W 2010 roku czekały nas jeszcze 3 mecze eliminacyjne: z Węgrami, Mołdawią i Finlandią. Z tymi drugimi mamy największe szanse. Ale największe szanse na co? Na 4:0? Jednak po kolei. Najpierw czekała nas podróż do Węgier. Największe zagrożenie miał stanowić dla nas zawodnik PSV Eindhoven Balázs Dzudzsák.

Zgodnie z przewidywaniami gładko przegraliśmy oddając jedynie 3 strzały na bramkę rywala. Jedynym usprawiedliwieniem może być fakt iż byliśmy pozbawieni gwiazd min. Selvy czy Maraniego. Sprawca nie kto inny- kontuzje.

Bez wątpienia chłopcy zagrali najlepszy mecz odkąd jestem menedżerem. Najpierw obiecujące 0-0 do przerwy. Potem tracimy gola ale 9 minut potrzebował Selva aby strzelić 9 bramkę dla reprezentacji. 1-1! Wydawałoby się, że tak zostanie ale w 91 minucie Artur Patraš strzelił gola dla Mołdawii. Ostatecznie przegraliśmy 1-2 ale mogę być dumny z naszej postawy. To dobry znak przed meczami z Finlandią i Liechtensteinem.

Po lepszych meczach przychodzą gorsze. Tak było i tym razem. Znowu obiecująco bo 0-0 do przerwy. Potem rywal wbił 4 bramki (jedną z kontrowersyjnego karnego) i było po meczu. O dziwo kibice po meczach właśnie z Mołdawią i Finlandią byli bardziej rozczarowani niż po meczu ze Szwecją (6-0)! Ale to oni podczas każdego meczu zapełniają 4,5 tysięczny stadion Olimpico do pełna...

W lidze rządzą drużyny Muraty (grupa A) i Tre Fiori (grupa B). Wśród graczy wyróżniają się rodzimi zawodnicy choć wiedzie się niewiele gorzej kilku graczom z Wenezueli, Rumunii i głównie Włoch. Wróćmy do reprezentacji. 9 lutego gramy z Liechtensteinem a 26 marca z Antiguą i Barbudą. Oba spotkania można przynajmniej zremisować. Dodatkowo zaplanowałem 2 spotkania:

- 12 listopada 2011 u siebie z Wyspami Św. Tomasza i Książęca

- 16 listopada 2011 u siebie z Arubą

Nadmienię iż w tym czasie odbędą się baraże o awans do ME ale nam to nie grozi.

W kolejnym odcinku: Podsumowanie roku 2010- plusy i minusy, święta w San Marino i mecze towarzyskie

CDN...