Spodziewali się małego niewiniątka, które w każdym meczu tracąc kilka bramek szybko, potulnie, z podwiniętym ogonem wróci do III ligi. Tymczasem owo małe niewiniątko szybko przerodziło się w wielkiego wojownika, który potrafił roztrzaskać każdego – no dobra niemal każdego -przeciwnika w proch i w pył. Ten beniaminek ze wsi nie liczącej nawet tysiąca osób, muszący grać na boisku w pobliskim Raszynie po rundzie jesiennej prowadzi w tabeli II ligi wschodniej!
Wszyscy nie dowierzają, patrząc na tabelę przecierają oczy ze zdumienia. Prezesi i menedżerowie innych kandydatów do awansu krzyczą zapewne coś w stylu: 40 punktów?! 40 punktów?! Te pierdolone knypki zdobyły w 20 meczach 40 punktów?! Przegrywając zaledwie dwa razy! Jak to do chuja jest możliwe?!
No właśnie. W czym tkwi fenomen ekipy z Ład? W zasadzie nikt nie wie. W lecie jedynym ważnym transferem z klubu było odejście niekwestionowanej gwiazdy ekipy Krystiana Mazika do Wisły Płock – przeciętnego pierwszoligowca. Mimo że trener Topoliński pięciokrotnie odrzucał oferty z Płocka w końcu na kwotę bagatela 80 tys. Euro przystał prezes. Taka kwota powinna pomóc w spłaceniu części długów, które wynoszą podobno około 150 tys. Euro.
Właśnie takie zaległości nie pozwalają UKS-owi na budowę swojego stadionu. Bazą treningową jest w dalszym ciągu przyszkolne, niewymiarowe boisko. Stadion Boisko w Raszynie jest położone przy basenie oraz placu zabaw. Ma jedną trybunę, mogącą pomieścić kilkaset osób. Nie ma rzecz jasna dachu, oświetlenia praktycznie też nie, a i warunki do rozbudowy są raczej takie, że praktycznie ich nie ma.
Te dwa zdjęcia pokazują gdzie Ładziacy muszą podejmować takie drużyny jak Resovia Rzeszów, czy Znicz Pruszków. No ale najważniejsze, że są skuteczni. Przede wszystkim kapitalnie do drużyny wkomponował się Rares Fesnic – osiemnastoletni Rumun, który z miejsca stał się największą gwiazdą ekipy i w 19 rozegranych meczach strzelił 15 goli oraz zaliczył 9 asyst. A przyszedł z półzawodowego Atletico Arad, gdzie nie zdążył nawet zadebiutować. Chłopak jest znakomity na boisku, a poza nim… specyficzny. Układa włosy na Neymara i nosi kolczyki, ale na broni się na murawie.
Igor Pas’kiv został przez nas wypatrzony jeszcze kiedy grał w Ursusie. Zagrał w kilku meczach i raczej nie błyszczał. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że ten transfer był pudłem.
Przyszedł też obrońca, i to nie byle jaki, bo Patrick Polk – Niemiec, którego piłkarsko ukształtował Bochum, a właściwie jego rezerwy. Sprawiał bardzo pozytywne wrażenie, dodatkowo jest młody, i strzelił dla nas kilka ważnych goli.
Wielkie nadzieje pokładaliśmy też w Casado, jeden z menadżerów przysłał nam na testy tego siedemnastoletniego Brazylijczyka z klubu Francisco Beltrao. Podpisaliśmy kontrakt, ale młody przyszedł do nas dopiero w listopadzie, czyli wtedy kiedy skończył 18 lat. Nie zdążył jeszcze zadebiutować, ale na pewno będzie się łapał na ławkę rezerwowych w trakcie rundy wiosennej.
Niegłupie okazało się też sprowadzenie bocznych obrońców, czyli Jacka Zająca i Dawida Jasińskiego, oraz Bartka Granosika i Łukasza Grzeszczyka, którzy nawet jeśli grali nie za dużo, to jak już grali to nie było się do czego przyczepić.
Mariusz Zieliński i Aleksandar Kostidianov to z kolei młodzicy, którzy za parę lat, już w Ekstraklasie będą mogli spokojnie pograć na niezłym poziomie.
Niestety znowu daliśmy dupy w Pucharze Polski. Nie mieliśmy prawa przegrać z jedną ze słabszych drużyna naszej ligi – Karpatami Krosno, no ale przegraliśmy 2:3, u siebie.
Za to w lidze mamy na rozkładzie takie ekipy jak Garbarnia Kraków, na wyjeździe 4:2, Resovię Rzeszów, u siebie 3:1, Karpaty Krosno i Lecha Rypin, także u siebie, Znicza, Sokoła Sokółkę, i co najważniejsze: Wisłę Puławy, 5:2 u siebie i Stal Rzeszów, 3:2 na wyjeździe. Pokonaliśmy też Stal Stalową Wolę oraz Okocimskiego Brzesko i Przebój Wolbrom.
Remisowaliśmy aż siedem razy, czasem goniąc, czasem tracąc, ale generalnie nie przegrywaliśmy. Wydawało się nawet, że możemy dograć jesień bez porażki. Przeszkodził nam niestety dobrze nam znany Pelikan Łowicz i dostaliśmy 3:5 na wyjeździe. Chwilę potem u siebie przegraliśmy 1:4 z Wigrami Suwałki, ale potem znowu wygrywaliśmy i w efekcie tabela wygląda w tym momencie następująco:
Nie możemy się zatem doczekać wiosny, alby móc pokazać, że stać nas na awans i w przyszłym roku powalczymy o Ekstraklasę. Ale najpierw przydałoby się ogarnąć sprawy organizacyjne, dlaczego nie mamy żadnego sponsora? No ale cóż, każdy stadion ma swój klimat i to małe gówno nawet jeśli nie wygląda takowy posiada.
Do napisania! Jak wrażenia?
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ