W poprzednim odcinku
Kwalifikacje Ligi Mistrzów przebrnąłem bez problemów. Gorzej miało być w fazie grupowej – czekały mnie mecze z Liverpoolem, Barceloną i Sportingiem Lisbona. Ciekawe towarzystwo, nie ma co. Znowu czwarte miejsce? Poczekamy, zobaczymy.
Niestety w ostatnich dniach sierpnia doznałem poważnego osłabienia. Na trzecie miesiące ze składu wyleciał Ahmed Soukouna, który zerwał mięsień łydki podczas jednego z meczów. Oznaczało to, że nie muszę zgłaszać najlepszego strzelca do kolejnej fazy rozgrywek europejskiego pucharu, bo i tak nie ma większych szans na występ.
Udało mi się przeprowadzić jeszcze dwa ważne transfery. Pod koniec lipca zakontraktowałem reprezentanta Polski,
Grzegorza Krychowiaka. Bordeaux postawiło na nim krzyżyk i nie przedłużyło z nim kontraktu, to postanowiłem na tym skorzystać. Nawet nie chciał dużych pieniędzy – będzie zarabiał 2,1 tys. tygodniowo, czyli wcale nie najwyższą stawkę jak na piłkarza tej klasy. Wprawdzie teraz mam 4 defensywnych pomocników (Koman, Issah, Digbeu, Krychowiak), ale nie powinienem narzekać. Ten gracz potrafi grać też na pozycji stopera.
Telenowela pt. "
Arkadiusz Milik do Podbeskidzia" trwała od czerwca. Pierwsze Górnik zgodził się na moje warunki, potem wycofał się i w ogóle nie chciał sprzedawać utalentowanego napastnika. Ostatecznie na początku sierpnia zaakceptował ofertę w wysokości 1,1 mln funtów i ten piłkarz dołączył do kadry Podbeskidzia. Bardzo udanie wkomponował się do drużyny, już w drugim swoim meczu, przeciwko Sparcie, strzelając trzy bramki.
Dobra gra w europejskich pucharach dawała nadzieje na niezły początek sezonu ligowego. Początkowe rezultaty przeszły oczekiwania – rozbiłem
Śląsk i
Wisłę, bez większych problemów pokonałem
Legię i dopiero w meczu z
Lechem mogłem obawiać się o wynik. Zwycięstwo w doliczonym czasie zapewnił mi Krychowiak. Później przyszły gorsze mecze i zremisowałem z
Ruchem oraz
Górnikiem, mimo że w obu meczach dominowałem.
Ciągle w roku 2014 byłem bez porażki, do tego momentu licznik wskazywał już 29 meczów. Nadszedł jednak czas na starcie z Barceloną w ramach Ligi Mistrzów. Wszystko wskazywało na to, że przegram. Niewiele ponad 4 tys. kibiców na stadionie w Bielsku oglądało ten mecz, ulubiona drużyna sprawiła im jednak nie lada niespodziankę. Prowadziłem od 3' po bramce Trofimova i przez długie okresy to ja grałem lepszy futbol. Katalończykom chyba zabrakło motywacji, bo nie potrafili strzelić gola. W momencie, gdy wszyscy liczyli czekali na końcowy gwizdek, Barca przeprowadziła decydujący kontratak. Bojan i Messi popędzili na bramkę strzeżoną przez Pawełka i ostatecznie Argentyńczyk zdobył wyrównujące trafienie. Byłem rozczarowany po remisie
1:1 z wielką Barceloną, który przed meczem przyjąłbym w ciemno.
Następny mecz grałem w Łodzia z Widzewem. W ciągu spotkania dwa razy przegrywałem i dwa razy strzelałem wyrównującą bramkę, ale na trafienie w 90' nie zdążyłem odpowiedzieć. Porażka
2:3 to był kubeł zimnej wody po ostatnim meczu. Dodatkowo Polonia przegoniła mnie w tabeli. Potem było jednak lepiej i bez problemów ograłem
Świt N. D. M. w Pucharze Polski i
Koronę w lidze. Nadszedł czas na spotkanie ze Sportingiem. Jeżeli chciałem o coś powalczyć, to mogłem właśnie z nimi.
Tymczasem 3 dni przed meczem, na treningu…
- Trenerze, mamy problem z obrońcami – to mój asystent, Roman Berta, coś ode mnie chciał.
- Tak, słucham.
- Czekaj jest zawieszony…
- … Czekaj jest zawsze zawieszony – wtrąciłem.
- Nie o to mi chodzi. Czekaj zawieszony, Nenadić, Mokhtari i Janicki są kontuzjowani, a Yefimenko nie jest zgłoszony do rozgrywek. Czyli zostają nam…
- … Nelson, Isidoro i ewentualnie Krychowiak, czyli trzej zdrowi obrońcy, tak? Faktycznie, mamy problem – znowu wtrąciłem. Nie możemy zagrać na trzech obrońców. Zastanowiłem się przez chwilę. – A ten, kto to jest? - wskazałem na gracza, który właśnie powalił Wesołowskiego.
- To jest
Stefan Bella, junior. Jego i
Janusza Stróża wytypowałem do przeniesienia do pierwszego zespołu przed sezonem, sam pan tę prośbę podpisał. Regularnie grają jednak w rezerwach, ani razu nie byli nawet w meczowej osiemnastce.
- Trudno, chyba nie mamy wyboru. Ustawimy Bellę na lewej obronie, mam nadzieję, że sobie poradzi.
- Ale to jest prawy obrońca…
- Zagra na lewej. Na prawej mamy Isidoro, bo to skrzydło Sporting ma mocniejsze. A junior co będzie miał spieprzyć, to i tak spieprzy, niezależnie, jak go ustawię – zakończyłem rozmowę.
Cóż, miałem rację. Bella zagrał
świetny mecz, a punkty znowu uratował mi Trofimov. Po jego trafieniu w 51' stadion umilkł i do końca spotkania się nie odezwał. Sporting marnował swoje okazje, nie popisał się Bojinov i sensacyjnie wygrałem
1:0. A młody pokazał, że warto dać mu szansę w kolejnych meczach.
W lidze udało mi się odzyskać fotel lidera, ale straciłem go po remisie z
Polonią na rzecz Legii. W tym meczu byłem już jednak myślami gdzie indziej. Czekał mnie wyjazd na Anfield…
Kto by powiedział, że po dwóch kolejkach będę miał tyle samo punktów, co Barcelona i będę zajmował drugie miejsce w tabeli? Na Ligę Mistrzów moi piłkarze potrafili się zmotywować, szczególnie Trofimov. Szkoda tylko, że przestał trafiać na polskich boiskach. Jak w poprzednich meczach, tak samo z Liverpoolem zagrałem dobre spotkanie. Obie drużyny miały swoje okazje, ale ich nie wykorzystywały. Aż przyszła ta nieszczęsna 93'… Rzut wolny dla The Reds, dośrodkowanie na aferę, wybijamy piłkę. Gwizdek sędziego. Koniec? Nie. Rzut karny. Arbiter zobaczył faul Issaha. Ciekawe, bo nawet Liverpool wydawał się być zaskoczony tą decyzją. Do jedenastki podchodzi Kuyt i strzela bramkę.
0:1, choć zasługiwałem na punkty. Lub przynajmniej jeden.
W lidze dzięki potknięciu Wojskowych udało mi się ponownie skoczyć na fotel lidera. Z pucharu wyeliminowałem
Stal Rzeszów, ale moim zmartwieniem ponownie był Liverpool. Po tym, jak przez sędziego przegrałem poprzedni mecz, na własnym stadionie chciałem pokazać się z lepszej strony. Niedawno ukończono rozbudowę i teraz Ligę Mistrzów będzie mogło na żywo oglądać około 5,5 tys. widzów. Prawdziwie europejskie warunki…
Sam mecz przebiegał po mojej myśli. Górale grali naprawdę dobre spotkanie, byli częściej przy piłce i stwarzali sobie sytuacje do strzelenia bramki. Niestety, było widać brak Trofimova, a Milik nie jest napastnikiem na europejskim poziomie. Do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis, natomiast zaraz po przerwie straciłem bramkę. Znowu ten Kuyt. Mimo tego, że się starałem, nie potrafiłem wyrównać. Całe szczęście miałem w składzie Drago, który w 82' błysnął umiejętnościami technicznymi i strzelił bramkę na
1:1. Drugi remis na własnym stadionie – nie będę narzekał.
W lidze w kolejnych meczach pokonałem
Piasta Gliwice i
GKS Bełchatów, choć ci pierwsi pod koniec mogli mi napsuć trochę krwi. Później przyszedł wyjazd do Barcelony i lekcja futbolu.
0:3, dziękuję, do widzenia. Gdybym zdobył punkty, było by to nieuczciwe, choć żal okazji Issaha przy stanie 0:1. Przed ostatnią kolejką zajmowałem 3 miejsce, Barca i Liverpool zapewniły sobie już awans. Żeby zagrać na wiosnę w Lidze Europejskiej, nie mogłem przegrać ostatniego meczu ze Sportingiem.
W międzyczasie zaczęła się runda rewanżowa w lidze, czyli piękny terminarz – Śląsk, Legia, Wisła, Lech. Po dobrym meczu pokonałem
wrocławian 2:0, ale z
warszawiakami już nie poszło tak prosto. Zabrakło mi skuteczności, a legioniści mieli w składzie Wolskiego, który strzelił piękną bramkę z rzutu wolnego. Przez tą porażkę ponownie straciłem pierwsze miejsce w lidze.
Sporting w grupie był chłopcem do bicia, przegrał dotychczas z każdą drużyną. Komplet punktów udało mu się zgarnąć tylko w spotkaniu z Barcą przed własną publicznością. Teraz w Polsce chcieli się uratować, ale do tego potrzebowali zwycięstwa z Podbeskidziem. Ja miałem zamiar zrobić wszystko, żeby im to uniemożliwić.
Pierwszą połowę zdecydowanie mogłem zapisać na swoje konto. Szybko strzelona bramka Abdela ustawiła mecz i mogłem grać bardziej spokojnie. Sportingowi z minuty na minutę śpieszyło się coraz bardziej, co nie przekładało się na jakość gry tej drużyny. Drugą bramkę zdobyłem z kontrataku w 39', grzebiąc marzenia Portugalczyków. Gościom udało się jeszcze strzelić bramkę, ale trafienie Capela w 92' nic nie zmieniło, wygrałem
2:1. To moje Podbeskidzie zakończyło
rozgrywki grupowe na trzecim miejscu i zagramy w Lidze Europejskiej.
W meczu z
Wisłą moi piłkarze grali tak, jakby przesadzili ze świętowaniem ostatniego zwycięstwa. Jak zwykle, oddali więcej strzałów, ale te rzadko leciały w światło bramki. W brawach Białej Gwiazdy świetne zawody rozegrał Dawid Janczyk, który zdobył dwa gole i dał zwycięstwo przyjezdnym. Druga porażka z rzędu w lidze…
Nie mogłem przegrać meczu z Lechem. Zresztą, z Lechem nie da się nie wygrać. Bramki strzelali Abdel, Milik, Wołkiewicz i dwa razy Trofimov, po (zbyt) długiej przerwie.
5:0 i Kolejorz może wracać do Poznania.
Wydaje mi się, że gra 27 grudnia w Polsce nie ma większego sensu. Nie dość, że zaraz po świętach, ot na dodatek w gęstych opadach śniegu i na mrozie. Pozostaje współczuć kibicom, których na mecz z
Ruchem przyszło ponad 7 tys. Spotkanie kosztowało mnie dużo nerwów, bo nie potrafiłem udowodnić swojej klasy bramkami. Po wyrównującym trafieniu Todorova zrobiło się nieprzyjemnie, na szczęście szybko zwycięstwo zapewnił Wesołowski pięknym uderzeniem z rzutu wolnego.
Zimę spędzę na drugim miejscu w lidze, mając 2 punkty straty do Legii i 8 przewagi nad trzecim Widzewem. Wysoko są także Polonia i Wisła, zaskakująco nisko Śląsk. Przedostatnie miejsce zajmuje Zagłębie, mając 7 punktów straty do ostatniej bezpiecznej lokaty. Dół tabeli okupuje Ruch Radzionków.
Tabela
Statystyki piłkarzy w lidze
Statystyki piłkarzy w klubie
W zimie będzie ciężko utrzymać co niektórych piłkarzy. Podobno zagraniczne kluby są zainteresowane Nelsonem, Czekajem, Isidoro, Nenadiciem, Yefimenką, Krychowiakiem, Wesołowskim, Sanogo, Drago, Trofimovem. Uff, dużo tego, ale większość z nich chcę zatrzymać.
Ze składu być może odejdzie jakiś obrońca i któryś z graczy ofensywnych, w zależności, czy pojawi się oferta spełniająca moje oczekiwania. 2 mln za mojego piłkarza to nie jest dużo… Osobiście moim kandydatem do odejścia jest Trofimov. Sezon zaczął świetnie, potem było gorzej, aż w końcu przestał w ogóle strzelać bramki. Poza tym sam mówi, że chce odejść i przestał przykładać się do treningów. Ma też zastępstwo – Milik gra bardzo dobrze, do zdrowia wraca Soukouna i Fransman powinien dostawać więcej szans.
W Pucharze Polski zagram z ŁKS-em. Trafiłem najlepiej, jak mogłem i powinienem bez problemu awansować. Natomiast moim przeciwnikiem w Lidze Europejskiej będzie Borussia Dortmund, z Lewandowskim i Piszczkiem w składzie. O awans będzie ciężko, ale możemy powalczyć. Po raz pierwszy Podbeskidzie będzie grało na wiosnę w europejskich pucharach – oby ten występ był niezapomniany.
Następny odcinek
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ