Kolejny mecz graliśmy przed własną publicznością z Newcastle. Zapowiadał się ciężki pojedynek, bo jak wiadomo ekipę Sroki maja świetną. Spróbowałem nieco innego ustawienia. Wyszliśmy w szyku 4-1-3-2 i musze przyznać, że się opłaciło. Swój debiut zaliczył Paletta który wraz z Hangelandem całkowicie kontrolowali grę w powietrzu w naszym polu karnym. Krotko kryliśmy ich rozgrywających i zdominowaliśmy środek boiska. Co jakiś czas udawało im się przedrzeć którąś ze stron, lecz jak wspomniałem wszystkie dośrodkowania czyścili moi środkowi obrońcy. Hangeland grał naprawdę doskonale i kierował linia obrony jak prawdziwy profesor. Został zresztą zawodnikiem spotkania. Berbatow zaliczył swoje pierwsze trafienie i świętowaliśmy komplet punktów. Czerwona kartka dla Cabaya ułatwiła nam znacznie spokojna grę przez ostatnie 30 minut spotkania. Po czterech kolejkach zajmowaliśmy czwarta lokatę w tabeli.
W losowaniu kolejnej rundy Pucharu Ligi nie dopisało nam szczęście i trafiliśmy na…. Newcastle na wyjeździe. Przeczucie mówiło mi, ze Alan Pardew wyciągnie wnioski z porażki i nie będzie to lekki mecz.
Następne ligowe spotkanie graliśmy z West Bromwich Albion. Postanowiłem nie zmieniać zwycięskiej jedenastki i był to chyba mój błąd. Gospodarze zdominowali posiadanie piłki. Nie byliśmy w stanie narzucić swojego stylu gry. Szybko stracona bramka po stałym fragmencie gry (sic), zmotywowała co prawda mój zespól, niestety nie na wiele się to zdało. Mimo późniejszych zmian w ustawieniu i świetnej gry Hangelanda (kolejna nagroda za zawodnika meczu) nie byliśmy w stanie uniknąć porażki. Wracaliśmy do Londynu w podłych nastrojach.
Wyjazd do Newcastle w środku tygodnia na mecz w pucharze ligi miał być dobra odskocznią do zatarcia złych wspomnień. Niestety tak się jednak nie stało. Przemeblowałem trochę zespól. Jako rozgrywający zagrał młody Frei i spisał się całkiem dobrze. Dałem odpocząć Hangelandowi, zastąpił go godnie Williams. Paletta pod nieobecność kapitana został zawodnikiem meczu. Na tym jednak skończyły się pozytywy. Co z tego, że mieliśmy więcej strzałów, podań i okazji do strzelenia bramki. Co z tego, że łapaliśmy ich na spalonym raz po raz. Niestety w dogrywce kolejny rzut różny kosztował nas utratę gola, i zabrakło czasu na odrobienie strat. Obiecałem sobie, że cały następny tydzień będą trenować obronę stałych fragmentów gry. Nie interesuje mnie to co maja do powiedzenia, to jest niedopuszczalne, aby raz po raz zostawiać niepilnowanego czołowego zawodnika drużyny przeciwnika. Dałem im to do zrozumienia już w szatni. Mam nadzieje, że zrozumieli.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ