23 czerwca 2001 roku.
- Jeeeest!!!! Nareszcie wakacje!!!!! - krzyknąłem wracając do domu po uroczystości zakończenia roku szkolnego.
Tak! To naprawdę był już koniec nauki i nareszcie zaczęły się wakacje! Muszę przyznać, że bardzo szybko zleciało mi te, bądź co bądź, meczące 10 miesięcy. Ale to już przeszłość! Teraz mam wakacje i z tego trzeba się cieszyć!
Zjadłem obiad i razem z kumplami wyskoczyłem na małe pivko, by uczcić "zakończenie sezonu" :). Nasze świętowanie dosyć niespodziewanie zakończyło się dopiero nad ranem. :) Gdy wróciłem do domciu byłem nieludzko zmęczony, więc położyłem się spać! Obudziła mnie dopiero mama informując, że mamy już godzinę 18.00 i że wypadałoby wstać! W pierwszej chwili pomyślałem, czy w ogóle jest sens wstawać, skoro zegar pokazuje już 18:00. No ale żeby "nikt się nie czepiał" to postanowiłem pokazać swoją twarz domownikom. Zjadłem kolację i kiedy miałem już zasiąść przed kompem i załączyć mojego ukochanego CeeMka ojciec oznajmił mi, że jadę do Anglii! Popatrzyłem na niego dziwnie i odpowiedziałem:
- Co to?! Test na trzeźwość?!
- Nie, ja mówię poważnie. Jedziesz do Anglii na kurs językowy.
"Qrwa - pomyślałem - jeszcze w wakacje mi będą nauką zawracać głowę"!
Zaraz potem jednak, popatrzyłem na to z innej strony: "W końcu tam może być całkiem fajnie!"
- Na jak długo tam jadę?! - zapytałem.
- Na miesiąc - odpowiedzieli rodzice
- OK. Cieszę się! Dziękuję, że załatwiliście mi ten wyjazd! - powiedziałem.
- Mam nadzieję, że dobrze wykorzystasz ten czas - rzekł ojciec
- Ja też mam taką nadzieję!
Załączyłem kompa i zacząłem grać w "Najważniejszą grę mojego życia" (CM-a - gdyby ktoś nie zajarzył :).
30 czerwca 2001 roku
Z samego rana ojciec odwiózł mnie na lotnisko. Miałem przeczucie, że czegoś zapomniałem wziąć ze sobą. Ojciec jednak uspokajał, mnie mówiąc: "Nie przejmuj się! To tak zawsze przed podróżą. Myślisz, że czegoś zapomniałeś, a okazuje się potem, że wszystko masz."
Około godziny 9.00 byliśmy już na lotnisku. Wtedy dopiero przypomniałem sobie, że nie wziąłem Championship`a! Jasna cholera! Jak ja wytrzymam miesiąc bez mojej ukochanej gierki?!
Cóż, jakoś będę musiał! O 9.30 byłem już w powietrzu. W drodze do Anglii!
30 czerwca 2001 roku, godzina 17.00
Jestem już w Anglii. Podróż samolotem przebiegła bez żadnych incydentów. Wsiadłem do taksówki i podążyłem do Blackburn.
30 czerwca 2001 roku godzina 19.00 - Blackburn
Dotarłem już do mojego miejsca zakwaterowania. Muszę przyznać, że nigdy nie przypuszczałem, iż to miasto, położone nad kanałem Leeds - Liverpool, liczące 150 tys. mieszkańców jest aż tak piękne! Na dodatek, ku mojej uciesze, naprzeciw hotelu w którym się zatrzymałem znajdował się stadion Blackburn Rovers. Zaraz to przypomniały mi się czasy, kiedy to moja ukochana Legia toczyła zacięte pojedynki z tą drużyną w Lidze Mistrzów (i wygrywała!).
Może jeszcze dożyję chwili, kiedy Wojskowi skopią du** Anglikom. :). Po męczącej podróży położyłem się spać.
Następnego dnia, po lekcjach angielskiego udałem się do sklepu, by kupić Championship Manager 01
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ