Zapadał już zmrok, gdy do San Cristiano, jednej z najuboższych dzielnic Rio de Janeiro, zaczęły zajeżdżać policyjne radiowozy. Policjanci w czarnych kominiarkach wyskakiwali z samochodów i zaczęli ładować do aut bezdomnych, którzy jak każdego innego dnia zalegali na chodnikach. Cała akcja była znakomicie przygotowana i po kilku minutach dowodzący operacją komisarz dał znak do powrotu. Kilkunastu bezdomnych zostało przewiezionych do baraków, mieszczących się w pobliżu znanej szkółki piłkarskiej, prowadzonej przez
Fernando Dolaresa. Tam bezdomni, ku swemu najwyższemu zdumieniu, zostali poddani ciepłej kąpieli, dano im obfitą kolację, a następnie wręczono im piłkarskie stroje i rozkazano dobrze się wyspać. Piękna, ciepła noc obejmowała całe Rio….
* - Ach, więc to ci zawodnicy -
Antoni Papuga, prezes i właściciel znanego polskiego klubu o wdzięcznej nazwie
Łapanka Szczecin, był wyraźnie zadowolony.
- Si, si, Don Antonio - przytakiwał Fernando Dolares. I proszę zwrócić uwagę na tego z numerem 9 - to prawdziwa perełka. Ale pan, jako wybitny znawca futbolu już to pewnie zauważył?
- Of course - błysnął znajomością angielskiego Papuga. Od razu przecież widać, że to nie jest jakiś grajek z ulicy!
- Chylę czoła przed pańskim okiem znawcy, Don Antonio - płaszczył się Dolares.
- A więc jak, amigo?- zapytał Papuga. Biorę czterech, płacę jak zwykle tysiąc euro za sztukę. Umowa stoi?
- Hmmm. Nie jest to wprawdzie interes mego życia - krygował się nieco Dolares - ale zrobię to tylko ze względu na dobro kariery tych chłopaków. Powiedzmy - 4500 za czterech ?
- W porządku - wspaniałomyślnie kiwnął głową Don Antonio Papuga. Biorę tego z dziewiątką, tego bramkarza , i… A zresztą, dwóch pozostałych wybierzesz sam.
- Pańskie życzenia są dla mnie rozkazem - wyszeptał handlarz. A teraz, Don Antonio,pozwoli pan ,że zaproszę go na obiad i coś mocniejszego…
* Już w samolocie, którym Papuga wracał do Polski, dopadła go myśl, że w sumie to marnuje siebie i swój menedżerski talent w tej zapyziałej Polsce.
- Ach, gdyby tak zostać menedżerem FIFA, albo przynajmniej UEFA… - rozmarzył się. - Mógłbym zaopatrywać w piłkarzy wszystkie europejskie ligi, i to za jakie niewielkie pieniądze! - nie mógł nadziwić się własnemu sprytowi i inteligencji Papuga.
- Tak, tak…Trzeba chyba pójść dalej. W końcu jestem przecież zawodowcem…
Wypity w samolocie alkohol zaczął pomału rozlewać się przyjemnym ciepłem po okazałym ciele Papugi. Było mu miło, przyjemnie, dobrze…Zasnął, mając przed oczyma widok swej ukochanej drużyny, składającej się z jedenastu Brazylijczyków…
Część I “Andrzej Poniedziałek”
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ