Poprzednie części:
1,
2,
3,
4,
5
Zwiększenie budżetu płacowego umożliwiło ruchy na rynku transferowym. Uzupełnienia wymagał przede wszystkim środek i tak za 2,5 tysiąca sprowadzony został Kamil Hernik z Pilicy Białobrzegi. Jako były zawodnik Polonii wpisywał się w koncepcje
łączenia rodzin opierania zespołu na graczach w przeszłości związanych z Konwiktorską. Przede wszystkim był jednak pewniakiem do pierwszego składu. Oprócz tego, rekordowy jak na warunki 2. ligowe kontrakt podpisał z nami młody czeski obrońca - Ivan Hladik. Wyjściowa jedenastka została znacząco wzmocniona i można było przystąpić do kolejnej rundy.
Początek jednak nie wyglądał obiecująco – remis u siebie z Chrobrym Głogów, porażka w Pruszkowie i Limanowej. Słabo prognozowało to przed meczami z kontrkandydatami do awansu – Górnikiem Wałbrzych oraz Resovią. Jednak przebudzenie przyszło w porę. Ogólną tendencją było to, że potrafiliśmy motywować się na mocniejszych przeciwników, a „pewniaki” niejednokrotnie były bagatelizowane przez zespół. Ot, taka przypadłość polskich piłkarzy. Powracając do wyników - 2:2 u siebie z Wałbrzychem, a przede wszystkim wyjazdowe 1:0 w Rzeszowie pozwoliły nam wrócić do gry o awans. Mecz w Rzeszowie był klasycznym dreszczowcem – najpierw niewykorzystany karny przez Rzeszowian, potem kontuzja naszego kapitana Mateusza Glińskiego i podstawowego napastnika Marcina Kruczyka a na koniec bramka sprowadzonego zimą Kamila Hernika. Po meczu przeskoczyliśmy w tabeli Resovię, awansując na 3. miejsce i w świetnych nastrojach wracaliśmy z Podkarpacia.
Poza zasięgiem reszty zespołów wydawał się jedynie Raków Częstochowa, który oprócz spokojnego punktowania w lidze, sprawiał niemałą sensacje w Pucharze Polski, gdzie doszedł do finału. Tam musiał jednak uznać wyższość Legii. Jednak w meczach drugoligowych mieli zapewniony psychologiczny bonus. W następnych meczu zremisowaliśmy u siebie 2:2 z Nadwiślanem Góra – był to typowy mecz który powinniśmy wygrać z zamkniętymi oczami. Rehabilitacja przyszła w kolejnym spotkaniu z rezerwami Lecha w Poznaniu. To z kolei był mecz w którym wychodziło nam wszystko – wynik 6:1 i hat-trick Marcina Kruczyka napawał optymizmem przed finiszem ligi. Morale zespołu były znakomite.
I poskutkowało to serią zwycięstw - 2:0 u siebie z Siarką, kluczowe 3:2 na wyjeździe z Rakowem, 3:0 u siebie z Puszczą i awans na pozycje lidera oraz wyjazdowe 3:2 w Suwałkach. Bezpośredni awans na dwie kolejki przed końcem stał się faktem! Zewsząd napływały gratulacje, jednak mistrzostwo było na wyciągnięcie ręki . Warto było zacisnąć zęby i zagrać o pełną stawkę. W zespole nastąpiło rozprężenie co poskutkowało bezbramkowymi remisami z Zagłębiem Sosnowiec i MKSem Kluczbork. Wystarczyło to jednak na tytuł w wyniku zadyszki Częstochowian. Wynik całkowicie ponad stan stał się faktem. Po końcowym gwizdku meczu z MKSem przy Konwiktorskiej rozpoczęła się feta, która trwała do późnego wieczora.
Tymczasem w Ekstraklasie mistrzostwo zdobyła Lechia wyprzedzając na ostatniej prostej warszawską Legię. Od początku XXI stulecia przeszła ona drogę od A-klasy do korony mistrzowskiej.
Ciekawe czy jest to możliwe do powtórzenia? – pomyślałem i uśmiechnąłem się pod nosem.
***
Kolejny sezon za mną, 2 na 3 awanse zrobione. Teraz powinno być ciężej i nastawiam się raczej na sukces dopiero w drugim sezonie ;) Zachęcam do oceniania i komentowania.
Do usłyszenia!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ