W poprzednim odcinku
We wrześniu graliśmy kluczowe mecze eliminacji EURO 2020. W spotkaniach z Izraelem i Irlandią mieliśmy przypieczętować awans do przyszłorocznego turnieju w wielkim stylu – najlepiej z kompletem zwycięstw. Wśród powołanych jeden nowy piłkarz – Damian Skorski. Ponadto do składu powraca Iwanicki, bohater najgłośniejszego transferu letniego okienka transferowego. Przynajmniej w Polsce.
18-latek. Od dwóch lat gra i strzela regularnie dla Wisły Kraków. Jedne z największych talentów w historii polskiej piłki nożnej. Powoływany do reprezentacji, gdzie jednak nie zachwyca. Łączony z wieloma klubami. Sam też chciałem sprowadzić go do Monaco, złożyłem identyczną ofertę co Anżi, 3,5 mln funtów. Obydwie zostały odrzucone, a tydzień później wybuchła bomba – FC Barcelona zainteresowana sprowadzeniem Polaka. Złożyła nawet rekordową, jak na polskie warunki, ofertę, 12,25 mln za młodego napastnika. Niedługo później
Iwanicki został przedstawiony na Camp Nuo.
Początki były trudne – pierwsze kontuzja wyłączająca go z treningów na prawie dwa miesiące, później czekało go przeniesienie do zespołu rezerw. Teraz musi walczyć o prawo do treningów z pierwszą drużyną, dostanie też szansę w reprezentacji, Oby ją wykorzystał.
Pierwsze spotkanie graliśmy we Wrocławiu z Izraelem. W składzie parę zmian – Lewandowski i Wolski na ławce, a grają Iwanicki i Salamon. Ponadto szansę debiutu dostaje Skorski, który będzie grał obok Krychowiaka.
Początek ułożył się idealnie po naszej myśli. Wesołowski szarżował lewym skrzydłem, ale jego dośrodkowanie wybija obrońca. Piłka wpada prosto pod nogi Łukasika, który uderza z 20 m. Tor jej lotu zmienia jeszcze Iwanicki i Polska wychodzi na prowadzenie! Niestety, w 21' po błędzie Krychowiaka rywalom udaje się strzelić bramkę. Jednak już minutę później moi piłkarze ponownie wychodzą na prowadzenie. Salamon zagrał w pole karne do Iwanickiego, a ten strzela swoją drugą bramkę w tym meczu. Zaraz po wznowieniu gry piłkarz Blaugrany strzela swoją kompletuje hat-tricka – po dośrodkowaniu Kupisza wywalcza piłkę na 6 metrze i pewnym strzałem pokonuje bramkarza gości –
3:1, a Iwanicki notuje swoje pierwsze trafienia dla kadry. Ten wynik utrzymał się do końca, co oznacza jedno – Polska jako trzecia drużyna zapewnia sobie awans do mistrzostw Europy w Belgii.
Na drugi mecz wybieraliśmy się na Wyspy Brytyjskie. Irlandia zanotowała dotychczas tylko dwie porażki w grupie – właśnie w pierwszym meczu z Polską i w ostatnim meczu z Irlandią Północną i też była niemal pewna awansu. W porównaniu do poprzedniego meczu skład będzie odrobinę przebudowany – z linii obrony zostanie tylko Rzeźniczak, w wyjściowej jedenastce pojawią się Lewandowski i Ryngier.
Tym razem to rywale strzelili pierwsi gola. Po błędzie Janickiego piłkę w siatce umieścił Scannell i moi podopieczni musieli gonić wynik. Bramkę wyrównującą po indywidualnej akcji Ryngiera strzelił Lewandowski. Jeszcze przed przerwą po kolejnej akcji tego duetu piłkarz Borussi wyprowadził Polskę na prowadzenie. Teraz to przeciwnik musiał się otworzyć, a Polacy grali swoje. W 63' samodzielną akcję na bramkę zamienił Kupisz. Rywali tuż przed końcowym gwizdkiem dobił Wolski. Polska wygrywa
4:1 w Dublinie. Jeżeli w ostatnim meczu pokonamy na własnym stadionie Mołdawię, to zakończymy eliminacje z kompletem punktów.
Po dziesięciu dniach przerwy mieliśmy zagrać na własnym stadionie przeciwko Stade Rennais. Oczekiwałem od mojej drużyny pełnego zaangażowania i spokojnego zwycięstwa. W 2' dzięki trafieniu Heitora wyszliśmy na prowadzenie. Wtedy wydawało mi się, że mój plan zostanie zrealizowany i zatrzymamy w Monako trzy punkty. Niestety, przed przerwą wyrównał Thomas Mangani, wychowanek drużyny ze Stade Louis II i były piłkarz Sevilli, sprzedany przeze mnie do Marsylii. Na domiar złego był to kolejny mecz, którego nie dokończyliśmy w komplecie. Czerwoną kartkę dostał Papadopoulos, co znacząco skomplikowało sytuację. Jednak ciągle staraliśmy się atakować, ryzykując kontrę i porażkę. Niestety, więcej bramek nie padło i spotkanie zakończyło się remisem
1:1.
Tydzień później graliśmy mecz w Lyonie. To wicemistrzowie tytułu byli faworytami, szczególnie po ostatnich słabszych meczach mojej drużyny. Tymczasem w głębi serca liczyłem na niespodziankę ze strony swoich piłkarzy. Wiedziałem, że stać ich na dużo i jeszcze wiele mogą osiągnąć.
Zagraliśmy lepiej, niż oczekiwałem. 14', dośrodkowanie Heitora i Ferreira na raty pokonuje bramkarza gospodarzy – 1:0! Po utraconej bramce piłkarze z Lyonu wzięli się za odrabianie strat. Raz za razem atakowali, ale Chamite był na posterunku. Monaco nastawiło się na kontratak i spokojnie czekało na swoje okazje. Ta nadarzyła się w drugiej połowie. Nilsson wpadł w pole karne, piłkę dostał Heitor, który pewnym uderzeniem podwyższył wynik spotkania. Jednak ten stan nie utrzymał się długo. Martin dośrodkował z rzutu rożnego, a Cavani strzelił bramkę kontaktową. Mimo prób do końca meczu nie padło więcej bramek i sensacja stała się faktem – AS Monako wygrywa z Olympique w Lyonie
2:1!
Spotkanie z drużyną Sedanu nie zapowiadało się szczególnie trudne. Przystępowaliśmy w dobrych nastrojach, mieliśmy grać przed własnymi kibicami, a przeciwnik nie był najwyższej klasy. Mecz wyszedł nam zgodnie z planem. Wygraliśmy wprawdzie tylko
1:0, ale rywal nie oddał ani jednego celnego strzału. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Ferreira.
Bez większych problemów wygraliśmy także z następnym przeciwnikiem,
FC Nantes. Heitor i Kone strzelili na początku spotkania, a Yatabare wpisał się na listę strzelców pod koniec meczu. Dzięki tej serii trzech zwycięstw awansowaliśmy w tabeli na trzecie miejsce. Oby to trwało jak najdłużej…
W ostatnim meczu przed przerwą reprezentacyjną graliśmy z obrońcami tytułu, drużyną PSG. Drugi zespół w kraju już odprawiliśmy, teraz mieliśmy podobny zamiar z mistrzami. Wystawiłem najmocniejszy skład i liczyłem na sprawienie sensacji.
Już pierwsze minuty pokazały, że to nie Monaco będzie stroną dominującą. PSG rzuciło się do ofensywy, na dodatek przez kontuzję boisko musiał opuścić Heitor. Na placu gry pojawił się Bruno Cesar. Mimo wielu prób, do przerwy bramka strzeżona przez Chamite została niezdobyta. Na początku drugiej połowy zostałem zmuszony wykorzystać trzecią zmianę – kontuzjowanego Papadopoulosa zmienił Ferreira. W końcu padła pierwsza bramka w tym meczu. Nilsson pociągnął lewym skrzydłem, dośrodkował, a Bruno Cesar wpakował piłkę do siatki – 1:0. Niestety gości stać było na wyrównanie. Po błędzie ustawienia pary stoperów Nelson Oliviera wyszedł na sytuację sam na sam i zdobył bramkę na 1:1. Wróciliśmy do punktu wyjścia – PSG atakuje, a Monaco się broni. W końcu mojej drużynie zaczęło brakować sił. Najgorsze wydarzyło się w 92'. Po rzucie wolnym piłka spadła pod nogi Badelja, który swoim strzałem dał zwycięstwo przyjezdnym. Przegrałem
1:2, ale to rywale w tym meczu zasługiwali na trzy punkty. Na domiar złego straciłem czołowego gracza – kontuzja Heitora okazała się poważna i szybko nie wróci na boisko.
Nadszedł czas na zakończenie pewnych rozgrywek. W połowie października mieliśmy zagrać sparing z Belgią i ostatni mecz eliminacji z Mołdawią. Celem były dwa zwycięstwa, ale liczył się też styl. Postanowiłem spróbować innej taktyki i wystawić w obu meczach 4-4-2. Skoro miałem kilku świetnych napastników (Lewandowski, Iwanicki, Ryngier, Bayer), to musiałem wykorzystać ten potencjał.
Z powodu lekkiego urazu piłkarza Barcy, na Belgię wystawiłem Lewandowskiego i Ryngiera. Szansę na skrzydłach dostali też Żyro i Krakowiak. Naszym rywalem byli gospodarze przyszłorocznego turnieju, Belgowie. Drużyna bardzo mocna, przygotowywana najbliższe mistrzostwa Europy. W końcu graliśmy z klasowym przeciwnikiem.
Na boisku byliśmy gorsi od rywali. Stwarzali sobie więcej sytuacji, bardziej aktywne były indywidualności. Ponadto była to drużyna bardziej zgrana, grali szybciej i dokładniej. Ale to nie wystarczyło na Polaków. Na dwie bramki Ryngiera odpowiedział tylko Fellaini, Polacy pokonali Belgów
2:1. Na pochwałę zasługuje Lewandowski, który wypracował oba gole dla drużyny.
Z Mołdawią miał być spacerek. Do składu wrócił Iwanicki, po dłuższej nieobecności miał też zagrać Borysiuk. Na bokach obrony szanse dostali młodzi – Klejndinst i Kowalczyk.
Zgodnie z prognozami Mołdawia stanowiła wyłącznie tło dla mojej drużyny. Po świetnym meczu Polacy zwyciężyli
3:0, kończąc eliminacje z kompletem zwycięstw. Lewandowski tym razem strzelił dwie bramki, zbliżając się do rekordu Lubańskiego.
Czas wrócić do Francji. W meczu Toulouse – Monaco mierzyły się ze sobą drużyny sąsiadujące, zajmujące odpowiednio szóste i piąte miejsce w tabeli. Po słabym poprzednim meczu teraz szczególnie zależało mi na zwycięstwie. Czasami jednak tak bywa, że jak bardzo ci zależy, to nic nie wychodzi. Albo po prostu rywale byli lepsi…
2:4, przegraliśmy drugi z rzędu mecz w lidze. Trzeba jednak pamiętać o tym, ż przed sezonem media określały nas kandydatem do spadku, a jak na razie walczymy o dobre miejsce w górnej połowie tabeli.
Chciałbym, żeby taka sytuacja drużyny utrzymała się do końca sezonu.
Następny odcinek
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ