Premier League
Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 2683 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
To nie będzie żaden wiersz, nie mam też w planach ubarwionego opowiadania, z mnóstwem pięknych zwrotów i innymi rzeczami. Zobaczymy, co wyjdzie.
Manchester City sprowadza z Porto Antonio Valencię! Dwudziestodziewięcioletni Ekwadorczyk przybył na Etihad Stadium za 12,5 miliona funtów i tym samym dołączył do Lassany Diarry i Yaroslava Rakitskyi'ego, którzy przybyli do Manchesteru tuż po rozpoczęciu styczniowego okna transferowego. Łącznie City wydało już 54 miliony funtów! Przypomnijmy także, że do Arsenalu został sprowadzony Omer Toprak z Bayeru Leverkusen, a Chelsea znalazła pieniądze na Moussę Sowa i Jacka Robinsona. Wciąż jednak nieznane są wzmocnienia Evertonu. Wobec kontuzji Marco Reusa, wyłączającej go z gry na dwa miesiące, nieuniknionym zdaje się sprowadzenie jakiegoś zawodnika. Co ma w planach manager The Toffees? Dowiemy się tego już niedługo.
- Ta, gówno się dowiecie, banda pismaków. John, dawaj telefon. Zaczynamy negocjacje.
- Do kogo wykręcić?
- Do Tottenhamu. Kibice mnie zawieszą na bramie Goodison, jak im nie sprowadzę kogoś z nazwiskiem.
- Każdy piłkarz ma nazwisko - z nieskrywaną ironią w głosie odparł John.
- Zamknij ryj, cwaniak się znalazł. Wykręciłeś? To dawaj, a nie bawisz się w Milionerów.
***
- Słucham?
- Cześć, Michał Rygiel, manager Evertonu z tej strony. Proszę mnie połączyć z kimś, z kim mogę pogadać o transferze.
- Już łączę z panem Laudrupem.
- Nie deb... Debbie. Nie chcę rozmawiać z managerem, on się tam nic nie zna. Łącz mnie z jakimś dyrektorem sportowym, nie wiem, kierownikiem drużyny, a nie z niekompetentym Duńczykiem.
- Skąd pan wiedział jak mam na imię?
- Każda sekretarka ma na imie Debbie.
- Już łączę z panem Laudrupem.
- Nie! Albo dobra, łącz i dziękuję, możesz wracać do układania pasjansa.
- Również dziękuję.
- Halo, Miszael?
- Miszael, Miszael. Słuchaj Laudi, musimy to załatwić szybko, bo zaraz idę gadać na ostatni trening przed meczem. Krótkie pytanie - ile za Bale'a?
- Jak to ile?
- Coś Ty, dopiero słuchać się nauczyłeś po angielsku? Ile pieniędzy! Funtów, kopiejek, koron, złotówek, euro, ile?
- Nie nie, nie rozumiemy się. Ty chcesz kupić Bale'a?
- Nie, tak o sobie dzwonię, lubię czasami porozmawiać z kimś inteligentnym.
- To świetnie, bardzo mi miło. Ale ten, Gareth nie jest na sprzedaż.
- Daję pięć milionów.
- Kpisz czy o drogę pytasz?
- Dziesięć!
- Serio, Miszael...
- Trzydzieści! Nie, dobra, sto milionów funtów.
- Okej, spoko.
- Ale ja mam tylko trzydzieści.
- To niespoko, yy... nie miałeś z kimś tam do pogadania?
- Kurwa, miałem! Skąpy Duńczyk. Żegnam.
- Głupi Polak. Trzymaj się, Miszael.
***
Dzień później, czyli jutro, znaczy 24.01.2015
Opiewająca na trzydzieści milionów funtów oferta Evertonu za Garetha Bale'a została odrzucona! Nasze źródła donoszą że manager Michał Rygiel chciał ściągnąć do siebie Walijczyka, jednakże zaproponowana kwota nie wystarczyła i według naszych źródeł...
- Kurwa mać, trzymajcie mnie bo... John!
- Co jest szefie?
- Co to jest?! Popatrz na tę gazetę i powiedz mi, co to do cholery ma być! Całe życie byłeś jak chrabąszcz, jak ninja, byłeś przeostrożny, byłeś superostrożny. Skąd te pismaki się dowiedziały?!
- Ale Michał, skąd, ja przecież nic. A.. oddzwonili z Manchesteru. Nie ma szans na comeback.
- Nawet za pięćdziesiąt milionów?!
- Powiedzieli, że nawet za sto nie.
- Ale przecież już nie ma tej klauzuli, co to by nam dawała czterdzieści procent z powrotem! A Rooney niedługo skończy 30 lat! A oni nie chcą pięćdziesięciu milionów? Żartujesz sobie ze mnie, prawda?
- Nie, Manchester powiedział, że nie ma szans. Nie sprzedadzą Rooney'a i już. Spytali, czy pan sprzedałby Paloschiego.
- I co im powiedziałeś?
- Że za Rooney'a.
- A oni na to?
- Powiedzieli, że spoko, nie ma sprawy.
- I?
- Powiedziałem, że żartowałem i się rozłączyłem. Dokładnie tak jak pan mnie uczył.
- Fantastycznie, a teraz idę pogadać trochę z mediami.
***
Trzydzieści minut później, to była chyba czternasta.
- City ma Valencię, Diarrę i Rakitskyi'ego. Do tego niesamowity kwintet - Nasri, Modric, Hazard, Aguero, Dzeko. Jak chce się pan przeciwstawić tak fenomenalnej sile ofensywnej?
- A jak pani chce się przeciwstawiać mężowi, kiedy ten wraca z delegacji i ewidentnie ma na panią chęć?
- No to chyba nie pana sprawa.
- No właśnie, dobrze że sama pani sobie odpowiedziała. Ktoś jeszcze?
- Gareth Bale na nie, Marco Reus wróci pod koniec lutego, tak naprawdę na skrzydłach ma pan tylko Schurrlego i Younga. Cavani to podrabiany skrzydłowy, podobnie jak Kadlec czy Podolski. Zamierza pan zmienić taktykę w związku z tak sporymi problemami na bokach pomocy?
- Niby dlaczego? Przecież Andre i Ashley to fenomenalni zawodnicy. Spisują się znakomicie i uważam, że w ten sposób obraża ich pan. Poza tym w odwodzie jest także młody Hiszpan - Jonatan Silva, co to jest z Meksyku, ale woli grać dla La Roja. Drzemie w nim ogromny talent i z pewnością nieraz zrobi z niego dobry użytek.
- Tak samo jak Kieran Thompson? Miał grać Alex Sandro, a tu nagle znikąd wziął pan Anglika.
- Brazylijczyk idzie do lekarza nawet z kaszlem i zazwyczaj wraca z kilkutygodniowym zwolnieniem bo coś mu się stało. No to jak ma grać kiedy woli się łamać? A Kieran skrzętnie to wykorzystuje i gra fantastycznie.
- To w takim razie jaki przewiduje pan wynik?
- Siedem do zera dla Manchesteru City. Skąd ja mam wiedzieć, jaki będzie wynik? Wiem tylko, że nie będzie remisu. Jesteśmy na to zbyt ofensywnie nastawieni. Albo nam nakopią albo my im nakopiemy.
- Czy zgadza się pan z Roberto Mancinim, który powiedział, że kto przegra ten mecz, będzie miał utrudnione zdobycie mistrzostwa w tym sezonie?
- Nie, przecież Mancini jest śmieszny. Rzut oka na tabelę, proszę. Mamy osiem punktów przewagi i dwa mecze w zapasie. To daje nam jedenaście punktów nawet gdy przegramy w Manchesterze. W sumie to może po części się zgodzę. Jak City tutaj nie zgarnie trzech punktów, to mogą sobie pooglądać puchary u jubilera. Ja ze swojej strony serdecznie zapraszam pana Manciniego do naszej klubowej gabloty. Do tymczasem.
***
25.01.2015, godzina 16.00, Etihad Stadium, Manchester
(znaczy nie wiadomo czemu ktoś to jeszcze nazywa City of Manchester Stadium, no ale najwyraźniej można i tak i tak)
Mancini postanowił zaskoczyć nas w najbardziej nieprzewidywalny sposób. Kupił Diarrę, Ukraińca i Valencię za kupę szmalcu po to... żeby ich nie wystawić do gry. Nikt się tego nie spodziewał, znakomite posunięcie taktyczne. Zamiast tego postanowił wybrać superekstrakwintet panów, których nikt w klubie się nie bał. Sześćset miliardów widzów przed telewizorami, na Szejk Stejdium ponad 45 tysięcy ludzi. Trochę wstyd, że mający fontannę forsy Manchester City ma mniejszy stadion od Evertonu, który raz jest w fazie przejęcia, a na następny dzień już nie. Jak widać pieniądze to nie wszystko.
Przywitał nas piękny deszcz, zupełnie nietypowy jak na środek zimy i morski klimat. No ale kto by się spodziewał takiej pogody w Anglii? Chyba tylko Jarosław Kret i Omena Mensah. Wyszliśmy w następujących składach
Już w trzeciej minucie Manchester City postanowił, że strzeli nam bramkę. Grali jak magowie, czego zresztą się nie spodziewałem. Dzeko z rogu, żenada w kryciu I bum, kolejny strzał. Kolejne podanie. Kolejny gol? Nie, jeszcze nie, ale Adler ma dzisiaj pełne ręce roboty. Van der Wiel kręci się jak Żyd po pustym sklepie i dziwi się czemu tam, gdzie on stoi, nikogo nie ma. A Nasri fruuuu... dawno go obiegł. W pierwsze dziesięć minut City oddało... osiem strzałów. Jeśli dobrze liczę. Ale co to? Czy to ptak? Czy to samolot? Czy to rakieta krótkiego zasięgu z Korei Północnej? NIE, to dośrodkowanie od cudownie ozdrowiałego Alexa Sandro. SIIIIIIIIIIIIILVAAAAAAAAAA. Jeden - jeden! Pierwszy nasz strzał i od razu celny i od razu gol! Mancini, co słychać?
A Mancini na to: "Patrz". No to ja patrzę, bo w sumie mnie to interesuje. I patrzę, a tam Aguero podaje do Dzeko, Dann w Kambodży, Alderweireld na Keplerze22, a Van der Wiel nie żyje, a nie, on tylko tak wolno biegnie. I bum, Dzeko na 2-1. Cud, miód i pierdolona wysunięta linia obrony. Jak już trzymamy się pierdolenia, to są trzy kluby w Anglii, które mają przekleństwo w nazwie. Są to: Arsenal, Scunthorpe i Pierdolone Manchester City. No ale dobra, cofamy, cofamy. Dosyć wysuniętej linii obrony. Zagęszczamy środek, rozbijamy ataki, Alderweireld kryje indywidualnie Dzeko, da radę, w końcu jest z Belgii, tam cały czas ktoś kogoś kryje indywidualnie.
Podziałało, Bośniak odbija się od Belga jak od muru. Aguero z Modriciem mogą sobie podawać między sobą, ale wszystko co prostopadłe wychwyca Fellaini, Barkley też wtrąca swoje 12 groszy. Strzały już z dystansu, a co z dystansu, to niecelnie, bo nie umieją tak strzelać. Komedianci, tylko z piłką do bramki by wjeżdżali. Zbliża się przerwa. Ale ale. Co to? Czy to ptak? Czy ja już tego wcześniej nie mówiłem? Alex Sandro! Silvaaaaaaaaaaa! Nie ma, Hart broni, ale jest KAAAAAAADLEEEEEEEEEEEEC, buuum! Dwa do dwóch!
Gramy, gramy, jest życie! City atakuje, od razu, nie ma czasu na spanie! I strata! Silva wyprowadza, dalej Jonatan, przerywa mu tam ktoś! Piłka leci do Cavaniego, zabiera mu Kompany! Nie, stracił, Edinson sam na sam, biegnie z prędkością Sokoła Milenium na bramkę Harta, za nim jak ogary na polowaniu biegną obrońcy City! Fenomenalny widok, fenomenalny. Urugwajczyk sam, na plecach ma sześciu graczy City! Hart wybiega, Cavani plasowany strzał, leci obok, obok, nie, słupek, goooooooooooooooooooooooooool! Cavani, Cavani, grande Cavani!
Po przerwie. Ciaran Clark za Danna, który nie wrócił z Kambodży. Bronimy się jak Hitlerowcy Berlina w 45, tylko że to my wygrywamy! Jeden strzał, drugi strzał, ktoś tam z notatnika statystyka zauważył, że to już dwudziesty. Boże drogi, miażdżą nas. Ale bramki Adlera oprócz Niemca strzeże też Darth Vader za pomocą mocy. Ta piłka po prostu nie może wpaść! Gramy piłką, spokojniej, spokojniej! Aguero, znowu z dystansu, oczywiście niecelnie. Sigurdsson za Schurrlego. Nie musi strzelać, ma pilnować piłki, ma jej nie tracić.
GOOOOOOOOOOOOOOL! Nie dla nas, Aguero się cieszy, wszedł w obronę jak w masło! Ale nie ma, Jon Moss dopatrzył się spalonego, jeśli był to mikrometr, nie więcej. Trochę się zagotowało, jednak sędzia nie wyjmuje kartek. I dobrze, nikomu by to nie pomogło. Dziesięć minut do końca, bombardowanie przeżyliśmy, choć bunkrów nie mamy. Dziewięćdziesiąta minuta, Thompson na boisku, za fenomenalnego Alexa Sandro, zabierzmy im czas, dośrodkowanie, Nasri! Nie, wyłapane, Adler! I koniec! KONIEC! Comeback marzeń, choć zostaliśmy przez City zmasakrowani. Nie liczą się jednak strzały, chodzi o bramki! Gwizdy żegnają graczy Szejka. Nasza grupka kibiców klaszcze na stojąco. Zasłużyliśmy sobie.
I tak to miało być. Żadnych opowieści, żadnych rozważań. Po prostu opis najpiękniejszego meczu w tym FM-ie. Dla potomnych mam też wideo.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Poluj na regena |
---|
Po 18 marca każdego roku (dzień po urodzinach CM Rev) warto rozglądać się za utalentowanymi regenami w polskich ligach. Jest to data „powstawania” nowych graczy, automatycznie dodawanych do bazy przez silnik gry. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ