Marek Kozodój, młody, operatywny i przystojny właściciel
Sztygara Zabrze, był bardzo, ale to bardzo niezadowolony:
- Niech to szlag trafi!!! - mruczał pod nosem, ale tak, by mogli usłyszeć go jego najbliżsi współpracownicy.
- Nie miało kiedy stopnieć, tylko akurat teraz??? Nie miało???- zapytał sam siebie, i od razu udzielił sobie właściwej odpowiedzi:
- Widocznie nie miało, skoro stopniało…
Ten wytężony proces umysłowy, jaki toczył się w jego głowie od kilku minut, osłabił go znacznie. Usiadł we włoskim fotelu, za włoskim biurkiem (obydwa meble wypożyczył za parę groszy z pewnego, włoskiego sklepu z używanymi meblami). Zamyślony, wpatrywał się przez kilka minut w czubki swoich włoskich lakierek (kupionych w Rzymie, w hipermarkecie, po 12 euro za parę). Wreszcie podniósł głowę, i zwrócił się do stojącego naprzeciw trenera klubu Sztygar,
Waldka Formaliny:
- Skrzyknij mi na dziś wieczór całą drużynę, ale wszystkich bez wyjątku!!! Ci niby kontuzjowani też mają przyjść!!! Załatw też pięć ciężarówek, i 30 szufli do odgarniania śniegu. A ja dzwonię do Zakopanego, i postaram się załatwić śnieg…
Zdumiony Formalina nie odezwał się nawet słowem, a jedynie rozdziawił ze zdumienia usta….
*Było już dobrze po północy, gdy pod stadion Sztygara
zajechało pięć ciężarówek, wyładowanych aż po brzegi śniegiem. Grupa młodych, wysportowanych mężczyzn z radością przystąpiła do wysypywania śniegu na płytę boiska. Szczególnie efektownie wywijał szuflą najnowszy nabytek Sztygara, Japończyk
Dajmigroshi Zrenkawa. Po dwóch godzinach ciężkiej pracy, całe boisko było pokryte kilkucentymetrową warstwą śniegu. Kierujący robotą kapitan zespołu,
Michał Probówka, wyciągnął z kieszeni roboczego ubrania telefon i zadowolony zadzwonił do Kozodoja:
- Panie prezesie, zima jak malowane!!!
- I tak trzymać, Probówka - odpowiedział Kozodój i rozłączył się.
*Następnego ranka, w sali konferencyjnej na stadionie Sztygara, odbywała się konferencja prasowa. Pytany o przyczyny przełożenia meczu ligowego z
Lokomotywką Poznań, prezes Kozodój ze szczerym żalem w oczach i w głosie odpowiadał dziennikarzom:
- Niestety, mimo ciężkiej pracy pracowników klubu, jak też i nieskromnie powiem, że i mojej, nie udało nam się doprowadzić płyty boiska do stanu używalności. Opady śniegu w nocy były bowiem bardzo obfite. Nie dało się już nic więcej zrobić. Wszelkie insynuacje, że powodem przełożenia meczu były kontuzje naszych zawodników, uważam za ohydne i wycelowane osobiście we mnie, i w mój klub.
Tu Kozodój przerwał, sięgnął po szklaneczkę mineralnej, przepłukał gardło, i dokończył:
- Ostatecznie, sami państwo przyznają, nie mieszkamy przecież we Włoszech…
Część I - Andrzej Poniedziałek
Część II - Don Antonio Papuga
Część III - Polski Związek Piłki Nienormalnej
Część IV - Wyziew Łódź
Część V - Tomasz Hamto
Część VI - Dywizja Warszawa
Część VII - Lokomotywka Poznań
Część VIII - Przerwa Zimowa
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ