Wersja gry: Patch 7.0.2
Baza danych: Duża
Wraz z nadejściem sezonu 2006/07 w pewnym włoskim, pierwszoligowym klubie z Florencji zaczęły się dziać niedobre rzeczy. Chęć odejścia zadeklarował dotychczasowy manager Claudio Prandelli. Zarówno kibice jak i sam prezes klubu Diego Della Valle byli tą decyzją niemile zaskoczeni, wręcz zszokowani. Co mogło skłonić Prandelliego do takiego postanowienia? Przecież we Florencji niczego mu nie brakowało. Cóż innego mógł więc zrobić biedny Diego jak nie pozwolić odejść trenerowi. Na stanowisku managera Fiorentiny powstał wakat. „I co dalej? Kto wyprowadzi klub z kryzysu? Kto poprowadzi go ku sukcesom?” – głowili się członkowie zarządu. Koniec końców, po aferze korupcyjnej Viola jest (obok zdegradowanego Juventusu) najbardziej dotkniętym przez prawo klubem włoskiej Serie A. Co by to było gdyby klub z takimi tradycjami dołączył do Turynu i zasilił szeregi Serie B? Tymczasem prezes uważnie przeglądał wszystkie kandydatury, ale żadna tak naprawdę nie zaspokajała jego, być może zbyt jak na zaistniałą sytuację, wygórowanych ambicji. Wykorzystał to młody Włoski coach, mający także obywatelstwo argentyńskie. Javier de Rossi, który złożył swoje CV dosłownie w ostatniej chwili, zdobył już uznanie na własnym podwórku i teraz będzie musiał udowodnić swoją wartość w kręgu krajowym, a w przyszłości możne nawet międzynarodowym…
Przygotowania do sezonu
Od razu zabrałem się do pracy. Muszę mieć na uwadze fakt, iż do nowego sezonu drużyna przystępuje z piętnastoma ujemnymi punktami. Rozpocząłem od przeglądu składu.
Zupełnym nieporozumieniem wydaje się być 22-letni Reginaldo, niewykluczone, że nawet rezerwy to dla niego za dużo, ale chyba na nic innego nie może liczyć. Nie mam też zamiaru ogrywać Blasiego, który jest jedynie wypożyczony, a także trzymać kontuzjowanego Pazienzy. Obaj jeszcze dziś wrócili do swoich klubów. Reszta zespołu prezentuje dość wysokie, wyrównane umiejętności, jednak przy obecnym układzie terminarza mam dwa wyjścia:
1. Mieć zespół znakomicie przygotowany kondycyjnie i liczyć na brak kontuzji
2. Przeprowadzić trochę transferów, zwiększając tym samym klubową kadrę
Zdecydowałem się postawić na to drugie, ale przyjdzie jeszcze czas na rozmyślanie o transferach. Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że nie występując w tym sezonie w europejskich pucharach, będę mógł skupić całą swoją uwagę na lidze.
W miarę szybko uporałem się z zatrudnieniem odpowiednich współpracowników do sztabu szkoleniowego, interesowało mnie, aby ich umiejętności prowadzenia poszczególnych zajęć były jak najwyższe.
Inwestuję też w młodzież, dlatego pomyślałem o zbudowaniu odpowiedniej szkółki juniorskiej, ale żeby szkolili się u mnie gracze z naprawdę dużym potencjałem, trzeba pomyśleć o kandydatach do gry w drużynie U-20. Ponieważ liga startuje dopiero 10 września, mam trochę czasu na przygotowanie sparingów. Zdecydowałem, że okres przygotowawczy spędzimy w Grecji (zagramy z Olympiakosem i Panathinaikosem) oraz w Portugalii (naszymi przeciwnikami będą Sporting i Benfica). Prowadzenie drużyny w meczach towarzyskich powierzyłem jednak asystentowi, a do wyżej wymienionych krajów pojechałem tylko „na wakacje”. Następnie czeka nas potyczka w pucharze Włoch, lecz podrzędne Giarre nie powinno być dla nas wyzwaniem.
Z czasem coraz więcej zaczynam myśleć o naszych ewentualnych ruchach na rynku transferowym. Przede wszystkim, trzeba się jednak zastanowić, kto w klubie jest naprawdę potrzebny, a kto tylko pobiera pensję. Na listę transferową powędrowało więc wiele osób, najważniejsi z nich to:
- Luca Toni (niezadowolony z sytuacji w klubie, obiekt zainteresowania Chelsea i Man Utd)
- Massimo Gobbi (moim zdaniem zbyt słaby na występy w takim klubie jak Fiorentina)
- Fabio Liverani (trzydziestolatek, który okres najlepszej kariery ma już dawno za sobą)
Na szczęście mam jeszcze zapas gotówki, bo w tym sezonie dysponuję budżetem transferowym w wysokości nie cztery (jak to miało miejsce na początku), a 10 mln funtów, ponieważ zarząd zgodził się udostępnić mi dodatkowe fundusze…
Żadnych kłopotów nie było z Tonim, po którego natychmiast zgłosiły się dwa wyżej wymienione angielskie zespoły. Bardziej konkretna była jednak Chelsea i udało jej się pozyskać Włocha za niemałe 16 mln funtów. Niestety tak różowo nie jest już z Gobbim, po którego jakoś nikt się nie pcha. Następnie otrzymałem bardzo ciekawą propozycję z Birmingham. Aston Villa zdecydowała się wyłożyć 9 milionów za 30-letniego Martina Jorgensena! Mimo że Duńczyk nie był wystawiony na sprzedaż, takiej oferty nie mogłem odrzucić. Po chwili dostałem też ofertę za Liveraniego i… znowu AV! W sumie po sprzedaży dwóch trzydziestolatków i Toniego, do klubowej kasy napłynęło ponad 32 mln!
Nadszedł czas sparingów. Pierwszy mecz z Olympiakosem nie był jednak niestety widowiskiem na najwyższym poziomie. Na trybunach zdołałem przesiedzieć tylko ok. osiemdziesiąt minut. Później, zdenerwowany niemocą strzelecką, opuściłem stadion. Na tablicy widniał wynik: 0-0. Nic więc dziwnego, że bohaterem meczu został obrońca…
Tymczasem przeprowadziłem pierwszy transfer. Po odejściu Toniego powstała luka w ataku, zacząłem więc szukać odpowiednich następców na pozycję naczelnego wysuniętego napastnika. Mój wybór padł na 24-letniego Cesara Delgado, który od razu po przyjściu do klubu zasłynął… odniesieniem kontuzji! Najwyraźniej nie odpowiada mu tutejszy klimat, bo natychmiast złapał infekcję wirusową. Trzeba było też pomyśleć o zastąpieniu Liveraniego i Jorgensena, więc tuż przed meczem z Panathinaikosem do obozu dołączyli Tranquillo Barnetta oraz Mathieu Bodmer. Tu na szczęście obyło się bez długotrwałych urazów i mam nadzieję, że obaj piłkarze okażą się poważnymi wzmocnieniami. Długo mówiło się też o transferze Zaccardo do naszego klubu. Spekulacje mediów i kibiców, zaczęły być denerwujące, toteż postanowiłem zamknąć im wszystkim usta i sprowadzić mistrza świata. Pierwszy miesiąc okna poświęciłem na sprowadzenie do klubu młodych, choć już doświadczonych zawodników, dlatego sumy, jakie płaciłem poszczególnym klubom za ich transfer mogą być imponujące.
W drugim miesiącu myślę z kolei głównie o zespole U-20, gdzie kwoty oscylować będą koło miliona euro. Można więc pomyśleć, że popadam ze skrajności w skrajność, ale to tak naprawdę dokładnie przemyślana polityka transferowa.
Mecz w Atenach okazał się na szczęście o wiele ciekawszy niż ten w Pireusie, co potwierdzał rezultat: 2-1. Strzelcami bramek byli Delgado (19’) i Mutu (45’) dla nas i Georgopoulos (66’) dla gospodarzy. W tym spotkaniu można już było obejrzeć kawałek dobrej piłki, co zaowocowało strzeleniem kilku bramek, a także zauważyć, że nowi zawodnicy coraz lepiej aklimatyzują się w klubie i dogadują z partnerami z zespołu. Mimo dobrego meczu postanowiłem jednak sprowadzić jeszcze jedno, ostatnie już w tym miesiącu wzmocnienie. Mowa tu o Brazylijczyku Felipe, którego pozyskałem za całe 10 mln funtów z Udinese...
Aaron Niguez – to nazwisko cisnęło się na usta wszystkim dziennikarzom w sierpniu. Nic w tym dziwnego, 17-letni Hiszpan jest obecnie moim celem transferowym nr 1.
Porzuciłem jednak na chwilę spekulacje transferowe, ponieważ czeka nas teraz wylot do Portugalii i mecz ze Sportingiem. Lizbona nie była dla nas jednak wielkim wyzwaniem; Sporting pokonaliśmy 1-0 (bramka Santany), a w spotkaniu z Benficą padł bezbramkowy remis. W sierpniu, bardzo ciekawą propozycję złożyło mi Bordeaux. Ich celem był czeski obrońca, Tomas Ujfalusi, za którego Francuzi chcieli zapłacić aż 8 mln funtów, jednak po przeglądzie składu zdecydowałem się renegocjować ofertę. Tragicznie wygląda środek pomocy. Mam tylko trzech graczy występujących na tej pozycji i chociaż jest Donadel i Bodmer, na Gobbiego nie mogę liczyć. Zauważyłem, że wśród francuzów niepewne miejsce ma Rio Mavuba, który jest tam niedoceniany, a dla mnie byłby niemal spełnieniem marzeń.
Zaproponowałem, więc wymianę z dopłatą (500 tys.) i ku mojemu zdumieniu Bordeaux przystało na tę propozycję. Znad Sekwany przybyli do mnie jeszcze młodzi Riff i Obertan. Udało się też sprowadzenie Nigueza, który w związku z absencją Pazziniego ma (mimo wszystko niewielką) szansę na miejsce w pierwszym składzie.
Nadszedł czas na potyczkę z Giarre, zdecydowałem się nie lekceważyć tego zespołu, chociaż szczerze mówiąc traktuję ten mecz bardziej jako sparing, niż poważne wyzwanie. Dałem szansę kilku debiutantom, chciałem sprawdzić taktykę i… wyszło nienajgorzej. Partię życia rozegrał Mutu, który wprowadził się do zespołu śpiewająco. Nie tylko został bohaterem meczu, ale także zaaplikował rywalom pięć bramek...
Gola dorzucił też Felipe, więc można uznać, że był to mecz debiutantów.
Nasz następny rywal w Pucharze Włoch będzie jednak niestety o wiele bardziej wymagający, przyjdzie nam się bowiem zmierzyć z pierwszoligowym Ascoli.
Kompletnie zaskoczyli mnie bukmacherzy, którzy wyraźnie nie wierzą w sukces mojego zespołu, ale określenie naszych szans na tytuł jako 1000-1 to chyba „lekka” przesada…
Z Ascoli poradziliśmy sobie łatwo, wystarczyła bramka strzelona przez Adriana Mutu z rzutu karnego, chociaż przez chwilę było gorąco, bo gospodarze również mieli jedenastkę. Na wysokości zadania stanął jednak Frey i obronił strzał.
Następnie trafiliśmy na hit losowania, będziemy się mierzyć z Udinese. Ten mecz traktuję bardzo poważnie, ponieważ w tym sezonie zdobycie Pucharu Włoch może być jedyną szansą na europejskie puchary. Oto kadra na to spotkanie:
Udinese to godny nas rywal, dlatego też bardzo długo rozmyślałem nad taktyką. Ostatecznie zagraliśmy diamentem i okazało się, że rozegraliśmy… prawdziwy futbolowy klasyk!
Ten pełen walki, akcji i kontrowersyjnych decyzji sędziów mecz mógłby uchodzić za najbardziej dramatyczny w historii! Sami się z resztą zaraz o tym przekonacie…
Początek meczu nie był zbyt imponujący. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy co prawda przebieg spotkania, ale nie potrafiliśmy przełożyć przewagi na bramki. Słabszy dzień miał zwłaszcza Tranquilo Barnetta, dlatego ustąpił miejsca Santanie. Mimo wszystko na razie taktyka zdaje egzamin. Wszystko było pięknie aż do 76 minuty, kiedy to po cudownej akcji Iaquinty przed pustą bramką stanął Gyan, który nie miał kłopotów z wpakowaniem piłki do siatki. Zareagowałem natychmiast. Postanowiłem zagrać odrobinę bardziej ofensywnie, co przyniosło nadspodziewanie szybki efekt, bo już w 79 minucie Cesar Delgado doprowadził do wyrównania! Niesamowity udział przy tej bramce miał nowy nabytek Rio Mavuba. Francuz wywalczył piłkę na własnym polu karnym i posłał Argentyńczykowi 45 metrowe podanie! Nie zwalniam tempa i dalej gramy ofensywnie. Jest 81 minuta, gospodarze wznawiają grę od środka jednak Mathieu Bodmer wykazuje się fenomenalnym refleksem. Nie dość, że zabrał przeciwnikom piłkę, to jeszcze odegrał ją do Delgado, a ten zalicza drugie trafienie! Argentyńczyk zdobył dwa gole w dwie minuty! Dalej gramy swoje. Niestety wprowadzony na boisko w 76 min. Baretto znalazł sobie miejsce do oddania strzału i pokonał Freya. Wynik 2-2 utrzymywał się aż do 90 minuty, kiedy to Cesar Delgado udowodnił, że stać go na naprawdę wiele i zdobył trzecią bramkę w meczu! Ten gol okazał się jednak nieco kontrowersyjny…
Mieliśmy więc szczęście w meczu w Udine, ale tego szczęścia zabrakło nam niestety w losowaniu następnej rundy Pucharu Włoch, gdzie chyba nie mogliśmy trafić gorzej…
Najgorsze jest to, że terminarz układa się tak, że z Interem będziemy grać dwa mecze pod rząd…
Słowa kluczowe:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ