Tak się nierzadko zdarza, że pewne zjawiska zaczynają przybierać kształty, które mogą uchodzić za zwyczajne zbiegi okoliczności, lecz na podstawie nasilających się symptomów zaczyna uważać się je za obarczone „boską cząstką”. Na przykład idziemy sobie ulicą – dajmy na to – 26 maja (którą przemierzamy niemal codziennie do szkoły czy do sklepu) – i nic się nigdy na niej nie dzieje. Ale akurat idąc nabyć sobie świeże bułeczki 26 maja znajdujemy na ulicy banknot 200-złotowy. Nie zwrócilibyśmy na to uwagi, gdyby nie zbitka daty i nazwy ulicy. Często też zdarza nam się mieć wrażenie, że „chodzi za nami jakaś liczba”. Np. urodziliśmy się 3 marca 1983 roku i nagle mamy wrażenie, że każdorazowe pojawienie się liczby 3 w naszym życiu oznacza dobrą wróżbę. Jakby najbardziej skrótowo określić, czym różnimy się od zwierząt – to byłoby to właśnie otaczanie się zabobonami i wiarą w nadprzyrodzoną moc, która determinuje nasze życie od czasu do czasu zapełniając je swoimi „sygnaturami”, które objawiają się podczas rzeczonych zbiegów okoliczności.
Jeśliby uprzeć się w tym momencie, że wszystko co piszę, jest tendencyjne, w zasadzie dalszą część tego felietonu należy uznać za nieistotną i pozbawioną sensu. Tendencyjność odłóżmy na bok, i po prostu pobawmy się w kuglarzy, magików, których istnienie od wielu wieków spowodowane było potrzebą ludzką – potrzebą wyjaśnienia niewyjaśnionego. Nałóżmy więc filtr na logocentryczne pojmowanie świata i po prostu dajmy nieść się falom wyobraźni.
Analizując to, co dzieje się od powstania tzw.
Sceny CM można dojść do wniosku, że świat przewrócił się do góry nogami co najmniej kilkukrotnie. Strony powstawały, to padały, to wracały w nowym obliczu. Ekipy rozpadały się, rozchodziły się gdzie się dało, na ich miejsce przychodziły nowe, potem znowu następowały perturbacje itd. itp. Permanentną zmienność można potraktować jako pierwiastek charakterystyczny macierzy wielowymiarowej, jaką jest środowisko CeeManiaków.
Na tej pustyni chaosu istnieje jednak maleńka oaza. Oaza, w której czas niemalże stanął w miejscu. Jak trzy lata temu widać, że te same osoby nalewają wodę do bukłaków, karmią wielbłądy, bawią się i cieszą swoją obecnością. Nikomu nie przychodzi na myśl, aby wyruszyć na pustynię. Familiarna atmosfera, wzajemne zrozumienie i wspieranie się na każdym kroku urasta do rangi symbolu. Czy zbiegiem okoliczności jest fakt, że w jednym miejscu i w jednym czasie zebrało się kilka osób połączonych wspólną wizją? Czy fakt istnienia tej komitywy w niemalże niezmienionym składzie osobowym pomimo upływu czasu (liczonego w latach) i zawirowań na wielu frontach jest obarczony „boskim elementem”? Tak, tak, moi drodzy. Można się spierać w wielu kwestiach, czy jest to miejsce najlepsze, najładniejsze, najczęściej odwiedzane, czy tutaj można zdobyć najwięcej potrzebnych informacji. Jednak kwestią bezsporną jest atmosfera, która nie pozwala opuścić tego miejsca, jak już raz się w nim znalazło. Nawet ci, którzy czasem zapuszczają się w terytoria pokryte wiecznym piaskiem, wracają przyjmowani niczym syn marnotrawny wystawną ucztą.
Tak trwa to magiczne miejsce. Trzy lata pełne przygód, podczas których powstało mnóstwo oryginalnych pomysłów. Kłótnie dawno zapomniane, stały się obiektem nostalgicznych uśmiechów. Czy to naprawdę tylko zbieg okoliczności? Czy jednak zaważyło na tym niespotykane skondensowanie się sił nadprzyrodzonych, które uznało, że niczym Ziemia we Wszechświecie, tak CM Revolution będzie niespotykanym miejscem w CeeM-Świecie. Kto ma rozum, niech liczy. Wynik tego rachunku nasuwa się sam. Z lekkim uśmiechem na twarzy, z nieobecnym wzrokiem, myśl sama przytakuje...
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ