La Liga Santander
Ten manifest użytkownika yayme przeczytało już 759 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Ten "odcinek" mogący tytuować się kolejną częścią historii Alephonso Bajardo w Bilbao, jest odcinkiem tylko z nazwy. W praktyce po złożonej rezygnacji nadszedł moment, w którym ta przygoda się zakończyła. Obiecałem etap kolejny z baskijskim menedżerem w lidze angielskiej. Niewiele zabrakło, abym wam go opisał. Otóż klubem, który zatrudnił największe menedżerskie odkrycie ostatnich kilku lat był stary, poczciwy Liverpool. Z racji bijących się w mej głowie myśli, czy to aby na pewno dobry ruch, czy może warto poczekać na inną ofertę... postanowiłem usunąć stare zapisy gry, jeszcze sprzed złożenia rezygnacji.
W tym samym czasie byłem odcięty od Internetu. Nie pisałem manifestów na bieżąco, a w świat klubu z Anglii nie mogłem się "wciągnąć". W niczym nie przypominał on dzisiejszego - a to taki, teraźniejszy, zespół ze stadionu przy Anfield ma swój niepowtarzalny klimat. Po trzech dniach nie wytrzymałem - i zakończyłem karierę. Pojawiła się tęsknota za Bilbao. Pomyślałem nawet: "Pal licho fakt, że będę musiał wykręcać się w manifeście jakimś snem, wycofywaniem z opisu rezygnacji, grunt że będę miał przyjemność z gry!" - ale wtedy jak grom z jasnego nieba spadł na mnie ten smutny fakt - zapisu gry z Bilbao już nie było. I nigdy nie dowiem się kim został mój młody geniusz, którego nazwiska pewnie szybko nie zapomnę - Joseba Garmendia. Najlepszy newgen jakiego kiedykolwiek w FM'ie miałem.
Jednak, gdyby porzucić te bardzo subiektywne odczucia, trzeba by dojść do wniosku, że Athletic był klubem do osiągnięcia pewnych celów, a gra nim na dłuższą metę była nudna, męcząca. Wprawdzie Baskowie to niesamowita historia, jednak właściwie nie ma piłkarzy, których warto byłoby kupić. Gdy do Los Leones trafili Ruffier, Azpilicueta i Benat, w całej bazie danych brakowało kogokolwiek "na poziomie". W efekcie okienka transferowe właściwie nie istniały.
Kolejnym utrudnieniem był fakt, że wartościowi Baskowie jako newgeni pojawiali się jedynie w moim klubie. Chcąc być całkowicie fair musiałem oprzeć się jedynie na swoich wychowankach, czułem jednak że jest to droga do nikąd - Llorente już kończył swoje panowanie, lewego obrońcy brakowało i nie było jak kupić kogokolwiek umiejącego grać. Podobnie miało być z kolejnymi pozycjami - by nie szukać daleko - pozycja rozgrywającego to jeden wielki wakat. Poza Llorente i Muniainem nie było też napastników, ale tu miałem szczęście - był jeszcze wspomniany już wyżej Garmendia.
Miało się wrażenie, że klub zamiast nabierać rozpędu, zbliża się do nieuchronnego końca. Z perspektywy czasu wiem, że z klubem osiągnąłem wszystko. Wygrałem to, co było do wygrania. Nie mniej próżno będzie nam czekać na kolejne części w moim wykonaniu dotyczące fantastycznego świata Basków - wielkich Los Leones - graczy klubu Athletic Bilbao.
***
Tak się jednak złożyło, że apetyt na ligę hiszpańską mi nie przeszedł i kolejna kariera, którą rozgrywam, jest z nią związana. Prowadzę Sevillę. I szczerze mówiąć waham się, czy tę historię opisać. Chciałbym więc spytać szczerze, czy was, czytelników, losy tego klubu w jakikolwiek sposób interesują. Jeśli nie, to uznam, że czas na "przerwę twórczą". Zapraszam do komentarzy i opinii :)
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zadbaj o zgranie |
---|
Dobrze jest nie pozostawiać treningu przedmeczowego na głowie asystenta w trakcie okresu przygotowawczego. Przed sezonem drużyna powinna intensywnie pracować nad zgraniem, podczas gdy asystent często od tego odchodzi. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ