Adam Slow, najznakomitsza postać polskiej sceny politycznej, i przewodniczący jedynej słusznej partii
R.E.V.O.L.T.A., brał właśnie kąpiel w swojej ociekającej przepychem łazience. Pluskał się wesoło w długiej na pięć metrów wannie, od czasu do czasu z upodobaniem bawiąc się pływającymi po powierzchni wody gumowymi kaczuszkami:
- Ty jesteś
Rózia, a ty
Zuzia - szczebiotał radośnie do żółtych kaczuszek - i tatuś was bardzo, ale to bardzo kocha - dokończył.
Były to rzadkie chwile relaksu, dla zazwyczaj przepracowanego Slowa. Zamknął oczy, wyciągnął się wygodnie, i zaczął zasypiać…
Byliście ostatnimi, którzy widzieli te drzwi...Chwile szczęścia zakłócił nagle potężny huk. Drzwi do łazienki dosłownie wleciały do środka, i oczom zdumionego Slowa ukazało się czterech zamaskowanych zbirów, biegnących w jego stronę. Zdążył tylko zarejestrować, że wyciągają go z wanny i ubierają w kaftan bezpieczeństwa. Po dwóch minutach Slow był już wrzucony do karetki, czekającej przed rezydencją. Napis na samochodzie dumnie głosił:
POGOTOWIE PSYCHIATRYCZNE…
Porwanie Slowa skrzętnie wykorzystała jego żona... Wanna należy teraz do niej!* - No, więc Slowa mamy już z głowy - zadowolony z siebie
Mer-69 zatarł ręce, i poklepał po plecach stojącego obok chłopaczka, który wyglądał tak, jak przeciętny zjadacz chleba wyobraża sobie intelektualistę z ambicjami.
- Posiedzi chłopina u psycholi, to mu się odechce - zarechotał ten w odpowiedzi. Był to asystent nowego uzurpatora R.E.V.O.L.T.Y., znany powszechnie jako
Karton. Błyskotliwą karierę ułatwiały mu cechy typowe dla mieszkańców Krakowa, skąd Karton pochodził, a mianowicie granicząca ze skąpstwem oszczędność, oraz zdolność do przemawiania non stop przez kilkanaście godzin, bez ryzyka powtórzenia się.
- A co z
PgR? - zaniepokoił się siedzący do tej pory w milczeniu trzeci z obecnych w pokoju,
Ferdi Kruger, który był najlepszym tajnym agentem w Polsce. Jego zdolność przenikania do konkurencyjnych partii, i rozkładania ich od wewnątrz były wręcz legendarna.
- PgR jest obecnie na porodówce, i czeka na cesarskie cięcie - z szatańskim chichotem oświadczył Karton.
- A dla uspokojenia, puszczamy mu z głośników… jazz - dodał.
Teraz chichotała już cała trójka spiskowców…
* W tym samym czasie, gdzieś głęboko w
Puszczy Białowieskiej, w małym myśliwskim domku, zebrała się inna grupka mężczyzn. Nie było im jednak wesoło, a ponure miny świadczyły wręcz, że mają poważne kłopoty.
- I co teraz będzie??? - dramatycznie zapytał
Perkoz, bliski współpracownik Slowa. Co prawda, nie zajmował on oficjalnie żadnej funkcji w
R.E.V.O.L.C.I.E., ale jego znajomości poza granicami kraju były bezcenne.
- Trzeba chyba do podziemia zejść, albo partyzantkę założyć jakąś? – zaproponował nieśmiało
Kobi, będący niegdyś w ścisłym kierownictwie partii.
- Przecież nie potrafimy - bezlitośnie skontrował kolejny z obecnych, zwany
Cienistym.
- Aaaa, mmmoże bbyy tttak się dddoogaddać? – wyjąkał najmłodszy w tym gronie
Jakubek.
Zapadła cisza, przerywana tylko trzaskaniem ognia w kominku…
* - Uff, uff, uff - wystękał z trudem Slow, i zimną już wodą przemył oczy.
- Ależ miałem koszmar - mówił dalej sam do siebie. Chyba muszę ograniczyć spożywanie ciężkich potraw na wieczór, bo to źle wpływa na moje zdrowie.
Z trudem dźwignął swoje okazałe ciało, wyszedł z wanny, nie zapomniawszy wcześniej zabrać z niej gumowych zabawek. Sięgnął po telefon multikomórkowy, wybrał numer do Mera-69, i zapytał:
- Wszystko OK?
- Tak jest, szefie - służbiście zameldował głos w
słuchawce.
Całkiem już spokojny Slow przeszedł do salonu, i wygodnie położył się na sofie. Oczy znowu zaczęły mu się powoli zamykać, był bardzo śpiący...
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ