24 punkty pozostały do zdobycia w ostatnich 8 meczach jednej z najsilniejszych lig na świecie. Bardzo bym chciał, żeby wszystkie lub przynajmniej część z nich zapewniła nam mistrzostwo kraju. Nie możemy liczyć już ani na triumf w Pucharze Hiszpanii, ani w Lidze Mistrzów, tak więc zwycięstwo rozgrywek na krajowym podwórku poprawiłoby mi mój słaby nastrój. Powiem inaczej. Musimy odnieść triumf w tychże rozgrywkach, w końcu obiecałem to wszystkim. Pozostało mi jedynie zapomnieć o ostatnich niepowodzeniach i nadal z pozycji lidera rozpocząć ostatnie, niecałe dwa miesiące tych ciężkich zmagań.
Zaczęliśmy znakomicie. Wyjazdowe zwycięstwo nad Levante 3:1 (Kuzmanovic, Brunel, Zouma) bardzo cieszyło. Zresztą każde kolejne zwycięstwo będzie nas cieszyć coraz bardziej. Mimo to zagraliśmy dobry mecz i w pełni zasługiwaliśmy na 3-punktową zdobycz.
3:1 (2x Allione, Kuzmanovic) także zdołaliśmy wygrać z Elche. Mimo jednostronnego meczu i bombardowań bramki rywali, dopiero w ostatnich 15 minutach zdołaliśmy zdobyć wszystkie trzy bramki. Ponownie zaczynało mnie martwić przygotowanie kondycyjne zawodników. Byli oni wykończeni całym sezonem gier klubowych i reprezentacyjnych. Strach pomyśleć co będzie się działo, gdy w przyszłym sezonie postaramy się dojść dalej we wszystkich możliwych rozgrywkach. Jednak czas na takie rozmyślania jeszcze przyjdzie. Teraz najważniejsze jest to, co się dzieje tu i teraz.
I stało się. Nie chcieliśmy dopuszczać do siebie myśli, że możemy jakikolwiek mecz przegrać. Jednak z Espanyolem, który zapewnił sobie utrzymanie i w środku tabeli walczy jedynie o zdobycie jak najlepszej pozycji, przegraliśmy. Dwie bramki na 0:2 już praktycznie w pierwszej połowie ustaliły wynik tego spotkania. Nie mieliśmy ani grama szczęścia pod bramką rywali mimo licznych akcji i strzałów na bramkę. Świadczyła o tym także zdobyta „przez nas” bramka ustalająca wynik końcowy na 1:2 (Benito sam.). Przegraliśmy na własne życzenie, w dodatku na 5 kolejek przed końcem ligi, to Real Madryt wychodzi na prowadzenie.
<Zawodnik meczu: Derik>
Złudne nadzieje dało nam zwycięstwo nad Sevilla 4:2 (2x Allione, Camacho, Zouma). Zagraliśmy dobre spotkanie jednak widać było po wszystkich trudy tego sezonu.
Kiedy myśleliśmy, że kolejne trzy punkty wpłyną na nasze konto bezproblemowo w następnej konfrontacji z Malagą – mocno się przeliczyliśmy. I mimo to, że przez cały mecz prowadziliśmy 2:1 (Kuzmanovic, Brunel), w doliczonym czasie gry rywal skarcił nas za naszą nieuwagę doprowadzając do wyrównania. Kolejne stracone punkty bolały, lecz to nie był koniec naszych męczarni.
Mimo tego, że nasz kolejny przeciwnik nie postawił nam żadnych wymagań, a na boisku robiliśmy wszystko co nam się żywnie podobało, jednak nie wiem jak wytłumaczyć haniebny remis 0:0. Real Sociedad mógł być wniebowzięty. Manager rywali także nie krył radości na konferencjach prasowych wypowiadając się na temat utrudnieniu nam drogi do zwycięstwa, jednak gdyby moja drużyna grała tak jak ekipa właśnie jego, już dawno bym zrezygnował.
Do końca ligowych zmagań 2 mecze i 6 punktów do zdobycia. Jedyne na co mogliśmy liczyć, to na wpadkę Realu.
Komplet punktów udało nam się wywieźć ze stadionu El Madrigal. Zwycięstwo 3:0 (Januzaj, Kuzmanovic, Brunel) zapewniliśmy sobie już w pierwszej połowie. Jednak ponowne odpuszczenie sobie drugiej części spotkania nie napawało optymizmem, tak więc w szatni, ponownie zresztą, powiedziałem co mam na myśli po takich zwycięstwach.
<Zawodnik meczu: Januzaj>
Real nie odniósł jednak porażki. Dwa zwycięstwa pod rząd zainkasował z Granadą - jedno w finałowym meczu Pucharu Hiszpanii, drugie w konfrontacji ligowej, tym samym dalej utrzymując nad nami 3-punktową przewagę. W ostatnim meczu mieli oni się spotkać z Getafe. My za to podejmowaliśmy Valladolid.
My nie zawiedliśmy. Pewne zwycięstwo 2:0 (Kuzmanovic, Zouma) dopiero w ostatnich minutach zostało nam zapewnione. Piłkarze wzięli do serca sobie moje słowa z poprzednich rozmów motywacyjnych i zagrali do końca. Zresztą nie tylko oni chcieli wywalczyć sobie tym meczem tytuł mistrzowski. Też chciałem dziś świętować jego zdobycie.
<Zawodnik meczu: Zouma>
Zawiódł nas jednak Real, odnosząc pewne zwycięstwo nad Getafe, tym samym rozwiewając nasze mistrzowskie aspiracje.
Nie kryłem rozczarowania. Nie krył go też zarząd Valencii. Pogratulowano mi jednak zdobycia wicemistrzostwa i postawiono warunek:
- W przyszłym sezonie bez mistrzostwa kraju się nie obejdzie.
Ponownie po zakończeniu sezonu wyjechałem do Polski obmyśleć kilka spraw i podsumować sezon. To w ojczyźnie myślało mi się najlepiej. Nikt mnie nie zaczepiał i nie przeprowadzał ciągłych wywiadów na temat moich wyników, czy plotek transferowych. Powiem szczerze, że brakowało mi tego kraju, tęskniłem za prowadzonymi w nim rozgrywkami. Gdybym chciał, pewnie z szeroko otwartymi ramionami przyjęto by mnie z powrotem do jakiegoś klubu, jednak ponownie zresztą, obiecałem wiele zarządowi, więc nie w moim stylu jest dezercja w takiej chwili, bez wypełnienia obietnicy.
Gdybym w ogóle chciał ponownie występować jako manager na boiskach Ekstraklasy, chciałbym to robić tylko i wyłącznie w Legii. Jednak za panowania obecnego tam prezesa po prostu nie mam czego szukać. Zresztą mój następca – Pan Rumak – radzi sobie póki co naprawdę dobrze. Osobiście za nim jednak nie przepadam i był to porządny cios, gdy dowiedziałem się, że to on po moim odejściu obejmie tą posadę.
Nie robiąc zupełnie nic, grając praktycznie tym samym składem, co ja dwa lata wcześniej odnosił sukcesy, które zresztą przewidziałem. Legia będzie rządziła w Ekstraklasie, lecz dostawała tęgie baty w ligach zagranicznych. Przepowiedziałem to niczym jasnowidz. Jednak Legia to już nie moja bajka, zamierzam dalej prowadzić Valencie. W takim razie czas na podsumowanie sezonu 2018/2019.
W tej rywalizacji zaskoczenia nie było. Po raz trzeci z kolei Akinfeev odniósł triumf w pojedynku z resztą bramkarzy i Diego Alvesem, który zdołał znaleźć się na drugim miejscu w tejże klasyfikacji. Z sezonu na sezon wspina się on coraz wyżej, jednak widać po nim, że zaczyna grać na coraz niższych obrotach, tak więc muszę powoli zacząć szukać godnego następcy.
W pojedynku o miano Króla Strzelców ligi BBVA tym razem walczyli zawodnicy z drużyn, które nie miały szans na odniesienie końcowego sukcesu w krajowych rozgrywkach. Zatriumfował Sefarovic zdobywając o jedną bramkę więcej niż młody Berza. Wypadałoby się im porządniej przyjrzeć, gdyż mogą oni godnie reprezentować barwy Valencii.
Tym razem nie udało się nam odnieść zwycięstwa o miano najbardziej obiecującego zespołu ligi. I nie ma co się dziwić. Elche wygrało to konkurencję jednogłośnie, zaskakując wszystkich. Pierwszy kandydat do spadku zdołał zając miejsce 11 oczek wyżej niż pierwotnie przypuszczano. Gratulacje dla managera!
Tym razem do grona jedenastu wybrańców zdołał załapać się jedynie Zouma. Zagrał naprawdę dobry sezon i może on się cieszyć z wywalczonego miejsca na środku obrony w gronie piłkarzy z Madrytu. Na ławkę ponownie załapał się Diego Alves i grający tak samo jak Zouma, pierwszy sezon w naszych barwach, Tin Jedvaj.
Tytuł najlepszego piłkarza sezonu zdobył ponownie jeden z reprezentantów Realu Madryt, Raphael Varane. Po plecach deptali mu Messi i Cristiano Ronaldo, jednak żaden z piłkarzy Valencii nie był nominowany do zdobycia tej nagrody. Szkoda.
W tejże kategorii ponowny triumf odniósł Ancelotti. Mojej osobie nie udało się nawet wywalczyć miejsca w pierwszej trójce, mimo zapowiadanego przeze mnie wcześniej zwycięstwa.
Po udanym podsumowaniu sezonu, miałem wstępny plan, co począć na początku naszych przygotowań. Wiedziałem, które formacje wzmocnić aby odnieść ponownie oczekiwany sukces. Wchodząc do swojego biura spotkałem Marka – mojego asystenta. Przywitałem się z nim. Od razu zacząłem z nim rozmowę na temat tego, co planuję. On jednak mi przerwał i powiedział:
- Spójrz na tą stertę papierów, która leży na twoim biurku
- Co to do cholery?
- Nie pytaj się tylko przejrzyj!
Ku mojemu zaskoczeniu, na moim biurku leżały oferty pracy z Manchesteru City i Borussi Dortmund.
Dziękuje, że doarliście aż tutaj. Mam nadzieję, że sie podobało.
Zapraszam do wypisywania w komantarzach opinii na temat tego, co napisałem (konstruktywna krytyka mile widziana) i do oceniania pracy.
Pozdrawiam
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ