Liga Mistrzów dla każdego – przystanek nr 3!
Po sześciu porażkach z Astaną w Lidze Mistrzów mogłem nareszcie uciec z Boratlandii i poszukać prawdziwych wyzwań. 11 grudnia 2018 roku Kazachowie stracili polskiego Mourinho a jego następcą został … lewy obrońca zespołu Maxim Bordachev. Białorusin przejął po mnie cały ten bajzel, związany z blisko 25-osobowym zagranicznym szrotem i nie przedłużył żadnego z kończących się kontraktów z klubowymi strannierimi – nadal miał ich zdecydowanie za dużo, ale to już nie był mój problem, ot kłopot bogactwa obrzydliwie bogatych Kazachów.
W grudniu mało kto rozgrywał jeszcze w Europie spotkania więc i ofert pracy nie było zbyt wiele. A w pośredniaku byłeś? Na szczęście nie musiałem się tam jeszcze udawać. W biurze ofert znajdowały się dwie możliwe posadki – obie dotyczące reprezentacji. Prowadzenie Kanady nigdy nie było moim marzeniem ale przejęcie sterów Oranje – dlaczego by nie? Niestety z automatu odrzucono moją aplikację uznając, iż w moim dorobku nie ma poważnych klubów. Zamiast mnie zatrudnili jakiegoś leszcza Luisa Enrique, który raptem pracował w Romie i Barcelonie – pff, też mi coś… Czy ten cały Luis wygrał dwukrotnie Ligę Bośniacką i Ligę Kazachską – nie! Federacja Holenderska strzeliła sobie poważnie w stopę i drugiej takie oferty z mojej strony nie uraczą.
Klikając bez nadziei spacją jak głupi nagle ukazała mi się informacja o wolnym stanowisku w poważnej (jak na skalę tych dostępnych w rozgrywce klubów) Europejskiej marce – Skenderbeu Korce. Miałem przejąć zespół znajdujący się tuż nad strefą spadkową, ale jednocześnie tracący raptem 10 oczek do miejsca premiowanego grą w Lidze Europejskiej. Świetnie – bierę! Włodarze klubu byli w szoku że ktoś taki jak ja był zainteresowany pracą na takim zadupiu i już 3 stycznia zostałem trenerem tego klubu. Byłem zadowolony z tej oferty, jedynym problemem jednak był kraj…
Albania, a raczej Shqiperia (tak nazywają swoją ojczyznę Albańczycy) to państwo w południowo-wschodniej Europie na półwyspie Bałkańskim. Graniczy z Grecją, Czarnogórą, Macedonią, Serbią i Kosowem a od Włoch oddziela Albanię jedynie cieśnina Otranto o szerokości 72 km. Kraj niewielki –zamieszkuje go niecałe 3 miliony osób a jego powierzchnia to raptem 28748 km2 – kształtem, nie wiedzieć czemu przypomina to, co każdemu mężczyźnie dynda w nogawce – albo to tylko mi to przypomina i powinienem udać się na spotkanie z psychologiem. Nie no, serio – czy Albania nie wygląda trochę jak wacek?
Albania ze stolicą w Tiranie to od 1992 roku demokratyczny kraj. 28 listopada 1944 roku stała się republiką ludową (władzę wtedy przejęła komunistyczna Albańska Partia Pracy) a ostatnim królem tego kraju 16 kwietnia 1939 roku był ówczesny król Włoch, Wiktor Emanuel III i wtedy został ogłoszony królem Albanii – OSTATNIM KRÓLEM ALBANII – nie wierzcie ćwierćinteligentom, którzy na to stanowisko się powołują w Internetach. Władze w kraju stanowi prezydent Bujar Nishani a premierem jest Edi Rama – koniec dyskusji o władzy w tym kraju.
Jak się żyje w Albanii? Hmm, muszę co po niektórych zmartwić, o Albańskim Raju co najwyżej można usłyszeć w pseudorapie. W ramach ciekawostki – PKB całego kraju jest porównywalnej wielkości do tego z naszego województwa Lubuskiego. Nic dziwnego, skoro połowa produktu krajowego brutto pochodzi z szarej strefy. Bezrobocie w Albanii jest naturalnym zjawiskiem, niemal 30% społeczeństwa się z nim boryka i na tym polu przegrywają wyłącznie z Bośniakami (tam wynosi ono ok. 45%) – kto tylko może ucieka, najczęściej do pobliskich Włoch czy Grecji. Jeżeli uciekasz w celu zarobkowym do Grecji to wiesz, że w twoim kraju naprawdę nie ma żadnych perspektyw. Religią dominującą kraju jest islam, ale do tego już w tej rozgrywce przywykłem – po Bośni i Kazachstanie naturalnym miejscem pracy musiał być islamski kraj – ba, kolejny przystanek też zapewne taki będzie. W ramach ciekawostki – w Albanii posiadanie samochodów jest legalne dopiero od lat 90-tych XX wieku. Wcześniej, przez 45 lat komunizmu posiadali je jedynie członkowie rządu i najbliżsi przyjaciele Hodży. Zarówno więc stan dróg jak i doświadczenie kierowców pozostawiają wiele do życzenia.
Korcza – to tam miałem spędzić najbliższe lata. Miasto te znajduje się w południowo-wschodniej Albanii. Populacja ok. 52 tyś osób czyli znów niewielka mieścina, jednak w przeciwieństwie do Travnika żyjąca futbolem. Pomimo znacznej przewagi islamu w Albanii miasto to jednak jest głównym krajowym ośrodkiem prawosławia. Korcza znana jest w kraju jako miasto muzeów. Narodowe Muzeum Sztuki Średniowiecznej posiada bogate archiwa składające się z ok. 6500 ikon i 500 innych obiektów. W Korczy znajduje się również Narodowe Muzeum Archeologii, pierwsza Albańska Szkoła jak i najdłużej funkcjonujący w kraju teatr – Andon Zako Cajupi, w którym sztuki wystawiane są nieprzerwanie od 1950 roku. Najistotniejszym miejscem jest jednak Stadion Skenderbeu - dwunastotysięcznik, na którym swoje spotkania rozgrywają sześciokrotni mistrzowie kraju – niezwyciężeni od 2011 roku.
Skenderbeu Korce – klub założony w 1923 roku, pierwsze mistrzostwo zdobył w 1933 roku i na kolejne musiał czekać… 78 lata! Drugie mistrzostwo zdobyte zostało w 2011 i od tej pory Skenderbeu jest hegemonem Kategorie Superiore – wygrywając ligę po raz piąty z rzędu przed rokiem klub poprawił rekord Dinamo Tirany, który do tej pory zdołał wygrać rozgrywki cztery razy z rzędu. Skenderbeu w tym samym roku przeszedł do historii z innego powodu – po raz pierwszy bowiem klub z tego kraju osiągnął czwartą rundę kwalifikacji do Ligi Mistrzów – w decydującym boju zostali pokonani przez Dinamo Zagrzeb po czym – po raz pierwszy w historii Albańskiej piłki mogli uczestniczyć w fazie grupowej Ligi Europejskiej (i wygrali nawet jedno starcie).
A wcale nie musiało być tak różowo… Na przełomie 2009/2010 roku klub szorował dół tabeli i był o krok od degradacji. Wtedy do klubu zawitał pan Agim Zeqo – prezydent Albańskiego oddziału Red Bulla i namówił do współpracy kilku swoich bogatych koleszków z ministrem Finansów Albanii – Ridvanem Bode na czele. Spory zastrzyk finansowy pomógł zatrudnić Mirela Josę i utrzymać się w lidze po barażu z KS Kamzą. Po sezonie do klubu przybyło kilku reprezentantów kraju, takich jak Shehi, Bicaj, Vrapi, Sefa czy Shkembi (same poważne nazwiska) i zespoły ze stolicy zostały już w pierwszym sezonie zdetronizowane. Włodarze klubu w 2010 roku sporo zainwestowali również w sam stadion – jego pojemność została powiększona z 5400 miejsc do 12000 a także zostały spełnione wszystkie wymagania UEFY do rozgrywania w tym miejscu spotkań w rozgrywkach Europejskich.
Kategorie Superiore czyli najwyższa klasa rozgrywkowa w Albanii obecnie składa się z 10 zespołów i każda drużyna mierzy się w czterech bezpośrednich starciach z pozostałymi ekipami, co łącznie daje 36 kolejek, czyli tylko o 1 grę mniej niż w naszej Ekstraklapie. Osobiście jestem zwolennikiem takiego rozwiązania w Polsce, gdyż połowa ekip w naszej rodzimej lidze jest zbieraniną przypadkowych patałachów a dodatkowo zamiast trzech spotkań pomiędzy Legią a Lechem mielibyśmy ich aż cztery w każdym sezonie – całkiem nie durny system mają Ci Albańczycy.
Liga ta w ostatnich latach wielokrotnie zmieniała swój rozmiar i system rozgrywkowy. W sezonie 2002/2003 z ligi czternastozespołowej spadały cztery ostatnie ekipy a … żadna z drużyn występująca wtedy w Kategorie a Pare nie awansowała. W ten sposób w sezonie 2003/2004 ustanowiono 10-zespołową ligę. Format ten dotrwał do sezonu 2005/2006, gdy postanowiono że jednak liga mogłaby być liczniejsza. Wtedy też z ligi spadła 1 ekipa a awansowały 3. Do sezonu 2010/2011 liga liczyła 12 najsilniejszych drużyn w kraju ale znów powrócono do idei 14 zespołów. W sezonie 2012/2013 ponownie zmniejszono liczebność ligi do 12 ekip i do rozgrywania 33 spotkań w sezonie (mecz, rewanż i 3 tura rozgrywana chaotycznym sposobem):
System ten nie jest wyłącznie albańskim wymysłem, obecnie przykładowo taki schemat stosuje się w Czarnogórze. Od sezonu 2014/2015 Kategorie Superiore liczy ponownie 10 ekip ale kwestią czasu jest kolejna zmiana.
Na gorącym półwyspie Bałkańskim Albańczycy… jakoś od tak nie potrafią znaleźć swojego miejsca – tak jakby tam nie pasowali. Zapewne jest to kwestia całej masy zawirowań które przetoczyły się na przestrzeni tysięcy lat na tym terenie. Jest to naród będący zlepkiem kilkunastu kręgów kulturowych ciągle pamiętający o wojnach i przelanej krwi. Pamiętacie jak Ondrej Duda dostał w głowę kamieniem z napisem Love z trybun? Było to w meczu przeciwko Kukesi – czyli właśnie w Albanii!
Sytuacja z przerwanym meczem reprezentacji Serbii z powodu latającego drona z flagą z napisem Shqipëria e Madhe (Wielka Albania)? Oczywiście że stało się to w Albanii. Która z reprezentacji przegrała starcie z Luksemburgiem i w sprawie tego meczu toczy się postępowanie wyjaśniające możliwość sprzedania meczu eliminacyjnego do Mistrzostw Świata 2014 – puk puk, oczywiście że Albania! Ostatnio jednak Albania trafiła na okładki gazet w jednego, istotnego a zarazem (o dziwo) pozytywnego wydarzenia – awansowała na EURO 2016 we Francji!
Po klęsce w eliminacjach do turnieju w Brazylii Albański związek do roli szkoleniowca kadry zatrudnił Włocha Gianniego De Biasi – ot zwykłego makaroniarza bez większych sukcesów w Serie A, mający na swoim dorobku ekipy pokroju Modeny czy Torino. De Biasi tworząc kadrę wyraźnie inspirował się Franciszkiem Smudą i po prostu powoływał kogokolwiek z paszportem, nie istotne czy zawodnik miał cokolwiek wspólnego z Albanią - jednak w przypadku Albańczyków to poskutkowało wyjściem z grupy. Na trzy miliony Albańczyków zamieszkałych w granicach swego kraju przypada ich dwukrotnie więcej poza granicami. Za czasów De Biasiego do kadry trafili Lorik Cana, Edgar Cani, Migjen Basha, Etrit Berisha czy Margim Mavraj, który do końca jednak wierzył w możliwość gry w kadrze Niemieckiej ale wraz z uświadomieniem sobie że dzieli go od tego przepaść – przywdział koszulkę Shqipetrii – brzmi znajomo? De Biasi jednak nie zdołał przekonać wszystkich – najgłośniejszym takim przypadkiem jest Adnan Januzaj, który wybrał grę dla Czerwonych Diabłów (Belgów). Kadra narodowa to jeden, wielki tygiel narodowościowy – z jedenastki, która wybiegła na boisko w ostatnim meczu eliminacji (przeciwko Armenii) tylko czterech zawodników urodziło się w Albanii – pozostali przybyli na świat na terenie Kosowa (2), Macedonii (1) i Szwajcarii (4). Na EURO powinno dojść do ciekawej sytuacji – w spotkaniu Albanii ze Szwajcarią przeciwko sobie zagrają … bracia. W barwach Albanii powinien wystąpić Taulant Xhaka a Helwetów reprezentować będzie Granit Xhaka.
Dobra – wracajmy do wirtualnej rzeczywistości. Przejąłem drużynę tuż nad strefą spadkową, ale miałem 17 kolejek by jak najdalej się od niej oddalić. Zadanie miałem na tyle ułatwione, że dysponowałem jednym z najsilniejszych zespołów w lidze i – co nie powinno dziwić – nie spadłem z ligi - ba, zdołałem awansować nawet do górnej połówki tabeli, ale to nieistotne. Przejmując klub byłem nadal w grze o puchar Albanii i na tym się skupiłem w pierwszym sezonie. W ćwierćfinale moim rywalem była półprofesjonalna ekipa z trzeciego szczebla rozgrywek (Burelli) i bez problemu ograłem tych leszczy i w półfinale przyszło mi się mierzyć z drugoligowcem (Butrini)! Tutaj wynik dwumeczu oczywiście był podobny i w bezpośrednim starciu o Ligę Europy (niestety tylko o te rozgrywki) moje Skenderbeu zmierzyło się z ekipą Kukesi (Ci od rzucania kamieniem w Dudę). W finale po dogrywce udało się zwyciężyć 2:1 i w następnym sezonie będziemy mieli przetarcie (mam nadzieję) przed Ligą Mistrzów.
Po cichu liczę na wzrost reputacji klubu, by do mojego zespołu chciało przyjść kilku klasowych Albańczyków, bowiem w lidze panują zasady "antyszrotowe". W meczowej jedenastce może znajdować się wyłącznie 4 obcokrajowców. W składzie obecnie znajduje się kilku przyzwoitych rodaków, będących w kręgu zainteresowań selekcjonera kadry: trzeci bramkarz kadry Teqja, obrońcy Fejzullahu i Albi Alla, pomocnik Bakaj a także napastnicy Hoxha i Kame. Jeszcze przed moim debiutem w Albanii do klubu przyszło trzech znajomych z Astany, z których zrezygnował pan Bordachev – obrońca Leonel Kostenwein, pomocnik Pele a także skrzydłowy Jose Geilison. Gwiazdą zespołu jednak był Tunezyjski Internacjonał (jeden występ w sparingu Tunezji) Sami Kehli. Jak poszło Skenderbeu w Europie? Czy uda się w następnym sezonie wygrać tak słabą ligę? O tym niedługo – oby. Stay Tuned…
Na koniec chciałbym zacytować pewnego lokalnego mędrca:
Heszke w meszke him
Keszke w meszke him
Ryszki szyszki szyszki, to król Albanii!
Szere mere hoczosz tesz tosz sztara sztasz
Rochnisz nisz nisz, ochnisz nisz nisz k***a szwa!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ