Zapewne każdy z nas swego czasu kopał (albo i nadal kopie) piłkę z kumplami pod blokiem czy też na pobliskim boisku. Bez żadnych zobowiązań, zasad, po prostu dla zabawy. Zawód piłkarza zajmuje bardzo wysokie miejsce w dziecięcej hierarchii "Kim chcesz zostać w przyszłości" - mniej więcej pomiędzy strażakiem a kierowcą autobusu. Jednak podobnie jak w przypadku wyżej wymienionych zawodów, młodzi adepci futbolu często zaczynają i kończą karierę na podwórku.
Ile razy właśnie w takich miejscach zdarzyło Wam się zobaczyć młodego chłopaka, który wkręca w ziemię starszych o kilka lat kolegów, wypuszcza sobie piłkę na paręnaście metrów, dobiega do niej z prędkością rozpędzonego TGV i strzałem bez przyjęcia ładuje futbolówkę w samo okienko bramki? Zapewne nie raz i nie dwa. Takich dzieciaków jest na świecie od groma, jednak rzadko kiedy rozwijają się tak, jak powinni. Przede wszystkim w Polsce zaniedbuje się mnóstwo talentów. Gdyby poszukać właśnie na zapuszczonych podwórkach w małych miasteczkach, z pewnością znalazłoby się po kilku perspektywicznych graczy na każdą pozycję. Nie samym bramkarzem drużyna żyje.
Mógłbym się nad tym rozwodzić jeszcze długo, ale zamierzam wspomnieć o czymś zupełnie innym. A mianowicie spojrzeć na sprawę z perspektywy eFeManiaka. Wystarczy bowiem chwila buszowania po kadrach słabszych zespołów i podejrzenie PA juniorów odpowiednim programem, a wniosek nasunie się sam - w naszej ukochanej grze takich sytuacji nie ma. Nie musimy martwić się o to, że umknie nam wybitny talent, który swoją karierę zaczyna w trzeciej lidze Trynidadu i Tobago. On się tam w ogóle nie pojawi.
Wyobraźcie sobie taką sytuację. Mamy piłkarza grającego w czwartej lidze. Wyróżnia się na tle innych zawodników i choć jest jeszcze niepełnoletni, już zaczyna wyrastać na gwiazdę zespołu. Wy prowadzicie mocny klub, który co roku walczy o mistrzostwo kraju. Dowiadujecie się o chłopaku od jego wujka, który ma na koncie sporo występów w reprezentacji oraz srebro na Igrzyskach Olimpijskich. Wyśmialibyście go i wrócili do swoich obowiązków? Jeśli tak, to chylę czoła - właśnie zmarnowaliście karierę Kuby Błaszczykowskiego. A teraz pomyślcie - ilu Błaszczykowskich moglibyśmy mieć, ilu Błaszczykowskich powinno pojawić się w Football Managerze, który przecież tak realistycznie oddaje rzeczywistość?
W grze sprawa jest prosta. Im lepsza szkółka młodzieżowa, tym lepsi pojawiają się w niej juniorzy. Tyle. Żadnych zbędnych udziwnień, żadnych przebłysków geniuszu. Piłkarz z końca piłkarskiego świata nie zostanie gwiazdą, choćby nie wiem co (pomijam tutaj FMRTE i tym podobne narzędzia szatana). Jest zbiorem liczb skazanym na przeciętność i tułaczkę po zespołach, które nigdy nic nie znaczyły i prawdopodobnie nie będą znaczyć w futbolu.
Oczywiście jeśli już nasza gwiazda pojawi się tam, gdzie teoretycznie nie powinna, to od razu więksi i możniejsi zarzucają na nią swe sieci. Tak, jak zrobiła to Wisła z Błaszczykowskim. Nie ma szans, żeby gracz musiał męczyć się z "ogórkami". Football Manager nie uwzględnia takiej możliwości, bo i po co?
Powinniśmy mieć wpływ na juniorów znacznie wcześniej, niż w momencie, w którym obecnie pojawiają się w kadrze drużyny młodzieżowej. Samych młodzieżówek powinno być zdecydowanie więcej. Zespoły U-13 w FMie? Dlaczego nie?! W ten sposób już od samego początku moglibyśmy mieć podgląd na młodziana i wiedzieć, jak go kształtować, aby w przyszłości stał się podporą swojej ekipy. Marzę o otrzymaniu takiej właśnie możliwości od Sports Interactive.
PA piłkarzy, którzy pojawiają się w bazie danych powinno być generowane całkowicie losowo, niezależnie od tego, w jakim klubie przyjdzie im stawiać pierwsze kroki. Dopiero w tym momencie jakość szkółki młodzieżowej oraz zatrudnionych trenerów powinna mieć wpływ na jego dalszy rozwój. Na etapie jedenasto bądź dwunastolatka właśnie szkoleniowiec może odegrać najważniejszą rolę w dalszym rozwoju piłkarza czy też zahamowaniu go i praktycznie zamknięciu drogi do kariery.
A co, jeśli dzieciak przebrnął przez wszystkie drużyny młodzieżowe i z miejsca staje się kluczowym piłkarzem słabej drużyny? Odpowiedź na to pytanie znajduje się kilka akapitów wyżej. Niejednokrotnie piłkarscy możni toczą prawdziwe transferowe wojny o młodych, ale wyróżniających się na tle przeciętnego ogółu. Przykład? Romelu Lukaku z Anderlechtu. Większość z was słyszała zapewne o tym piłkarzu i jestem pewien, że Belg po skończeniu szkoły długo już w Brukseli nie pogra.
Czy nie grałoby nam się przyjemniej, gdybyśmy mogli od najwcześniejszych etapów kariery szkolić naszych uzdolnionych juniorów i nakierowywać ich na właściwe tory? Czy nie byłaby to motywacja do kolejnych wielosezonowych gier, tylko po to, żeby zobaczyć rozwój genialnego jedenastolatka z naszej szkółki? Pozostaje liczyć na wysłuchanie tych próśb przez SI.
Słowa kluczowe:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ