Gnojony, że się tak nieładnie wyrażę, za komerchę, brak "tego czegoś", za szybkość działania, która nieodłącznie kojarzy się z wolno krwawiącym nosem, za słabą, szumnie jednak zapowiadaną, opcję komentowania poczynań drużyny przeciwnika, za...Jak często słyszę takie zarzuty rzucane pod tematem Football Managera? Z początku słyszałem je prawie cały czas. Teraz jedynie dobiegają gdzieś po cichutku do mych uszu. Przyzwyczaiłem się...albo zakochałem.
Nie wiem jak to się stało, że FM zajął w moim życiu i sercu miejsce meczy kopanej oglądanej w TV. Nie potrafię tego pojąć jak często myślę podczas oglądania tychże meczy w telewizji schematami z FMa oraz, co najważniejsze, dlaczego? Bardzo ciężko jest mi to wytłumaczyć, że dużo bardziej orientuję się w świecie gry, niż w świecie normalnej piłki nożnej. Nie potrafię się przyzwyczaić do wielu transferów wykonywanych na świecie, a nie będących jeszcze w wirtualu.
Wciągnęło mnie. Wszystko zaczęło się od kumpla, który opowiadał o swoich wyczynach w CeeMie 4. Wtedy coś tam mi się obijała nazwa "Championship", gdzieś już ją słyszałem. Skoro kolega miał część czwartą gry, o której kiedyś słyszałem, ale w nią nie grałem, postanowiłem pomęczyć go chociaż o pożyczenie wyżej wymienionej wersji, chociaż na 3 dni. Bestia została oswobodzona...
CM4, obiekt nerwów wielu ludzi i moja wielka miłość. Rażący wieloma wadami, swoim brakiem dopracowania był czymś, na czym uczyłem się, rozwijałem swą miłość. Teraz pamiętam swój pierwszy mecz, swoje zagubienie w tym wielkim świecie, przerażającym mnie swą rozległością, swój zachwyt wobec tylu opcji, pierwszą większą rozgrywkę...Wspaniałe czasy, po prostu wspaniałe.
Kiedy ja przeżywałem swą przygodę z PSV właśnie we wspominanej grze, świat pędził dalej. Ja zaś, po długim czasie, w którym zdążyłem się zapoznać z takim tworem, co to się "forum" zwie, postanowiłem jeszcze troszkę się cofnąć, do sezonu 012. Bestia, rozbudzona częścią czwartą, z początku niechętnie podeszła do czegoś starszego, bez widoku 2D. Po jakimś tygodniu obcowania z ostatnim CeeMem 3 Bestia ostatecznie przejmuje nad moim życiem kontrolę. Nie ma dnia, w którym Champ nie zostanie odpalony na wysłużonej maszynce. Nie ma dnia, w którym nie cieszę się z gry. Nie ma dnia, kiedy gram w CMa 034 dłużej, niż w 012...
Przychodzi Football Manager. Przychodzę i ja do sklepu, zaopatrzony w odpowiednią sumę. Świat przestaje dla mnie całkowicie istnieć. O ile jeszcze przy ostatnim z serii 3 sprawa dała się jakoś kontrolować, o tyle FM wciąga mnie na stałe. Już wiem, że się nie uwolnię. Wiem, że od tego nie ma ucieczki. To zawsze wróci...
Ciężko mi mówić o wadach FMa. Od czasów wspominanego na początku CMa 4, sprawcy mojego Wmanagerowstąpienia, nie potrafię obiektywnie ocenić serii CMFM. Nie mam na to siły, mając w pamięci tyle dobrego, ile ta gra mi dała. Nie mogę...swoją drogą nie bardzo chcę. Bo po co pogarszać swoje piękne wspomnienia? Po co się wyrywać z tej wspaniałej miłości? Widzę w tej grze samo piękno. Nie obchodzi mnie ilość wad, pod uwagę biorę tylko ilość zalet. Cieszę się tym, że w ogóle mogę spędzać czas przy FMie i cieszę się, że kiedykolwiek mogłem zmusić CMa do poprawienia mi humoru, pozostawienia miłych wspomnień. Cieszę się z tego wszystkiego...
Doktorze, czy jest na to jakieś lekarstwo?
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ