Gier oferujących tryb multiplayer na jednym komputerze jest dziś już bardzo mało. Dominacja sieci zmiotła split screenowe wyścigi, w gatunku strategii też tylko HOMM nie stracił wigoru... Jednym z ostatnich Mohikanów wspólnego grania jest CM.
I jest wśród nich królem. Monarchą absolutnym.
Gdy trzech lub czterech graczy zasiądzie przed komputerem by grać w ceema, zaczynają się dziać rzeczy niepojęte. Normalni zazwyczaj faceci przeobrażają się w... kogoś nienormalnego. Szeregi słów komentujących mecz interpretować potrafią na tysiące sposobów, w większości przypadków nie do końca zbieżnie z intencjami programistów z SI. Odprawiają rytuały magiczne mające ubłagać nieubłaganą zazwyczaj fortunę o jeszcze jedną bramkę. Potrafią na te kilka godzin całkowicie zmienić swoją osobowość, jakby grali w najbardziej rasową grę RPG (o deskach teatralnej sceny nie wspominając).
Te zmiany osobowości są chyba najbardziej fascynującym aspektem ceemowej gry wieloosobowej. Może nawet najbardziej patologicznym :) Poniżej kilka takich ceemowych osobowości. Czytajcie, porównajcie się i drżyjcie :)
Kupiec wenecki – to jeden z najbardziej denerwujących archetypów. Każdy wie, że jednym z filarów CM-a jest kupowanie nowych zawodników – ale KW czyni to niemal pasjami. Czasami ma się wrażenie że taktyczno – sportowa strona gry ma dla niego znaczenie drugorzędne wobec możliwości poświęcenia się handlowi żywym towarem. Najgorsze jest to, że nie robi tego zazwyczaj za jednym zamachem, co kilka dni przypomina mu się kolejne nazwisko, kolejna pozycja do obsadzenia, kolejne pieniądze do wydania... Gdy przekracza się transfer deadline, Kupiec nie rezygnuje i zaczyna penetrować rynek potencjalnych „Bosmanów”... Koszmar...
Najbardziej charakterystyczny znany mi Kupiec Wenecki po dwóch sezonach miał już 11 stron shortlisty... Jej nazwa nabrała tym samym gorzkiej ironii :)
Paranoik – jeden z moich ulubionych. To po prostu urocze, jak bardzo podejrzliwy wobec komputera może stać się gracz CM-a. Jedno z typowych stwierdzeń Paranoika – „jest gdzieś w kodzie tej cholernej gry jakiś guzik. Gdy ja strzelam bramkę komputer go wciska i bach! Jest wyrównanie” :) Paranoicy połowę swojej energii poświęcają na odszukanie mechanizmów tych „oszustw”, a rezultaty tych śledztw bywają doprawdy zaskakujące. Dla przykładu – wredna maszyna obserwuje twoją shortlistę, jeżeli na nieszczęście w składzie twego przeciwnika zagra gracz który jest na niej umieszczony – żegnaj się z korzystnym wynikiem...
Tak naprawdę jednak ciekawe rzeczy zaczynają się dziać, jeśli u kogoś postawa Paranoika zmiesza się z Szamanem...
Szaman – chyba najpopularniejszy archetyp, przynajmniej częściowo każdy z nas jest Szamanem. Multiplayer wszakże ujawnia nam zupełnie nowe pokłady zabobonu tkwiące głęboko w naszej podświadomości. W walce z realnymi przeciwnikami należy przecież skorzystać z każdej broni... Czary, zaklęcia i klątwy krzyżują się wtedy gęsto, aż dziw że nie czuć ozonu w powietrzu. A czary te są zaiste zabójcze. Najpopularniejszy u nas kanon magii nazwany został nie wiedzieć czemu nekromancją. Polega on na wmawianiu współgraczowi (komputerowi?) że mecz ma on już w kieszeni, za chwilę strzeli kilka bramek itd. Takie „zapeszanie” przynosi zazwyczaj piorunujące skutki, w związku z czym atakowani Szamani opracowali kontrzaklęcia, polegające na głośnym mówieniu czegoś zupełnie przeciwnego („Cholera, ten mecz mam już przegrany” – nawet przy prowadzeniu 2 bramkami w 85 minucie!!). A nekromancja to tylko początek emocji... Znani mi Szamani (ja sam zresztą również) opracowali szereg innych zaklęć ofensywnych, absurdalnych do bólu – ale skutecznych :) Krzyczenie „Ville Kantee” podczas strzałów na bramkę, nieodrywanie wzroku od ekranu, trzymanie ręki na myszce (przywilej gospodarzy), częstowanie chipsami podczas meczu (szczególnie mordercze zaklęcie,
ostatnio uchwaliliśmy konwencję zabraniającą jego stosowania)... Inwencja Szamanów zdaje się być nieograniczona.
Ciekawe czy Collyerowie zdawali sobie sprawę, jakie demony wywołują tworząc tę niepozorną gierkę :)
Chowaniec – zwany też Familiarem. To właściwie odprysk archetypu Szamana. Jak dotąd spotkałem jednego Chowańca – to jest taki nieudany Szaman, któremu nic nie wychodzi, z jego mocy korzysta pewien pasożytniczy nekromanta który jeszcze się tym bezczelnie chwali :)
PMW – czyli Pan „Mogę Wszystko”. Bardzo humorystyczna postać, co sezon zapowiadająca że ten sezon należy do niego. Najpiękniejsze są późniejsze tłumaczenia: odpada z Pucharu UEFA – „ee tam, nie interesuje mnie ten puchar amatorów”; odpada z FA Cup – „no, dzięki temu będę mógł poświęcić się lidze”; ligę kończy na 8 miejscu – „cholerni sędziowie, a tak w ogóle to wy gracie samograjami, zresztą w następnym sezonie zgarniam wszystko”. PMW to ozdoba każdej sesji ceema! :)
Promotor – też ciekawa postać. Promotor to człowiek zdeterminowany i uparty, do tego mający swoich ulubieńców, często jeszcze z poprzednich wersji gry. Promotor kupuje ich mimo szyderstw niewiernych konkurentów, po czym Promuje swój zakup – czyli wystawia go z uporem stalaktytu usiłującego sięgnąć dna jaskini. Niezależnie od jego not i osiągów. A już szczególnie niezależnie od szczerych i nieszczerych rad współgraczy :)
Save Destroyer - kończę tym typem, bo kończenie to jego domena... SD to taki milusiński, który nie lubi sejwów bez swoich wygranych. Jeżeli więc znajduje się poza pudłem - SD rozpoczyna swój zawrotny taniec. Jego inwencja w tym momencie zaiście dorównuje Szamanowi, potrafi wykreować MILIONY sytuacji, dla których zarzucamy aktualną grę i rozpoczynamy następną... Ot, choćby: „nudna ta liga angielska...” :)
Jeżeli nie grałeś dotąd w ten sposób, sam nie wiesz ile straciłeś. Ani single, ani sieć nie daje TAKICH wrażeń. A opisałem jedynie wierzchołek góry lodowej... CM staje się wtedy grą.... rytuałem... teatrem..... prawdziwie multimedialnym!
Feanor
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ