Są święta i nie ma co się oszukiwać, jak szybko przyszły, tak szybko sobie pójdą i trzeba będzie wracać do szkoły, pracy, uczelni lub… Football Managera. Nieważne co będziemy musieli robić, wystarczy kilka mrugnięć i z kwietnia zrobi się maj, z maja czerwiec i tak dalej. Na pewno wielu z Was non stop wzdycha: „Jak ten czas szybko leci...”. Macie całkowitą rację, leci szybciej niż byśmy chcieli, choć niezmiennie od jego początku.
Ale to już było…
… i nie wróci więcej - tak przed laty śpiewała Maryla Rodowicz. Niestety trzeba przyznać Pani Maryli rację. Młodsi już nie będziemy, na naszych barkach będzie spoczywać coraz więcej obowiązków, a czasu na relaks nie będzie już tak dużo, jakbyśmy chcieli. Co więcej, niedługo może nie być go w ogóle. Wszędzie mówi się o nowym stylu życia, egzystencji w ciągłym biegu, załatwianiu wszystkiego w pośpiechu. Nie możemy sobie odpuścić, bo wtedy nie zarobimy tyle, ile byśmy chcieli, a to pociągnie za sobą mnóstwo konsekwencji.
Jako dzieci mieliśmy więcej czasu na wszystko, przychodziliśmy do domu, rzucaliśmy plecak na podłogę i tak naprawdę mogliśmy robić co nam się żywnie podobało, bo nikt nie zadawał nic do domu, a na sprawdziany nie trzeba się było uczyć. Mogliśmy do woli kopać piłę przed blokiem lub… ogrywać kolejnych przeciwników w Championship Managerze. Nie mieliśmy problemu z dzieleniem czasu na te dwie czynności – dwie godziny na dworze i dwie na wirtualnym boisku. Teraz większość z nas ledwo znajduje godzinkę, którą można by poświęcić na jedną z tych rozrywek.
It’s just another day in paradise
Jeśli jeszcze nie wiecie, jak powyższe paragrafy mają się do Football Managera, już śpieszę z tłumaczeniami. Jakiś czas temu nie miałem ochoty na przechodzenie kolejnych spotkań w najnowszej wersji gry od Sports Interactive, lecz wciąż chciałem poprowadzić jakąś drużynę do sukcesów jako jej menedżer. Dzięki świątecznym porządkom odkopałem starą płytę z CD Action, na której był Championship Manager 4 – przedostatni spod skrzydeł SI. Objąłem kosmiczne w roku 2002 PSV (ale to materiał na osobny tekst) i następnego dnia byłem już mistrzem Holandii, zdobywcą pucharu tego kraju i półfinalistą Ligi Mistrzów, gdzie odpadłem z jeszcze bardziej kosmicznym Bayernem. Wziąłem 3/4 dostępnych lig, omijając te najbardziej egzotyczne. Gra przetwarzała się jak bolid Fernando Alonso, wszystko chodziło niesamowicie płynnie, a tryb 2D przeniósł mnie kolejny raz do świata wyobraźni. W przerwie międzysezonowej (30.06-1.07) nie zdążyłem zamówić książki z biblioteki. Mimo że poświęcałem taktyce, transferom i treningom tyle czasu, ile potrzebowałem, gra reagowała błyskawicznie.
Ucieczka z raju?
Nic jednak nie trwa wiecznie i miłość do Eindhoven na razie została zapisana na twardym dysku, a do łask wrócił Football Manager 2012. Już samo uruchomienie gry i wczytanie save’a zajęło 5 minut. AŻ PIĘĆ MINUT. Liczba lig podobna, nawet większa w CM-ie. Każde kliknięcie kontynuuj i przeliczenie wyników z danego dnia rozgrywek w całej Europie skutkujące przejściem do następnego ekranu zajmuje trzy-cztery minuty. W tyle samo czasu gra z 2002 roku przejdzie z pięć dni, w porywach tydzień.
Z każdym rokiem idziemy coraz bardziej w stronę realizmu, tak bardzo upragnionego przez wszystkich graczy, którzy uwielbiają zatapiać się na długie godziny w rozwiązaniach taktycznych i którzy chcieliby spędzać całe dnie na buszowaniu w listach transferowych. Problem w tym, że z jednej strony mówią o coraz to nowszych rozwiązaniach, o fantastycznych opcjach i ciekawych inicjatywach, mających uczynić z Football Managera niesamowicie realistyczny symulator działań menedżerskich, a z drugiej, gdy zostaną zapytani o to, ile obecnie grają w FM-a, odpowiedzą, że może godzinę, dwie, w porywach trzy, choć to już rzadko, bo nie ma czasu. Zmierzamy nieuchronnie w stronę paradoksu. Programiści wyjdą naprzeciw oczekiwaniom graczy, którzy… nie będą mieli czasu na testowanie upragnionych rozwiązań. W świat Football Managera obecnie trzeba się zatopić, to nie jest gra na zwyczajne klikanie i przechodzenie kolejnych dni - do tego bez dwóch zdań wystarczy tryb menedżerski w FIFA czy jego odpowiedniku PES-ie. Możecie powiedzieć, że wystarczy te dodatkowe opcje po prostu pomijać. Jednak samo klikanie i przetwarzanie też jest czasochłonne, nawet na dobrym komputerze.
Wolnoć Tomku w swoim FM-ie!
Football Manager dwóch prędkości, to jest jakieś rozwiązanie. Na samym starcie rozgrywki wybieralibyśmy ścieżkę, którą chcemy podążyć. Czy będziemy zaledwie trenerem i dyrektorem sportowym czy zdecydujemy się na rolę człowieka-orkiestry, odpowiadającego na każde zawołanie mediów, na każdy problem personalny zawodników, zajmującego się rozbudową stadionu, bazy treningowej, zatrudniającego sztab szkoleniowy – ta decyzja mogłaby zależeć od nas. Zostawmy ten niesamowity realizm dla tych, którzy tego pragną i mają na to czas. Dajmy szansę na przygodę z grami SI „casualom” – graczom, którzy mają ochotę na Football Managera w opakowaniu z roku 2012, ale z szybkością sprzed dekady. Nie łapmy tych ludzi za chęć przekroczenia dozwolonej obecnie prędkości. Nie krytykujmy ich za to, że chcą grać inaczej od nas, szybciej niż my. Nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy staniemy przed problemem braku czasu. Na te święta życzę Wam wszystkim, żebyście długo nie musieli odchodzić sprzed FM-a wbrew własnej woli.
Słowa kluczowe:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ