W poprzednim odcinku
Na własne życzenie utrudniliśmy sobie życie. Jeszcze porażkę z Valencią mogłem wybaczyć, ale z Celtą Vigo i to w takim stylu – już nie. Do tego doszedł beznadziejny występ w Lidze Mistrzów i nasza sytuacja diametralnie się zmieniła – nie dość, że musieliśmy gonić w lidze, to jeszcze odpadliśmy ze wszystkich innych rozgrywek.
Czekało nas jeszcze sporo spotkań. Na zakończenie marca podejmowaliśmy rywala zza miedzy, Betis. Szykowało się gorące spotkanie. W kwietniu graliśmy aż sześć spotkań, jednak nie z rywalami z najwyższej półki, bardziej ligowi przeciętniacy. Zupełnie inaczej było w maju – Atletico, Real i Athetic. Przydałoby się wszystko rozstrzygnąć przed wyjazdem na Santiago Bernabeu, bo może być ciężko.
Na początek starcie z Betisem, czyli Cristiano Piras show. Włoch ustrzelił hat-tricka, walnie przyczyniając się do
pokonania rywali zza miedzy. 20 mln nie poszło się paść, warto płacić mu taki kontrakt. Skrzydłowy jest talentem czystej wody i wierzę, że w przyszłości będzie jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Poza nim na listę strzelców wpisali się jeszcze Kasado, szybko budząc rywali i Sanogo, dobijając strzał Berneta. Na pochwałę zasługuje też Szwajcar. Choć nie udało mu się strzelić bramki, stwarzał ciągle zagrożenie pod bramką gości i zaliczył dwie asysty.
Na ten moment Espanyol jest drużyną dolnej części tabeli. Gra tam raptem paru niezłych piłkarzy, jest to zlepek głównie przeciętnych grajków. Nic dziwnego, że mimo przewagi własnego boiska, stanowili wyłącznie
tło dla Sevilli. Bramki Abdela i Valero załatwili sprawę. Dużo o obecnej formie Espanyolu może powiedzieć to, że nawet mając jednego gracza na boisku więcej, mieli problem ze skonstruowaniem ładnej akcji.
Następny mecz graliśmy z Realem Sociedad. Jest to jedna z najbardziej niedocenianych ekip w lidze. Jak mówi się o potęgach hiszpańskiej piłki to wiadomo – Real, Barca, Sevilla, od biedy Aletico i Valencia. Drużyna z Sociedadu raczej nie. Tymczasem straszą w tej ekipie tacy piłkarze jak Griezmann czy ukraińskie odkrycie, Mykola Protasov (20 goli w lidze). Jednakże jednoznacznie wyszliśmy z dołka i tacy rywale są nam już niegroźni. Na bramki Sanogo i Kipre odpowiedział Griezmann, ale to było zamało na Sevillę tego dnia.
2:1, możemy sobie dopisać kolejne trzy punkty. Wracamy na fotel lidera.
Getafe należy do tych drużyn, które stosunkowo rzadko remisują. Jej piłkarze wolą rzucić się do ataku w końcówce, niż zgarnąć tylko jeden punkt. Tym razem to rywale strzelili pierwszą bramkę. Tapia wykorzystał błąd obrony po rzucie rożnym i wyprowadził drużynę spod Madrytu na prowadzenie. Na szczęście jeszcze przed przerwą wyrównał Abdel, a w drugiej części spotkania nie pozostawiliśmy złudzeń, kto jest lepszy. W 50' Kasado wyprowadził Sevillę na prowadzenie, a w końcówce przyjezdnych pogrążył Sanogo.
3:1, następny, proszę!
Ze Sportingiem Gijon miałem porachunki. Chciałem się zrewanżować za odpadnięcie z Pucharu Króla jak najwyżej wygrywając w ramach rozgrywek ligowych. Plan w życie szybko wcielił Sanogo, już w 13' strzelając bramkę dla mojego zespołu. Niestety, Baena wyrównał w 25' i więcej bramek paść nie chciało. Rywale uznali, że remis im wystarcza i mogą nastawić się na kontratak, a moim podopiecznym gra się tego dnia nie kleiła. Niemoc przełamał dopiero rezerwowy Muzyka, strzelając na
2:1. Więcej bramek kibice nie obejrzeli.
W następnym spotkaniu Ukrainiec dostał szansę gry od początku spotkania. Okazało się, że był to niezły ruch z mojej strony i Muzyka jest w naprawdę dobrej formie. W 15' strzelił efektowną bramkę dającą prowadzenie mojemu zespołowi. Na drugiego gola musiałem trochę poczekać. W międzyczasie piłka obiła słupki, poprzeczki i bramkarza rywali. Zabrakło trochę szczęścia. Sanogo w 60' dał zwycięstwo
2:0, ale powinniśmy zwyciężyć dużo wyżej. 22 strzały, 11 celnych, większość z obrębu pola karnego. Osasuna zagrała beznadziejnie i pokazuje, że przykleiła się do dołów tabeli. W tym sezonie jeszcze nie spadnie, ale za rok będzie problem.
Sytuacja w lidze była już jasna – jeżeli nie wygramy mistrzostwa, to będzie to wstyd. 8 punktów przewagi na cztery mecze przed końcem, to musi się udać. Trzeba wygrać jeszcze dwa razy i osiągniemy swój cel. Ale nim otworzymy butelki z szampanem, trzeba jeszcze pokonać rywali.
Racing Santander w tabeli zajmuje miejsce tuż obok Osasuny. Diagnoza musi być więc podobna – drużyna nie przystająca do ligi, mogąca mieć problem z utrzymaniem. Jest dla nich jednak nadzieja. Przegrywając 0:2, wywalczyli remis 2:2, niestety (stety) zabrakło im sił na ostatnie 20 minut.
5:2, o jeden krok do mistrzostwa. Na listę strzelców w mojej drużynie wpisali się Isimat, Bernet, Kipre i Sanogo.
Czy można sobie wyobrazić lepsze okoliczności? Seria siedmiu zwycięstw z rzędu, efektowna i efektywna gra i prawie pewny tytuł. Wystarczy wyciągnąć rękę… Szansę wywalczenia mistrzostwa mamy na własnym stadionie z jednym z największych rywali – Atletico Madryt. Wiedziałem o nich wszystko, oni o Sevilli zresztą też. Wyjść i wygrać.
Sanogo raz, Sanogo dwa, Sanogo trzy… Hat-trick skrzydłowego Wybrzeża Kości Słoniowej załatwił sprawę. Bramkę strzelił też Muzyka, a trafienie Gervinho miało tylko honorowy charakter. Wygrywamy
4:1 z Atletico - Sevilla, mamy mistrza! Tytuł wywalczyliśmy na dwie kolejki przed końcem, wyprzedzając w tabeli Real i Barcę.
Sevilla zdobyła drugie mistrzostwo w historii. Sukces jest tym większy, że po raz pierwszy na najwyższym stopniu podium stanęła w 1946 roku, czyli ponad 70 lat temu. Ponadto po raz pierwszy od 14 lat tytuł najlepszej drużyny w Hiszpanii zdobył ktoś spoza dwójki Real – Barcelona. Ten sezon w Andaluzji z pewnością będzie długo wspominany…
Na świętowanie było trochę czasu, ponieważ kolejny mecz, z Realem, mieliśmy zagrać dopiero za 11 dni. Piłkarze dostali dwa dni wolnego, ale z zastrzeżeniem, żeby nie przesadzali w świętowaniu.
Do przedostatniego meczu w sezonie podchodziliśmy bez większych emocji. W końcu jesteśmy mistrzami! Chyba odbiło się to na grze naszego zespołu, bo po raz pierwszy za mojej kadencji przegraliśmy z Realem. Zresztą, był to niesamowity mecz. Wygrywaliśmy 1:0, żeby później przegrywać 3:1, wyrównać do rezultatu 3:3. Niestety, ostatnie słowo należało do gospodarzy, którzy ostatecznie pokonali nas
3:4. W tym meczu bramkę dla moich rywali strzelił dobrze mi znany Leonid Trofimov.
Ostatni mecz graliśmy z Athletic Bilbao. Baskowie, podobnie jak my, grali o nic. Mecz nie zachwycił poziomem i skończył się skromnym
zwycięstwem moich rywali. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Llorente.
Tabela ligowa
Statystyki piłkarzy w lidze
Choć sezon był mistrzowski, wciąż w naszej grze było wiele do poprawy. Potrafiliśmy pokonać po wspaniałym mieczu Barcę 5:1, żeby później przegrać z Malagą 0:1 czy Celtą 1:3. Występy w Europie też były dalekie od doskonałości. Mamy problem w wygrywaniem, a dwie francuskie drużyny – Olympique Lyon i AS Saint-Etienne – całkowicie nas upokorzyły.
Pochwalić mogę wielu piłkarzy. Dobrze do drużyny wprowadzili się Florek (13 meczów, średnia 7,11) i Mbachu (27 meczów, 3 asysty, średnia 7.10). W ataku liczyło się pięciu piłkarzy:
Sanogo (31 meczów, 16 bramek, 12 asyst, średnia 7,48),
Kipre (35, 9, 13, 7,16)
Kasado (35, 12, 7, 7,24)
Hermant (40, 10, 7, 7,24)
Abdel (29, 13, 9, 7,29)
Jak łatwo zauważyć, nie ma w tym gronie napastnika, natomiast jest czterech środkowych pomocników i jeden skrzydłowy. Właśnie z atakiem miałem największy problem i tutaj dojdzie do kolejnych przetasowań.
Zawiodła stara gwardia. O tyle o ile wiedziałem, że Reyes nie jest w stanie grać regularnie na wymaganym poziomie, to od Navasa i Valero oczekiwałem lepszej gry. Tymczasem oboje praktycznie bez walki oddali miejsce w składzie i ich sytuacja przed następnym sezonem jest niezbyt ciekawa. Najgorszy był Navas, który w 12 meczach zaliczył tylko po jednej bramce i asyście. Valero grał odrobinę lepiej, ale nie miał szans przy tak dużej konkurencji.
Podsumowanie rozgrywek zagranicznych i międzynarodowych:
- w
Anglii wygrała Chelsea z dużą przewagą nad Arsenalem i Manchesterem City
- we
Francji triumfowało PSG przed Olypmique Lyonem i Saint-Etienne
- w
Niemczech tytuł obroniło Koln
- w
Polsce tytuł odzyskało Podbeskidzie, wyprzedzając Lecha, Lechię i Śląsk
- Ligę Europy wygrał Milan
- w Lidze Mistrzów zwyciężyła Barca, w finale pokonując Paris Saint-Germain
Przed rozpoczęciem kolejnego sezonu odbędą się mistrzostwa świata w Rosji. Polska wylądowała w grupie D, obok Argentyny, USA i Kataru. Po ostatnim Euro, kiedy to Polacy doszli do półfinału, każdy wynik poza wyjściem z grupy będzie uznawany za porażkę.
Następny odcinek
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ