Tomasz Hamto, kapitan piłkarskiej reprezentacji Polski, stał przed lustrem w łazience i usilnie próbował dokleić sobie sztuczną brodę i wąsy. Gdy wreszcie udało mu się tego dokonać, zadowolony popatrzył na własne odbicie i z niekrytym zadowoleniem stwierdził:
- No, tak może być.
Reszta była już prosta, nawet jak dla niego. Założył na siebie spodnie od dresu, skórzaną kurtkę, na nogi włożył białe skarpetki i mokasyny z frędzlami. Wtarł we włosy tubkę mocnego żelu, użył na sobie dezodorantu Brutal - był teraz gotów do wyjścia z domu. Hamto spędzał urlop w swych rodzinnych okolicach i taka charakteryzacja bardzo ułatwiała mu życie. Wyszedł z łazienki i skierował się do garażu, gdzie obok samochodu stały dwie duże, kraciaste torby, wyładowane aż po brzegi rozmaitymi dobrami: elektrycznymi czajnikami, wiertarkami, a także ogromną ilością kartonów z papierosami – rzecz jasna wszystko made in Ukraine. Torby wrzucił do bagażnika swego Mercedesa, odpalił silnik i ruszył do Nowego Targu, gdzie jak co poniedziałek odbywał się wielki jarmark...
* Gdy Hamto dojechał na teren bazaru, było już dobrze po siódmej rano. Podjechał bezpośrednio pod swoje stoisko, otworzył metalowe szczęki i wyładował towar na półki. Już po chwili stał jak inni handlarze i głośno zachwalał swój towar:
- Czajniki elektryczne sprzedaję…Czajniki mam tanie! Dla kogo czajniczek?
A nieco ciszej dodawał:
- Papieroski, papieroski sprzedaję…Cena atrakcyjna…
Wielu przechodniów zatrzymywało się przy jego stoisku i Hamto musiał się zdrowo nabiegać, by wszystkich sprawnie obsłużyć. Widać było wyraźnie, jak pęcznieje saszetka z pieniędzmi, którą trzymał zawieszoną na brzuchu. Zmęczony, lecz zadowolony, handlował aż do późnego popołudnia…
Firmowa sztuczka Tomka Hamty, dzięki której zyskał renomę wśród sprzedawców... *
- Pięć tysięcy złotych na czysto, po odtrąceniu kosztów paliwa-podsumował swój dzisiejszy utarg Hamto. Siedział już wykąpany i przebrany w domu. Na jego twarzy znać było wyraźne zadowolenie. Sięgnął po telefon komórkowy, wybrał numer i zaczął rozmowę:
- Wasyl? To ty?
- Da, da - odpowiedział głos w słuchawce.
- Wsio poszło, mi nada jeszcio dwa tysiacy paczek. Panimajesz? - łamanym rosyjskim tłumaczył Hamto.
- Da, panimaju - przytaknął jego rozmówca. Tak samoj, kakoj zawsze?
- Tak samoj, oczywista - skwapliwie zgodził się Hamto i rozłączył się.
Po zakończeniu rozmowy Hamto nalał sobie do szklaneczki whisky z colą i zapalił bardzo drogie, kubańskie cygaro. Obliczył w myślach, że jeszcze pięć miesięcy handlu i odrobi straty finansowe, jakie niedawno poniósł. W pewnym momencie jego mocno już przymglony wzrok padł na koszulkę reprezentacji Polski, leżącą na fotelu. Wzruszony wziął t-shirt do rąk, ucałował Orzełka i nieskromnie wyszeptał:
-
Honor i ojczyzna - tylko to się dla mnie liczy…
Część I “Andrzej Poniedziałek”
Część II “Don Antonio Papuga”
Część III “Polski Związek Piłki Nienormalnej”
Część IV “Wyziew Łódź”
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ