Artykuły

Nadejszla wiekopomna chwila..., czyli Telford Utd. 2007/08

- Nadejszla wiekopomna chwila - tak zaczął swoje przemówienie Prezes Shaw na pierwszym spotkaniu z kadrą TUFC, przed historycznym, pierwszym sezonie w Premiership.
Jedną z korzyści z tej wiekopomnej chwili była wreszcie decyzja o rozbudowie stadionu. Nie poskutkowały moje prośby i groźby z poprzedniego sezonu. Poskutkował awans i wymagania ekstraklasy. Teraz jednorazowo 14500 luda może się cieszyć zwycięstwami "Kozłów" na żywo.
Dostaliśmy kasę za awans i prawa TV. Księgowy nigdy w życiu nie widział takiej mamony - chodził z błędnym wzrokiem, a na moich drzwiach przykleił napis "Jesteś naszym zbawieniem".

A jaki skok jakościowy sparringpartnerów! Na coroczny Telford Cup (od przyszłego sezonu prezes nazwie go Andre Cup) nie przyjechał wprawdzie Bayern, Liverpool ani PSV, ale Leeds, Bordeaux i FC Kopenhaga, które też robią wrażenie. Takie wrażenie, że daliśmy sromotnie tyły: Leeds 2:5, Bordeaux 1:1 i FC Kopenhaga 2:6.
Poczyniłem kilka spektakularnych ruchów personalnych:

Uno: wymieniłem skład agencji detektywistycznej (skałci:>).

Secundo: podzieliłem moich klubowiczów na 5 grup, nazwanych odpowiednio:
- podstawa (towar nie podlegający sprzedaży),
- przyszłość (nie starszy niż 24 lata, zachwyca grą),
- jest, bo nie ma innych (podlega wymianie towarowej),
- cholera go wie
- co on tutaj robi (podlegający natychmiastowej sprzedaży, ostatecznie wydu... z klubu).

Do grupy pierwszej zaliczyłem: M. Williamsa, I. Hendersona, Yordi'ego (ze względu na szacunek w ekipie), J. Victory'ego i S. Huckerby'ego (gra w pierwszym składzie od Conference!!!).
Wzmocnień potrzebowała przede wszystkim linia pomocy i prawe skrzydło, a więc:
Tertio, czyli nabytki:
Tym razem nie sprowadziłem tabunu ogierów, z których coś wybiorę. Zakupy były przemyślane. Przyszli:
Gunter van Handenhowen - 28 letni Belg, AMC na prawie Bosmana z Metz, konkurencja dla Rooneya,
Emmanuel Ebiede - 31-letni Nigeryjczyk (Ajax 1,2 mln) AM RC, sorry Mackenzie,
Neil Pearson - 19-latek, Anglik z Middlesbrough za 1 mln, F L/C. Przyszłość
Christer Persson - 27-letni Szwed z Blackburn za 3,5 mln, D/DM R/C - sorry Ford i Kofid.
Tego ostatniego kupiłem, bo Blackburn zgłosił się po Kofida, za którego dawał Edu i 500 tys. A wiecie, co zrobił Kofid? Wykręcił mi wieprza: on nie chce opuszczać Telford! A więc rezygnacja z Edu, bo w kasie zrobiło się cośkolwiek pustawo. Po Victory'ego przyjechali z Watford, ale w zaistniałej sytuacji (nie ma Edu) musiałem postawić cenę zaporową 5 mln i Watford odjechało z niczym. Nikt więcej opuszczać mnie nie chciał.
Zarząd oczywiście po prostu nie chciał spaść. I chwała im za to.
Po paru sparringach miałem mniej więcej skład:
Walker (Morris) - DC Pedersen i Johnsson - DML Victory - DMR Persson - MC Huckerby, Gustavsson (Dunn) i Ebiede - AMC van Handenhowen (Rooney) - FC bogactwo, jakich mało - Henderson, Williams (Yordi, Abbott, D. Huckerby).

Powitanie z ekstraklasą odbyło w Leicester. Trzeba było zapłacić frycowe, głównie "dzięki" Walkerowi, który przez następne 2 tygodnie chodził bez pensji. Kontuzjowany Johnsson, którego zastąpił Koppel, którego po 5 minutach zastąpił Ford. Kontuzjowany Victory, na którego pozycji zagrał Rooney. Cieniutko van Hendenhowen. W 80 minucie kontuzjowany Ebiede. Kiedy po 45 minutach przegrywaliśmy 0:4, do bramki wszedł 22-letni Morris i... stał się etatowym bramkarzem. Skończyło się na 1:4, a pierwszą bramkę w Premiership dla Telford strzelił Neil Pearson. Skład w tym historycznym meczu:
Walker (Morris) - Koppel (Ford), Petersen - Rooney, Persson - Huckerby (Pearson), Gustavsson, Ebiede - Williams, Henderson.

Drugi mecz to Puchar Ligi z Leyton Orient z Div2. No i co z tego, że z Div2, skoro ich bramkarz miał "dzień konia" i zgodnie z tradycją PL pożegnaliśmy bardzo szybko. 0:1.

Na następny mecz pojechaliśmy do Wolverhampton. W niższej dywizji jakoś
sobie z nimi radziliśmy. Tutaj nie. 1:2 po kolejnym cienkim meczu Holendra i Hucka. Bardzo dobrze zagrał tylko Morris. 1:2. O k...! jesteśmy czerwoną latarnią.

Myślę sobie, w Birmingham może coś wreszcie zaskoczy. Zaskoczyło - po golach Pearsona i Ebiede na przerwę schodzimy prowadząc dwoma golami. Zaskoczyło szczególnie moich chłopców - po kolejnych 45 minutach jest już 2:2. Ojcem pierwszego punktu w Premiership jest Morris. Już nie jesteśmy ostatni - jesteśmy przedostatni.

Wreszcie Premiership dociera na Bucks Head. Wpisać się do kronik Telford przyjechało Blackburn. Myśleli, że wpiszą się tylko jako pierwszy klub ekstraklasy grający w naszym mieście mecz ligowy. Dali się też wpisać w innej rubryce - jako pierwszy klub ekstraklasy, który oddał Telford ligowe punkty. Na trybunach oczywiście rekord 14.225 ludzi. Do kompletu brakowało tylko tych paruset, którzy zalali się ze szczęścia już przed pierwszym gwizdkiem (skończ już z tym "pierwszym"!).

Po tym meczu Telford oszalało. Skończyło się na 2:0 po golach Hendersona i Abbotta. Ale ja wcale nie miałem wesołej miny. Jakoś nikt nie pamiętał, że wygraliśmy właściwie dzięki sędziemu, który już w 2 (!!!) minucie wywalił z boiska Quinna i cały mecz graliśmy w przewadze. Panowie, sędziowie nie zawsze będą nam robić prezenty. Byliśmy na 13 miejscu.

Ta prawda objawiła nam się już w kolejnym spotkaniu. Pojechaliśmy do Leeds. Nie było źle: w 42 minucie najpierw po golu Joe Cole'a (dla gospodarzy) a potem Gustavssona było 1:1. Do 73 minuty: M. Williams daje z buta Harte i spada pod prysznic. Na boisko wchodzi mój ulubieniec - Robbie Keane - i robi z nami co chce. Kończy się i tak dość spokojnie - 1:3. Nawet nie apelowałem o skrócenie kary dla Williamsa (3 mecze). Zastanawiam się nad osobistym jej przedłużeniem. Debil...
Teraz czeka nas prawdziwy łomot i garbowanie skóry. Najpierw witamy Arsenal, by posłużyć za tarcze kanonierom.

Wstydu się nie najadłem. Porażka tylko 1:2 (Yordi - Henry i Robert). Była nawet szansa na remis, bo w 72 minucie z boiska wyleciał Lee Bowyer. Jednak Arsenal to klasa.

Następny mecz to słynny MU. Gdzie te czasy, gdy w finale FA Cup zremisowaliśmy z nimi 5:5, by pokonać ich po rzutach karnych. Czerwone Diabły strasznie pomściły tę hańbę - 0:4 nie pozostawia wątpliwości, a nam pokazuje prawdziwe miejsce w szeregu.

W tej sytuacji wyjazd do Coventry to było dla nas błogosławieństwo. Jesteśmy chyba niegodni - przegrana 0:3 po słabiutkim meczu, w którym po raz kolejny nie zawiódł mnie tylko R. Johnsson.

I witamy w Telford kolejnych gigantów - Liverpool. Postanawiam sprawdzić superofensywną taktykę, która swego czasu dała nam awans do pierwszej dywizji. (3 defensorów, 3 attacante). Jednak przeskakiwanie potęg w pucharze i gra w trzeciej lidze to nie to samo, co giganci na codzień. Przegrywamy wprawdzie tylko 0:1, ale nie mogę powiedzieć, że mecz był wyrównany.

A więc bilans ostatnich 5 meczów taki: 5 porażek, bramki 2:13. Wstyd? Yhm!

Jedyna korzyść wyciągnięta z tych potyczek to dość spory zastrzyk gotówki, bo oczywiście na trybunach komplet.

Postanawiam jeszcze raz sprawdzić taktykę z poprzedniego meczu, tym razem ze słabszym przeciwnikiem: Newcastle. Udaje się. Wywalczamy w bardzo dobrym stylu drugie zwycięstwo w Premier - 4:2. Golami dzielą się Williams, Henderson, Yordi i Pearson, a rywale strzelają swoje gole w ostatnich 5 minutach, kiedy moi już patrzą tylko, jak nie przydeptać sobie języków.

Jeszcze z tą samą taktyką jedziemy do Chelsea. Niby się udaje - remisujemy 1:1, ale strzelając tylko 2 razy na bramkę rywali. Mamy cholerne szczęście, bo rywale strzelają 10 razy więcej. Na dodatek Rooney nie wytrzymuje nerwowo i za chamski faul bez piłki zostaje sent-off i suspended na 4 mecze. Nie apeluję, mam go gdzieś. Jestem nad kreską, ale mam tylko 3 punkty przewagi nad 18tym Wolves i najwięcej puszczonych goli w lidze.
Zabieram się za konstruowanie nowej taktyki. Mam już dość kręcenia nosem Prezesa na wyniki.
Modyfikuję sobie 4-4-2 diamentową.

Pierwsza próba to
bezpośredni sąsiad w tabeli - Everton. Wynik - 1:1 (Williams w 89 min.), ale gra obrony była doskonała. Coś się stało ze skutecznością.

Jedziemy do WBA i dostajemy w tyłek 0:4. A wszystko dzięki Morrisowi. Chociaż nie mogę mieć do niego pretensji - jest jeszcze młody. Dał się wrobić w karnego i czerwoną kartkę już w 17 minucie. A że sędzia był tak miły, iż podarował rywalom jeszcze dwie jedenastki, nie mogło to się skończyć dobrze. Moją opinię o pierwszym rzucie karnym potwierdziła federacja piłkarska, znosząc karę zawieszenia dla Morrisa.

Pojechaliśmy do Middlesbrough, czerwonej latarni Premiership. Wypadałoby to wygrać, no i udało się. 1:0 (Pearson). Ipswich u siebie też pokonaliśmy (2:0 - Williams i Pearson) i uciekliśmy na 8 punktów od grupy spadkowej.

Byle się utrzymać. Board jest szczęśliwy, lecz trochę zaniepokojony finansami. Też bym był mając debet 2 mln. funtów. Coś mi się zdaje, że będę uszczuplał skład.

Idzie nam coraz lepiej. Sheffield Wednesday dostąpił wątpliwego zaszczytu przegrania z nami w największych w historii TUFC w Premiership rozmiarach. 3:0 po golach Rooney'a (x2 + asysta i oczywiście nota 10) i Hendersona. Zachwyca mnie ostatnio moja obrona, która staje się monolitem (mówię tu o centrali, czyli Johnsonie i Pedersenie). Ostatnio nie schodzą poniżej noty "8", a wspomaga ich młodziutki Morris między słupkami, który ma chyba sezon życia. Moi DC są najlepiej odbierającymi w ekstraklasie (po ponad 5 tackles per mecz). Będę miał z nich dużą pociechę. Albo ktoś mi ich kupi:(

Z powodu zawiei i zamieci odwołali nasz mecz z Tottenhamem i mieliśmy 14 dni odpoczynku od gry. Trochę szkoda, bo byliśmy na fali i mieliśmy ochotę na napsucie krwi liderowi. Dopiero więc 15 grudnia przyjechało do nas Leicester. Znów doskonale zagrał blok defensywny, który wspomagał bardzo udanie debiutujący defensywny pomocnik Mason (nota 9 i asysta). Wynik - 2:1 (Henderson i Williams). Kibice znów zaczęli chodzić na mecze tabunami.

Serię czterech zwycięstw zakończyła niestety porażka (u siebie) z Sunderland 0:1. Obrona grała doskonale, atak do kitu.

W ostatnim tygodniu roku czekały nas dwa wyjazdy: najpierw Fulham a potem Liverpool. Mój plan minimum to był 1 punkt (oczywiście w pierwszej potyczce), natomiast plan standard - 3 punkty (oczywiście w pierwszej potyczce). Postanowiłem też trochę "uofensywnić" moja ofensywę i kazałem biegać skrzydłowym daleko do przodu.
Nie opłacało się. Z Fulham 1:2, a z Liverpoolem, gdzie bałem się pogromu - 0:1. Oczywiście dzięki komu - monolit Morris, Pedersen, Johnsson.
Tak więc Nowy Rok witałem na najniższej jak dotąd pozycji ligowej - 16-tej. 6 punktów przewagi nad grupą spadkową, mimo zaległego meczu (z liderującym Tottenhamem), nie zapewniało nam bezpieczeństwa.
Wysłałem scoutów na poszukiwania - kierunek Szwecja, Belgia i Walia.
W kasie nadal 2 miliony na minusie. Trzeba coś z tym zrobić, bo mi się Zarząd zbuntuje.
Utrzymamy się? Zobaczymy.

Tak więc w 2008 rok stepujemy walcząc zacięcie o utrzymanie w elicie.
Moim pierwszym noworocznym postanowieniem jest znalezienie następcy dla Victory'ego, który nie mając konkurencji na swojej pozycji lewego obrońcy nie daje z siebie tego, czego od niego wymagam.
Pierwszy mecz roku to przyjazd arcytrudnego rywala - Leeds. Szalejącemu Australijczykowi Viduce przydzielam dwóch plastrów - Johnssona i Perssona, którego przy okazji próbuję na pozycji DMC. Smitha pilnuje Pedersen, któremu jednak nie służy rola rzepa.
Na pierwszy w nowym roku mecz wychodzi jedenastka:
Morris - Victory, Johnsson, Pedersen, Mofid - Persson - Pearson, Ebiede - Rooney - Yordi, Williams.

Mam nadzieje na jeden punkt. Rzeczywistość przechodzi oczekiwania. Zaczyna się od dwóch groźnych ataków Leeds, ale dobrze pilnowany Viduka nie ma miejsca do oddania skutecznego strzału. Sygnał do ataku daje Rooney. Zaczyna w środku, jak stary wyga mija kolejnych rywali i kończąc swoją akcję ślepnie w błyskach fleszów. GOL. Leeds zaczyna gubić się, grając coraz bardziej nerwowo. A Telford robi swoje. 55 minuta -
Mofid przejmuje piłkę i idealnie obsługuje Ebiede. Jego strzał głową zostaje wybity poza pole karne, gdzie na swoim miejscu jest Pearson. Podaje krótko do Yordiego i wkracza z impetem w głąb pola karnego. Po oddaniu futbolówki przez Hiszpana Pearson nie może nie trafić. GOOOOL!!!

Wygrywamy po najlepszym jak dotąd meczu w Premiershipowej karierze. Od zwycięstwa ważniejszy jest styl... Będzie dobrze!

Nie jest dobrze, bo mój kronikarz wylądował na pół roku w szpitalu. A więc sorry, ale bedą tylko dane statystyczne:
Telford United wylądował w końcu na 16-tym miejscu, ale dość bezpiecznie (8 punktów przewagi nad trójcą spadkową). Bilans: 38 punktów, gole 41-59.
Ulubieńcem kibiców po raz drugi pod rząd został Henderson, grający bardzo widowiskowo.
Najwięcej goli strzelił dla nas w lidze młodziutki Pearson - 6, najwięcej asyst zaliczył Ebiede - 6, a najwyższą średnią miał Petersen - 7,59.
Mistrzem Anglii został Manchester United (rzutem na taśmę), a wicemistrzem Newcastle. Brazowy medal zdobyli piłkarze Sunderlandu, którzy powoli wyrastają na potęgę.
Następny sezon MUSI być lepszy.

Andre

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.