Dzisiaj piłką nożną rządzi pieniądz. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Jeszcze niedawno GKP Gorzów Wielkopolski i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski występowały na zapleczu Ekstraklasy. Teraz na piłkę na wysokim poziomie mieszkańcy tych miast będą musieli jeszcze długo poczekać. Powód relegacji do niższych lig?
Oczywiście zła sytuacja finansowa.
Naturalnie takich problemów nie będziecie mieli prowadząc wielkie marki (no chyba że naprawdę będzie nam zależeć na długach) typu Arsenal, Barcelona, czy Real. Ale co jeśli prowadzisz mniejszy klub z zadyszką finansową i nie wiesz co robić, aby nie być pod kreską? Chciwy prezes już nie chce słuchać kolejnych próśb o zwiększenie budżetu transferowego lub płacowego? W każdym miesiącu notujesz straty?
Jeśli tak, to ten poradnik jest właśnie dla Ciebie!Rezygnuj z tego, co zbędne
Ta maksyma pasuje jak ulał przy szerokiej kadrze. Budżet płac pochłania lwią część Twoich wydatków?
Natychmiast działaj, sam się przecież nie naprawi ani nie powiększy! Pierwszym krokiem, jakim powinieneś uczynić, jest rozmowa z zarządem w tej sprawie.
Jeśli jednak prezes jest taki, jak opisałem we wstępie lub z różnych innych powodów nie możemy działać na tym polu, to darujmy sobie rozmowy z uporczywymi właścicielami i zmniejszmy budżet transferowy na rzecz płac (jeżeli w ogóle takowy posiadamy). Następnie przyjrzyjmy się naszej kadrze. Masz wiecznego rezerwowego lub marudera, który nie gra a pobiera tylko pensję? Na co Ci on?
Od razu zaproponuj go klubom, wybierając oczywiście odpowiednią cenę wywoławczą. Jeśli jednak piłkarz jest tak słaby, że nie chce go nawet klub grający 2 ligi niżej, to rozwiążmy z nim kontrakt. Najlepiej za porozumieniem stron, opłata jest wtedy znacznie niższa niż za zwykłe zerwanie umowy. Jeśli ciągle trzymaliśmy tego "zdolnego" piłkarza na ławce, to sam powinien się o grę w pierwszym składzie dopominać. Wtedy po prostu go spławiami - chętnie przystanie później na rozwiązanie kontraktu. Jeśli będziecie z danym graczem skonfliktowani, cała ta procedura będzie przebiegać łatwiej i - co ważne - taniej. Dobrą opcją jest także wypożyczanie juniorów, którzy są jeszcze za słabi i nieograni. Oczywiście życzymy sobie, aby drugi klub płacił mu 100% jego wynagrodzenia.
Po tych czynnościach nasz budżet płacowy powinien ulec znacznej poprawie.Trafił się frajer na dziurawy kajak
Od zawsze dobrą opcją zarobku było znalezienie klubu patronackiego (nie filialnego, bo trzeba będzie im płacić!).
Im większa reputacja klubu, tym więcej kasy można zarobić. Jeśli zarząd da nam wolną rękę co do wyboru klubu patronackiego, to sami będziemy wiedzieli, jaki jest dla nas najlepszy. Jeśli z kolei zarząd zaproponuje nam partnerów,
to zawsze warto przeanalizować ich kadry. Dlaczego? Ano dlatego, że będziemy mogli za darmo (i co ważne, nie płacąc 100% wynagrodzenia) wypożyczyć gracza, który u nich nie mieści się w składzie, a u nas byłby witany niczym swego czasu Rivaldo w Uzbekistanie. Z szarakami nie da się nic zrobić. Jeśli jednak będziemy mieli do wyboru tylko kluby bez prawdziwych zawodników, wybieramy taki, który oczywiście daje najwięcej pieniędzy.
W końcu o to chodzi, co nie?Podróże kształcą i wzbogacają
Kolejny łatwy sposób na zarobienie całkiem przyzwoitych pieniędzy to organizacja meczów towarzyskich na wyjeździe. Podobnie jak w sposobie opisanym wyżej -
im wyższa renoma klubów, tym większa szansa na lepszą kasę. Chociaż nie zawsze znajduje to potwierdzenie. W większości moich karier najlepiej płaciły kluby z Ameryki Południowej, w dodatku te niezbyt znane, np. z Argentyny, Urugwaju, Brazylii, czy Paragwaju. O ile w FM-ie 2011 mogliśmy odbyć podróż nawet z San Marino do Oceanii, to w FM-ie 2012 jest to znacznie utrudnione. Pojawiły się bowiem ograniczenia ze strony zarządu, a brzmią one mniej więcej tak:
„Zarząd nie zgodzi się na ten sparing, gdyż podróż jest za daleka”. Oczywiście w przypadku większych klubów te ograniczenia są nieco mniejsze, w przypadku mniejszych - wręcz przeciwnie. Sparingi najlepiej organizować w przerwach letnich i zimowych (o ile ta druga występuje w naszym miejscu rozgrywki). Wtedy jest najwięcej chętnych sparingpartnerów, a także piłkarze lepiej się przygotują do startu lub wznowienia rozgrywek. Można więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Wszystko ma swoją wartość…
…a w szczególności każdy puchar, każda rozgrywka i każde mistrzostwa. Za wszystko (nawet za końcowe miejsce w tabeli) są różne nagrody i premie. Już za samo odpadnięcie w barażu o fazę grupową
Ligi Mistrzów można zarobić
2.1 milionów euro. W przypadku mniejszych lub zadłużonych klubów takie pieniądze są na wagę złota (
do tego dochodzi jeszcze milion za grę w fazie grupowej Ligi Europy!). Nie zapominajmy o lokalnych czempionatach. Im dalej w nich zajdziemy (a najlepiej jeśli je wygramy), tym większy dopływ środków do naszego budżetu. Tak więc nie odpuszczajmy meczów nawet ze słabszymi rywalami i, jeśli jest to możliwe, wystawiajmy najmocniejszy skład. Zyskujemy także renomę, czyli znowu 2w1.
Podwyżka? Nie, dziękuję
Zawsze przychodzi ten 30 czerwiec któregoś tam roku, kiedy piłkarzom wygasają kontrakty. Często zawodnik dotychczas zarabiający 1000 euro chce zarabiać 4000 euro, a fakt, iż zarząd nie zgłasza zastrzeżeń sprawia, że po prostu akceptujemy jego żądania i klikamy „zatwierdź”.
Błąd! Trzeba się targować! Im większa cierpliwość agenta/piłkarza, tym lepiej. Zaproponujmy zawodnikowi na początek 1 euro i zobaczmy do jakiej sumy zejdzie. Wybieramy tę najniższą, której żąda i zamiast 4000 euro płacimy mu przykładowo 3000.
Stosując to rozwiązanie przy wszystkich zawodnikach można oszczędzić naprawdę sporo pieniędzy.Czy pięciu fizjoterapeutów to aby nie za mało?
Mieć dużo członków sztabu szkoleniowego to dobra rzecz, jeśli faktycznie wszyscy się przydają. Może być taki przypadek, że mamy czterech trenerów, a tylko dwóch faktycznie coś robi. I w ten sposób głupio tracimy pieniądze. Warto przyjrzeć się naszemu sztabowi bliżej. Na pewno nie potrzeba nam dwóch asystentów, jeden w zupełności wystarcza. Nie warto również zatrudniać masowo fizjoterapeutów. Jeden, czy dwaj spokojnie sobie poradzą, chyba że mamy naprawdę podatnych na kontuzje piłkarzy. Nadmiar scoutów także nie jest wskazany. Pobierają pensje, a przecież nie potrzeba nam czterech-pięciu ludzi do robienia raportów, czy obserwacji.
Jeśli to możliwe, to minimalizujmy liczbę członków naszego sztabu szkoleniowego.Bez klubu i agenta równa się taniej
Jeśli myślimy o wzmocnieniach, to warto się dłużej zastanowić. Lepsze dla naszego budżetu będzie ściągnięcie zawodnika bez przynależności klubowej oraz takiego, który nie posiada agenta. Zawodnikowi bez klubu nic nie płacimy (ewentualnie, jeśli ustalimy, to premię za lojalność), chyba że ma on agenta. W kontrakcie ustalana jest wysokość premii dla niego. Jeżeli jest to możliwe, nie płaćmy mu nic. Nie dość, że musimy wydać na bonusy dla zawodnika, to jeszcze dostajemy po kieszeni, bo agent też chce swoje dostać. Zaobserwowałem, że na szczęście w FM-ie 2012 piłkarze dosyć często rozstają się ze swoimi agentami, co dobrze wróży dla naszych finansów. Co ważne, nie warto ściągać podstarzałych gwiazd wielkiego formatu, gdyż najwyraźniej ciągle rozpamiętują najlepsze lata swoich karier i nadal żądają bajecznych kontraktów.
A do dawnej formy już raczej nie wrócą.Nie bój się ciężkiej pracy
Niestety praca nad finansami, czy budżetem wymaga wielu poświęceń. Zajmie nam to trochę czasu, jednak nie możemy się od razu poddawać. Jeśli jesteście zbyt leniwi, to od razu zrezygnujcie i może włączcie
FMRTE. Nie polecam jednak tej opcji ze względu na dwie rzeczy. Pierwsza to tzw. "crashe", a druga - brak satysfakcji. Korzyści z własnej pracy dają nam radość. Najważniejsze to nie bać się ciężkiej pracy, która na pewno zaowocuje.
Pamiętajcie o tym.Jedno rodzi się z drugiego
Ta maksyma dotyczy również gotówki. Jeśli zaobserwujemy pierwsze owoce naszej ciężkiej pracy, zdobycie kolejnych pieniędzy przyjdzie nam łatwiej. Poczujemy się bardziej zmotywowani, docenieni i zdeterminowani do powiększania naszych zasobów. Jeśli już raz porządnie zarobimy, łatwiej będzie nam zarobić po raz kolejny. Być może to sprawa wiary albo motywacji, nieistotne. Najważniejsze, że działa.
Jeśli już żaden z tych wymienionych sposobów nie działa, to po prostu wiejcie z tego klubu, gdzie pieprz rośnie. A tak na poważnie - jak już wspominałem, to
nie możemy się bać ciężkiej pracy i z jej powodu zniechęcać się. Jeśli już zauważymy korzyści naszej roboty, to satysfakcja będzie nie do opisania, a na dodatek zdobycie kolejnych pieniędzy przyjdzie znacznie łatwiej. Zwłaszcza, że koszty będą już mniejsze, co zdecydowanie ułatwi nam dalsze działania w kierunku powiększania budżetu i sprawienia, że nasze finanse będą stabilne.
Słowa kluczowe:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ