Finał siatkarskiego turnieju na Igrzyskach Olimpijskich 2012 przeszedł już do historii. Złoty medal najważniejszej imprezy dla fanów piłki siatkowej zdobyli Rosjanie, którzy po niewiarygodnie interesującym meczu pokonali 3:2 reprezentację Brazylii.
Początek meczu nie zwiastował wielkich emocji, a raczej gładkie 3:0 dla Canarinhos. Podopieczni Bernando Rezende grali doskonale. Kombinacyjnymi akcjami i potężnymi zagrywkami niszczyli rosyjską defensywę, natomiast niesamowitą grą w obronie i bloku gasili ich zapędy ofensywne. Wielkim zwycięzcą tego finału, dosłownie i w przenośni, czuć może się trener Rosjan - Władimir Alekno. Gdyby nie pokerowe zagranie szkoleniowca w trzecim secie meczu, zapewne to Brazylijczycy świętowaliby teraz zdobycie złotych medali.
Wyobrażacie sobie, aby w wielkim finale Igrzysk Olimpijskich na przyjęciu zagrał Jakub Jarosz, natomiast w ataku potężne bomby posyłał Marcin Możdżonek? Wydaje się to niemożliwe. Podobnego rozwiązania nie przestraszył się jednak Władimir Alekno. Na ataku ustawił olbrzyma, nominalnego środkowego - Dmitrija Muserskiego, natomiast rosyjskiego bombardiera, Maksima Michajłowa przesunął na przyjęcie. Przegrywająca Rosja rzuciła wszystko na jedną kartę. Kilka udanych ataków Muserskiego dało mu niezwykle potrzebną wiarę w siebie i Sborna wróciła do gry. Akcje naszych wschodnich sąsiadów zaczęły się zazębiać. Mimo to, w trzecim secie byli oni już jedną nogą poza finałem. Brazylia miała piłki meczowe. Nie wykorzystała ich, a za ciosem poszli Rosjanie.
Czwarty i piąty set to prawdziwa dominacja świeżo upieczonych mistrzów olimpijskich. Brazylijczycy nie mogli znaleźć sposobu na kapitalnie atakującego Dmitrija Muserskiego. Świetnie grali także Michajłow i weteran rosyjskiej siatkówki, Tietiuchin. Po raz kolejny potwierdziło się, że siatkówka to gra, w której niczego nie można być pewnym w stu procentach. Pokerowa zagrywka Alekny zatrzymała rozpędzonych Brazylijczyków, Rosjanie uwierzyli we własne siły i teraz mogą cieszyć się do białego rana.
Na sam koniec warto zadać sobie pytanie, czy pomysł Alekny był wcześniej ćwiczony na treningach i miał być asem w rękawie rosyjskiej kadry, czy był to ruch skrajnie desperacki i wariacki. Być może Władimir Alekno zdradzi nam tę tajemnicę. Na razie został on wielkim bohaterem Rosji i na stałe zapisze się w historii siatkówki tego kraju.
Oprócz swojej dramaturgii, finał Igrzysk Olimpijskich potwierdził kilka starych sportowych porzekadeł, a także moich obserwacji. Po pierwsze, Brazylijczyków pokonały zmarnowane szanse, które mścić się lubią. Po drugie, kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Po trzecie, podobno ciężko jest wygrać z tą samą drużyną dwukrotnie na jednym turnieju. Brazylijczycy po prostu nie mieli prawa dziś triumfować. Pół żartem, pół serio.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ