Cytat:bo nie jestem typem forumowicza, który ma na celu siedzenie po paręgodzin na jednej stronie, klikanie F5, bo a nuż ktoś coś napisał iwrzucenie ciętej riposty.
Gdybym napisał to ja, niebo zatrzęsłoby się zapewne z oburzenia. A tego nie chcemy, co prawda Kopernik poobalał twierdzenia o ptolemeuszowych sferach z podoklejanymi gwiazdami, ale naukowcy tak często zmieniają zdanie, że lepiej dmuchać na zimne. Fomalhaut zdecydowanie lepiej wygląda na nieboskłonie.
No więc: nie ja napisałem to zdanie, lecz pewien miejscowy rewolucyjny łysol. Ja bowiem _prawie_ jestem takim typem forumowicza. Prawie, gdyż przed zupełnym osunięciem się na dno opisywanego w cytacie przypadku ratuje mnie to, iż nie stosuję F5, tylko ikonki do odświeżania strony. Ten niepozorny klawisz stanowi cienką, szarą linię oddzielającą mnie od otchłani totalnego już forumowego szaleństwa.
Ideą forum dyskusyjnego zainteresowany byłem już od liceum. W sali od historii I Liceum Ogólnokształcącego w Chodzieży im. L. Kruczkowskiego specyficzna forma nawierzchni zastosowana na stołach wręcz sprzyjała przyozdabianiu jej wszelakiej formy wytworami naszej wyobraźni. Niektóre sektory owych stołów poświęcone były niebinarnej formie forum dyskusyjnego, każda niemal lekcja owocowała kolejnymi wpisami, nierzadko komentującymi poprzednie. Fora te wyposażone były też w moderaturę w postaci nauczycieli, którzy (a jakże) bezlitośnie tępili niemal każdą prezentowaną tam formę wypowiedzi. Skomplikowany system ostrzeżeń zapisywany był w dziennikach.
To Internet jednak sprawił, że utonąłem w tym świecie na dobre. To na CMF doszło do zainfekowania mnie tą chorobą, później było gorzej, dużo gorzej. I choć okresowo przebywam na odwykach, detoksach i obozach przetrwania, na dłużej nigdy z nałogiem zerwać mi się nie udało. Dziś udzielam się regularnie na dwóch forach (CMF i moje własne, poświęcone grom bitewnym), stosunki przerywane miewam zaś z kilkoma innymi (Nowa Gildia, Forum Tolkienowskie, Elendili...).
Dlaczego? Nie wiem. Uwielbiam pisać. Lubię ścieranie się poglądów (tfu, tutaj słowo "naduwielbiam" by pasowało), nie wiem doprawdy czemu jeszcze nikt nie przypiął mi łatki trolla. Nastrój forumowej wojny dodaje życiu smaku, zupełnie jak Cwałujące Walkirie nad wietnamską wioską. Niektórzy pamiętają pewnie jeszcze "Bombardowanie Nowego Jorku", czy jak tam się dokładnie nazywał jeden z najbardziej gorących tematów Starego CMF. Kilka dni mego życia zostały wtedy strawione na odpieranie falowych ataków koalicji moich adwersarzy. Jakie to było głupie. Jakie cudowne.
Jakie czasożerne.
Jakąż puentującą moc miałby mój nagrobek, gdyby ktoś pod nazwiskiem wyrył mi: "obecnie off-topic".
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ