Artykuły

Losowanie mistrzostw świata 2002
BARTOSH! 17.03.2002 22:16 2263 czytelników 0 komentarzy
1

Europejski turniej w Azji. Tak - w hasłowym skrócie – widzę, na dzień dzisiejszy, przyszłoroczne mistrzostwa świata w Japonii i Korei.
To oczywiście zabawa, bo trudno na poważnie traktować wyłonienie mistrza świata, na kilka miesięcy przed turniejem, nie znając kadr 32 uczestników imprezy, jak również wyłącznie na podstawie rozlosowanych grup I fazy turnieju. Dodam jednak od razu, że to zabawa ogromnie mnie rajcująca i też nie po raz pierwszy postanowiłem się w nią zabawić.
Przeanalizujmy na początek zatem sytuację w grupach.

Grupa A:
Francja, Senegal, Urugwaj, Dania.
Jedyny pewniak do awansu, to oczywiście mistrzowie świata i nie wyobrażam sobie, by Francuzi mogli nie wyjść z tej grupy. To dla podopiecznych Rogere’a Lemmerre’a absolutne minimum. W tym przypadku nie dopuszczam raczej kalkulacji czy lepiej z pierwszego, czy z drugiego miejsca, bo te drużyny, które awansują z tej grupy trafiają na team z grupy F, czyli tzw. „grupy śmierci”, o której później.
Tak więc Francja przede wszystkim. Nie widzę innej możliwości, jak walka o drugie, premiowane awansem miejsce, pomiędzy Danią i Urugwajem. Obie ekipy mają swoje atuty, a więcej ich po stronie „skandynawskiej Brazylii”. Co prawda Dania swoim stylem gry nie przypomina już tej „finezyjnej ekipy” z Laudrupami, Arnesenem i Larsenem na czele, ale akurat te walory nie będą Duńczykom potrzebne do awansu przed Urugwajem. Prawdą jest, że gdy do tej pory te drużyny spotykały się na turniejach rangi mistrzowskiej, ta z nich która wygrywała bezpośredni mecz, później święciła tryumf w całym turnieju. Tym razem padnie w meczu Francja – Dania remis i a propos tego o czym wcześniej, zasugerowałem już nieco dalszy bieg, prognozowanych przeze mnie wydarzeń. Ten jeden punkt zdobyty na Francji pomoże jednak Duńczykom wyprzedzić Urugwaj. ‘Urusi’ bowiem, podobnie jak Dania, wygrają z Senegalem, który przegra wszystkie mecze, a w bezpośrednim meczu zremisują z Duńczykami.

Grupa B:
Hiszpania, Paragwaj, Słowenia, RPA
Hiszpanom wypada wierzyć, że Euro 2000 coś nauczyło ich pupilów, że nie wspomnę o poprzednich mistrzostwach we Francji, gdzie remis z... Paragwajem pozbawił ich awansu z grupy, a na dodatek z Nigerią też przegrali wygrany mecz. Tym razem Chilavert nie ukradnie 15 minut i Hiszpanie pokonają Paragwaj. Wcześniej uporają się ze Słowenią i do ostatniego meczu z RPA, przystąpią jako drużyna mająca zapewniony awans. Zagrają rezerwy i stąd tylko nikłe, jednobramkowe zwycięstwo z Afrykanerami. Wszelkie moje ustalenia odnośnie Hiszpanów, opieram na dwóch założeniach: w bramce nie zagra Molina, a w ataku zagra Raul, który oczywiście będzie jedną z gwiazd imprezy. Kto drugi? Tutaj sytuacja wydaje się w miarę jasna i oczywista – Paragwaj. Nieprzypadkowo „potomkowie” Chilaverta zajęli drugie miejsce w eliminacjach. Zresztą, ciekawe właśnie czy zagra Chilavert, który w dniu rozpoczęcia imprezy będzie miał blisko 37 lat. To dwa mniej od Seamana, który ma pojechać na mistrzostwa! Jednak nie obecność Chilaverta w bramce będzie decydująca, a postawa graczy w polu. Jeżeli na 100% swoich możliwości zagrają Roquez Santa Cruz z Bayernu, Carlos Paredes z Porto i Miguel Benitez z Espanyolu, to zniszczą swoją siłą rażenia Słoweńców i RPA. „Nic dwa razy się nie zdarza” – a jednak w przypadku Słoweńców zdarzyło się. Ograli w barażach do Euro 2000 Ukrainę, a wyczyn ten powtórzyli 2 lata później, eliminując Rumunów. Gdybym mógł przyznać jakąś nagrodę dla najambitniejszej drużyny w Europie, nie miałbym wyboru, musieliby wygrać Słoweńcy. Inna sprawa, że w rewanżowym meczu z Rumunią, pomógł im nieco selekcjoner Hagi, który po niespełna godzinie gry, ściągnął z boiska swojego najlepszego pomocnika, Mutu. Decyzja absurdalna i efekt mógł być jeden – Rumunia z Chivu, Mutu, Moldovanem, dwoma Munteau, Niculae – poza mistrzostwami. Wracając do Słoweńców, niewątpliwie sukcesem dla
nich będzie pokonanie RPA, ale i w to nie za bardzo wierzę. Wprawdzie tacy zawodnicy jak Fish, Benek Mc Carthy czy Masinga, to nie są nazwiska rzucające na ziemię, ale przemawiają do mnie bardziej niż Zahović... cisza... cisza... Rudonja, Knavs. OK., głównym problemem RPA będzie fakt, czy ich coach zdoła zrobić z nich drużynę z prawdziwego zdarzenia, ale ja – po prostu – zakładam, że tak. Zresztą w końcu Kaizer Chiefs z RPA, to obecnie najlepsza klubowa drużyna Afryki, a to też o czymś świadczy. Słowenia ostatnia.

Grupa C:
Brazylia, Turcja, Kostaryka, Chiny
Brazylia na pewno awansuje i nikt mi nie wmówi, że może być inaczej. Ja wiem, że słabe eliminację, z N-ty trener w ciągu 2 lat, że skład się zmienia co mecz, ale na mistrzostwach nie będzie możliwości na kadrowe roszady. Co najwyżej w ramach 23 osobowej kadry. Myślę, że Canarinhos wygrają wszystkie trzy mecze w grupie i awansują pewnie, a media zaczną krzyczeć „Brazylia idzie na mistrza!”. Wszystko niby tak, gdyby nie fakt, że w 1/8 zagrają z... o tym później.
Pozostałym trzem drużynom daję równe szanse na awans. Jakkolwiek moje zdanie o azjatyckim futbolu jest, mówiąc łagodnie, nienajlepsze – to jestem pełen uznania dla dotychczasowych dokonań trenera Chińczyków, Bory Milutinovicia. Bora doprowadził do finałów już pięć różnych ekip i za każdym razem – jak dotąd - awansował do 1/8!!! Tak było z Meksykiem w 1986, Kostaryką w 1990, USA w 1994, wreszcie z Nigerią w 1998. Czas na Chiny? Chyba jednak nie. Do pięciu razy sztuka i sorry Bora – nie tym razem. Myślę, że nieprzypadkowo to właśnie Chiny są, spośród finalistów, najniżej w rankingu FIFA.
Kostaryka awansowała pewnie z CONCACAF i ma kilku bardzo ciekawych piłkarzy, w tym jedną gwiazdę, jaką jest bez wątpienia napastnik Wanchope, legitymujący się już całkiem sporym stażem na brytyjskich boiskach. O tym, kto oprócz Brazylii wyjdzie z tej grupy, zadecyduje prawdopodobnie bezpośredni mecz między Kostaryką a Turcją. W przypadku remisu stawiałbym raczej na Turków, bo uważam, że to ewentualnie jednak Kostaryka straci punkty z Chinami. A może Turcy sprawią niespodziankę i zdobędą punkt na Brazylii w pierwszym meczu? Tylko im daję szansę na ugranie punktu z Canarinhos, ale będzie o to szalenie trudno.

Grupa D:
Korea Płd, Polska, USA, Portugalia
No, nareszcie! To dobrze, że już w meczu otwarcia nasi pokażą się z dobrej strony i mimo tego, że przyjdzie się im mierzyć z nieobliczalnymi gospodarzami, to jestem dobrej myśli. Hiddink nastawi Koreańczyków na bezpieczną grę, obawiając się, że Polacy z łatwością skontrują gospodarzy. W pierwszej połowie zatem badanie sił przez 30 minut i dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej połowy zacznie się coś dziać. Po przerwie Koreańczycy z każdą minutą będą tracili cierpliwość i pokrzykiwania Hiddinka nic nie dadzą. Gospodarze będą grać coraz bardziej ryzykownie, aż w końcu stanie się – gol dla Polski, a w końcówce drugi. Sam Ahn nie pomoże gospodarzom.
Portugalia oczywiście nie da szans USA i stanie się jasne, że to Europa będzie rozdawać karty w tej grupie. Z tego wynika także, że mecz drugiej kolejki Polska – Portugalia, będzie meczem o 1 miejsce w grupie. W naszym obozie nastroje będą umiarkowane, jak zwykle. Z Portugalią Polacy zagrają najlepszy mecz na imprezie, ale przegrają go pechowo 1-2. Szczęście opuści Engela. Natomiast wcześniej Amerykanie przegrają z gospodarzami i zaczną się pakować. Zatem nerwówka w grupie będzie do końca. Zaczną pojawiać się spekulacje, czy pewni swego Portugalczycy nie odpuszczą gospodarzom. Jakieś pielgrzymki miejscowych działaczy do Portugalczyków... Nie, przesadziłem. Portugalia drugim składem zremisuje z Koreą, a w tym czasie Polacy... nie przegrają z USA i awansujemy z 2 miejsca!!! Radość będzie umiarkowana, bo naszym przeciwnikiem w 1/8 zostaną oczywiście...

Grupa E:
Irlandia, Kamerun, Niemcy, Arabia Saudyjska
Nie podzielam w żadnym razie spekulacji jakoby Niemcy mieli nie wyjść z grupy. Wychodzą, jak zwykle. Zaczną od rozklepania Arabów, bo -
wobec wcześniejszej wygranej Irlandczyków z Kamerunem – nie mogą sobie pozwolić na stratę punktów z najsłabszym zespołem w grupie.
Irlandia potwierdzi w meczu z Niemcami, że nie przyjechała na mistrzostwa rozegrać 3 mecze z przeciętnymi drużynami. Piłkarze Eire mistrzami świata nie zostaną, ale nie dadzą się wyprzedzić „Szejkom” i „(Nie)poskromionym Lwom”. Z Niemcami zremisują i ten wynik ucieszy kilka milionów mieszkańców Zielonej Wyspy. Czy będzie w tej grupie jakaś kalkulacja? Możliwe, ale tylko o ile powinie się noga Hiszpanom w Grupie B. Przy całym szacunku dla Paragwaju i innych drużyn z grupy B, to jednak Hiszpanów będą chcieli uniknąć zarówno Niemcy jak i Irlandczycy.
W ostatniej kolejce spotkań wszyscy zagrają w optymalnych składach, bo Niemcy i Irlandczycy będą walczyli o 1 miejsce, Kamerun – po zwycięstwie z Arabami – będzie się jeszcze łudził, że może wyjść z grupy w przypadku zwycięstwa z Niemcami, a Arabowie będą chcieli zdobyć choćby punkt, by jakiś szejk nagrodził ich jumbo jettem za zdobycie punktu, czy też strzelca zwycięskiego gola.
Sensacji nie będzie, bo Irlandia i Niemcy wygrają swoje mecze, ale w tabeli wyżej będą Niemcy, gdyż zadecyduje ich lepszy bilans bramkowy.

Grupa F:
Anglia, Szwecja, Argentyna, Nigeria
Wszystkie mecze tej grupy chciałoby się obejrzeć LIVE, ale z różnych przyczyn będzie to – przynajmniej w moim wypadku – niemożliwe. Zacznie się już 3 dnia imprezy od meczów Anglia – Szwecja, Argentyna – Nigeria.
Pierwsza para spotkała się niedawno w Anglii i po raz kolejny Anglicy nie potrafili wygrać ze Szwedami, których nie potrafią już pokonać od bodaj dwudziestu kilku lat. Dodatkowy smaczek, to oczywiście osoba szkoleniowca Anglików, rodowitego Szweda. Sytuacja jest niewątpliwie niezręczna, kiedy ma się świadomość, że gra się przeciwko swoim rodakom i wszyscy w rodzinnym kraju kibicują przeciwko drużynie, którą się prowadzi. Żadne blah blah o profesjonaliźmie mnie nie przekonują. Eriksson, jeżeli ma w sobie odrobinę wrażliwości, będzie miał rozdarte serce. Jednak nie będą mieli rozdartych serc jego podopieczni, a ostatecznie wszystko zależy od nich. Szwedzi mają Larssona - Anglicy Owena. Szwedzi mają w bramce Hedmana, a Anglicy wyglądającego jak „Wór ziemniaków” Seamana, którego chyba jednak zastąpi Maryn (na nieszczęście Szwedów). Defensywa szwedzka, z najlepszym piłkarzem Szwecji AD 2000, Partikiem Anderssonem, będzie tą formacją, która przesądzi o... porażce Trzech Koron z Dumnymi Synami Chłodnego Albionu. Pierwszej od „wieków”.
Argentyńczycy też mają coś do udowodnienia sobie (i nie tylko) w meczu z Nigerią. Niektórzy z pewnością pamiętają olimpijski finał Atlanty, kiedy po kontrowersyjnym spotkaniu (sędziowaniu) złote medale – wg mnie jednak zasłużenie – zdobyli Nigeryjczycy. Argentyna powszechnie uważana jest za jednego z głównych faworytów do tytułu. Na mistrzostwach Argentyńczycy będą mieli jeden bardzo słaby punkt i to - paradoksalnie – na pozycji, na której z reguły mieli znakomitych zawodników. Chodzi oczywiście o obsadę bramki. Burgos i Bonano, to przeciętniacy i aż dziw bierze, że tego drugiego zdecydowała się zaangażować, mająca notoryczne problemy z bramkarzami od jakiegoś czasu, Barcelona. Niewiele lepsze zdanie miałem zresztą także o Carlosie Roa, ale on jednak nie schodził poniżej pewnego poziomu. Burgos i Bonano potrafią jednak wpuścić taką szmatę, że sam Van der Sar by się nie powstydził. Podobny problem będzie miała także Nigeria i kwestia będzie polegała tylko na tym: kto kogo pierwszy trafi. A że zrobi to najpierw Crespo lub (coraz starszy i słabszy) Batistuta, nie ulega dla mnie wątpliwości. Nigeryjczycy jednak nie zejdą z boiska bez gola, choć przegrają ten mecz.
W meczu ze Nigeria - Szwecja nie będzie już takich emocji jak w meczu tych pierwszych z Argentyńczykami. Szwedzi wygrają minimalnie, ale pewnie.
7 czerwca jednak wszyscy będą czekali na mecz Argentyna – Anglia. W zamierzchłych kontaktach tych drużyn
górą byli „ojcowie futbolu”, ale ostatnie konfrontacje, na swoją korzyść, rozstrzygali Argentyńczycy, a pomagała im w tym nawet „Ręka Boga” (1986, 2-1). Z całą pewnością czujący się lepiej w ofensywie Anglicy tym razem zagrają „żelbetonową defensywą”, ale nie systemem 1-9-Owen, bo Eriksson, to nie „Wujo” (Janusz Wójcik) czy gentleman „Smudo” i w konfrontacji z przeciwnikiem o większym potencjale ofensywnym, nie spęka. Znając Erikssona zagra normalnie 1-4-4-2, z tym że Heskey, ustawiany już wcześniej na lewej pomocy, dostanie więcej zadań defensywnych. Wiele będzie zależało od dyspozycji Verona i Scholesa, a przede wszystkim od postawy angielskich bocznych obrońców. Jak nie dadzą z siebie zrobić wiatraków, to Claudio „szybki” Lopez, Kily, Veron, Crespo i s-ka będą mieli pierwsze poważne problemy na mistrzostwach. Jestem pełen uznania dla trenera Bielsy, ale taktycznie wyżej oceniam Erikssona, którego – nie ukrywam - po prostu lepiej znam i – co najważniejsze – jego dotychczasowe pociągnięcia mnie przekonują, że będzie potrafił znaleźć receptę na argentyńską nawałnicę. Argentyna tego meczu zatem nie wygra, bo – nie oszukujmy się – też nie zlekceważy Anglików. Szczególnie Chamot, który pamięta, co zrobił z nim Owen we Francji.
Ciekawie będzie także na meczu Szwecja – Argentyna. Wojna: faule, najpierw żółte, a potem także czerwone kartki, wreszcie nosze i kontuzje. Mecz o wszystko dla jednych i drugich. Szwedzi muszą wygrać, ale nie tym razem. Larsson nie będzie królem strzelców mundialu. Anglicy z kolei zremisują z Nigerią i to im wystarczy „tylko” do wyjścia z grupy, z 2 miejsca. Tylko, bo trafią w 1/8 na Francję!

Grupa G:
Chorwacja, Meksyk, Włochy, Ekwador
Pewniak do awansu numer 1 to Włosi i tak też się stanie. Włosi wygrają grupę, bo będą chcieli grać z... Polską, a nie z Portugalią. Mają też ku temu odpowiednie „instrumenty” jak Totti, Nesta, Buffon, Cannavaro i jeszcze kilka innych.
Chorwacja, to nie ten sam zespół co jeszcze 4 lata temu. Suker długo nie mógł się załapać w żadnym klubie, po odejściu z West Ham i najdłużej grał w reprezentacji (coś jak Kowalczyk za kadencji Wójcika). Nieobliczalnym zawodnikiem jest Vlaović. Ciągle niepodważalną pozycję ma „Roby” Prosinecki, któremu jednak już coraz trudniej dograć pełne 90 minut. Całe szczęście (dla Chorwatów), że nieźle sytuacja wygląda w tylnich formacjach. Solidny, młody bramkarz Pletikosa, którego jednak można pokonać, co pokazali zawodnicy Wisły potykając się z Hajdukiem oraz dobra obrona z wyróżniającym się Tudorem – było nie było zawodnikiem Juventusu.
Meksyk, po ogromnym kryzysie w 2000 roku, kiedy przegrywał często o wysoko (np. 0-4 z Anglią) i zmianie szkoleniowca, załapał się jednak na mistrzostwa i wszystko wskazuje na to, że powoli odradza się. Nie jest to jednak ten Meksyk, co 4 lata temu, kiedy szaleli Luis Hernandez i Blanco. Teraz został w zasadzie tylko ten drugi i też za bardzo nie wiadomo, czy wystąpi na mistrzostwach, bo po zakończonych sukcesem eliminacjach, zapowiedział, że rezygnuje z gry w reprezentacji, na skutek - bliżej mi niewiadomych - nieporozumień z meksykańską federacją. Zakładam jednak, że do czerwca fochy się zakończą i Blanco znajdzie się w kadrze.
Ekwador będzie debiutował w imprezie, ale nie przywiązywałbym do tego większej wagi. Będą tak samo silni, jak gdyby grali po raz n-ty, bo zawodników w kadrze mają doświadczonych, jak choćby Aguinaga, który już zdeptał trawkę na niejednym stadionie. Za dużo o tej reprezentacji jednak nie wiem, poza tym, że po drodze ktoś chciał im zaciukać trenera. Podobno znakomitego fachowca. Cóż, mogę jedynie ocenić ich potencjał na podstawie wyników w eliminacjach, a te są więcej niż przyzwoite.
Kto zatem obok Włochów? Ekwador przegra pierwszy, ważny mecz w turnieju i już się chyba nie podniesie. Chorwaci zremisują z Meksykiem i dopiero porażka Chorwatów z Włochami coś więcej rozjaśni. Ale nie do końca, bo Meksyk tylko
zremisuje z Ekwadorem i tutaj też wszystko rozstrzygnie się w ostatniej kolejce, chociaż Włosi będą już mieli pewny awans i to z pierwszego miejsca. Zrobią wszystko, by zapewnić sobie awans już po dwóch meczach. W pewnym awansie Włochów upatruję szansy dla Meksyku, który zagra z wielką determinacją. „Potomkowie” Hugo Sancheza jednak tego meczu nie będą w stanie wygrać, choć Włosi zagrają składem daleko odbiegającym od optymalnego. Jednak remis w meczu Chorwacja – Ekwador, da Meksykanom upragniony awansm i w perspektywie potyczkę z Portugalią.

Grupa H:
Japonia, Belgia, Rosja, Tunezja
Przesada trochę z tym, że to zdecydowanie najsłabsza grupa. Osobiście uważam, że najsłabsza jest grupa „polska”, bo choć Portugalia jest potencjalnie silniejsza od wszystkich zespołów z grupy H, to jednak Japonia, Rosja i Belgia są wyżej notowanie od pozostałych zespołów grupy D. Paradoksalnie, najsilniejsza wydaje mi się Rosja, która nie grała 4 lata temu we Francji. Rosjanie na „dzień dobry” zniszczą swoimi katiuszami „Titow” i „Biesczastnych” tunezyjskie piaskowe bunkry. Jedyne znane mi atuty Tunezji, to bundesligowe posiłki z Freiburga. W tej grupie szczytem marzeń Afrykańczyków będzie remis, a najbliżej punktu będą z Belgią, jednak i ten mecz przegrają.
Japonia, to nie Korea i w meczu otwarcia nie przegra. Remis dla gospodarzy, w pierwszym meczu, będzie jednak szczytem możliwości i zdobycie 1 punktu Nakata i s-ka, po meczu z Belgią, przyjmą z zadowoleniem. Skośnoocy gospodarze nie popełnią z Rosją błędów z pierwszego meczu, ale popełnią nowe i polegną wysoko, dwoma lub trzema bramkami.
Z kolei Belgowie, po pechowym remisie z Japonią, długo nie będą w stanie znaleźć właściwego rymu w pojedynku z Tunezją. Wreszcie szalejący Wilmots załatwi im jednobramkowy sukces. Waseige odetchnie, ale do pewnego awansu będzie potrzeba jeszcze punktu z Rosją, bo w tym samym czasie Nakata, będzie miał „na liczniku” hattrick z Tunezją. De Vlieger strzeli kilka parad w całym meczu i po nudnym spotkaniu, Belgowie wyrzucą ręce w górę. Remis, „dawajcie Brazylię” – będą krzyczeć belgijscy fani.


1/8 finału. Z moich rozważań wynika, ze pary będą kształtować się w sposób następujący:

Niemcy – Paragwaj
Nuda. Mecze z udziałem Niemców z reguły nie nadają się do oglądania, chyba że grają z Anglią. Niemcy wygrają w regulaminowym czasie jedną bramką. Tak w swoim stylu.

Francja – Anglia
Znakomity mecz. Na początku przewagę będą mieli Francuzi. Strzelą nawet gola po jakiejś dwójkowej, trójkowej akcji. Anglicy wyrównają po stałym fragmencie gry i będzie dogrywka ze złotym golem... Owena!

Argentyna – Dania
Duńczycy mają jednak zbyt mało atutów, by powalczyć z Argentyną. To nie ta Dania z poprzednich mistrzostw, grająca z Brazylią jak równy z równym. Nie tym razem. Zdecydowanie Argentyna.

Hiszpania – Irlandia
Zwycięzcy będą się męczyć i to okropnie. Będzie blisko dogrywki, albo nawet po regulaminowych 90 minutach jakiś indywidualny wirtuoz (Raul. Mendieta, Munitis) przesądzi o sukcesie Hiszpanów.

Włochy – Polska
Po jednej bramce w każdej połowie i powtórka z półfinału Espana ’82. Nikt nie będzie miał do chłopaków Engela pretensji, wszak odpadliśmy z... Włochami.

Brazylia – Belgia
Brazylia wygra dzięki rzutowi karnemu na początku spotkania. Potem będzie dążenie do dowiezienia wyniku. Zakończone zresztą sukcesem.

Rosja – Turcja
Znakomity mecz Rosji, która zostanie oficjalnie uznana za „Czerwonego Konia Mistrzostw”. „Czarnego Konia” na tych mistrzostwach nie będzie, bo Afryka przegra z kretesem.

Portugalia - Meksyk
Też szykuje się ciekawe widowisko. Wymiana ciosów będzie trwała gdzieś do 3-2. I tak się skończy, bo Meksykanom zabraknie już czasu na wyrównanie, a nawet jeżeli Collina doliczy 10 minut i zdążą wyrównać, to przegrają w karnych, jak u siebie, w 1986 roku.

Ćwierćfinały.


nPrawie same klasyki.

Anglia – Brazylia
Ostatnio grali ze sobą chyba podczas Le Tournoi de France w 1997 roku, na „testowym” turnieju, rok przed mistrzostwami świata. Mecz wygrali Brazylijczycy 1-0, ale cały turniej Anglicy. Analogia w tym przypadku nie wchodzi w grę, bo na szczeblu ćwierćfinału mamy póki co system pucharowy.
Anglia do tego meczu grała dobry futbol, a Brazylia po znakomitej postawie w grupie, trochę rozczarowała z Belgią, jednak to ona uchodzi za faworyta tego meczu, mimo tego, że nie może zagrać Rivaldo (kontuzja, kartki). Z kolei na szczęście dla Anglików Eriksson nie może skorzystać z Gary’ego Neville’a z rawej strony, bo nie wyobrażam sobie, by starszy z braci, miał powstrzymać lewą stronę Brazylii (Denilson, Roberto Carlos). Sven nie będzie się długo zastanawiał na kogo postawić i zdecyduje się na Jamie Carraghera, kolegę Dudka z Liverpoolu, który zostanie bohaterem meczu. Po 120 minutach będzie jednak 0-0 i dopiero „wystrzelenie karnych w kosmos” przez Brazylijczyków, promuje Anglików do półfinału!

Niemcy – Włochy
Nieudany rewanż Niemców za Espana ’82. Włosi wygrają może nie tak pewnie jak wówczas (3-1), ale ich sukces nie będzie podlegał dyskusji. Może to będzie tylko 1-0, ale Niemcy, nawet ze znakomicie dysponowanymi Ballackiem i Neuville’m, nie dadzą rady Włochom, dowodzonym po generalsku przez ‘Trappa’. Roman Kołton, dziennikarz Przeglądu Sportowego, będzie zrozpaczony.

Hiszpania – Portugalia
Być może najdramatyczniejszy mecz mistrzostw. Po tym meczu, w odniesieniu do postawy Hiszpanów na tej imprezie, ukute zostanie nowe powiedzonko: „gramy jak nigdy, wygrywamy jak zawsze”. Z gry więcej będą mieli Portugalczycy, ale ostateczny cios zadadzą Hiszpanie i wreszcie spełnią pokładane w nich nadzieje przez ich kibiców. Matusz Borek, komentator stacji Polsat i Eurosport, oszaleje z radości i przestanie pastwić się nad kolegą, redaktorem Kołtoniem.

Argentyna - Rosja
Rosji nikt już nie lekceważy. Do przerwy 0-0 i badanie. Po przerwie stało się! Bielsa blady, Rosja 1-0. Schodzi Batigol. Sytuacja zmienia się diametralnie i nawet najlepszy bramkarz imprezy, jak dotąd i piłkarz roku w Rosji, Nigmatulin, nie jest w stanie powstrzymać tej nawałnicy. Argentyna wygrywa, prezentując w ostatnich 30 minutach „futbol marzeń”.

Półfinały.

Argentyna – Anglia
Jeżeli do przerwy utrzyma się remis, Anglicy w finale. I tak to widzę. Zadecyduje postawa bramkarzy. Przyjąłem założenie, że w bramce Argentyny broni Burgos lub Bonano, a w angielskiej nie broni Seaman.

Włochy – Hiszpania
Mecz południowców i podobnych temperamentach. Jakże jednak różnych w wizji futbolu. Jeżeli Hiszpanie nie wygrają do 90 minuty, to... przegrają walkę o finał. Niestety, ale najlepszy piłkarz świata, Raul Gonzalez, po prostu nie będzie miał dnia.

O 3 miejsce.

Argentyna – Hiszpania
Mały finał pocieszenia dla głównych faworytów imprezy, Argentyńczyków. Hattrck Crespo.

Finał.

Włochy- Anglia
To będzie jeden z najgorszych finałów. Nie będzie się tego dało oglądać. W karnych wygrają Włosi, a Anglicy będą rozpamiętywać jak to pokonali Argentynę, Brazylię i Francję, a w finale załatwił ich strzałem z wyimaginowanego karnego Totti.

... ale fantazja...

BARTOSH!

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.