Informacje o blogu

Frankly, I don't give a damn

Eastwood Town

Vanarama National League North/South

Anglia, 2011/2012

Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 1660 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

- Hammond, dobrze zacząłeś, ale to o niczym nie świadczy. Równie dobrze możesz przewalić wszystkie spotkania do końca sezonu - stwierdził prezes, poklepując mnie po ramieniu.

- Równie dobrze mogę tu być gdy pana już nie będzie - odparłem rozluźniony.

- E, nie pozwalaj sobie. Przypominam Ci, kto Ci płaci i kto jest w tym klubie dłużej. Osiągnij coś, a potem wyjeżdżaj z takimi tekstami. Bo jak znam życie, a znam je dobrze, to prędzej czy później powinie Ci się noga. I zgadnij, kto będzie pierwszym, który zacznie kopać Ci dołek?

- Pan?

- Nie - odparł z rozbrajającym uśmiechem - ja akurat zacznę go zasypywać. Nie po to Cię ściągnęliśmy, żeby Cię od razu zwalniać. Media, kibice - oni zaczną kampanię. Pierwsza wpadka jeszcze ujdzie w tłoku, druga może też, no... nawet trzecia. Ale kolejne będą się równały tylko chusteczkom.

- Chusteczkom? Myśmy tam zawsze śpiewali, a nie machali chusteczkami.

- Ja Ci załatwię chusteczki, jak chcesz.

- Szczerze mówiąc to wolałbym ręczniki, bardziej widać.

- Lubię Cię, Hammond, nie spieprz tego wynikami.

Przed spotkaniem z Blyth zarządziłem projekcję filmu 300. Kilku graczy wyszło, tłumacząc się jakimiś nadgodzinami w Salisbury's czy gdzieś tam. Mówili, że muszą robić za dwóch, bo ostatnio przyszedł nowy właściciel i wywalił wszystkich Polaków za kradzież niskoprocentowego alkoholu do rzekomo rewolucyjnego systemu czyszczenia podłóg. Zapytani, co z tego mają odpowiedzieli, że też alkohol, tylko jakby mniej niż Polacy. Rozsądna umowa. Reszta powiedziała, że z chęcią obejrzy 300, bo to lepsze niż Coronation Street, które leciało wtedy w telewizorni. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko przytaknąć i rozpocząć projekcję.

Czterogodzinna podróż do Blyth to jedna z najdłuższych jaką mamy zapisaną w terminarzu, ale za to niesamowicie malownicza. Prezes zasponsorował nam dłuższą podróż, bo przez park narodowy North York Moors oraz wschodnim wybrzeżem przez Hartlepool i Sunderland, żeby gawiedź zebrana w autokarze pooglądała chociaż z okien morze. Postój na zachwycanie się zdecydowanie przyniósł oczekiwane efekty.

Zaczęło się nieciekawie, Szynka z orła wbiła nam bramkę ku uciesze aż ponad 450 kibiców już w piątej minucie. Spartanie myśleli, że to już po zawodach i mogą do końca kontrolować przebieg meczu, więc zaczęli swobodnie podawać. Niestety, są w szóstej lidze, więc nie umieją prosto kopnąć. Już siedem minut później po dośrodkowaniu Morrisa, gola główką strzelił Andreas Aakre. Blyth próbowało zareagować, ale ich kopniaki Leonidasa trafiały w powietrze, a nie do siatki. Borsuki za to zaatakowały drogą naziemną, co przyniosło efekt w postaci gola Fergusa Bella w 32 minucie.

Tuż po przerwie świetnie wykorzystaliśmy ospałych po wyjściu z term graczy Blyth, Wroblewski typowo argentyńskim prostopadłym podaniem rozerwał linie obronne pod Termopilami, a Morrisowi udało się zadać kolejny cios w morale przeciwnika. Jakiekolwiek emocje zakończyły się po kilkunastu minutach, kiedy to byliśmy świadkami kopii pierwszej bramki dla nas. Tym razem wrzucał Oversluizen, a dzieła dokończył Dunne. I tak wróciliśmy z Blyth z tarczą.

Conference North [3/42], 20/08/2011
Blyth [14] 1-4 Eastwood [1]
(Eaglesham 5 - Aakre 12, Bell 32, Morris 48, Dunne 65)
MoM - Lee Morris [8.7]

Następny mecz to pierwsze z trzech spotkań rozegranych w domu w tym miesiącu! Śmiałem się, że to trochę jak Lakersi w trakcie Grammy Tour, ale oczywiście Kobe i spółka wyszliby z Conference jeszcze podczas lokautu. Nas za to czekało Gloucester, które po bardzo zobowiązujących trzech kolejkach wdrapali się na piąte miejsce. My z bilansem bramkowym 9-3 i na pierwszym miejscu w tabeli, oczywiście.

Na trybunach zaledwie 430 widzów, mniej niż w końcówce zeszłego sezonu podczas walki o baraże. Gdyby na każde nasze spotkanie przychodziło tylu widzów, zarabialibyśmy niecałe cztery tysiące funtów. Oczywiście nic to w porównaniu do takiego City czy United, które też zarabiają niecałe cztery, ale już miliony. Kiedyś tam będziemy, na razie trzeba się mierzyć z Gloucester.

Zaczęło się po raz kolejny nieciekawie, po 12 minutach byliśmy już do tyłu po golu Edwardsa. Na szczęście w miarę szybko zareagował ten, po którym się tego najbardziej spodziewałem - Morris. Doświadczony zawodnik w 26 minucie wpakował piłkę do siatki wyrównując stan meczu. Do przerwy nic specjalnego już się nie wydarzyło.

Po przerwie zresztą też nic na to nie wskazywało. Piłka niczym piłeczka do pingponga wędrowała z jednej połowy na drugą - bez jakiegokolwiek specjalnego zagrożenia dla nas czy Gloucester. Na kwadrans przed końcem jednak tłumy zebrane na trybunach przecierały oczy ze zdziwienia, bowiem popis nieskończonego debilizmu dał bramkarz Gilpin przepuszczając strzał Coupe'a, który złapałby nawet mój dziadek z balkonikiem. Gdy wszyscy przygotowywali się do opuszczenia stadionu, Borsuki zaśmiały się jako ostatnie - Simon Dunne po wrzutce Morrisa z rogu i znowu był remis, tym razem już na stałe. Zamiast łez i przekleństw były uśmiechy, tylko prezes pokazał z trybuny gest, który ewidentnie wskazywał na podcinanie nogi. Niedoczekanie.

Conference North [4/42], 27/08/2011
Eastwood [1] 2-2 Gloucester [5]
(Morris 26, Dunne 88 - Edwards 12, Coupe 75)
MoM - Mitchell Hanson [7.7]

Mieliśmy tylko trzy dni na przygotowanie się do spotkania z Workington, które jednak było znacznie niżej notowane niż Gloucester. Jednak trzy dni dla pracujących amatorów to mało w porównaniu do koszących kupę forsy celebrytów. W związku z tym musiałem dokonać kilku zmian, mając nadzieję, że nie ucierpi na tym jakość. We wtorek o 19.45 też ciężko oczekiwać tłumów (w ogóle ciężko oczekiwać tłumów, jednak przyzwoite 420 osób się zjawiło.

Większość gawiedzi zgromadzonej na trybunach kierowała się w stronę pubów po katastrofalnie nudnej pierwszej połowie, ale na szczęście nikt nie wyszedł, bo prezes im nie pozwolił, choć sam stwierdził, że ten mecz jest tak nudny jak kubek kefiru. Na szczęście w drugiej połowie było już o pięć bramek lepiej. Strzelanie rozpoczął osiem minut po przerwie debiutujący Edwin Ellis, którego sprowadziłem do klubu po meczu z Blyth. Gorszy nie chciał pozostać najlepszy dotychczas młody snajper - Fergus Bell i w 70 minucie podwyższył na 2-0. Ellis chciał jednak pokazać, że to jego dzień i po chwili dołożył drugie trafienie. Strzelanie do jednej bramki przerwał 180 sekund później McSporran, ale ostatnie słowo i tak należało do Borsuków, bo gola zdobył genialnym jak na standardy Conference North strzałem z dystansu Oversluizen. Nie muszę chyba dodawać, że po takiej przejażdżce znaleźliśmy się na pozycji lidera.

Conference North [5/42], 30/08/2011
Eastwood [2] 4-1 Workington [17]
(Ellis 53 i 75, Bell 70, Oversluizen 87 - McSporran 78)
MoM - Ivan Oversluizen [9.0]

Aż jedenaście dni dzięki... nie wiadomo na co nam potrzebnej przerwie reprezentacyjnej mieliśmy na regenerację i właściwe przygotowanie do meczu z Corby. Oczywiście mogliśmy jechać przez Leicester, ale znacznie lepsza droga wiedzie przez Rutland Water - rezerwat przyrody będący zarazem rezerwowym zbiornikiem wody pitnej dla Anglii oraz jednym z największych sztucznych jezior w Europie. Po odświeżającej wycieczce przez rezerwat byliśmy w pełni sił i (choć mniejsza w tym zasługa rezerwatu) bardzo dobrze zmotywowani.

Było to widoczne już po sześciu minutach spotkania z Corby. Wtedy to Fergus Bell otworzył worek z bramkami, co w połączeniu z miażdżącą przewagą w pierwszych minutach spotkania zwiastowało ostre strzelanie. Szybko jednak nasz entuzjazm opadł, ale nie dlatego, że straciliśmy bramkę lecz z powodu przejęcia piłki przez Corby, które wyraźnie chciało ją zszyć na nowo i nadać jej nowe, abstrakcyjne wzornictwo. Przez to równie dobrze większą część pierwszej połowy równie dobrze moglibyśmy stać, bo przeciwnicy podawali futbolówkę między sobą. Dopiero w 40 minucie gapiostwo jednego z graczy rywala źle podał, piłkę przejął Llacer, wrzucił do środka, a tam potężną petardą pod poprzeczkę popisał się Oversluizen. Corby zdało sobie sprawę, że nie tędy droga i postanowili dostarczać nam piłkę pod nogi - w 45 minucie Ellis podwyższył wynik na 3-0. Po przerwie z rogu wrzucił Llacer, a gola zdobył Hanson. Rezultat ustalił Dunne celną główką z kilku metrów. Po sześciu kolejkach mieliśmy 16 punktów i bilans bramkowy 20-6.

Conference North [6/42], 10/09/2011
Corby [17] 0-5 Eastwood [1]
(Bell 6, Oversluizen 40, Ellis 45, Hanson 49, Dunne 69)
MoM - Mitchell Hanson [9.3]

Home stand we wrześniu kończyliśmy spotkaniem z Worcester. Mimo relatywnie wysokiej pozycji, jaką zajmowali nasi rywale, byliśmy pewni swego. Wszystko układało się po naszej myśli, zgranie drużyny rosło z meczu na mecz, w szatni panowała coraz lepsza atmosfera. Ci chłopcy chyba sami nie myśleli, że można się tak ekscytować piłką nawet w szóstej lidze angielskiej. Chyba o to w tym chodzi, nie mamy pieniędzy, ale niesiemy ze sobą na boisko niezmierzony entuzjazm, wielkie serca pełne wiary i nadziei. A może po prostu powinienem iść spać? Zresztą, na razie to tylko grą i wynikami możemy się cieszyć.

Na fali poprzednich zwycięstw liczyłem na naprawdę łatwą przeprawę. Tymczasem niemiłosiernie męczyliśmy się z Worcester, które postawiło przed bramką pomnik samego Williama Wallace'a i koło gospodyń wiejskich z Worcester. W związku z tym ciężej było przebić się przez ich obronę niż przez granicę polsko-rumuńską w 1939. Udało się dopiero dzięki wydatnej pomocy jednej z gospodyń wiejskich, która zaczęła obtłukiwać Ellisa wałkiem myląc go ze swoim synem. Wszystko pewnie byłoby w porządku, gdyby nie to, że było to pole karne. I tak po potężnym kropnięciu Woodhouse'a od 57 minuty prowadziliśmy 1-0. Potem poszło jak z płatka, dziesięć minut później Ellis przebiegł koło pani, która już nie chciała (do dziś nie wiadomo czemu) go bić, ten strzelił na bramkę i było 2-0. A trzecią bramkę wbili sobie gracze Worcester, a dokładnie jakiś Gonzalez. Biedny spotkał się z sześcioma wałkami i trzema parami drutów. A my zeszliśmy do szatni, myślami będąc już w domach... cała BSN mogła czyścić nasze borsucze łapki z zazdrością patrząc na nasze pierwsze miejsce w tabeli!

Conference North [7/42], 17/09/2011
Eastwood [1] 3-0 Worcester [8]
(Woodhouse 57 kar., Ellis 67, Gonzalez 78 sam.)
MoM - Andreas Aakre [8.3]

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.