Tymi słowami Cristiano Ronaldo, absolutna gwiazda światowej piłki podniósł ciśnienie fanom Realu Madryt oraz dziennikarzom sportowym, którzy od wczorajszego wieczoru skupiają się głównie na analizie zachowania Portugalczyka. Jedni głoszą, że przyczyną smutku CR7 jest sytuacja Kaki, drudzy sugerują, że Cristiano nie może pogodzić się ze zwycięstwem Andresa Iniesty w niedawno rozstrzygniętym konkursie na najlepszego zawodnika grającego w Europie. Wyczytałem również, że Ronaldo nie potrafi dogadać się z resztą drużyny i nie jest szanowany przez kibiców. Zagorzali fani Królewskich z grupy Ultras Sur stwierdzili jednak, że smutek portugalskiego skrzydłowego związany jest z rocznicą śmierci ojca. Jeszcze inni przebąkują, że były gracz Manchesteru United chce po prostu więcej zarabiać. Gdzie leży prawda?

 

Nie wiem i nie jest to dla mnie w tym momencie najważniejsze. Chciałbym jedynie, aby Cristiano Ronaldo przestał zachowywać się nieodpowiedzialnie, stosując przedszkolne metody, polegające na wywoływaniu sensacji słowami: "wiem, ale nie powiem". Nawet jeśli sytuacja Portugalczyka w Realu nie jest doskonała, nie powinien on sztucznie wytwarzać szumu w okół własnej osoby. Jestem w stu procentach przekonany, że Ronaldo doskonale wiedział co robi, kiedy wczoraj namieszał w rozmowach z dziennikarzami.

 

Skoro przykra sytuacja, w której znalazł się Ronaldo jest wewnętrzną sprawą między Portugalczykiem a Realem Madryt, to Cristiano powinien zrobić wszystko, aby problemy nie wyciekły poza Concha Espina 1. Wszystko wskazuje jednak na to, że CR7 z premedytacją postanowił zwrócić na siebie uwagę, a przy okazji dolał oliwy do ognia, nie podając konkretnych powodów. Tak nie zachowuje się profesjonalista.

 

Cały czas odnoszę jednak wrażenie, że fochy Cristiano to szeroko zakrojona akcja, która ma na celu zwrócenie uwagi na postać Portugalczyka. Może ma to pomóc Ronaldo w zdobyciu Złotej Piłki? Może gdy kamery ujrzą Cristiano smutnego, przygnębionego, wtedy wynagrodzą go najważniejszą indywidualną nagrodą przyznawaną w futbolowym świecie? A może Jose Mourinho wymyślił niecny plan mający na celu odwrócić uwagę mediów od pięciu punktów straty do Barcelony? Jeśli tak jest w rzeczywistości, to swój pomysł Portugalczycy realizują doskonale.

 

Mam jednak nadzieję, że Cristiano nie bawi się w aktora i niedługo poznamy prawdę. W futbolu zawsze ceniłem sobie silne charaktery i mimo że piłkarsko nie mogę Portugalczykowi zarzucić absolutnie niczego, apeluję: Kryśka, nie płacz. Nie przystoi.