Tym razem nie byłem podniecony, mój puls przez cały czas utrzymywał się na normalnym poziomie, nie wymieniałem co chwilę bielizny, nie moczyłem z nerwów łóżka, a moje paznokcie pozostały równe i zadbane. Czy byłem znudzony? Nie, to raczej, zdobyta przez lata doświadczeń, siła spokoju, która pozwoliła mi cierpliwie zaczekać na punkt kulminacyjny. W międzyczasie zdarzały się co prawda lekkie drgnięcia, jednak ja pozostawałem niewzruszony. W spokoju wyczekiwałem momentu, który miał niedługo nadejść. I wreszcie stało się - prawdziwa ekstaza! Kilka głębokich wdechów i ruszyłem. Pierwsza próba okazała się mało udana, po prostu zbyt łapczywie się za to zabrałem. Za drugim razem było już trochę spokojniej, choć napięcie nadal się utrzymywało. Po kilkunastu minutach było po wszystkim. Zdobyłem to, co chciałem, kolejny Football Manager stanął przede mną prezentując część swoich wdzięków, które z większą bądź mniejszą chęcią obejrzałem.
Już na samym początku okazało się jednak, że FM 2011 będzie mocno spasiony, co, nie ukrywam, bardzo mnie zbulwersowało. Nie chodzi o to, że lubię chucherka, nie jestem po prostu w stanie zrozumieć motywacji, która kierowała ludźmi ze Sports Interactive podczas kolejnego bezlitosnego ładowania w grę prawdziwego tabunu nowych opcji, co uroczyście ogłosił Miles Jacobson już w pierwszych zdaniach materiału promocyjnego nowej gry. Zapewnienie, iż w tym roku ujrzymy najwięcej nowości w historii, miast szczęściem, napawa mnie więc strachem przed niezliczoną liczbą błędów, zgłaszanych tuż po premierze. Czyżby doświadczenie nic ich nie nauczyło?
Chwilę później było już jednak znacznie lepiej, przed moimi oczami ukazały się bowiem pierwsze znaczące walory nowego FM-a. Przede wszystkim cieszy niezmiernie fakt, iż zwiększa się dynamika gry. W ogromnej mierze dzieje się to za sprawą przebudowania systemu przeprowadzania transferów. Obecnie jest on strasznie nudny, a przy tym wlecze się w nieskończoność, bardzo często burząc moje ambitne plany złożenia pełnej kadry zawodników jeszcze przed sezonem. Nie znoszę sytuacji, w których zamiast zająć się chociażby budowaniem odpowiedniej taktyki, jestem zmuszony czekać na kolejne decyzje piłkarza dotyczących zaoferowanego przeze mnie kontraktu. Jest to irytujące zwłaszcza w małych klubach, gdzie rozmowy na temat wysokości kontraktu muszą być prowadzone twardo, by nie obciążyć zbytnio, niewielkiego przecież, budżetu. Dzięki negocjacjom prowadzonym w czasie rzeczywistym zyskamy więc ogromną ilość czasu, a możliwość skompletowania składu wcześniej niż dotychczas pozwoli odpowiednio przygotować się do sezonu. Jedynym mankamentem, który widzę, to niepotrzebne wprowadzenie dodatkowych klauzul przy składaniu ofert kontraktowych. Według zapowiedzi Milesa Jacobsona ma być ich około 12, co moim zdaniem jest grubą przesadą. Co prawda zostaliśmy zapewnieni, iż wszelkie zmiany w tym elemencie gry zostały wprowadzone po konsultacjach ze specjalistami, jednak taka liczba klauzul - zamiast dać nam nowe możliwości - wprowadzi tylko niepotrzebny zamęt. Niedługo sami nie będziemy wiedzieli, na co tak naprawdę wydajemy pieniądze i w jaki sposób to kontrolować. Bardzo pozytywnie natomiast wygląda sprawa uaktywnienia się agentów piłkarskich, którzy po pierwszym FM-ie (kiedy przysyłali nam nagrania z występów swoich klientów) ograniczeni przez twórców jedynie do kilku opcji dialogowych, stali się kompletnie niewidoczni.
Muszę przyznać, że mocno zawiodły mnie znikome zmiany w systemie treningowym. Wyobrażałem sobie coś, co pozwoli mi, dokładniej niż do tej pory, przygotować zawodnika na konkretną pozycję. Rozbudowane schematy wzbogacone o dokładniejsze elementy treningowe, być może nawet powrót do starego rozwiązana, kiedy to ustalaliśmy reżimy treningowe na każdy dzień tygodnia. Cokolwiek, co będzie bardziej rozbudowane niż dotychczasowe suwaki. W rezultacie otrzymaliśmy jedynie kilkanaście indywidualnych poleceń treningowych, które być może byłyby przydatne, gdyby istniała możliwość wyboru więcej niż jednej z nich jednocześnie. Najbardziej niedorzeczne w tej sytuacji wydaje się tłumaczenie szefa SI, jakoby on i jego zespół nie wiedzieli, co konkretnie mają zmienić. A nie tak dawno Ci sami panowie przekonywali nas, że biorą pod uwagę każdą propozycję zgłoszoną na swoim forum. Jak widać, nie zawsze odbywa się to na takiej zasadzie. Sytuację w systemie treningowym nieco ratuje tzw. sekcja przygotowania przed meczem. Myślę, że jeśli będzie to przygotowane w sposób odpowiedni, to zyskamy naprawdę fajne narzędzie, pozwalające dostosować naszych zawodników do każdej sytuacji. Nie będziemy musieli już organizować niezliczonej liczby sparingów licząc na to, że nasi zawodnicy zaczną rozumieć się na boisku.
Football Manager 2011 będzie już trzecią wersją gry, w której ujrzymy rewolucyjny tryb 3D. Do dziś mam w pamięci zapewnienia twórców, iż będzie on sukcesywnie rozbudowywany z roku na rok i już za kilka lat będziemy mogli w pełni cieszyć się jego możliwościami. Jak to się ma do rzeczywistości? Przyznam, że nieźle, chociaż nie sądzę, by zdołał przekonać mnie on do porzucenia tradycyjnych kulek. Na to jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Mimo tego animacje wyglądają naprawdę nieźle, akcje powoli zaczynają przypominać te z prawdziwych boisk, a wprowadzony system emocji zawodników, choć czasem sprawia wrażenie śmiesznego, może okazać się miłym dodatkiem. Największą jednak zmianę widać w wyglądzie trybun oraz kibiców. Choć po zdobyciu bramki widzowie nadal zachowują się, jakby tworzyli jedną, wielką falę, to można dostrzec znaczną poprawę w porównaniu z poprzednimi edycjami.
Przed wielkim, niespodziewanym finałem moją uwagę zwróciła jeszcze dziwna zmiana, jaka zaszła w systemie interakcji z zawodnikami, zarządem oraz szanowną konkurencją. Przedstawienie wszystkiego za pomocą czatu wydaje się być pomysłem nastawionym przede wszystkim na estetykę i porządek. Jest uporządkowane i zapakowane w ładne okienko. Wydaje się więc, że Sports Interactive nie zrezygnowała z uszczęśliwiania osób, które szukają w grach ładnego wyglądu i łatwego dostępu. Nawet, ogłaszane jako nowość, rozmowy prywatne z piłkarzem nie różnią się zbytnio od opcji dialogowych, których możemy używać obecnie. Wszystko zostaje więc po staremu, zmienia się jedynie opakowanie. Tego samego nie możemy powiedzieć o ponownym złączeniu dwóch skrzynek z wiadomościami. W końcu nie będziemy musieli "skakać" po okienkach, by przeczytać interesujące nas informacje. Wszystko zostało przygotowanie przejrzyście i jeżeli nie chcemy dostawać jakiegoś rodzaju wiadomości, wystarczy jedynie usunąć stosowną subskrypcje.
Na dynamicznej reputacji lig lista zmian mogłaby się równie dobrze zakończyć, a ja i tak uznałbym nowego FM-a za najlepszą odsłonę serii. Powiem więcej. Nieważne, co programiści ze Sports Interactive zdołają zepsuć, nic nie jest w stanie zakłócić rozgrywki, która dzięki tej zmianie wchodzi w nowy, lepszy wymiar. Chwilę po ogłoszeniu ostatniej nowości na wczorajszej liście Milesa Jacobsona zacząłem snuć plany stworzenia z ligi Irlandii Północnej najlepszych rozgrywek w Europie! Jakiekolwiek znużenie nie będzie miało racji bytu, a satysfakcja z pojawienia się w mojej ulubionej lidze gwiazd światowego formatu będzie nieoceniona. Chyba nie przesadzę mówiąc, iż tą zmianą SI niemal zapewniło sobie długie tygodnie na szczycie list sprzedaży.
Premiera nowego Football Managera, według Jacobsona, będzie miała miejsce przed świętami Bożego Narodzenia. Taka rozbieżność może zastanawiać. Nie tak dawno bowiem zrobiło się głośno po przecieku autorstwa CD Projekt, na stronie którego pojawiły się informacje o nowościach (na razie część się potwierdziła), o pudełku (które niemal idealnie pokryło się z oryginalnym) oraz dacie premiery – 28 października 2010 roku. Warto przypomnieć, że ponad miesiąc wcześniej serwis zavvi.com uruchomił sprzedaż gry na za zasadzie pre-order z datą realizacji pokrywającą się z tą z "polskiego przecieku". Dzisiaj jednak słyszymy o kolejnej dacie premiery, więc wygląda na to, że będziemy musieli poczekać na oficjalny komunikat ze strony ludzi odpowiedzialnych za grę. Podsumowując mój komentarz – są rzeczy dobre, jak lekko zmodernizowany system transferowy, są małe niewypały, jak niemal niezmieniony trening i są zmiany świetne, jak dynamiczna reputacja lig. Wydaje mi się, że na chwilę obecną nie ma co przesadzać z hurraoptymizmem. Proponuję zachować dystans do tej zapowiedzi, bowiem, jak nas nauczyła historia, w zderzeniu z rzeczywistością blask bardzo często gaśnie, z drugiej strony - rozczarowanie może przekuć się w ogromną satysfakcję.
Słowa kluczowe:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ