Kolejne sezony moich zmagać w roli menedżera Polonii Bytom miały następujący scenariusz.
SEZON PIĄTY (2009/10)
Po osiągnięciu celu i zagraniu w Lidze Mistrzów kolejny cel mógł być tylko jeden – ponownie zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a następnie wyjść z grupy!!! Przed rozpoczęciem mojego piątego sezonu pracy w Bytomie dostałem do dyspozycji najwyższy z dotychczasowych budżetów transferowych.
Mimo tego członkowie zarządu znów nie zgłosili przesadnych aspiracji.
Powoli zastanawiałem się, kiedy wreszcie zażądają tytułu mistrzowskiego.
Latem w reprezentacji Rumunii zadebiutował Raymond Lukacs, który jest już całkiem nieźle wypasionym napastnikiem w skali europejskiej.
W eliminacjach do Ligi Mistrzów po raz kolejny trafiliśmy na ekipę ze Skandynawii – Malmoe FF. W Szwecji pechowo ulegliśmy 1-2, choć prowadziliśmy po golu Trznadela. Nie popisał się w bramce Artur Boruc. W rewanżu byliśmy bezwzględni i rozgromiliśmy Szwedów 5-0. Festiwali strzelecki zaczął Jelić, a potem trafiali kolejno Lember, Luka-Gol, Zivanovic i na końcu Czech Vlcek.
Zrzedły nam miny, gdy okazało się, że w ostatniej, III rundzie eliminacji, przyjdzie nam potykać się z francuskim Monaco. Jeszcze gorsze mieliśmy nastroje po domowym remisie 0-0, gdyż Jelić nie wykorzystał karnego, który mógł nam dać upragnione zwycięstwo „do zera”. Dobrze jednak, że nie straciliśmy gola – pocieszałem się wówczas.
No i coś było na rzeczy, bo nastawieni na grę z kontry, nieoczekiwanie zdobyliśmy w rewanżu dwa gole już w pierwszych 10 minutach (Trznadel 8’, Vlcek 10’). Francuzi odpowiedzieli szybko (Diego Perez 13’), ale oni potrzebowali jeszcze dwóch goli, by awansować. Nie byli jednak w stanie, bo u nas doskonały mecz rozgrywał Czech Vlcek, który w 25’ i 53’ strzelił kolejne bramki!!! To było szok w Monaco. Ostatecznie gospodarze zdołali zmniejszyć rozmiary porażki, lecz nie wystarczyło im to oczywiście do awansu. Monaco – Polonia Bytom 3-4. Nasz awans do fazy grupowej i świety mecz w Monaco nie zmienia faktu, iż do faworytów tych rozgrywek oczywiście nie zaliczaliśmy się.
Kilka zdań o nowych twarzach w Polonii. Z nowych zawodników, którzy pojawili się w klubie należałoby wskazać Grześka Rasiaka, który był do wzięcia za darmo. Nie znalazł jednak dla siebie miejsca w pierwszym składzie. Trafił do niego za to 19-letni Igor Karpenko – prawy obrońca kupiony za 200 tysięcy euro z Groclinu. Szybko dorobił się ksywy „Karpik”. Na zasadzie wolnego transferu pozyskaliśmy także byłego napastnika Nancy – Węgra Gergely Rudolfa, który jest zawodnikiem klasowym i aż dziw bierze, że był do wzięcia za free. Prawą stronę wzmocniły także transfery Adriana Gudewicza (130 tys. Z Lecha, który zimą odszedł jednak do Korony Kielce za.... 1.5 miliona euro!!!) oraz Rosjanina Sergeya Timofeeva z CSKA Moskwa (150 tys.). Potworną kasę (900 tys.) wydaliśmy na kolejnego Napierałę – tym razem Adriana. Będzie znakomitym zmiennikiem dla Krzyśka Napierały. Tym zawodnikiem, który jednak znajdzie etatowe zatrudnienie na prawej obronię będzie nie Karpik, nie Timofeev, lecz Ukrainiec Olexiy Gai. To reprezentant Ukrainy, który może z powodzeniem grać także jako defensywny pomocnik.
Perłą nad perłami jest Marcin Wysocki. Ten 17-letni defensywny pomocnik, mogący grać także na innych pozycjach, kosztował nas 875 tys. Euro, które wzbogaciły kasę Cracovii. To talent na miarę Luka-Gola i Krzyśka Napierały.
Żeby nie było tak, iż zapomniałem o lewej stronie, to równe 800 tys. Euro wydaliśmy na Raula. Dokładnie na Raula Costescu. To kolejny Rumun w kadrze Polonii. Listę nowych twarzy uzupełniają młodzi i zdolni Artur Marciniak (400 tys. z Lecha) oraz Bartosz Rosłoń wymieniony z Legią za Krzyśka Bułkę. Legia dopłaciła nam jeszcze ponad 1 milion euro!!! Konieczność wzmocnienia prawej strony wyniknęła jednak głownie z faktu, że 2 miliony euro wyłożył Strasburg za Tomka Baligę. Z bardziej znanych zawodników pożegnaliśmy także Hernackiego, Brazylijczyka Cleytona Oliveirę oraz Łukasza Grohliha, którzy znaleźli się na free transferze.
Przed grupową fazą Ligi Mistrzów byłem umiarkowanym... pesymistą. Trafiliśmy do grupy z AZ Alkmaar, Man Utd i Fenerbahce.
Nie wystartowaliśmy zbyt udanie, bo od remisu 1-1 z Holendrami. Prowadziliśmy od 5 minuty (Trznadel), ale kwadrans przed końcem wyrównał reprezentant Holandii Klaas Jan Huntelaar.
Kolejny mecz graliśmy w Turcji na gorącym terenie Fenerbahce. Nie podołaliśmy zadaniu przegrywając 1-2. Honorowego gola zdobył Rumun Daminuta potężną bombą z 30 metrów. Tragiczną pierwszą połowę rozegrał Boruc, zmieniony w przerwie przez Marcina Wieczorka. W tym momencie było jasne, że jedyne na co możemy realnie liczyć, to trzecie miejsce w grupie. Wtedy jednak doszło do kosmicznej sensacji!!!
Na fali roznieśliśmy w lidze wicelidera z Grodziska!!!
Szybko jednak Man Utd sprowadzili nas na ziemię...
Choć cztery gole straciliśmy po czerwonej kartce dla Filipa Burkhardta.
Szokiem dla mnie był fakt, iż do reprezentacji Rosji włączony został Mikadze i nawet zagrał z Francją w meczu towarzyskim!
Wracając do Ligi Mistrzów – tu wszystko było jeszcze możliwe, ale mimo dzielnej postawy przegraliśmy w Holandii.
O wszystkim (czytaj: dalszym udziale w europejskich pucharach) zadecydować miał zatem domowy mecz z Turkami. Świetna postawa napastników i pomocników pozwoliła nam odnieść cenne zwycięstwo i zająć 3 miejsce w grupie.
Fajnie wyglądała XI kolejki po jedynym z meczów jesiennych.
Pusty śmiech ogarnął mnie, gdy okazało się, iż w Pucharze UEFA trafiliśmy na... Monaco. Tym razem znów zaczęło się od remisu, ale był to remis bramkowy (1-1) i to na wyjeździe!. „Złoty gol” był autorstwa Squillaciego, który pokonał swojego bramkarza w 28 minucie.
Wiosną borykaliśmy się z dużymi problemami kadrowymi. Przytrafiło się nam sporo urazów i kontuzji tuż przed rozpoczęciem rundy wiosennej. To z tej przyczyny w rewanżu z Monaco musieli zagrać Lepmets na bramce, Grzegorz Skowroński na lewej pomocy oraz Rudolf z Janoszką w ataku. I ci dwaj ostatni zawodnicy strzelili po golu, dzięki czemu pokonaliśmy Monaco 2-0. To był szok, także dla mnie.
Kto następny? Villarreal. Teraz nie będzie żartów.
I nie było. Ten sam skład, co w meczu z Monaco zmiótł Hiszpanów w Bytomiu.
Oddać jednak trzeba, że mecz był wyrównany, a my byliśmy po prostu skuteczniejsi. Nie ukrywam, że było dla mnie jasne w tym momencie, że mamy ćwierćfinał w kieszeni.
W rewanżu zremisowaliśmy 2-2. Bramki dla Villarreal zdobyli Riquelme i Reyes, a dla nas Pytlarz i Vlcek. Gdyby Paweł lepiej się postarał i wykorzystał rzut karny w 45 minucie odnieślibyśmy drugie zwycięstwo!.
Wylosowano pary ćwierćfinałowe i półfinałowe.
Zatem Roma. Tego już byłoby za wiele. Dwumecz Roma – Polonia Bytom określono mianem ozdoby rundy i czas pokazał, że nie była to ocena przesadzona. W pierwszym meczu prowadziliśmy u siebie już 3-1, ale goście zdołali jednak zremisować.
Skazani na pożarcie zdołaliśmy zremisować także w Rzymie 1-1 (gole: Totti 8’ – Pytlarz 62’), ale mecz ten miał jednego bohatera – Marcina Wieczorka, który wybronił nieprawdopodobne piłki. Roma mogła ten mecz wygrać znacznie wyżej.
W ten sposób pożegnaliśmy się z europejskimi pucharami w sezonie 2009/10. Została nam tylko liga i krajowych puchar, gdzie nie mieliśmy sobie równych. Pewnie obroniliśmy oba trofea.
Kompletnym szokiem okazała się obecność Zivanovicia i Trznadela w europejskiej XI sezonu
Znacznie awansowaliśmy także w klubowym rankingu
Sukcesy w Lidze Mistrzów i Pucharze UEFA były bez wątpienia czymś miłym, ale także niosły ze sobą pewne problemy. O zawodników Polonii zaczęły pytać najlepszy kluby kontynentu...
Zarówno jednak za Krzyśka Napierałę, jak i za Wysockiego, Luka-Gola, Zivanovicia, czy Trznadela –wszystkie oferty były odrzucane. Zawodnicy kochają Polonię, więc nawet nie zaprotestowali!!!
SEZON SZÓSTY (2010/11) Zanim na dobre rozpoczął się mój szósty sezon pracy, otrzymałem ofertę pracy z reprezentacją Tunezji. Ponieważ warunkiem podjęcia pracy selekcjonera nie było odejście z klubu – zgodziłem się.
Czas pokazał jednak, że nie udało mi się odnieść jakichś znaczących sukcesów na tym polu.
Udział w Lidze Mistrzów znów zaczynaliśmy od II fazy kwalifikacyjnej. Tym razem przebrnęliśmy ją bardzo gładko: Polonia – Artmedia 4-0, 0-0. W III rundzie czekał już jednak na nas Betis. Pomyślałem sobie – nawet jak odpadniemy, to i tak zagramy w UEFA.
Wcześniej jednak dwa zdania o nowych twarzach. Tylko pięciu zawodników: Borislav Pavlovic przyszedł za darmo z Vojvodiny. To zdolny środkowy lub lewy pomocnik. Solidnym defensywnym pomocnikiem jest Michał Michalski, 18-latek, który przyszedł z Widzewa. Podobnie rzecz ma się z Krzyśkiem Mowlikiem, z tym, że on przyszedł do nas z Łęcznej. Niespełna 400 tysięcy euro wydaliśmy na Miłosza Bieleckiego – ofensywnego pomocnika, który przybył z Widzewa. Hitem jednak było pozyskanie kolejnego rumuńskiego napastnika. Wypożyczony ostatnio z Marka Dupnicy do Rapidu Bukareszt, Ovidiu Patrascu (dostał ksywę „Ovi”), zgodził się dołączyć do nas po namowach Luka-Gola. To naprawdę wielki talent.
Opuściła nas większa grupa piłkarzy. Rosłoń po jednym sezonie odszedł do Cracovii za 1.6 miliona euro. Mikadze przeszedł do Ałanii za 725 tysięcy euro. Rasiak odszedł za darmo do szkockiego Dunfermline. Cracovia zapłaciła 800 tysięcy euro za ofensywnego pomocnika Łukasza Szafrana. Pożegnaliśmy także naszego super jokera – Łukasza Janoszkę, za którego Wisła Kraków wyłożyła okrągły milion euro. Odszedł także Filip Burkhardt do drugoligowej Polonii Warszawa za... 1.8 miliona euro.
Lekko spanikowaliśmy, gdy w 22 minucie Xisco dał Betisowi prowadzenie w Bytomiu, ale już do przerwy wyciągnęliśmy na 2-1 po dwóch golach Trznadela (wiadomo już dlaczego odszedł Burkhardt i Szafran). Po przerwie Betis dostał dwie konterki (dublet Vlcka 67’ i 71’) i zrobiło się szokujące 4-1. Czerwoną kartkę dostał Nano w 75’, więc trzeba było Betis dobić, co uczynił w 89’ Raul Costescu. Znów zagraliśmy znakomite zawody.
Rewanż był w tych warunkach formalnością i postanowiłem sprawdzić w nim kilka nowych twarzy. Klasą dla siebie okazał się Ovi.
Trafiliśmy do ciekawej grupy.
Z Austriakiami wiedziałem, że problemów raczej nie będzie i nie było. Dostali 5-0 (4-0) w Bytomiu i 3-1 w Grazu. Z Bayernem stoczyliśmy dwie bitwy, z których ta druga powinna okazać się zwycięska. W końcówce jednak opadliśmy z sił.
Najważniejsze były jednak „środkowe” mecze z Benfiką. W trzeciej kolejce Portugalczycy przyjechali do Bytomia i czas pokazał, że ten mecz był najważniejszy. Wygraliśmy go 1-0 po golu Oviego (61’). W Lizbonie gospodarze prowadzili od 43 minuty po golu Jose, ale Trznadel wyrównał w 60’ i tak się już skończyło. Awansowaliśmy do drugiej rundy!!!
W 1/8 czekali na nas Rangersi i wydawało się, że jest to zespół, z którym spokojnie powinniśmy sobie poradzić. Czas pokazał jednak, że te założenia były całkowicie błędne. Po słabym meczu, przegraliśmy już u siebie 0-1.
W rewanżu próbowaliśmy walczyć, ale udało się tylko szczęśliwie zremisować. Szkoci znów byli lepsi.
Dobra postawa w Lidze Mistrzów zaowocowała wyróżnieniem dla Kazika (Pawła Kaźmierczaka), który załapał się na 3 miejsce w klasyfikacji na najlepszego piłkarza!!!
Natomiast Kazik oraz dwóch innych graczy znalazło się w drużynie marzeń.
W kraju ligę i puchar wygraliśmy – po raz kolejny – bezapelacyjnie.
SEZON SIÓDMY (2011/12)
Latem zaczęło się od małych zawirowań. Dostałem trzy oferty pracy w roli selekcjonera.
Wszystkie odrzuciłem, bo póki co niczego nie zwojowałem z Tunezją.
W kwalifikacjach do Ligi Mistrzów mieliśmy tym razem szczęśliwe losowanie. Najpierw 3-1 i 2-0 dostał Anorthosis, a potem wyeliminowaliśmy Dynamo Kijów 1-0, 1-1 i mecze te nie były wcale zacięte, jak mogą to sugerować wyniki. Po pierwsze próbowałem kilku zmienników, a po drugie – marnowaliśmy sporo okazji.
Trzeba było sprawdzać zmienników, bo sporo zawodników dołączyło do nas tym razem. Ponad 3 miliony euro wydałem na transfery. Kupowałem jednak głównie młodych zawodników, gdyż mocne kluby europejskie coraz mocniej upominają się o moich gwiazdorów i trzeba szykować narybek, by było dobrze przygotowany do zmiany dotychczasowych gwiazdorów.
W księgach musiało jednak wyjść na plus i mimo tego, że wydałem ponad 3 miliony euro, to jednak z transferów uzyskałem aż 9 milionów!!!
Wielu zawodników znalazło się na wolnym transferze, gdyż dość ostro przewietrzyłem również drużynę rezerw. Pavlovicia sprzedałem, bo był niezadowolony z roli zmiennika. Gai nieoczekiwanie zaczął już przegrywać rywalizację z Karpikiem na prawej obronie. Rudolf nie mógł wygrać rywalizacji z Ovim i Luka-Golem. Podobnie jak wypromowany Bielecki z Trznadelem.
O ile szczęście mieliśmy w fazach eliminacyjnych, o tyle zabrakło go w losowaniu grup. Trafiliśmy do grupy z Interem, Evertonem i Werderem!!! Szok!
Czas jednak pokazał, że ustabilizowanie kadry i nie pozbywanie się najlepszych zawodników przynosi efekty. Zaczęliśmy jednak kiepsko – od remisu 1-1 z Werderem uratowanego w 90 minucie, choć powinniśmy ten mecz spokojnie wygrać.
Mimo wyrównanego meczu nie było niespodzianki w Mediolanie...
Szczęście do nas uśmiechnęło się dopiero w Liverpoolu...
Podobnie było w rewanżu, również wygranym przez nas 3-2 po dwóch golach Luka-Gola i jednym Oviego. Rumuński atak robi furrorę w Lidze Mistrzów.
Potem jednak znów zabrakło szczęście z Niemcami. Prowadziliśmy 2-0 w Bremie, mieliśmy przewagę w polu, a jednak Werder zdołał zremisować i to mimo faktu, że 70 minut grał w osłabieniu!!!
Mimo tego nie straciliśmy szans na wyjście z grupy. Co więcej mogliśmy nawet przegrać u siebie z Interem, byle tylko Werder nie wygrał w Liverpoolu. I udało się!
W 1/8 trafiliśmy na strych znajomych z Villarreal. Nie mogłem przeboleć utraty gola w pierwszym meczu...
... ale tylko przez dwa tygodnie!!! W rewanżu nieoczekiwanie byliśmy lepsi. Rozegraliśmy jeden z najlepszych meczów w historii (tak przynajmniej wówczas mi się wydawało)...
Zwycięstwo w Hiszpanii było przełomowym momentem tego sezonu. W tamtym meczu narodził się zespół klasy europejskiej. Czas najwyższy, by te indywidualne nagrody i tytuły przekuć na sukces zespołu – mówiłem wówczas.
Fajnie powiedzieć trudniej wykonać. W ćwierćfinale trafiamy znów na Inter Mediolan. Cudem remisujemy w Mediolanie 2-2.
Mecz rewanżowy był jednak najbardziej dramatycznym widowiskiem, w jakim brałem udział w moich menedżerskich rozgrywkach od 1992 roku. To był totalny horror!!!
THE SHOW MUST GO ON. Who’s Next? B-A-R-C-E-L-O-N-A.
Inna sprawa, że w tym momencie było nam już kompletnie obojętne na kogo trafimy w półfinale. Może być i Barca.
Do tej pory nie wiem, jak mogliśmy nie wygrać w pierwszym meczu...
Nie rozpamiętuję tego jednak za bardzo, bo to co zdarzyło się w rewanżu, jest czymś NIE Z TEJ PLANETY. Taka była też gra Polonii Bytom w tym meczu. Nie z tej planety już do przerwy!!!
Tego dnia nie było na nas mocnych!
Zaangażowanie w Lidze Mistrzów sprawiło jednak, że słabiej niż zwykle radziliśmy sobie w lidze. Los jednak chciał, że dostaliśmy w ostatniej kolejce szansę na obronę tytułu. Musieliśmy tylko pokonać Wisłę Kraków u siebie na 3 dni przed finałem Ligi Mistrzów!!! Niestety, ta sztuka nam się nie udała, gdyż mieliśmy wielkiego pecha w tym meczu.
Wisła wygrała także Puchar Polski
W tych okolicznościach „pocieszy” mnie tylko zwycięstwo w Lidze Mistrzów nad Milanem. Czy Włosi będą w stanie zatrzymać nawałnicę z Polski zastanawiali się przed tym meczem komentatorzy. Teoretycznie byli w stanie, ale w praktyce to my byliśmy znacznie skuteczniejsi. Polonia Bytom zwycięża w Lidze Mistrzów!!!
Luka-Gol najlepszym strzelcem Ligi Mistrzów
Jak w tych okolicznościach zrozumieć oświadczenie Wysockiego????
„nie ma co liczyć” na zwycięstwa w obecnym klubie!!??? Czy ktoś mi powie, o co tu chodzi!!!!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ