... bez siebie nie będzie lżej?
Jose Mourinho to bez wątpienia jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy trener wśród obecnie pracujących w tym zawodzie osób. Przyzna to każdy, nawet jeśli szczerze Mou nienawidzi. Bo tak to już jest z Mourinho. Albo się go kocha, albo nienawidzi. Kochają go w Porto. Kochają go w Chelsea. Kochają go w Interze. A w Realu... no cóż.
Mam wielką nadzieję, że mylę się w swych przypuszczeniach i The Special One pozostanie na jeszcze jeden sezon w Madrycie. Pewnie chcielibyście spytać dlaczego? Przecież trofeów nie zdobył dużo. Przecież nie dał Realowi sukcesów. Przecież awanturuje się. Niszczy drużynę jak co chwila donoszą media. Ale przy tym udowadnia też jak genialnym jest trenerem.
Weźmy pierwszy z brzegu przykład, czyli Ligę Mistrzów. Real przez kilka sezonów z rzędu "zacinał się" na 1/8 finału. Wystarczyło tylko, żeby przyszedł Mourinho i klątwa została przełamana. Nic to, że na razie nie ma finału. Nic, że nie ma decimy. Ważne, że Mou dał nadzieję.
Przykład drugi. Zawodnicy. Mourinho nie boi się stawiać na dotychczasowych zmienników. Wiele, naprawdę wiele osób ubolewa nad losem Casillasa. Sam jestem zdumiony, że San Iker siedzi na ławce. Ale jest ku temu powód. Diego Lopez broni fenomenalnie. Trzeba przypomnieć, że Iker nie grał swojego najlepszego sezonu. Nie bronił rewelacyjnie. A Lopez wręcz przeciwnie. Co może wyciągnąć - wyciągnie. Podobnie było z Varanem. Gdy Pepe zaczął słabiej grać, a Varane objawił się jako wielki talent Mourinho z miejsca postawił na młodego Francuza. I wystarczy spojrzeć na efekty. W tej chwili to nie od Sergio Ramosa, a od Raphaela Varane'a rozpoczyna się ustawianie linii defensywnej.
Teraz zastanówmy się co będzie gdy Mourinho zabraknie. Czy klub sobie z tym poradzi? Czy poradzą sobie zawodnicy? Prawda jest taka, że konfliktów pomiędzy zawodnikami, osobami związanymi z Realem a Mourinho nie byłoby, gdyby nie to, że Portugalczyk uznaje jedną zasadę. Ja rządzę, wy słuchacie. Zasadę jak najbardziej słuszną. To on jest trenerem, to on decyduje o tym co dzieje się w drużynie. Real jest jednak klubem specyficznym, nad czym jako wielki fan Królewskich ubolewam. Tu jeśli nie słuchasz zasłużonych dla historii Los Blancos byłych piłkarzy, trenerów, działaczy jesteś problemem, którego trzeba się pozbyć. A przecież ty wykonujesz tylko swoją pracę. O co nie ma do ciebie pretensji prezes, ale ma wiele innych osób.
Prawda jest taka, że w tym szale nienawiści wielu ludzi zapomina o tym, że to oni chcieli Mourinho w Madrycie. Doskonale wiedzieli jaki Portugalczyk jest, jakie metody stosuje i wiedzieli też czym to grozi. Ale podjęli ryzyko. Dlaczego? Bo The Special One jest trenerem genialnym. Trenerem najlepszym na świecie. Nie boję się tego napisać. Szczerze obawiam się, że po jego odejściu Real czeka zawał. A reanimacja może trwać długo. Zbyt długo.
Porównałbym Mourinho do serialowego dr. House'a. Lekarzy w mieście jest wielu, ale najcięższe przypadki trafiają właśnie do niego. I on znajduje dla nich lekarstwa na ich choroby po uprzednim postawieniu diagnozy. Jednak co będzie gdy jego zabraknie? Czy inny lekarz da radę zrobić to co on? Nawet jeśli będzie to lekarz najwyższej klasy jak chociażby Carlo Ancelotti? Pozostaje mieć nadzieję, że choroba nie będzie nieuleczalna ani na tyle mocna, że inny doktor z nią sobie nie poradzi. Bo lekarzy jest wielu, ale geniusz jest tylko jeden.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ