergio Asenjo, ocena 7,7.
MU – AM -> statystyki meczowe.
MU – AM -> statystyki zawodników.
W grupie B prowadzi United, z 10 oczkami. Na drugiej pozycji z siedmioma punktami Atletico.
Lekko podłamani wyruszaliśmy do Londynu, na mecz z Chelsea. Wciąż miałem w głowie kubeł pomyj, jaki wylała na mnie Liz za nie wygranie meczu z Liverpoolem. Oczywiście nic nie pomogły tłumaczenia, że remis to też dobry wynik i że następnym razem wygramy. Na szczęście moja narzeczona postanowiła mi wybaczyć, stwierdzając przy tym, że jeśli nie wygramy z Chelsea, to mogę się pożegnać z mieszkaniem u niej przez tydzień. Miałem więc motywację, bo muszę się wam przyznać, że Liz ma wygodniejsze łóżko ode mnie i wolę wyspany chodzić do pracy. A Chelsea już powoli łapała rytm po odpadnięciu z fenomenalnym Sunderlandem w czwartej rundzie Pucharu Browca. Jednakże dopiero powoli, więc mieliśmy spore szanse na pokonanie The Blues, pomimo dwóch remisów z rzędu. Specjalnie na Chelsea opracowałem nowiuśką wersję 4-2-2-2, żeby zagrać tak wąsko, że piłkarze Bałakowa nie będą wiedzieli, co się dzieje. Na mecz postanowiłem desygnować taką jedenastkę:
Nie spodziewałem się jakiegoś wielkiego widowiska, Chelsea w tym sezonie ligowym zawodzi, o ile za zawód można uznać czwarte miejsce. Tak czy inaczej, klub Abramowicza zawsze jest groźny. Mecz rozkręcał się bardzo powoli, co wskazywało na to, że moi piłkarze wrócili do stylu z początku sezonu, kiedy to bramki padały albo pod koniec pierwszej połowy, albo po przerwie. W 24 minucie kontuzji doznał Azpilicueta, ale nie było to nic poważnego. 10 minut po tym wydarzeniu Rooney sprytnym strzałem po znakomitym podaniu Messiego umieścił piłkę w siatce. Tuż po bramce „posypał się” John Terry i wystąpiła konieczność zmiany. Po przerwie dominacja MU była jeszcze bardziej widoczna, czego najlepszym dowodem okazała się druga bramka Rooney’a w 68 minucie. Teraz już nic nie mogło odebrać zwycięstwa United a i ja byłem pewien tego, że będę się wysypiać.
Chelsea – United -> widok ogólny.
Chelsea – United -> statystyki zawodników.
Już trzy dni po meczu z Chelsea czekało nas starcie z rozpędzonym Sunderlandem. Drużyna Steve’a Bruce’a wygrała 4 mecze z rzędu więc postanowiłem... dać odpocząć pierwszej jedenastce i postawić na zmienników. Nie, nie zwariowałem. Czarne Koty musiały się napracować, żeby wygrać te spotkania, więc musieli być co najmniej podmęczeni, natomiast moi rezerwowi byli wypoczęci i głodni gry, co powinno się uwidocznić zwłaszcza w końcowych minutach spotkania. Jedenastka zmienników na Sunderland wyglądała tak:
United – Sunderland -> formacje.
Tym razem na bramki nie trzeba było długo czekać. Niecałe półtora minuty po pierwszym gwizdku sędziego, jeden z trzech podstawowych graczy (jeszcze Mertesacker i Ochoa), Yoann Gourcuff zdobył gola świetnym strzałem z dystansu. Jednakże gracze MU nie zdecydowali się na pójście za ciosem i tempo gry zdecydowanie spadło i to pomimo aż 9 strzałów na bramkę byłego bramkarza United – Miroslava Novaka ze Słowacji. Sunderland dość chimerycznie przekraczał linię środkową boiska, a gdy to się już stało, to zazwyczaj akcja drużyny Bruce’a kończyła się strzałem w trybuny. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, a i po gwizdku sędziego rozpoczynającym drugą połowę nic nie zapowiadało kolejnych bramek. Wtedy do roboty zabrał się Gourcuff wraz z Delfouneso. Najpierw ten drugi wyłożył piłkę pierwszemu, dzięki czemu Yoann zdobył w 58 minucie gola na 2-0, a 8 minut później Francuz postanowił się odwdzięczyć 23 letniemu Anglikowi i Delfouneso ustalił wynik spotkania na 3-0. Wydaje mi się, że po prostu mamy zapisane w genach powstrzymywanie drużyn łapiących zwycięski rytm. Fajnie, nie?
United - Sunderland -> widok ogólny.
United – Sunderland -> statystyki zawodników.
Niestety, Premiership to ciężka liga i trzeba tu grać co trzy dni. Po rozegraniu meczu z Chelsea 9.11 nadeszło spotkanie z Sunderlandem 12.11 i idąc za ciosem, pojedynek z Birmingham 15 listopada. Pierwszy skład w większości wypoczął przez te sześć dni wolnego, toteż problemów ze skompletowaniem składu nie było. Osobiście jednak nie podobała nam się wizja gry w Birmingham na kotle, jakim jest stadion St. Andrews. Ciasno tam i kibice, którzy tłumnie odwiedzili ten obiekt w dniu meczu już przed pierwszym gwizdkiem stworzyli nieprzyjazną nam atmosferę. Niemniej liczyłem na siłę mojej jedenastki, która na ten mecz wyglądała tak:
Birmingham – United -> formacje.
Zważywszy na tą atmosferę, nie zdziwił mnie fakt, że gra United się nie układała. Każde nieudane zagranie graczy Czerwonych Diabłów było kwitowane głośnymi ironicznymi oklaskami. Potwierdzała się moja teza o tym, że Gourcuff gra jeden mecz znakomity i jeden tragiczny. Ten drugi był właśnie 15 listopada przeciw Birmingham. Do przerwy, ku zadowoleniu 25 tysięcy kibiców, wynik był bezbramkowy. W szatni próbowałem potrząsnąć trochę moimi niemrawymi grajkami, z dość miernym skutkiem. Jedynie Rooney wydawał się podbudowany moją genialną przemową motywacyjną i liczyłem na to, że w drugiej połowie pociągnie swoich kolegów z drużyny do walki. Jednak minuty upływały, a wynik wciąż 0-0. W 72 osiągnąłem szczyt wk... zdenerwowania na Gourcuffa i Aguero, który o dziwo także zawodził. W ich miejsce weszli Rossi i Messi. Jak się okazało, była to znakomita decyzja, bowiem nie minęło pół minuty a ci dwaj piłkarze świetnie rozegrali piłkę i w końcowej fazie akcji Messi podał do Rooney’a, a ten wreszcie strzelił na 1-0. Po tej bramce trybuny po prostu zamarły, piłkarze Birmingham też nie mieli już pomysłu na grę, a United postanowiło zaczekać do końcowego gwizdka. Wynik nie uległ zatem zmianie i udało się wyjechać z St. Andrews z trzema oczkami.
Birmingham - United -> widok ogólny.
Birmingham – United -> statystyki zawodników.
Dzięki błogosławionej przerwie reprezentacyjnej (Puk.. puk.. Kto tam? Nowe Angielszczaki.) dostaliśmy o 3 dni więcej na przygotowanie się do kolejnego spotkania w Premiership. W ramach 14 kolejki mieliśmy się zmierzyć z Tottenhamem na Old Trafford. Pomimo tego, że niektórzy gracze wyjechali na zgrupowania swoich reprezentacji, to udało się ich doprowadzić do „stanu używalności”. Jednakże mając w perspektywie cholernie ciężki wyjazd do Genui na spotkanie z cholernie niewygodną Genoą, postanowiłem oszczędzić kilku ważniejszych piłkarzy. Zagrałem też dość ryzykownie, dając Rodwella na środek obrony. Ogólnie skład na Spurs to połączenie rutyny z młodością. Miałem nadzieję, że ta mieszanka okaże się wybuchowa.
Koguty weszły na stadion jakby przerażone, zaraz po nich na boisko wkroczyli moi piłkarze i przywitała ich burza oklasków, co jeszcze spowodowało, że Spurs już prawie w ogóle nie chciało się grać. Wyglądało na to, że bramki będą kwestią czasu. Niestety, dość długiego. Dopiero w 38 minucie impas przełamał Marco Verratti, który coraz częściej jest brany pod uwagę przy ustalaniu składu meczowego. Następną bramkę dane nam było zobaczyć pięć minut po przerwie, kiedy to drugiego gola dla United w tym sezonie zdobył Messi. Tottenham po prostu nie mógł poderwać się do walki, więc ograniczył się do kopania piłki na własnej połowie, a gdy zagrożenie straty futbolówki było dość spore, jeden z graczy Spurs po prostu wybijał piłkę hen daleko. Raz im się nie udało i wykorzystał to w 80 minucie Giuseppe Rossi ustalając zarazem wynik spotkania na 3-0. Zawodnicy Tottenhamu po końcowym gwizdku głośno odetchnęli z ulgą i zeszli z murawy, podczas gdy moi piłkarze dziękowali blisko 98 tysiącom kibiców za żywy doping. Kolejne trzy punkty dla United!
United - Spurs -> widok ogólny.
Wtorek, 26.11.2014 r., godzina 13.50 -> stadion Moss Lane w Altrincham.
- Moim zdaniem powinniśmy trenować na Old Trafford.
- A myślisz, że mnie interesuje to, co ty mówisz, Verratti?
- A gdzie tam, ale wie pan, warto się było wypowiedzieć.
- Wy i ta wasza wolność słowa. Dobra pajacyki, z Tottenhamem było miło, świeżo i przyjemnie, ale Genoa powinna być co najmniej trzykrotnie cięższym wyzwaniem.
- Mhm, na pewno. Może jeszcze powie nam pan, że Słońce krąży wokół Ziemi a jakąś ekipę z Polski zobaczymy niedługo w Lidze Mistrzów, hę? – odburnknął Skjelbred.
- Słuchaj, ja wiem, że ostatnio rzucił cię chłopak, ale to nie powód do krytykowania tego co mówię, zwłaszcza, że nie masz żadnych dowodów na to, że Genoa będzie łatwiejsza od Tottenhamu. A teraz zanim zaczniesz znowu mówić od rzeczy, pójdziesz zrobić... hej, Rooney, rzuć na odczepnego jakąś liczbę!
- Emm.. sześć, trenerze.
- Kurde, naprawdę liczyłem na twoją manię wielkości, no ale trudno, Skjelbred, sześć kółeczek po stadionie, ruchy. A, jak już tam będziesz, to sprawdź, czy trawa jest przystrzyżona. Reszta z was – rozejść się.
- A pan co będzie robił? – spytał Schwaab.
- A pan, a pan, a pan, a pan! Idź ty się Schwaab utop w kwasie. Będę robił klocki do Scrabbli za pomocą puree i ciekłego azotu, chociaż... nie, dzisiaj poniedziałek, zajmę się wypychaniem kolejnej wiewiórki do mojej armii wiewiórek.
- Na litość Boską, po co panu armia wiewiórek?! – wykrzyknął przerażony Crisetig.
- A bo nietoperze już mi się znudziły. Dość tych pytań, won mi stąd bo niewyżytym Skjelbredem poszczuję!
Udałem się na lunch do pobliskiej restauracji, gdzie spotkałem...
- Co? Pan trener Gasperini? Co pan robi w Manchesterze?
- A przyjechałem obejrzeć mecz United i porozmawiać z władzami City, interesuję się Eduardo – odparł trener mojego najbliższego przeciwnika.
- Rozumiem, ale czy nie powinien pan przygotowywać Genoi do meczu z nami?
- Nie, dla mnie to nie ma sensu. Marzenia o zawojowaniu Ligi Mistrzów zostawiamy na przyszły sezon, może wtedy uda nam się nie trafić w fazie grupowej na was. Teraz skupiamy się na lidze.
- Czyli mam rozumieć, że wygramy bez problemów?
- A skąd, moi piłkarze powiedzieli, że dopiero po tym meczu się poddadzą, wciąż mamy przecież szanse na dogonienie Atletico, co prawda matematyczne, ale zawsze jakieś. Łatwo nie będzie, panie Rygiel.
- No to cóż... szkoda, myślałem, że zbytnio się nie przemęczymy, no ale trudno. Niedługo wylatujemy, chce pan się z nami zabrać?
- Szczerze powiem, że właśnie na to liczyłem, dziękuję bardzo.
Zjedliśmy jeszcze nasze posiłki i udaliśmy się na lotnisko, gdzie czekał na nas samolot British Airways do Genoi. Po przylocie pożegnaliśmy się z trenerem Gasperinim, życząc sobie przy tym powodzenia podczas jutrzejszego spotkania. Po wymianie uprzejmości pojechaliśmy całą drużyną pozwiedzać Genuę i około 23 wróciliśmy do hotelu.
Środa, 27.11.2014 r., godzina 18.30 -> stadion Luigi Ferraris w Genui.
- Ludzie! Dzisiejszy mecz będzie najcięższym meczem w tym miesiącu! Zapomnijcie o remisach z Loserpoolem i Atletico, to było łatwe. Dzisiaj te pajacyki dadzą z siebie 150 procent. Czego zatem wymagam od was?
- Matko, czyżby 150 procent? – spytał Azpilicueta.
- Ile! Razy! Mam! Ci! Powtarzać! Nie! Odpowiadaj! Pytaniem! Na! Pytanie!! Zrozumiałeś!?
- Jasne, spokojnie, niech się pan nie bulwersuje.
- Jak ja mam się przy tobie baranie nie bulwersować, no powiedz mi?!
- Normalnie, niech się pan powyżywa na kimś innym!
- Azpilicueta, chcesz dzisiaj nie wejść na boisko?
- Dobrze już dobrze, nie będę.
- No ja mam nadzieję. Ej, Ryan, wszystko z tobą w porządku?
- Ze mną? – spytał młody Anglik.
- Nie, ze mną. No oczywiście, że z tobą. Nie bój się, wyjście w pierwszym składzie nie gryzie.
- Że co?!
- ŻE COOO!? – wykrzyknął Rossi.
- To, niefabryczny matole! Wziąłem cię do Włoch jako tłumacza, nic więcej.
- Przecież Lorenzo jest Włochem!
- A, fakt. Widzisz? Przynajmniej cię zabrałem, tak to nie byłbyś do niczego potrzebny. Robert, odstresuj się! Jak tak bardzo prosisz, to cię zmienię w przerwie, chcesz?
- Mhm..
- No tośmy się dogadali. Dobra, panowie, wywieszam wam skład!
- Eeej.. czemu znowu jestem na ławce? – spytał Gourcuff.
- Mam nadzieję, że to nie był początek gry w 20 pytań. Yoann, powiem ci jedno słowo, które rozwieje twoje wątpliwości, gotowy?
- Jasne.
- Uważaj, nadchodzi... nadchodzi... Birmingham.
- Cholera. Wiedziałem, że to trener wyciągnie.
- Mam nadzieję, że tym razem zaopatrzyłeś się w coś pod twoje cztery litery. Bo dzisiaj jest cholernie zimno.
- Mam, spokojna pana rozczochrana.
- Matko, mam popsutą fryzurę... Dobra, idźcie na boisko, ja zaraz przyjdę.
Wchodząc na płytę stadionu znowu wyglądałem perfekcyjnie i mogłem się zabrać za oglądanie meczu. Spotkanie przebiegało w dość żwawym tempie. Piłkarze Gasperiniego zgodnie z jego zapowiedziami wyrabiali 300% normy. Jednak to i tak było za mało na United. W 20 minucie gola technicznym uderzeniem zdobył Messi. 15 minut później poprawił Verratti i było praktycznie po sprawie. Po przerwie Włochów pogrążył Aguero i wynik na Luigi Ferraris brzmiał 3-0 dla United, co oznaczało, że wywalczyliśmy sobie awans do kolejnej rundy Champions League.
Genoa – United -> widok ogólny.
Genoa - United -> statystyki zawodników.
- Dziewczyny, oświadczyłem się Liz – zacząłem rozmowę z jej najlepszymi przyjaciółkami.
- Aaa!! How sweet! – wykrzyknęły obie.
- Ale... nagle zapomniałyście, jak się mówi po polsku?
- No, to znaczy.. tak – odparła Natasha.
- Tash, no znaczy nie, yes znaczy tak. Comprende?
- Si senor. Ale.. co zamierzasz teraz zrobić?
- No... ożenić się z nią. Przecież taki jest cel oświadczyn.
- Nie rób z niej głupiej, dobrze wiesz, o co jej chodzi – wypaliła druga – Jenny.
- No wiem, wiem... planuję dopilnować, żeby maluch urodził się cały i zdrowy, oraz żeby Liz nie popadła w jakąś depresję. I tu wkraczacie wy.
- Czemu?
- Musicie być przy niej, kiedy mnie nie będzie i starać się trzymać od niej złe myśli z daleka.
W tym momencie dopiero zdałem sobie sprawę, że jestem w niej naprawdę zakochany. To nie będzie ślub ze względu na dziecko, tylko ślub ze względu na... aż mi głupio to przyznać... miłość.
- I jak, zrobicie to?
- Damy z siebie wszystko...
Dzisiejszy manifest na pewno powstawałby dłużej (o ile w ogóle), gdyby nie Godman, który przygotował wszystkie pytania do wywiadu, za co jeszcze raz, bardzo serdecznie mu dziękuję.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Lubisz to? |
---|
Jeżeli korzystasz z Facebooka, wpadnij na profil CM Rev, kliknij "Lubię to" i bądź na bieżąco ze wszystkim nowościami dotyczącymi świata Football Managera oraz oficjalnej strony serii w Polsce. Jest nas już ponad 12 tysięcy. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ