W życiu menedżera przychodzi kiedyś taki moment, gdy daje się odczuć znudzenie ciągłym wygrywaniem wszystkiego, co się da, podczas prowadzenia Chelsea Londyn, Barcelony czy Juventusu. Dowodzimy drużyną wielkich piłkarskich indywidualności, hojność prezesa sprawia, że żaden gracz nie jest dla nas nieosiągalny, szeroka kadra pozwala na wypróbowanie niezliczonych kombinacji taktycznych oraz personalnych, media nie szczędzą nam zainteresowania - wszystko jak w bajce. Cały czas mamy jednak świadomość, że obejmując posadę w znanym klubie europejskim, będącym światowym potentatem, przychodzimy niejako "na gotowe", mamy o wiele łatwiejsze zadanie, niż menedżerowie słabszych drużyn, zazwyczaj niedysponujący wyżej wymienionymi atutami.
W pracy trenerskiej miarą sukcesu są nie tylko wygrane ligi i zdobyte trofea, ale przede wszystkim czas utrzymania stanowiska. Któż z nas nie chciałby powtórzyć kariery Guya Rouxa, który w 1961 roku rozpoczął pracę w Auxerre w charakterze grającego trenera, w ciągu 19 lat wprowadził niewielki klubik z ligi regionalnej do francuskiej ekstraklasy, zaś gdy po 44 latach dowodzenia Auxerre odchodził na emeryturę, miał na swoim koncie mistrzostwo Francji oraz cztery krajowe puchary? Komu nie marzy się tak efektowny awans do pierwszej ligi, jak uczyniła to Amica Wronki - w ciągu czterech lat z IV ligi do ekstraklasy? Kto nie chciałby wykazać się taką wytrwałością, jak prezes Dave Whelan, który po dziesięciu latach od zakupienia czwartoligowego Wigan Athletic świętował awans swojej drużyny do Premiership?
Ambitny menedżer prędzej czy później dochodzi do wniosku, że chciałby zbudować zespół samodzielnie i poświęcić się pracy u podstaw, odkładając rywalizację z największymi piłkarskimi potęgami na czas, gdy jego drużyna sama ten status osiągnie. Niejednokrotnie na łamach CM Revolution zachęcałem do gry w niższych ligach, więc nie będę się na ten temat rozwodzić. Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że praca w małym klubie rądzi się zupełnie innymi prawami, aniżeli zarządzanie gigantem pokroju Realu Madryt. Przed rozpoczęciem podboju Conference South czy Serie C2 warto te prawa poznać, aby skutecznie rywalizować o wstęp na piłkarskie salony.
Objęcie futbolowego Kopciuszka, który ma się z czasem przepoczwarzyć w piękną królewnę, wymaga całkowitej zmiany sposobu myślenia. Widać to już w momencie wyboru klubu - po ukazaniu się ekranu z listą zespołów niższych lig (w domyśle: najniższej możliwej) prawdopodobnie niewiele nam będzie mówić jakakolwiek nazwa czy nazwisko piłkarza (o ile we wcześniejszych wersjach Championship Managera nie zetknęliśmy się z nimi w którejś z niżsych klas rozgrywkowych), więc odpada możliwośc wyboru klubu na podstawie osobistych sympatii. Proponuję w tym momencie zdać się na ślepy los - nie zaglądać klubom w finanse, nie analizować zawodników, nie próbować dowiadywać się, które miejsce zajął dany team w poprzednim sezonie. Niech kryterium wyboru będzie nazwa, zestaw kolorystyczny, krój koszulek, ulica, przy której mieści się stadion - cokolwiek, byle nie żadne racjonalne przesłanki. Zaręczam, że większość zespołów grających w niższych ligach prezentuje podobny, zazwyczaj oscylujący w granicach miernego, poziom. Nie ma więc znaczenia czy wyślesz podanie o pracę do Bishop’s Stortford, Weston-super-Mare, Thurrock czy Maidenhead - możesz być pewny, że w każdym z nich zastanie Cię podobna sytuacja.
Pierwszym czynnikiem determinującym pozycję klubu jest reputacja, którą można poznać, klikając na ekran Informacje.
W przypadku niewielkiego klubiku z ogona piątej ligi angielskiej zobaczymy tu napis:
Nieznana lub
Lokalna. Oznacza to, że nasz zespół jest w świadomości piłkarzy potencjalnym outsiderem, do którego
nie warto przechodzić, toteż na występy w naszej drużynie namówimy jedynie graczy o reputacji nieznanej, lokalnej, z rzadka regionalnej bądź krajowej. Reputację zawodnika możemy sprawdzić w jego menu, w rubryce Osobiste:
Kolejnym problemem, który napotkamy na swej drodze, jest brak funduszy na transfery - zazwyczaj zarząd tłumacząc się niepewną sytuacją finasową klubu, nie przeznacza na wzmocnienia ani grosza, ewentualnie w swej hojności sypnie taką sumką, która nie wystarczyłaby nawet na miesięczną pensję zawodnika średniej klasy, a co dopiero na zakup piłkarza. Ewangeliczna zasada
proście, a będzie wam dane nie sprawdza się w FM 2005 - nie warto zatem wystosowywać do władz ledwo zipiącego klubiku próśb o dodatkowe pieniądze na transfery. W najlepszym wypadku zostaniemy wyśmiani, w najgorszym - prezes może stracić do nas zaufanie i poważnie pomyśleć o rozwiązaniu kontraktu z nadgorliwym menedżerem.
Cierpliwość zarządu w kwestiach finasowych szybko się wyczerpuje. Zupełnie inaczej sprawa ma się, jeśli chodzi o wyniki drużyny: zazwyczaj władze klubu mają świadomość nieciekawej sytuacji, toteż ich wymagania w stosunku do menedżera nie są wygórowane - drużyna ma walczyć o utrzymanie w lidze albo zająć bezpieczną pozycję w środku tabeli. Oczywiście nikt Ci nie każe być minimalistą - wiedząc, że większość zespołów prezentuje podobny poziom, możesz pokusić się o to, by Twoje osiągnięcia przeszły najśmielsze oczekiwania włodarzy klubu, niemarzących nawet o playoffach czy wygraniu ligi.
PIERWSZE KROKI
Gdy już pojawisz się w wybranym klubie, pierwszą czynnością, którą musisz wykonać, jest rozpoznanie. Przygotuj się, że będzie to długi i żmudny proces - wszak dobry menedżer powinien dysponować pełną wiedzą o swoich pracownikach. Na szczęście FM 2005 służy nam kilkoma pomocnymi narzędziami, dzięki którym możemy dokonać wstępnej selekcji przy ustalaniu składu. Twórcy interfejsu gry umieścili omawiane opcje w lewym dolnym rogu ekranu drużyny:
Opcja
Poproś o pomoc jest szalenie prosta - do wybranej taktyki wskazany trener bądź asystent automatycznie dobiera jego zdaniem optymalną jedenastkę. Bardziej rozbudowaną i o wiele bardziej pomocną opcją jest okno
Raportu o drużynie, przygotowanego przez naszego asystenta:
Opcja ta jest znakomitym ułatwieniem dla menedżerów przyzwyczajonych do gry klubami, w których głębokie rezerwy oraz gros utalentowanych juniorów wystarczają jako zastępstwo dla gwiazdorów, a w razie kontuzji w rezerwowych przebiera się jak w ulęgałkach. Trzeba bowiem wiedzieć, że na liście płac niewielkich zespołów lokalnych nie ma zbyt wielu zawodników, a ponieważ zawsze istnieje ryzyko kontuzji, należy w przerwie międzysezonowej uzupełnić skład tak, by w każdej formacji znaleźli się w miarę solidni dublerzy. W swoim raporcie asystent w pierwszej kolejności poinformuje nas, czy dysponujemy odpowiednio szerokim składem, by w razie kontuzji mieć kogo wystawić (1). Z radami drugiego trenera należy się w tej materii zapoznać szczególnie uważnie, zwłaszcza gdy stawiamy sobie ambitny cel niekorzystania z usług "szaraków". Oprócz tego w oknie raportu asystent przedstawia swoją prognozę co do możliwości osiągnięcia zarządzonych celów i daje wskazówki, którą formację należy wzmocnić w pierwszej kolejności. Jest to bardzo przydatne, gdyż niedoświadczony gracz postawiony przed gołą listą piłkarzy może pominąć istotne fakty lub nie dostrzec niektórych braków w składzie.
Gdy już zapoznamy się ze wstępnymi refleksjami człowieka będącego naszą prawą ręką, warto spojrzeć na zestawienie piłkarzy, których uważa on za najlepszych i najgorszych w poszczególnych formacjach (2). Jest to o tyle przydatne, że w tej materii asystent ma zwykle rację - bezbłędnie typuje najlepiej dysponowanych, co znaczy, że
trzeba ich koniecznie wziąć pod uwagę przy budowaniu składu. W sprawie rubryki
Potencjalne gwiazdy nie będę się specjalnie rozpisywał, gdyż prawdopodobieństwo, że na początku gry nie będzie pusta, jest znikome. Zazwyczaj piłkarze z niższych lig mają mocno ograniczony współczynnik potencjału (PA - Potential Ability), więc graczy na przyszłość wśród nich nie uświadczymy.
Poniżej wykazu najlepszych i najgorszych znajdują się dwa powiązane ze sobą elementy - ekran taktyczny (4) oraz lista piłkarzy, którzy zdaniem drugiego trenera winni grać w wyjściowej jedenastce (3). Zawodnicy są oczywiście wybierani pod kątem prezentowanej po prawej stronie taktyki. Taktyką tą na początku gry będzie zapewne domyślne 4-4-2, jednak sytuacja kadrowa może zmusić Cię do szukania alternatywnych rozwiązań, więc jeśli dokonasz zmian w ustawieniu piłkarzy (np. zdecydujesz się użyć defensywnego 5-3-2), asystent skompletuje zespół pod kątem obranej przez Ciebie taktyki. Przy nazwiskach zawodników widnieje również od jednej do pięciu gwiazdek - symbolizują one, jak nasz współpracownik ocenia poszczególnych piłkarzy. Noty te są wypadkową kondycji fizycznej, ostatnich występów, średniej meczowej oraz postępów czynionych przez graczy, tak więc są współczynnikiem na wskroś dynamicznym. Może zdarzyć się, że po kilku spotkaniach piłkarz przeciętny (***) będzie błyszczał i jego status podskoczy do oceny maksymalnej (*****), i vice versa - typowany na filar zespołu gracz zanotuje drastyczny spadek formy i jego przydatność w drużynie stanie pod dużym znakiem zapytania. Dowodzi to, że przed sezonem nie warto się zbyt mocno sugerować gwiazdkami, zwłaszcza że większość piłkarzy będzie na wstępnie określana mianem średniaków (***).
Ostatnim elementem ekranu raportu jest przycisk
Przejrzyj ustawienia (5), przełączający widoki pierwszej i drugiej jedenastki. Warto z niego korzystać, gdyż asystent w myśl sobie tylko znanego kryterium eliminuje z wyjściowego składu zawodników o równej ilości gwiazdek, ewentualnie gdy w formacji jest więcej niż jedna pozycja do obsadzenia (np. dwóch środkowych obrońców, dwóch wysuniętych napastników), zamiast wybierać dwóch czterogwiazdkowych, jednego proponuje do pierwszego, a drugiego do rezerwowego ustawienia, podczas gdy na drugą tę samą pozycję wybierany jest słabszy zawodnik (np. trzygwiazdkowy). Dociekliwym wyjaśniam, że na taki wybór nie ma wpływu to, czy ktoś jest prawo- czy lewonożny, oraz czy gra defensywnie, czy ofensywnie.
Po arcyciekawej lekturze przychodzi czas na zakontraktowanie sparingów. Tu również nie ma co liczyć na wielkie drużyny - zazwyczaj nasze zaproszenie przyjmują zespoły na podobnym lub niższym poziomie (nieligowe), pochodzące z kraju, w którym toczy się rozgrywka. Aby zespół mógł się zgrać, wystarczy 4-5 meczów, w rozsądnych odstępach czasu: co 4-5 dni (odpadają zatem turnieje i wojażowanie po innych krajach), ostatni nie później niż 7 dni przed rozpoczęciem batalii o punkty. Warto zadbać o to, by choć raz nasz team zagrał na wyjeździe. Stanowczo odradzam oferowanie
Honorarium za mecz - nie ma sensu uszczuplać i tak już skromnego budżetu, poza tym nie ma potrzeby rozgrywać spotkania towarzyskiego z zespołem, który znacznie przewyższa nas umiejętnościami. Wynik jest już przesądzony, a podczas jednego meczu nasi piłkarze niewiele się nauczą, pełniąc rolę slalomowych tyczek, względnie drewnianych pachołków.
Co do klasy rywali, teorii jest wiele. Jedna z nich sugeruje rogrywanie na przemian meczów ze słabszymi i silniejszymi zespołami - jest to chyba najbardziej zbliżone do rozgrywek ligowych, powoduje jednak spore wahania formy i morale, których radziłbym unikać na początku sezonu. Druga ze szkół proponuje zacząć od mocnego uderzenia, by potem stopniowo zwiększać poziom trudności. Jest to o tyle ciekawe rozwiązanie, że najpierw mamy możliwość konfrontacji naszej taktyki z brutalną rzeczywistością, dokonania korekt, a później już harmonijnego budowania formy. Można również ustawić względnie równych rywali po kolei, by tuż przed ligą rzucić piłkarzy na głęboką
wodę. Ta opcja służy zgraniu zespołu, wypracowanemu przez wcześniejsze mecze, ponadto osiągnięte morale nie spada po jednym trudnym spotkaniu, nawet jeśli nie ułoży się ono po naszej myśli.
W powyższym akapicie przedstawiam tylko trzy z wielu sposobów organizacji meczów towarzyskich. Zachęcam jednak do eksperymentów, gdyż "rozkład jazdy" zależy tylko od charakteru menedżera. Nie muszę chyba dodawać, że dobry menedżer powinien mieć charakter?
Na zakończenie tej części dodam, że warto wstrzymać się z wystawianiem kogokolwiek na listę transferową - mało prawdopodobne, że jakiś klub zainteresuje się naszymi piłkarzami, a takie decyzje mogą spowodować spadek morale i falę niezadowolenia w drużynie, skutecznie psując atmosferę jeszcze przed sezonem. Poza tym przy wąskim składzie nigdy nie wiadomo, czy przeznaczony do odstrzału gracz nie będzie dla nas ostatnią deską ratunku w razie kontuzji i zawieszeń. Radziłbym również dać sobie na wstrzymanie przy zwalnianiu słabych szperaczy i trenerów - dopiero gdy uda nam się zakontraktować lepszych, możemy rozwiązać kontrakty z niechcianymi współpracownikami.
Jeśli myślisz, że przychodzisz do klubu z wizją, którą będziesz miał szansę zrealizować, to jesteś w błędzie. Bardzo wąski skład, jaki z pewnością zastaniesz na miejscu, nie pozwoli Ci kombinować z taktyką. Nie warto więc na siłę wtłaczać swoich piłkarzy w misternie obmyślone ustawienie, ale koniecznością jest dopasowanie taktyki do umiejętności piłkarzy. Należy też pamiętać, że nie mamy żadnej gwarancji prawidłowego wykonywania naszych założeń, no ale w końcu nie oczekujmy za wiele po piłkarzach o tak niewielkich umiejętnościach.
Na początek radziłbym zrezygnować z przesadnego kombinowania z poleceniami indywidualnymi - szczególne względy należą się jedynie najlepszym zawodnikom, więc nie radzę dywagować nad kreatywnością, nastawieniem, czy stylem dośrodkowań każdego z osobna. Należy zwrócić uwagę, by nieodpowiednio wyszkolony piłkarz nie brał się za dryblingi czy strzały z dystansu. Warto jednak pogrzebać w ustawieniach zespołowych - przede wszystkim postarać się, by
Pole gry nie było zbyt szerokie, a
Linia obrony przesadnie wysunięta. Przy niewielkich umiejętnościach prawidłowego ustawiania się piłkarzy, zbyt wysoka wartość tych współczynników niechybnie spowoduje powstawanie luk w obronie, a stąd już tylko krok od wysokich porażek. Mało prawdopodobne jest również, by wśród naszych zawodników znaleźli się godziwi kandydaci na snajperów i rozgrywających, dlatego te opcje również sugeruję sobie odpuścić.
Osobną kwestią jest wybór formacji. Jak już wspomniałem, nie warto na siłę wciskać zawodników w niewygodną dla nich taktykę. Jeśli zatem chcemy grać 4-4-2, a nie mamy bocznych obrońców, nie ma sensu umieszczać po bokach środkowych defensorów, tylko zagrać trójką, ewentualnie z libero. Gdy marzą nam się szybkie ataki skrzydłami, a zawodników na skraj pomocy mamy jak na lekarstwo, lepiej kombinować solidny, skonsolidowany atak środkiem, aniżeli spychać na boki drewianych fighterów przystosowanych do walki w środku pola. Na tej samej zasadzie lepsze efekty przyniesie taktyka z jednym dobrym napastnikiem, niż z dwoma, w tym jednym słabym. Należy także pomyśleć nad stylem gry - np. gdy nasi skrzydłowi nie potrafią porządnie dośrodkować, a napastnicy nie mogą poszczycić wysokim współczynnikiem
Gra głową, gra wrzutkami będzie stratą czasu i analogicznie - jeśli nasi zawodnicy są powolni, rośli i dobrze czują się w powietrznych pojedynkach, nonsensem byłoby zmuszanie ich do szybkiej gry kombinacyjnej.
Każdy zespół jest inny, ale sytuacja zawsze podobna - brak funduszy na transfery i fatalna reputacja. Gra małymi klubami jest o tyle ciekawa, że uczy kombinowania i robienia czegoś z niczego, a nie ustawiania na tablicy taktycznej takich pionków, jakich tylko dusza zapragnie.
Nie
znaczy to jednak, że lista zawodników drużyny jest zamknięta w momencie naszego pojawienia się w klubie. Dobry menedżer z pewnością znajdzie sposób na wzmocnienia. Trzeba od razu uświadomić sobie, że w lidze regionalnej nie ma co się nastawiać na to, że grając niezmiennym składem awansujemy do krajowej elity. Kluczem do sukcesu jest wymiana piłkarzy w odpowiednim momencie - po sezonie sprzedajemy naszych, póki ich ceny są wysokie, a zainteresowanie spore, za uzyskane pieniądze kupujemy lepszych graczy, gotowych do gry przynajmniej ligę wyżej (nie muszę chyba przypominać, że w momencie awansu jest to po prostu konieczność).
Istnieją dwa główne sposoby pozyskiwania graczy o zadowalających umiejętnościach do niebogatej drużyny - wypożyczenia oraz zatrudnianie graczy z wolnego transferu i na prawie Bosmana. Aby efektywnie korzystać z dobrodziejstw ekranu wyszukiwania, trzeba zaprzyjaźnić się z
Filtrem, dostępnym w prawym górnym rogu wyszukiwarki. W przypadku pierwszej metody kluczowym warunkiem jest
Status transferowy:
Zapytanie o wystawionych na listę wypożyczeń zawodników zwykle rozpatrywane jest pozytywnie, jedyną przeszkodą może być przepaść klasowa. Jeśli gramy klubem piątoligowym, to mało prawdopodobne, że którykolwiek piłkarz o reputacji krajowej uzna nasz zespół na odpowiednie miejsce dla rozwoju swojego talentu. Niemniej jednak w rezerwach silnych pierwszo- i drugoligowców można znaleźć solidnych i obiecujących graczy (nawet bez statusu
Do wypożyczenia), którzy z chęcią zasilą szeregi naszego teamu. Kandydatów radzę szukać w drużynach krajowych - wątpliwe, że ktoś z zagranicy przebywał setki kilometrów tylko po to, by ogrywać się w obcym państwie i nieznanym klubie, nie wspominając już o problemach z aklimatyzacją.
Przy przygotowywaniu oferty wypożyczenia należy zwrócić szególną uwagę na kilka czynników:
Pierwszym jest czas obowiązywania kontraktu (1)- wypożyczenia dzielimy na krótkoterminowe oraz długoterminowe, czyli całosezonowe. Stanowczo odradzam stosowanie tych pierwszych - wówczas skład naszego zespołu narażamy na niestabilność, zaś w przypadku umów obowiązujących do końca sezonu mamy większe szanse, że zawodnik wkomponuje sie w drużynę. Zdarza się również, że zawodnicy mają słabszy początek w nowym klubie - gdyby byli wypożyczeni na krótki okres, zapewne zrezygnowalibyśmy z ich usług po upływie umówionych kilku miesięcy, po prostu wypadliby oni z kręgu naszego zainteresowania. Taki piłkarz może jednak przydać się w końcówce rozgrywek (umiejętności, błyskotliwość, chęć wypromowania się), a zrozumienie budowane w ciągu sezonu z pewnością zaprocentuje. Lepiej więc zdecydowanie postawić na kogoś, a nie co jakiś czas testować następną porcję graczy z listy dostępnych do wypożyczenia. W praktyce takie postępowanie może być również niemożliwe - w niektórych ligach istnieją ograniczenia co do liczby wypożyczeń w sezonie. Na ekranie oferty transferowej możemy każdorazowo sprawdzić, czy nie przekroczyliśmy limitu (5). Mając świadomość takich barier, warto zostawić sobie w odwodzie przynajmniej jedno wypożyczenie (najlepiej długoterminowe), by w razie plagi kontuzji w samym środku rozgrywek mieć możliwość uzupełnienia składu.
Dla finasów klubu najważniejszą sprawą jest pole
Płaca (2), które określa, jaką część obecnego wynagrodzenia będziemy płacić zawodnikowi. Komputerowy przeciwnik zdaje się rozumieć ciężką sytuację finansową klubu, który zgłasza się do prowadzonego przezeń zespołu, na gwałt poszukującego wzmocnień - warto więc zaoferować jak najniższy kontrakt. Według mojego doświadczenia granicą przyzwoitości wydaje się być 30-50%, w zależności od wysokości pensji piłkarza. Jeśli ubiegamy się o pozyskanie gracza, który gra (a raczej wegetuje) w bogatym klubie i zarabia o wiele więcej, niż nasi kluczowi zawodnicy, można spróbować niższej oferty. Jeśli zaś macierzysta drużyna nie szafuje wysokimi płacami i ma świadomość, że stać nas
na pełną odpłatność, nie radzę udawać biedaka, by wykpić się od należności. Warto też zauważyć, że zawodnika te kwoty obchodzą tyle, co zeszłoroczny śnieg - i tak będzie on dostawał zakontraktowaną sumę, sprawa rozbija się tylko o to, kto będzie wykładał na stół jaką część pensji i czy gracz będzie w ogóle zainteresowany zmianą barw. Np. na poniższym obrazku widać, że to wypożyczający (w tym wypadku Thurrock) reguluje większość rachunku (250 funtów tygodniowo), podczas gdy właściciel karty zawodniczej (tu Southampton) dokłada do pensji jedynie 25 funtów.
Wróćmy jednak do ekranu transferu, przy którym nie możemy pominąć jeszcze dwóch opcji. Pierwszą jest
Termin decyzji (3), czyli czas, w jakim chcemy uzyskać odpowiedź. Być może wygląda to niezręcznie, gdy mały klubik popędza giganta z ekstraklasy, jednak trener amatorskiej drużyny ma dużo mniejsze pole manewru przy budowaniu składu, więc zwykle zależy mu na czasie. Jako najpóźniejszy termin proponuję ustawiać
Jutro. Pamiętajmy, że oprócz zgody klubu trzeba jeszcze poczekać na zgodę zawodnika, co wydłuża proces wypożyczenia. Najlepszą taktyką jest jednoczesne wysłanie kilku-kilkunastu ofert do różnych klubów z jednoczesną datą odpowiedzi - wówczas możemy się spodziewać, że piłkarze podejmą decyzje w podobnym terminie. W takim wypadku pozostaje jedynie zobaczyć, kto się zgadza zasilić nasz zespół, w zależności od limitów przeprowadzić dodatkową selekcję (np. przez opcję porównywania piłkarzy na poszczególnych pozycjach), po czym potwierdzić transfery. Ostatnim krokiem jest upewnienie się, że gracz będzie mógł występować w meczach pucharowych (4).
Jeśli zamierzamy na stałe stać się właścicielami karty zawodnika, nie płacąc ani grosza, musimy zwrócić uwagę na parametr
Status kontraktu:
Kontrakt
Niechroniony pozwala na podjęcie negocjacji z piłkarzem z pominięciem zgody jego klubu. Metoda ta niezbyt często przydaje się menedżerom z niższych lig, ponieważ mało który porządny gracz przystaje na ofertę ze słabszego klubu, a poza tym musimy się również liczyć z kosztami odszkodowania (chyba że ze ściągnięciem piłkarza grzecznie poczekamy do końca jego kontraktu, jednak ta opcja nie jest zawsze dostępna). Następne dwie opcje są już bardziej pożyteczne - umożliwiają sprawdzenie, komu w tym sezonie kończy się kontrakt (
Wygasający) i kogo nie wiążą już żadne umowy (
Wygasły). Jeśli macierzysty klub upatrzonego zawodnika nie zdecyduje się na przedłużenie jego kontraktu, to na 6 miesięcy przed datą wygaśnięcia umowy będziemy mogli spróbować zaklepać go sobie na następny sezon. Istnieje jednak pewien haczyk, ponieważ obowiązuje nas ekwiwalent za wyszkolenie gracza do 24 roku życia. W takim wypadku najlepiej bacznie obserwować danego piłkarza i zaoferować mu kontrakt już po dacie wyznaczającej kres umowy. Może się też zdarzyć, że nie tylko my ostrzymy sobie zęby na jakiegoś błyskotliwego napastnika czy pewnego defensora (w rubryce zainteresowanie obok nazwy naszej drużyny widnieje jedna lub kilka innych) - wówczas nie należy być w gorącej wodzie kąpanym i spokojnie czekać do końca kontraktu. Reagować powinniśmy dopiero wtedy, gdy przed upływem ważności umowy któryś z kontrkandydatów złoży zawodnikowi ofertę - w takim momencie nie ma miejca na skąpstwo i opieszałość: należy wtedy zaproponować zawodnikowi coś ekstra - podbić płacę, dołożyć premię, skusić lepszym statusem, słowem: rzucić na szalę nieco więcej, jeśli gra jest warta świeczki.
Status
Nieprzypisany przysługuje piłkarzom bez przynależności klubowej. Jest tu niewielki haczyk, ponieważ ekran transferowy nie wyświetla wszystkich takich graczy istniejących w uruchomionej bazie danych. Jest jednak prosty sposób na otrzymanie pełnego wykazu trenerów i zawodników bez klubu - w polu wyszukiwania w prawym górnym rogu wystarczy wpisać:
a naszym oczom ukaże się pokaźna
lista, którą niestety musimy przewertować ręcznie (nie ma bowiem żadnych filtrów). Nie jest to wygodne rozwiązanie, jednak w przypadku gdy na gwałt próbujemi skompletować choćby jedenastkę czy osiemnastkę meczową, lepszy jest jakikolwiek piłkarz z krwi i kości, aniżeli "szara" zapchajdziura. Pamiętajmy, że cierpliwość i wytwrałość popłacają - oglądając profil któregoś z kolei stuprocentowego beztalencia bądź wraka miejmy świadomość, że następne nazwisko może kryć nieoszlifowany diamencik.
Najlepszym czasem do działania dla menedżera zmuszonego do korzystania z dobrodziejstw wolnego transferu jest koniec sezonu - wówczas bogate kluby, by zrobić miejsce dla nowopozyskanych gwiazd, pozbywają się utalentowanych juniorów i doświadczonych seniorów. Pustoszeją rezerwy, kurczą się kadry młodzieżowe, zaś bez pracy pozostaje wielu dobrych zawodników. O wiele łatwiej jest pozyskać piłkarza bez przynależności klubowej - może się nawet zdarzyć, że zawodnik, który podczas grzania ławy w rezerwach Newcastle nie raczył na nas spojrzeć, po znalezieniu się na bruku jest skłonny zaakceptować naszą ofertę. Nie radzę być mściwym - trzeba wyciągnąć do piłkarza pomocną dłoń, a on z pewnością odwdzięczy się nam podczas rozgrywek.
Koniec sezonu to również czas rozliczeń między skłóconymi klubami a graczami, dlatego warto szukać tych, którym nie przedłużono kontraktu. Warto śledzić komunikaty o wszelkiego rodzaju animozjach - a nuż zdesperowany piłkarz właśnie w naszym klubie znajdzie oazę spokoju i menedżera, którzy go doceni.
Wśród bezrobotnych warto szczególnie uważnie przyglądać się trenerom, szperaczom i fizjoterapeutom. Zdarza się bowiem, że uznane kluby europejskie redukują liczebność sztabu szkoleniowego, skreślając z listy płac ludzi o niewielkiej reputacji, ale sporych zdolnościach trenerskich, ewentualnie odmładzają kadrę współpracowników menedżera. Z pozyskaniem wartościowych szkoleniowców problemu być zatem nie powinno - nie zrażajmy się zatem ich niewysoką reputacją, lecz patrzmy na umiejętności.
Jak już pisałem, charakterystyczne podczas gry w niższych ligach jest budowanie jednorocznych składów. Może się nawet zdarzyć, że w kolejnym sezonie większość podstawowej jedenastki stanowić będą nowopozyskani piłkarze. Strategia awansów wymaga takiego właśnie postępowania - werbowania najlepszych, na których nas w aktualnej chwili stać, po czym sprzedawania ich z zyskiem, by skaperować jeszcze lepszych. Zauważmy, że wraz z odejściem wysłużonych zawodników, przybywa pieniędzy na pensje dla nowych.
Normalne jest, że gdy po zamknięciu się okienka transferowego przystąpimy do ustalania składu, nasza ubiegłoroczna gwiazda z trudem zmieści się na ławce rezerwowych. Wspominałem, że piłkarze ze słabych klubów nie porażają potencjałem, warto więc tę wiedzę przełożyć na korzyści finansowe. Najlepszym rozwiązaniem jest błyskawiczna sprzedaż zawodnika, póki jego wartość jest wysoka, a zainteresowanie innych klubów poważne. Radzę uczynić pierwszy krok i zaoferować gracza wszystkim zainteresowanym drużynom (
Proponuj klubom w opcjach piłkarza, a następnie w sekcji
Kluby docelowe wybieramy
Wszyskie zainteresowane kluby) - jest duża szansa, że uda nam się pozbyć zawodnika, który nie mieści się w składzie i przy okazji zarobić na "waciki". Zazwyczaj dzieje się tak, że sprzedany gwiazdor błyskawicznie traci na wartości i grzeje ławę u nowego pracodawcy, gdyż okazuje się po prostu za słaby. Wówczas należy sobie tylko pogratulować trenerskiego nosa oraz udanego interesu.
Przy negocjowaniu nowych kontraktów pamiętajmy, żeby unikać klauzuli
Rocznej podwyżki wynagrodzenia - nawet, gdy zawodnik się nie sprawdzi, a klub będzie cienko prząść z finansami, będziemy musieli co roku podbijać stawkę tygodniowego wynagrodzenia. Dużo lepszym rozwiązaniem są premie za bramki, asysty, w wypadku bramkarzy za czyste konto - wówczas wymierne osiągnięcia gracza mają znaczenie przy przyznawaniu nagród pieniężnych
.
Siłą rzeczy konkrakty w niższych ligach powinny być raczej krótkoterminowe - najwyżej dwu-trzyletnie. Wyjątek stanowią gracze, co do których mamy podstawy sądzić, że wyrosną na prawdziwych wirtuozów (np. juniorzy ze stażem w dobrych klubach, piłkarze określani przez asystenta mianem potencjalnych gwiazd na ekranie raportu, będący w kręgu zainteresowań reprezentacji młodzieżowych) - należy bezzwłocznie przedstawić im umowę, wiążącą ich na długie lata (około 5-6 sezonów). Musimy się postarać, aby piłkarz nie zażądał
Klauzuli oferty minimalnej, gdyż po wypromowaniu stanie się łatwo osiągalny dla lepszych klubów (będziemy musieli zgodzić się na zapisaną w kontrakcie sumę odstępnego) - możemy przeto kusić premiami, bonusami, w ostateczności niewielką sumą za podpis.
Nastawmy się, że przez dłuższą część sezonu nasz bilans będzie ujemny - po prostu wydatki siłą rzeczy przekraczać będą dochody. Zanim jednak zaczniemy na gwałt wystawiać piłkarzy na listę transferową, pomyślmy przyszłościowo: za awans i wysokie miejsce w lidze otrzymać możemy sporą dotację od krajowego związku piłki nożnej, do tego należy doliczyć profity z tytułu posezonowej sprzedaży dobrze wypromowanych zawodników itp. itd. Oznacza to, że w trakcie sezonu nie należy się zbytnio przejmować stanem konta - wszystko wyrówna się po zakończeniu rozgrywek, o ile oczywiście wykorzystamy nasze najmocniejsze karty przetargowe.
Ponieważ na zarząd w kwestii budżetu nie ma co liczyć, warto samemu pokusić się o zarabianie. Ważnym, choć często niedocenianym sposobem, jest ambitna walka w krajowych pucharach. Za awans do kolejnych rund wypłacane są coraz wyższe nagrody pieniężne, zaś przy odrobinie szczęścia uda się nam również zarobić na biletach - już konfrontacja z zespołem grającym ligę czy dwie wyżej okazuje się silnym magnesem przyciągającym kibiców. Poza tym w rozgrywkach pucharowych można łatwiej wypromować piłkarza na arenie krajowej. Mitem jest natomiast przekonanie, że odpuszczanie pucharów pomaga zaoszczędzić skład na ligę - w lidze można jedną porażkę czy remis nadrobić kilkoma zwycięstwami, zaś w pucharach o wszystkim decyduje zazwyczaj jedno spotkanie, które - jeśli wygrane - może nam podbić reputację i przynieść sporo korzyści.
Na zakończenie przedstawiam kilka drobnych rad, które mogą okazać się pomocne przy grze w niższych ligach. Zacznijmy od tego, że piłkarze słabych zespołów zazwyczaj nie imponują przygotowaniem kondycyjnym do meczu. W profilu piłkarza warto zwrócić uwagę na parametr
Wytrzymałość (Stamina) - jeśli oscyluje on w granicach 10-12, możemy mieć uzasadnione obawy, że dany zawodnik opadnie z sił w końcówce meczu, ryzykując również uszczerbek na zdrowiu. Przed spotkaniem zalecam więc przejrzeć pierwszy skład pod kątem kondycji i wytrzymałości, by przewidzieć, kto będzie potrzebował dublera. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że takich graczy będzie kilku, więcej niż trzy dostępne zmiany - wówczas należy obsadzić ławkę rezerwowych tak, by żadna formacja nie została zaniedbana, by zależnie od rozwoju sytuacji mieć pole manewru. W tym miejscu zaproponuję także nieco niekonwencjonalną metodę poszerzania tegoż pola - po prostu przy ustalaniu składu pomijamy drugiego bramkarza! Komputer albo zdaje się nie dostrzegać tego braku, albo nie jest złośliwy, bo takie ryzykowne posunięcie nie powoduje ani dramatycznego zwiększenia się liczby bezpardonowych ataków na golkiperów, ani wzrostu liczby kontuzji. Prawdopodobieństwo, że urazu dozna gracz z pola, jest wielokrotnie większe niż u bramkarza, dlatego z czystym sumieniem można posłac rezerwowego golkipera na trybuny. Ważne jest natomiast, by wyłapywać najmniejsze kontuzje członków pozostałych formacji.
Znajdź dziesięć szczegółów, którymi różnią się dwie ławki
rezerwowych...
Całkiem rozsądnym pomysłem wydaje się stosowanie rotacji w składzie. Nietrudno zauważyć, że zmęczony gwiazdor zdziała dużo mniej, aniżeli wypoczęty dubler. Warto pamiętać o tej zasadzie, gdy mecze są częste (co 3 dni) i wyczerpujące. Można zatem wystawić rezerwowego na pełne 90 minut, by pozwolić graczowi pierwszej jedenastki zregenerować siły. Na zgranie drużyny pozytywny wpływ ma również dokonywanie w każdym meczu tych samych zmian.
Czasami zdarza się, że wyczerpaliśmy wszystkie możliwości transferów, a mimo to nadal odczuwamy brak komfortu psychicznego, gdy myślimy o jakiejś pozycji na boisku. Możemy zatem spróbować przekwalifikować któregoś z piłkarzy - w tym celu wchodzimy w Trening, przełączamy się na ekran Grupy i klikamy na strzałkę po lewej stronie nazwiska interesującego nas gracza:
Wówczas u dołu ekranu, obok komunikatu o postępach w treningu, znajdziemy sekcję Wytrenowanie, w której możemy zasugerować ćwiczenia pod kątem nowej pozycji lub nowej strony boiska dla zawodnika.
Jak widać na poprzednim obrazku, docelowa pozycja wyświetli się na ekranie treningu na żółto.
Proces zmiany pozycji jest dosyć czasochłonny, ponadto nie należy przesadzać, to znaczy robić z obrońcy napastnika itp. Najczęściej stosuje się tę opcję, by ukształtować środkowego pomocnika ofensywnie (P Ś -> OP Ś) bądź defensywnie (P Ś -> DP Ś) lub przesunąć skrajnego defesywnego pomocnika do obrony (DP PL -> O/DP PL).
O grze małymi klubami można by pisać w nieskończoność. Nie chciałbym jednak zanudzić czytelników, poza tym uważam, że największą przyjemność daje samodzielne odkrywanie cieni i blasków prowadzenia niewielkich zespołów w FM 2005. W kluczowych kwestiach taktyki i transferów pozostawiam zatem graczom pełną dowolność - w tym poradniku przedstawiam jedynie koncepcję i zwracam uwagę na rzeczy najważniejsze, reszta zaś zależy od unikalnego charakteru każdego z wirtualnych menedżerów. Życzę powodzenia na wyboistej drodze wiodącej ku piłkarskim salonom!
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ