Informacje o blogu

Gotuj z Ziemniakiem

Wisła Kraków

LOTTO Ekstraklasa

Polska, 2015/2016

Ten manifest użytkownika SuperZiemniak przeczytało już 1143 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

C jak czas,
  który poświęcamy na każdy twór studia spod znaku SI. Są to setki, jeśli nie tysiące godzin, dobrej zabawy i rozwijania swych trenerskich umiejętności, bo któż z nas nie chciałby tak naprawde zostać trenerem pierwszej drużyny jakiegokolwiek zespołu? Ta gra nam to umożliwia, choćby na chwilę, nawet jeżeli złośliwi twierdzą, że jest gra losowa, loteria, a nie menadżer piłkarski. Jesteśmy się w stanie w dowolnym momencie zrelaksować, oderwać od szarej rzeczywistości i czasami wręcz nudy codziennego życia, aby nabić te choćby kilka godzin na tydzień.
 
 Może to brzmieć jakbym nie miał życia towarzyskiego lub wolał uciekać w cyfrową rzeczywistość, ale to tylko złudzenie. Ja po prostu, tak jak pewnie spora część z was, lubię znaleźć czas tylko dla siebie, w zaciszu własnego domu i odmóżdżyć się, przeżyć trochę emocji jako ten niedoszły menadżer. Także życzę sobie i Wam, abyście nigdy nie stracili zapału do tej gry, a także byście pozostali częścią FMowej społeczności.


 19.07.2015

Drogi Dzienniczku
,
 nie mogłem się już doczekać inauguracji sezonu w Polsce. Pierwszego w mojej karierze! Musisz przyznać, że nieźle się urządziłem mając dopiero 21 lat na karku - już jestem menadżerem Wisły Kraków. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Piłkarze też nie. Może coś tam niepochlebnego bąknęli pod nosem na mój temat, ale otwarcie nikt nie ważył się podważać mojego autorytetu od momentu mojego przyjścia do klubu. Niechby tylko spróbowali, kopacze od siedmiu boleści. Nie chcą obudzić smoka Ziemniaka. 
 
 Tak więc wpakowaliśmy się w klubowy autokar z samego rana i ruszyliśmy z kopyta oraz opon, żeby dojechać do stolicy, miejsca moich narodzin, kolebki "warszafskości", na czas. Gramy bowiem na dzień dobry spotkanie z niedoszłym Mistrzem Polski, kochaną Legiunią. Pan Andrzej spisał się na medal wyciskając z klubowego Autosana 160km/h i poprawiając prawdopodobnie rekord trasy Kraków-Warszawa. Ogólnie podróż była udana i cicha, bo piłkarze zastygli z wyrazem przerażenia na twarzach, który pozostał im aż do wysiadki na stadionie Legii (cieć Legii ledwo zdążył podnieść kratę do parkingu inaczej "weszlibyśmy razem z drzwiami").  

 Wysłałem piłkarzy do szatni, żeby się przebrali, a ja sam dorwałem się do Wielkiego Informatora Menadżerskiego (WIM, że nic nie WIM), dzięki któremu jestem w stanie w łatwy, szybki i przyjemny sposób zobaczyć jak poszło naszym rywalom kilka dni wcześniej, kto miał dobry dzień i jak wyglądał przebieg spotkania. Nawet skróty i gole mogę pooglądać!



 I już wiem, że trzeba będzie uważać na Waldka z Gdańska jak pojedziemy nad morze. Albo jak morze przyjdzie do nas... 

 Piłkarze zaczęli się niecierpliwić, więc oderwałem wzrok od ekranku mojego specjalistycznego sprzętu, wstałem i pełen pasji (rzucałem się jak karp w wannie tuż przed świętami) natchnąłem moich mistrzów futbolowych sztuk walki, że są w stanie sprawić niespodziankę, wierzę w nich i jak nie odpuszczą to Legia będzie klepała matę jak Najman. Wracam do Ciebie za około dwie godziny.

Trzy godziny później....




  Już musiałem zastosować technikę pod tytułem "graliście dobrze, ale coś się spierdoliło". Nie cierpię jej, ale jest bardzo skuteczna i pozwala pójść na kompromis - nie muszę za bardzo zdzierać gardła, a piłkarze nie muszą czuć się jak ostatnie patałachy, bez wiary we własne umiejętności, a i tak jest im przykro, że zawiedli. Na wyjeździe dali pokaz dobrej gry, ale powinni to wygrać, zwłaszcza że grali przez ponad 20 minut w przewadze.
 No nic, pierwsze koty za płoty, pierwsze śliwki robaczywki i inne motywujące bzdury. Na tym skończę dzisiejszy wpis, drogi Dzienniczku, bo mam ochotę się zdrzemnąć w ciszy oraz przy prędkości światła jaką zapewnił mi Pan Andrzej w drodzę powrotnej. AHA - "mi", a nie "nam", bo piłkarze za karę wracali do Krakowa pociągiem razem z kibicami. Będą szybciej, ale nie sądzę, żeby byli mi za to wdzięczni...  

 25.07.2015

  Drogi Dzienniczku
 minął już prawie tydzień odkąd ostatni raz w Tobie pisałem, jakkolwiek erotycznie to brzmi. To za sprawą bardzo błahego powodu - nic ciekawego się nie działo. Gadałem sobie z trenerami, olewałem asystenta, który ciągle każe mi, abym polecił moim kopaczom grać z kontry i nie utrzymywać się dłużej przy piłce, nawet jak gramy ze słabszą drużyną. Prędzej mi kaktus w kroczu wyrośnie.
 Tak więc tak nudno przeleciał tydzień i ucieszyłem się na to, że to już dzisiaj przyjedzie do nas (tym razem doszły) Mistrz Polski. Wylosowaliśmy bardzo ciężki początek sezonu, ale lubimy wyzwania. Przeciwnicy zajechali swoim Pyrowym Rydwanem punktualnie i zostali przywitani porządnym buczeniem oraz racami. Na chwilę przed meczem w naszej szatni panowała świetna atmosfera, którą bardzo trudno było spier****ć. Na szczęście mi się nie udało. Piłkarze poczuli się dowartościowani i wybiegli na murawę jak wikingowie - z okrzykiem na ustach, tocząc pianę z pyska, dzierżąc topory bojowe. Niestety te na przechowanie zabrał im sędzia, tak więc krzyki i ślina muszą wystarczyć. Niedługo wracam, Dzienniczku

 Kilkadziesiąt minut później...



 W końcu udało nam się wyjść na zero. I to dosłownie, w końcu zostaliśmy ukarani -1 punktem na starcie sezonu. Znowu jednak musiałem użyć niechcianej techniki, o której wspominałem wyżej, bo byliśmy blisko wygranej, a gola straciliśmy po słabo wykonanym wolnym. Piłkarze nie mogą być z tego remisu zadowoleni, bo ja nie byłem.



 Trudno puścić strzał prawie w środek bramki na wysokości twarzy, ale Cierzniakowi się to udało. W nagrodę ustawiłem mu maszynę służącą do wystrzeliwania piłeczek tenisowych i kazałem bronić całą noc, aż w końcu coś wybroni. Reszta ma się temu przyglądać, gdy będą biegli maraton wokół boiska. Ja siedzę sobie z Panem Andrzejem na środku boiska na leżaczkach popijając wszelakie trunki. Odkryłem wręcz idealny miernik zadowolenia przeciętnego kibica po meczu - ilość promili w wydychanym przez mojego kumpla od kieliszka powietrzu.
 Pana Andrzeja Miernik Zadowolenia - 1,7. 

31.07.2015

 Drogi Dzienniczku
,
 witaj ponownie po prawie tygodniowej przerwie. Znów nie działo się zbyt wiele, no bo co ma się dać jak w naszej kiesie nic nie ma. Oszczędzamy, ogrywamy juniorów, którzy zyskują na wartości - same plusy w tym minusie. Minusie krótkiej ławki rezerwowych. To prawdziwy test moich umiejętności taktycznych i intre.....interpres.... in-ter-per-so-nal-nych. Noo, retoryka przez duże RE. TORY (bramki, niemiecki suchar) przyjdą same z czasem.
 Pan Andrzej od rana grzał (silnik), więc byliśmy gotowi do wyjazdu do Kielc. Tym razem trochę bliżej i przyjemniej, bo na pewno nie damy się pokonać jakimś krwistym i złotym Kioskarzom, czy jakoś tak. Znowu z prędkością Autosana - to już pewnie jakaś nowa stała w matematyce i fizyce, oznaczająca 150% normy lub 160 km/h - dotarliśmy do celu naszej podróży. Tym razem piłkarze znieśli to lepiej i żaden się nie porzygał po zatrzymaniu.
 Trafiliśmy do szatni, rozgościliśmy się, piłkarze poubierali świeżo wyprasowane koszulki i zjedli po czekoladce, które zostawiła na wysprzątanych szafkach sprzątaczka. Potem zaczęli słuchać mej kolejnej znakomitej przemowy, traktującej o tym, że jak z Legią i Lechem prawie się udało, to teraz łatwo pójdzie.

Znowu jakoś później...



 Nie mogę się ich nachwalić, zagrali jak zawsze, zwyciężyli jak nigdy. Moje okrzyki radości i taniec szamana na pewno pomogły w strzeleniu obydwu bramek oraz w zdeprymowaniu rywala, który kończył ten mecz w dziewięciu. Tak więc wszyscy radośnie wskoczyliśmy do autokaru, Pan Andrzej polał wszystkim, a śpiew było słychać przez całą drogę powrotną.
 Pana Andrzeja Miernik Zadowolenia (podczas kontroli drogowej) - 2,2.


 08.08.2015

Drogi Dzienniczku
,
 znowu się spotykamy w naszym cotygodniowym rytuale, zwanym również dniem lub rytmem meczowym. Dzisiejszego pięknego dnia przyjeżdzają do nas koledzy zza miedzy, jakby można było rzec. Piłkarze ze Śląska zdziwili się, gdy zobaczyli prawdziwe, wielkie miasto bez grub i z pięknymi zabytkami. Mieli podczas zwiedzania parę przygód ostrych jak maczeta, ale dotarli bezpiecznie na nasz stadion przy Reymonta.  
 Moi piłkarze byli zadowoleni z atmosfery jaką było słychać na stadionie, nawet w szatni, więc kazałem im zagrać tak jak przed tygodniem. Chyba się do mnie przekonują...

xx.xx.xxxx
 


 Cooo? Gdzie.. gdzie ja jestem? Kiedy jestem? Czemu jestem z Panem Andrzejem? Aaa moja głowa.... chwileczkę.... Pamiętam jakieś Piastunki, które rzuciliśmy na kolana i długo trzymaliśmy w tej niewygodnej pozycji. Nie no, seks bym pamiętał.... aaaa Piastunki to Piast, a Piasta ograliśmy 5:1 u siebie, dominując ich kompletnie... gdzie jest woda? Gul-Gul-Gul. Uff z Sahary została tylko Pustynia Błędowska. Teraz mi świta, że po meczu daliśmy w palnik wszyscy razem, bo następnego dnia miałem jeszcze urodziny. Normalnie kumulacja, żałuję tylko, że ją trafiłem... a raczej moja wątroba.... Nie mam siły, do zobaczenia później Dzienniczku...

 Pana Andrzeja Miernik Zadowolenia - 4,0 (na trzeci dzień).

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

SONDA

D jak...

Zagłosuj

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.