Artykuły

Ofensywny Greuther Fürth cz.4
mcgregor 23.10.2003 00:28 1868 czytelników 0 komentarzy
6
Sezon 2004/2005

Cel zarządu: walka przed spadkiem (?)
Cel własny: pierwsza trójka
Cel pucharowy: wyjść z pierwszej fazy meczów grupowych Ligi Mistrzów a w przypadku niepowodzenia 1/8 Pucharu UEFA

Transfery przed sezonem nr 4:

PLAYERS OUT:
Bogdan Lobont do St. Gallen za 4M. Rumunowi nie udało się wcielić w rolę drugiego bramkarza.
Bosko Balaban za 7M do FC Koln. Przypomnę tylko, że kupiłem go za 2M.
Petr Nemov. Lat 19. (AskP Ł2,5M). Rusek siedział jako drugi AMR na ławie, kiedy to Calmund zapukał po niego za 7M !!!
Andrzej Juskowiak odszedł na emeryturę
Westermann (DML) został wywalony za notoryczne picie piwa na treningach
Łukasz Madej wywalony za 400K po tym, jak nie pojawił się po dwutygodniowym urlopie.
Matellan za 2,8M do Independiente – nie ma to jak w domu
Ananko do Chemnitz za 1,5M – cześć jak czapka

Także jak widać, w sumie sprzedałem średnie nazwiska, bardziej pokazując twardą dyscyplinę w klubie, stawiając wysoki próg posłuszeństwa, wyrzeczeń i żądań. Skwitowałem to krótko: „Nie ze mną te Brunery!”

PLAYERS IN:
Silvestre Proto (GK) – Belg z Vicenzy. Lat 23. Han16, Ref13, Pos14. Materiał na dwa lata w przód.
Karim Bagheri (MC) – Iraniana z St. Pauli pozyskany na BOS-ie klasyczny playmaker, szybki, grający z głową odpowiedzialny za budowanie akcji ofensywnych
Anthony Tieku (DLC) – Ganiana z Oberhausen. Lat 29. Nareszcie! Tieku został dwukrotnie wybrany najlepszym obrońcą w sezonie 2001/2002 i 2002/2003. Looking forward ...
Jakub Wierzchowski (GK) – rezerwa z Gladbach za 500K a po 50 meczach 2,5M. Hmm. W którym to będzie sezonie?
Yoo Sang Chul (D/DMC) – Koreaniana z Shakhtara. Lat 31. Doświadczony obrońca z fantastycznym tacklingiem.
Paul Wanchope z Man City za 1M. Resztę (6M) Angole dostaną za dwa sezony jak Wanchope nie znajdzie sobie lepszej pracy
Dani z Barcelony za 2,5M i tutaj czysta gotówka załatwiła sprawę.

I powiem szczerze mamy już tłok.
Na towarzyskie mecze zaprosiłem Lazio Rzym (2:3 Wanchopex2), Manchester United (0:4) i Olympiakos Pireus (1:2). Wszystkie mecz przegrałem i to wystarczyło mi na podjęcie decyzji o zmianie taktyki. Postanowiłem nie grać zbyt ofensywnie ryzykując stratę goli. Poprzedni sezon zakończył się bardzo dobrze dla nas statystycznie ale nie mogłem przejść obojętnie koło prawie zerowego bilansu strzelonych i straconych bramek. Nie możemy w tym sezonie stracić tylu goli ile w poprzednich. To będzie sezon mocnej defensywy grającej ofensywnie blisko pola karnego, solidnej drugiej linii składającej się z porządnych pomocników grających przede wszystkim środkiem i niezawodnych strajkerów. Ogólnie mówiąc moja taktyka będzie wyglądała następująco:

Dani Wanchope

GrzybowskiNikiforenkoVan der Meyde

SzalaUmit OzatTokene

TiekuHajto

Pinheiro

Sprawa składu ma się o tyle dobrze, że nie znalazłem na boisku miejsca dla takich piłkarzy jak: Wierzchowski – Galca, Amadou – Kim Nam, Nazarov, Weber – Kosowski, Ruman, Micoud – Aliu, Mounge. Całe szczęście, że stosujemy rotacje w klubie, bo w połowie sezonu co niektórzy piłkarze chcieliby opuścić klub. Dwa słowa jeszcze o taktyce. Linia defensywnych pomocników ma za zadanie schodzenie do boków i szukanie miejsca na oddanie krosa. Środkowy DMC ma zadanie uruchamiania szybkich ofensywnych pomocników dokładnymi podaniami. Druga linia składa się na dobrą sprawę z sześciu piłkarzy i charakteryzuje się murem trudnym do przejścia. Mało tego. Wszyscy pomocnicy wysunięci do przodu mają pełen zakres obowiązków napastnika co daje potencjalnie pięć osób zagrażających bramce przeciwnika. Tak więc liczę na żniwa z przodu i znikome straty z tyłu.
W pucharze ligi pokonałem Bayern 1:0 (Micoud) w ćwierćfinale aby polec na Area auf Schalke 1:4 (Mounge) w półfinale. Szczerze powiedziawszy
puchar ten zwisał mi totalnie a to za sprawą ciekawego losowania ostatniej fazy eliminacji do Ligi Mistrzów. Losowanie oglądałem w klubie na dużym telewizorze z całą drużyną, trenerami i prezesem. Oczywiście rozstawieni mieliśmy zagrać mecz ze zwycięzcą meczu Sturm Graz - Olympiakos Pireus. Raczej przyjęliśmy to z radością, gdyż ani Austriacy ani Grecy nie są po za zasięgiem. Teraz trzeba przygotować się do najważniejszego dwumeczu w sezonie. I nadszedł w końcu dzień prawdy. Co znaczy Greuther Furth w konfrontacji z Europą? Gramy o stawkę, o najważniejsze wydarzenie na starym kontynencie. Przed meczem odmawiam wywiadów, zamykam się i układam puzzle. W końcu ustalam skład: Pinheiro – Tieku, Tokene – Szala, Ozat, Amadou – Grzybowski, Nikiforenko, Micoud – Dani, Mounge. Na mecz z Grekami przyszło 18 tys. widzów. Ja nie mogłem skorzystać z Kostaryniany Wanchopa, który złapał tygodniową kontuzje. Ubrałem się w garnitur ale krawat mi wyjątkowo przeszkadzał tego dnia. Zaczęło się obiecująco. Micoud w 16 min. daje sobie świetnie radę z obrońcami po czym spokojnie obok bramkarza strzela na 1:0. Nadal napieramy. Johan Micoud w roli bohatera w 31 min. Dośrodkowanie w pole karne. Obrońca wybija głową przed siebie a Francuz strzałem z woleja pakuje obok słupka i bezradnego bramkarza na 2:0. Jeszcze przed przerwą na 3:0 podwyższa pozyskany z Barcelony Dani. W szatni panuje dziki szał. Nic dodać nic ująć. Po wznowieniu dobijamy Greków golem Mounge i tylko raz do naszej siatki trafia Pireus. Z wynikiem 4:1 pojedziemy do Grecji. Teraz chcę udzielić wywiadu. Nie mam nic do ukrycia.

DSF: „Czy już dziś można powiedzieć, że mamy cztery drużyny w Lidze Mistrzów?
JA: „Nie wiem co zagrał Bayern. My nie oddamy awansu i jak tu stoję gwarantuje wejście do grupowych rozgrywek”

DSF: „Bayern pokonał Shakhtar 3:0 i 2:0. A więc gramy wszyscy. Komu zawdzięczamy ostatecznie sukces?”
JA: „Wszystkim tu obecnym. Jeżeli Pan oglądał mecz to przede wszystkim Johanowi Micoud, który dzisiaj pokazał jak gra się w Europie”

DSF: „Na kogo chciałby Pan trafić w grupie?”
JA: „Na Real, Juventus i Manchester”

DSF: „Przecież to grupa nie do przejścia”
JA: „To Pan powiedział”

DSF: „Czy do Grecji pojedzie drugi skład?”
JA: „Absolutnie nie! Chciałby Pan nas skazać na pożarcie? Nie możemy tak solidnej zaliczki zmarnować. Pireus jest w stanie wygrać mecz ale my nie możemy pozwolić na 0:3 lub wyżej”

DSF: „Życzę w takim razie szczęścia i sukcesów także w lidze”
JA: „Dziękuje”

Teraz należałoby pomyśleć o własnym podwórku. Zaczynamy z Koln, Leverkusen i TSV 1860. Na początek gościmy FC Koln z „naszym” Balabanem. 3:0 na dobry początek po dwóch golach Wojtka Szali i karnego Pinheiro, W tym sezonie karne strzelać mają bramkarze. Tak zarekomendował mi trener Moraes, który wypowiadał się w samych superlatywach o Pinheiro i Wierzchowskim. „Jakby Ci brakło ludzi w polu to możesz ich spokojnie wystawić”. Następny mecz w Leverkusen nie leżał mi wcale. Za trzy dni przecież gramy rewanż w Grecji. 0:1 po golu Donovana i szkoda mi tych punktów ale nie będę łapał w tym tygodniu dwóch srok za jeden ogon. Do Grecji jedziemy w nieco zmienionym składzie. Świetnego Micoud sadzam na ławie a w jego miejsce wchodzi van der Meyde. Przez 80 minut Grecy walili głową w mur, osiągając kosmiczną statystykę. Obrona wraz z bramkarzem pod koniec meczu łapała skurcze, wijąc się z bólu. Sporo kosztował nas ten mecz ale jak zobaczyłem uradowanego, biegnącego w moją stronę Wanchopa po tym jak zdobył gola zrozumiałem, że tylko trzęsienie Ziemi zabierze nam ukochaną Ligę Mistrzów. Ostatecznie 1:1 daje nam 1,8M nagrody za awans a my szykujemy się na losowanie do Brukseli. Wyjeżdżamy w trójkę. Prezes Schnoor, asystent Dressel i Ja. Siedzieliśmy w fotelach jak sztywniacy i dało się poznać, że w tym gronie jesteśmy po raz pierwszy. Czujemy się jeszcze mało pewnie. Po
lewej na górze Houlier z uśmiechem oczekując na losowanie w towarzystwie Fergusona i Wengera opowiada jakiś dowcip czysto angielski, bo nikt go nie zrozumiał. Na dole po prawej stronie pięknej auli widać dobrze bawiących się Hiszpanów. Rozpoznałem przedstawicieli Valencii i Deportivo. Przed nami na wysokości koszyków usiedli Włosi i Turcy. Widzę Lippiego, Coupera i Fatiha Terima. Czyżby omawiali jakieś interesy? Nie zdążyłem dobrze rozłożyć notesu jak na stanowisku z koszykami pojawił się nikt inny jak szef UEFA a wraz z nim weteran futbolu w Europie, który odnosił sukcesy w pucharach w swojej karierze - Michel Platini. Losowanie zaczęło się punktualnie ale ja miałem wrażenie, że wszystko ciągnie się jak w smole. Nasz koszyk z definicji beniaminka w Lidze Mistrzów był załącznikiem do elity. Szczęście uśmiechnęło się do nas połowicznie, jak zobaczyliśmy karteczkę z napisem „Greuther Furth” w konfrontacji z Realem Madryt i Olympiqiem Lyon. Czwartą drużynę dolosowaną do nas była IFK Goeteborg. A więc sytuacja jest następująca:
Grupa B
Real Madryt
Lyon
GREUTHER
IFK
Nasze szanse musimy szukać w meczach z Lyonem i IFK. Jakikolwiek punkt na Realu będzie marzeniem. Niemieckie kluby trafiły w miarę dobrze i jest szansa, że wszystkie wyjdą z grupy. Oto one:
Grupa A
Ajax
Schalke 04
Valencia
Zilina

Szanse Schalke 04 oceniam jako pół na pół. Wszystko zależy od postawy Ajaxu, bowiem mój typ na wyjście z grupy to Valencia i Schalke

Grupa G
Bayern
Galatasaray
Lazio
Rosenborg

Hmm. Jeżeli dawałem szanse Schalke to chyba tutaj nie mogę być już optymistą. Na pierwszy rzut oka Lazio i Bayern wychodzą ale ani Galaty ani Rosenborga nie można zlekceważyć.

Grupa H
Benfica
Dortmund
Liverpool
Spartak

Cóż. Spokojnie Sammer powinien wyjść z Liverpoolem do dalszych gier.

Podsumowując - losowanie należało do udanych. Mogliśmy trafić do grupy C: Arsenal, Juventus, Celtic Panathinaikos, lub grupy E: Deportivo, Rangers, MU, PSG. Po oficjalnej części losowania podeszło do nas kilku gości a ja od razu poznałem Emila Butragueno i Jorge Valdano.
Oni: „Witamy na pokładzie! Miło będzie spotkać się z Wami w grupie, lecz na pierwszy mecz zdaje się przyjeżdżacie do Madrytu”
My: „Tak ... my także mamy zaszczyt zagrać przeciwko najlepszym”
Nagle z lewej i prawej dołączyli na pogaduszki przedstawiciele z Francji i Szwecji. Wyglądało to bardzo imponująco. Wprawdzie po angielsku wszystko można było zrozumieć ale najbardziej rozmowny i towarzyski okazał się jak zwykle Schnoor. Prezes kazał sobie robić zdjęcia jakby przyjechał z Odrą Opole na losowanie. Trochę go rozumiem. W końcu dwa sezony temu sam sprzątał sobie w pokoju a tu nagle taka śmietanka.
Czas wracać na ziemię do czarnej, ciężkiej roboty. W pierwszej rundzie niemieckiego pucharu dajemy radę trzecim składem pokonać Dynamo Drezno 3:0 (Allsopp, Hagner, Kosowski). Teraz kolej na Duisburg, który został rozniesiony przez Bayern 5:0 na inaugurację sezonu. My nie chcemy być gorsi. Niestety. Jak popatrzyłem na tabelkę, Duisburg jako beniaminek zaczął od przedostatniego miejsca, a więc adekwatnie do poziomu wystawiam drugi skład. Remis 3:3 uratowany przez Grzybowskiego to nauczka za olewanie słabszych. Ale my już myślami jesteśmy przy spotkaniu w Lidze Mistrzów. Żyjemy meczem na Santiago Bernabeu, gdzie mamy rozegrać nasz pierwszy mecz w pucharach w historii Greuther Furth. Akurat debiut przypadł nam na tak ciężkim terenie. Nic gorszego (lub lepszego) nie mogło nam się przytrafić. Jedziemy po najmniejszy wymiar kary.
Real 4-4-2: Buljubasich – Hofland, Helguera, Pavon, Salgado – Paauwe, Rosicky, Mendieta, Capi – Raul, Carew
Greuther 2-3-3-2: Pinheiro – Tieku, Tokene – Szala, Kin Nam, Kim Young – Grzybowski, Nikiforenko, van der Meyde – Dani, Wanchope.
Mieszanka chińsko-kameruńska świetnie spisał się przeciwko Olympkiasowi i stawiam po raz kolejny na tą formację obronną. Wynik 4:2 dla „Królewskich” to popis
Johna Carew, który zalicza hattricka. Osobnym tematem jest nasza gra, a raczej przeszkadzanie Realowi. 68 tys. widzów zrobiło swoje. Momentami nasi piłkarze biegali jakby wystraszeni ale sprawdzian dojrzałości zaliczyli Wanchope, Grzybowski, Tieku i mimo wszystko Pinheiro. Mogło być gorzej. Dwa gole Wanchope’a stawiają byłego napastnika Man City jako numer jeden w tym sezonie. Potyczka z Hannoverem jest jak spacer przed Lyonem. Zwycięstwo 3:1 po dwóch golach Szali i Daniego pozwoliło spokojnie przygotowywać się do pierwszej na własnym stadionie arcyważnej konfrontacji w Lidze Mistrzów z Olympiquem Lyon. Miasto przygotowuje się na gościnę Francuzów ale ja spekuluje poprzednią kolejkę. Analizuję mecz Lyon – IFK 3:0 i dochodzę do wniosku, że bramki padały dzięki słabej grze w obronie Szwedów. Taktyki nie zmieniam i na boisko wychodzi jedenastka w kolejności: Pinheiro – Tieku, Amadou – Szala, Ozat, Tokene – Grzybowski, Nikiforenko, van der Meyde – Dani, Wanchope. Po pół godzinie gry prowadzimy już 2:0 po golach Szali i Wanchopa. W 37 min Dani strzela na 3:0 i z takim wynikiem schodzimy do szatni, gdzie po raz pierwszy chwalę swoich obrońców. Tak trzymać. W drugiej połowie bramki strzelają Dani, Nikiforenko i Essien dla gości.



Pogrom Lyonu 5:1 powodem do dumy dla całego klubu i jest to największe zwycięstwo w tej kolejce. Niestety po meczu lekarze informują mnie, że kontuzji dwutygodniowej nabawił się Wanchope i musi pauzować. Szkoda.
W M’gladbach absolutnym bohaterem meczu został Grzybowski. Najpierw asystował przy golu Meyde aby 20 min później sam strzelił bramkę na 2:0. Po 5 meczach jesteśmy na 4 miejscu tracąc do pierwszego Leverkusen 5 pkt.
W Goeteborg moi piłkarze w strugach deszczu walczyli jak przystało na mistrzów. 3:0 po pięknej grze Grzybowskiego, Micoud i Tokene. Taktyka robi na mnie wrażenie. Real w grupie pokonuje w Lyonie miejscowych 2:0 i jesteśmy z Realem w strefie awansu.
Do Hannoveru 96 przychodzi Lothar Mattheus na asystenta po tym jak wyleciał z Partizanu Belgrad. Król środka boiska wraca na landy i Hannover pokłada w nim nadzieję, że wyciągnie klub z fatalnej kondycji. Do Norymbergii przychodzi Augenthaler. Trochę w tym mojej zasługi ale wolę nie wspominać dla niego złych chwil. Pojedynek z Schalke wydarzeniem kolejki. Były klub Hajty nisko, bo na 6 miejscu stawia wyraźnie na Ligę Mistrzów i u nas także to widać. Wprawdzie z wyniku 3:0 Laursen i Mpenza nadganiają 3:2 i kiedy Roberts strzela w 90 min na 3:3 sędzia odgwizduje spalonego. Niebiescy otoczyli arbitra i długo trzeba było uspakajać gości. Mecz zakończył się jednak 3:2 a ja już spokojnie oddycham. Za dużo luzu wdarło się w szyki obronne pod koniec meczu, co spowodowało niepotrzebne straty dwóch goli. Niestety już kolejne spotkanie z TSV 1860 nie przyniosło satysfakcji. Wprawdzie Monachium nam w ogóle nie leży ale na wyciągnięcie punktu z 1:2 (Nikiforenko) nie starczyło czasu.
W meczu z IFK Goeteborg u siebie znakomite spotkanie rozgrywa Koreańczyk Kim Nam, który zalicza MOMa. Powstrzymał on paczkę Szwedów a nasz team wygrał 2:0 umacniając się na drugim miejscu w tabeli. Wszystkie znaki na niebie wskazują wyjście z tej grupy ale o tym zadecyduje mecz z Realem Madryt przed własną publicznością. Rzucam mięsem jak przy świniobiciu. Tracimy bramkę i zarazem remis w 92 min. Greuther – Real 1:2 (Dani ’19 1:0, Morientes ’78 1:1, Ricardinho ’92 1:2) ale mecz był zawodowy. Postawa zasługuje na owacje, które otrzymaliśmy mimo przegranej. Dodatkowo słyszę jak szaleją trybuny bo jak się okazuje Lyon także przegrywa 1:2 ze Szwedami co oznacza, że do Francji jedziemy tylko dla siana. A więc gramy w drugiej rundzie grupowej i to jest wiadomość, na którą czekałem od początku sezonu. Mój plan minimum został wykonany. Gramy wśród najlepszej dwunastki klubowej starego kontynentu. Następny cel to powalczyć z silniejszymi. Oby los darował nam Włochów i Hiszpanów. Moje marzenie to Ajax, Liverpool i PSG. Ale
pożyjemy zobaczymy.
Mecz z Hamburgiem to kolejny popis Grzybowskiego i media zastanawiają się nad przyszłością byłego Legionisty. Wartość Polaka wzrosła do 8M! co stanowi drugą pozycje po Wanchopie (11M). 3:1 i trzy asysty dla Nikiforenki, Wanchopa i pozyskanego nie dawno Francuza Florese z PSG. Kolejne dwa mecze to apatia naszych napastników. Najsłabszy mecz jak dotąd rozgrywamy u siebie z Herthą, przegrywając 0:1 tracąc w ostatnich minutach bramkę p uderzeniu Marcelinho. Po wystawieniu na próbę drugi skład ulegam 0:2 w meczu bez emocji w Lyonie. Zapewniony awans dał szanse pokazania się młodzieży na arenie międzynarodowej. Efektu nie odnieśliśmy znaczącego ale należy odnotować debiut Tyca w Lidze Mistrzów. Po ostatnim meczu pierwszej fazy sytuacja w grupach wyglądała gdzieniegdzie ciekawie. Do drugiej rundy nie zdołały awansować takie drużyny jak: Valencia, Deportivo i Barcelona co oznacza totalną klapę Hiszpańskiej piłki. Porażka prawie na całej linii bo tylko Real Madryt uratował honor południowców. Losowanie drugiej rundy było dla nas mniej łaskawe. Co do moich marzeń trafiłem jedynie Ajax. Oprócz ekipy Koemana trafiliśmy na Inter Mediolan i Arsenal Londyn co stawia nas pod ścianą płaczu. Jedynie z czego się cieszę to wpływ gotówki za bilety, transmisje no i oczywiście pokazanie swoich talentów we Włoszech i Anglii. Trudna grupa D nie jest jedyną ciekawą konfrontacją. Oto zestaw czterech pozostałych grup:

Phase 2 Group A
1st Lazio
2nd Liverpool
3rd Paris-SG
4th Schalke 04

Mój typ to Lazio i Liverpool

Phase 2 Group B
1st Celtic
2nd FC Bayern
3rd Man Utd
4th Roma

Takiej grupy śmierci nie życzę nawet najgorszemu wrogowi. Mój typ Roma i Bayern

Phase 2 Group C
1st Dortmund
2nd Juventus
3rd Rangers
4th Real Madrid

Sammer ma ciężki orzech do zgryzienia. Juventus i Dortmund to jednak moje typy.

Phase 2 Group D
1st Ajax
2nd Arsenal
3rd Greuther Fürth
4th Inter

Arsenal i Inter wydają się faworytami grupy ale czas pokaże...

Tymczasem jedziemy do Bremy na bój z Werderem. Micoud nie będzie mógł zagrać przeciwko swoim znajomkom i z kontuzją pachwiny będzie nas oglądał na żywo w telewizji. My zagramy ostrożnie ale postaramy się o niespodziankę. Do przerwy 1:1 po golu Szali w 35 min. wyrównujemy szczęśliwie. W 63 Reich w sytuacji sam na sam nie marnuje szansy i Werder obejmuje prowadzenie 2:1. W 67 min. na polu karnym zostaje powalony Nikiforenko a Borel znowu ogląda czerwoną kartkę. Karnego strzela Pinheiro i jest 2:2. Grając z przewagą napieramy. Do 89 min. gospodarze świetnie odpierali nasze ataki. Niestety. „Sorry van Gaal ale twój kompan van der Meyde po podaniu Kosowskiego ładuje głową na 3:2 i holenderski szkoleniowiec musi zadowolić się 13 miejscem w tabeli. I to jest szok. Tak znakomity gość ma problem z taką paczką. W dniu kiedy van Gaal objął Werder całe Niemcy zadawały pytanie: „Czy Werder zdobędzie mistrza kraju a następnie powalczy o puchary?” Teraz van Gaal znowu podobnie jak z Barceloną będzie bronił się przed spadkiem.
Za tydzień przyjeżdża Kaiserslautern z Klose i Żurawskim. Klose wart 18M nie jest tyle wart i każdy trampkarz o tym wie. Trzeba przyznać, że przy stanie 3:0 nasi zawodnicy zaczęli schodzić do szatni, bo Klose w 45 minucie strzelił dwie bramki dające już tylko 3:2. Obronę zjechałem z góry do dołu. Niemcowi rodem z opolskich Chabrów wystarczyła jedna minuta aby dwukrotnie głową trafić do naszej siatki. Jak zwykle niezawodny Zbyszek Grzybowski stawia kropkę nad „i” pokonując Chiotisa. 4:2 i po raz pierwszy wskakujemy na pozycję nr 3 za Bayernem i Leverkusen.
Zły jestem po pierwszym meczu z Ajaxem na Amsterdam Arena. Przegrywamy 0:1 ale to my byliśmy trzy razy sam na sam, to my trafialiśmy w poprzeczki i słupki, to Dani w 13 min. wdeptał Ibrahimovica w ziemię na dwa tygodnie. Pech to mało powiedziane. Megapech. Spokojnie można było przywieźć punkt. Teraz mamy Inter i Arsenal.
Będzie jeszcze gorzej. Ta porażka z Ajaxem podłamała nas wszystkich. Wyjazdowy mecz z Wolfsburg 1:2 i porażka na własnym stadionie 2:3 z Dortmund pokazała, że o mistrzostwo w tym sezonie nie będzie tak łatwo. Niskie morale trwało a nas w tej depresji czekał mecz przed własną publiczności z Interem. Nie dziwne, że przyszło tylko 16 tys. skoro nam nie idzie. Inter spacerkiem klepnął nas 2:0 po golach Ronaldo i Vieriego. Nawet nie miałem pomysłu jak zjechać moją drużynę ale czy przeciwko Interowi warto robić dym. Jeszcze cień szansy na awans został ale będzie to cholernie trudna rzecz do zrobienia i niewiele osób wierzy w to. W Stuttgarcie Kuranyi pogrąża nas dwoma trafieniami a my odnotowujemy najdłuższą passę przegranych spotkań z rzędu. Znajdujemy się na ósmym miejscu i ogólnie nie jest ciekawie z nami. W klubie atmosfera żałoby i pogrążenia nie wygląda za wesoło. Najgorsze jest to, że nie widać nadziei. Lecę do naszych trenerów i po długiej rozmowie z ekspertami od mentalności dochodzimy do sedna. Młodzież rozwieje czarne chmury. Ławka praktycznie co kolejkę nam się pali od chętnych do grania młodzików. Dajmy im szansę. Niech rozbudzą wapniaków znudzonych szarą kopaniną. Na Olympic Stadion w Monachium długo prowadziliśmy 1:0 po golu Dovnara. Niestety Wierzchowski za ostro wszedł w nogi Salihamidica i karnego Pizzaro zamienia w 88 min na 1:1. Gospodarze szczęśliwie wyrównali ale nasze morale podniosło się znacznie. Tak dobrego meczu nie oglądałem już długo. W Kolonii poszło nam jak z nut. Na dychę zagrali Nikiforenko, Dani i Grzybowski a cały mecz zakończył się wynikiem 5:3. Wracamy do formy. Kolejna porażka z outsajderem z Brunszwiku rozerwała mnie na pół. 3:2 dla gospodarzy, którzy bronią się rękami nogami przed drugą ligą, a ja o mały włos nie zostałem usunięty na trybuny za skopanie ławki. Myślałem, że zabije Wierzchowskiego. To ja mu daje szansę z jakimiś odchodami z Brunszwiku a on trzy razy się ośmiesza. Nie mogę patrzyć na Polaka. Cztery tygodnie bez chleba i wody to moja nieodwracalna decyzja. Jakub nawet nie myślał o podejmowaniu dyskusji i odwoływaniu się od werdyktu. Tej porażki nie mogę sobie darować pomimo, że pół drużyny próbowało mnie udobruchać. Za tydzień gościmy u siebie Leverkusen, który przyjeżdża do nas w roli lidera tabeli. Projektant naszego stadionu nie przewidział przyjazdu Calmunda i menedżer Leverkusen musiał wykupić sobie podwójny bilet żeby wygodnie oglądać swoją drużynę. A drużyna Kałużnego niestety rozczarowała łysego grubasa i nie zdołała wywieźć nawet punktu. Grzybowski, Fiorese i Nikiforenko trafili do siatki a mecz skończył się naszym zwycięstwem 3:2. Wynik lepszy od gry ale liczą się punkty. Kolejne dwa zwycięstwa w lidze nad TSV 1860 i Duisburgiem po 1:0 dały nam cień szansy na pierwszą czwórkę. Krótko podsumowując nie straciliśmy kontroli nad czołówką tabeli i nadal liczymy się w grze o mistrzostwo.
I w końcu naszedł ten moment, na który całe miasto czekało. Do Furth 15 lutego przyjechała ekipa z Londynu a z autobusu zaczęły wysypywać się takie osobistości jak: Vieira, Cole, Campbell, Henry, Pires, Dacourt itd. Francuska kolonia w Niemczech zapowiadała trzy punkty. Z resztą kto na nas nie chciał zarobić kompletu punktów? Henry swoją bezczelnością obraził nasz klub i mnie, po tym jak powiedział, że idziemy do finału a ten mecz będzie jak trening przed spotkaniem z Interem. W szatni ustawiam agresję na 20 i wstrzykuje w mózgi i nogi przekonanie i wiarę w zwycięstwo.
„15th Luty 2005 Trzecia kolejka drugiej fazy grupowej Ligi Mistrzów Greuther Furth podejmuje na własnym stadionie Arsenal Londyn”. Taką zapowiedzią komentator RTL rozpoczął relację z tego meczu. Przed meczem w miejscowym konkursie kibice najczęściej stawiali na remis 1:1. Pomimo tak dobrego rezultatu ten remis nie dalby nam nic. My tutaj, dzisiaj musimy wygrać. Już na boisko wychodzą obydwie jedenastki:
Greuther: Pinheiro – Tokene, Hajto -Szala, Dovnar, Kim Nam – Kosowski, Nikiforenko, Micoud – Dani, Wanchope
Arsenal: Davies – Cole, Craddock, Campbell, Neville – Jose
Mari, Silva, Vieria, Makaay – Henry, Franca.
Co do naszego 2332 nie mogłem skorzystać z Grzybowskiego ale Kosowski nie powinien być słabszym zmiennikiem dzisiaj. Lewo nożny Polak robi postępy i świetnie zaczyna karierę w Niemczech. Gra o niebo lepiej niż u boku Klose i Żurawskiego. Goście zaskoczyli mnie z dwóch powodów. Nie wyszedl od pierwszej minuty Pires i Djetou. Tym lepiej dla nas. Pierwszy gwizdek Gruzina rozpoczął mecz. Muszę przyznać, że przydzielenie takiego sędziego w tak ważnym meczu było dla nas zaskoczeniem. Już w 7 min. Henry zarabia żółtą kartkę. Widać jak Arsenal przystąpił z agresją i wolą walki. Oj coś boję się, czy nie będziemy kończyć zdziesiątkowani. W 12 min. Kosowski przed polem karnym fauluje Gilberto Silvę. Do piłki podbiega Henry. Francuz tak strzelił wolnego, że Pinheiro nawet nie pierdnął. Piłka wpada w samo okienko i goście cieszą się z prowadzenia ale na stadionie jest cicho. Kolejny kwadrans to nasza lekka przewaga, która coraz częściej zbliża nas do pola karnego Daviesa. W 35 min. Szala przerzuca na prawo do Kima, gdzie Koreańczyk ma więcej miejsca. Po podejściu na 30 metr żółtek wrzuca na pole karne, gdzie najwyżej wyskakuje Wanchope. Były napastnik MAN CITY wprawia stadion w stan euforii. 1:1 i to jest dla nas początek dobrej gry. Mentalnie miażdżymy Londyńczyków. Do przerwy nie potrafimy pójść za ciosem lecz w 51 min. udaje nam się przeprowadzić akcję sezonu. Górną piłkę przejmuje Tomek Hajto niedaleko naszego pola karnego. Podaje prostopadle do Kima a Koreańczyk jak natchniony przechodzi Vieirę po czym także prostopadle uruchamia szybkiego Wanchopa. Kostaryniana dwoma zwodami zgubił Cole’a po czym znajdując się na czystej pozycji strzela z ośmiu metrów obok Daviesa. Wyskoczyliśmy z ławki a cała drużyna rzuciła się na strzelca bramki. Jest pół godziny do końca meczu a my prowadzimy 2:1. Teraz Arsenal otworzył ogień. Henry do kupy z Francą nie mogą jednak znaleźć się w polu karnym. Wchodzi Pires, Djetou i Jefers. Ładne klocki. W trójkę napastników nie damy rady. Przenoszę siły na środek boiska. Za Hajtę Umit Ozat, Szala do przodu. Gramy z dala od naszej bramki. Kiedy myślałem o trzeciej bramce w 83 min. rzut rożny z lewej strony wykonywał Kamil Kosowski. Piłka mocnym rogalem trafiła na 9 metr przed bramką Arsenalu, a tam świetnie ustawiony Wojtek Szala strzela głową od poprzeczki gola wprawiając stadion w stan euforii i dzikiego ryku. Migający potężny napis 3:1 !!! na tablicy walił po oczach. Koniec meczu przeżyłem w ściskach trenerów. „Gramy dalej”, „Nareszcie”, „Przebudzenie” Takie komentarze można było czytać w prasie dnia następnego. Sytuacja w tabeli już wygląda lepiej:
1.Inter3 9
2.Arsenal3 3
3.Greuther 3 3
4.Ajax3 3

Tymczasem w lidze sprawiamy niespodziankę wygrywając na Area auf Schalke 3:2 po golach Micoud, Dani i Szali. Na rewanż do Londynu jedziemy po punkty. Takim nastawieniem wystraszyłem samego Schnoora. Arsenal nas rozniesie przecież. Nikt ale to nikt z zarządu nie dawał mi szans na Highbury. Ale to co zagraliśmy przeszło ludzkie pojęcie. W 32 min. Johan Micoud doskonale wykorzystał podanie z głębi pola Nikiforenki i wolejem pokonał Daviesa. W 40 min. dramatycznie zakończył się powietrzny pojedynek Hajty i Cole’a. Rozcięty łuk Anglika po uderzeniu łokciem Hajty, czerwona kartka i Tomek robi nam dreszczowca za darmo. Przy stanie 1:0 dla nas gospodarze pomyśleli: „No. Teraz mamy Was”. Praktycznie pokazaliśmy figę z makiem i pasternakiem. Do końca meczu walec z Highbury wtłaczał piłkę w pole karne ale betonowa zapora z Pinheiro na czele działała jak najlepsza tama na rzece. Arsenal nie zdobył żadnego gola i przegrał 0:1 z Greuther a to zwycięstwo zmienia układ w tabeli. Nasze spekulacje przeszły najśmielsze oczekiwania.
1.Inter4 9
2.Greuther4 6
3.Ajax4 6
4.Arsenal4 3

Arsenal przegrał z nami dwumecz w agregacie 1:4 co znacznie podniosło naszą rangę w Niemczech. Jesteśmy w strefie awansu do ćwiartki a ja patrzę na tabelę i nie mogę uwierzyć
własnym oczom. Przed nami mecz u nas z Ajaxem i megatrudne spotkanie z Interem na San Siro. Tymczasem na własnym podwórku wygrywamy z Gladbach 1:0 po golu Micoud i przegrywamy z Hannover 0:2. Przegrywamy ale poniekąd celowo. W następny wtorek gramy z Ajaxem Amsterdam znowu u siebie. Nie taki Ajax jak go opisuję. Jak groźni jesteśmy u siebie mógł zobaczyć Wenger tydzień temu. W Londynie Kanonierzy grają z Interem i najlepszy dla nas wynik to wygrana Coupera. U nas na boisko wybiegną:
Greuther: 2332 Pinheiro – Amadou, Tokene – Szala, Ozat, Kim Nam – Ruman, Nikiforenko, Micoud – Dani, Wanchope.
Nie mogłem tym razem skorzystać ani z Kosy ani z Grzyba. Wybiegł Czech Ruman.
Ajax: 442 Babos – Maxwell, Van Damme, Grygera, Reiziger – Van der Vaart, Vukic, Hamann, Rommedahl – Baros, Ibrahimovic.
Cóż. Paczka jak z kosmosu. Vaart z Romedahlem to skrzydła do nieba. Baros i Ibrahimovic i po nas.
Dobrze nie zapełnił się stadion jak Nikiforenko środkiem pola przebiegł najpierw 30 metrów i już miał być faulowany jak oddał fenomenalny strzał z ponad 30 metrów. Zupełnie zaskoczony Babos wyciąga piłkę z siatki a u nas klaszcze cała ławka. DWIE MINUTY później Nikiforenko wrzucił na pole karne do Micoud. Francuz długo nie zastanawiał się i trzepnął z woleja. Piłka trafił w Hamanna i po rykoszecie grzęźnie w siatce i jest 2:0!!!! Szok a Koemann z charakterystycznym podgiętym łokciem wychodzi prawie na boczną linię boiska. „Co wy robicie?” – rzucił w stronę pola karnego. Jeszcze w 12 min. Ibrahimovic odpowiedział ładnym strzałem z dystansu zdobywając kontaktowego gola. W 30 min. jednak Dani zostaje świetnie obsłużony w polu karnym przez Ozata. Hiszpan nie marnuje takich okazji i jest 3:1.. W 44 min. Paulo Wanchope znajdował się przy linii autowej. Szybkim zwodem zszedł do środka boiska, przedryblował Maxwella i van Damme’a. W momencie kiedy przechodził Grygera wszyscy już wstali. Wanchope nagle znalazł się sam na sam i ... zakładając siatkę bramkarzowi ustala do przerwy wynik 4:1 !!!. W przerwie nie mogąc uwierzyć w wynik staram się gasić emocje. 45 minut musimy teraz przetrwać. Po wejściu nic nie zmieniam. Koemann za to aż trzech piłkarzy zmienia. Wchodzą Trabelsi, Martha i Yakubu. W 62 min. Pinheiro nieszczęśliwie piąstkuje na głowę Ibrahimovica i jest 4:2 ale do końca meczu to my strzelamy bramki. Ponownie w roli głównej Wanchope. Po przejściu środka boiska oddaje na prawo do Micoud. Ten bez zwłoki dośrodkowuje na głęboko cofniętego Nikiforenki. Białorusin po spokojnym przyjęciu piłki ładuje okienko na 5:2 a ja siadam z wrażenia na ławkę. W 90 min. goście mieli na twarzach wypisane „Kończ Waść. Wstydu oszczędź!” Nic z tego rzekł Nikiforenko i z woleja po podaniu Micoud zaskakuje nie po raz pierwszy węgierskiego goalkeepera. „Na kolana, na kolana, na kolana, na kolana”



Tabela staje się być oczywista, bo Inter wygrywa na Highbury 1:0 i jeżeli wyjdę z grupy Couper ma ode mnie skrzynkę Balentines’a:
Inter5 12 10-5
Greuther5 9 10-6
Ajax5 6 7-11
Arsenal5 3 3-8

Tak. Wszystko cacy, tylko dlaczego my ostatni mecz w grupie gramy na San Siro?

16th marca 2005 na potężnym obiekcie z czterema filarami, w których mieszczą się parkingi gospodarze podejmują „jakiegoś” szaleńca z Niemiec. Ostatni mecz w grupie miał wyłonić drugą drużynę w tabeli. Nasz awans wydawał się bardzo blisko, ale jeszcze Ajax miał szanse w przypadku wysokiego zwycięstwa nad Arsenalem ale my także musielibyśmy znacznie polec. Na ogromny stadion w Mediolanie wychodzą:
Inter 442: Toldo – Chivu, Cordoba, Adani, Zanetti – Alex, Ballack, Tomassi, Nakata – Vieri, Ronaldo (UFF)
Greuther 2332: Pinheiro – Amadou, Tokene – Szala, Ozat, Kim Nam, Ruman, Nikiforenko, Micoud – Dani, Wanchope.
Porównując te dwie jedenastki trzecia osoba mogłaby typować 5:0. Pomimo, że Inter miał już zapewniony awans do ćwiartki
w Europie grał przed własną publicznością. My liczyliśmy na lekkie rozluźnienie szyków przez Coupera i szanse dla młodszych wychowanków. Skład na to jednak nie wskazywał. Inter nawet nie atakował naszego pola karnego i nie paliło im się do gry. My za to nie potrafiliśmy pokonać Toldo. Stało się to jednak w 56 min. kiedy to Wanchope przechytrzył włoskiego bramkarza strzelając ostrym rogalem obok słupka. Po tej bramce nasza cała delegacja już na stojąco czekała na odpowiedź Włochów. Ta jednak nie miała miejsca. Couperowi nie zależało na marnowaniu sił. Tak myślałem, że teraz skupi się na Serie A. Po ostatnim gwizdku sędziego wybiegliśmy na murawę łapiąc się w ramiona odtańczyliśmy kółeczko szczęścia a ja takiej satysfakcji nie czułem już długo. Gramy dalej. Po powrocie do miasta kibice skandowali wszystkie imiona jakbyśmy zdobyli mistrzostwo Niemiec. Jutro losowanie par ćwierćfinałowych. Oglądamy wszyscy na żywo. Zainteresowanie Ligą Mistrzów w Furth nie zna granic. Losowanie skojarzyło nas z ... JUVENTUSEM TURYN !!! Patrzę na Schnoora z uśmiechem. „Znowu do Włoch! Jedź i powtórz występ z Interem!” – tak wyglądał kopniak w tyłek na szczęście. Ja miałem powoli dość. Zauważyłem, że położyliśmy nacisk na puchary i to całkiem naturalnym samoistnym tokiem wydarzeń. W końcu jesteśmy wśród najlepszej ósemki w Europie. Ale po wyeliminowaniu Arsenalu i Ajaxu zaczęły się pogłoski na temat dopingu. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kontrola anty-dopingowa w klubie wprawdzie niczego nie wykryła ale poprzednie przepały z menadżerem Hachiem mogły naprowadzić wiele niepotrzebnego szumu koło naszych sukcesów. Zaczęła się walka z dziennikarzami, reporterami i kamerami.
W Berlinie na Olympiastadion odnotowaliśmy bardzo udany występ za sprawą Wanchopa i Micoud, którzy w trzy minuty rozprawili się z Haasem. Po wygranej 2:1 z Herthą czas na rewanż na własnym stadionie z Brunszwikiem. Jedyna bramka meczu padła w 63 min. i strzelił ją Kim Nam wyrastający na króla defensywy.
Mamy 10 dni na regeneracje sił przed pierwszym meczem w ćwierćfinałowym spotkaniu Ligi Mistrzów z Juventusem Turyn. Dekadę tą spędziłem ostro nad analizą gry Lippiego. Zdawałem sobie sprawę, że z meczu na mecz możemy trafić na słabszy występ, który zakończy się totalną klapą np. 0:5. Juventus Turyn różni się od Interu i to znacznie. Środkowa linia Włochów oparta na Nedvedzie, Camoranesim i van Bommelu zapewne będzie rządzić i dzielić. My nastawiamy się na uważną grę z tyłu, starając się jednocześnie przeprowadzać ataki z nakładem trzech czterech piłkarzy.
6 kwietnia 2005 Pierwszy ćwierćfinał. Playmobil-Stadion Furth. Składy:
Greuther: Pinheiro – Amadou, Hajto – Dovnar, Kim Nam, Ozat – Grzybowski, Nikiforenko, van der Meyde – Dani, Wanchope
Juventus: D’emplando – Athirson, Cannavaro, Thuram, Birindelli – Locatelli, Nedved, van Bommel, Camoranesi –Di Vaio, Trezeguet
Sędzia: Sabahattin Sahin (TUR)
Widzów: 20 tys.
Goście zaczęli mecz spacerem. My trochę nerwowo ale skutecznie. Meyde wrzuca z prawej strony na pole karne. Tam Dani odgrywa do tyłu głową a Nikiforenko ładuje płaskiego szczura koło słupka i obejmujemy prowadzenie już w 6 min. 10 minut później ponownie van der Meyde z prawej strony znajduje miejsce na dokładne dośrodkowanie w pole karne. Na ósmym metrze wyżej od Nedveda skacze Grzybowski i podwyżsża na 2:0. Na stadionie zaczyna się szaleństwo. W 32 min. po prawej stronie słabiutki tego dnia Nedved nie wyciągnął wniosków z pilnowania Meyde a Holender po raz trzeci świetnie dośrodkował w pole karne. Tym razem fatalnie zachował się włoski bramkarz wychodząc na 11 metr. Jego piąstkowanie uprzedził Wanchope, podwyższając wynik spotkania na 3:0. Dosłownie oczy przecieram ze zdumienia. Po 32 minutach jest 3:0 dla Greuther Furth. Dwie minuty potem w naszym polu karnym Dovnar fauluje Trezeguet i Juventus strzela w końcu gola. Jeszcze przed przerwą asystent trzech goli sam trafia w zamieszaniu podbramkowym i wynik 4:1 psychicznie źle podziałał na piłkarzy Lippiego. W 42 min. Pavel
Nedved nie wytrzymuje i wkracza brutalnie na nogi Nikiforenki otrzymując czerwoną kartkę. W szatni nie wiem za bardzo co przekazać. Wynik 4:1 i gra w przewadze to w sumie efekt, którego nikt się nie spodziewał. Zaraz po wznowieniu Dani ustala końcowy wynik 5:1.



To co się działo po meczu nie można opisać słowami. Suma sumarum zostałem zaproszony do studia RTL, gdzie komentowałem wszystkie nasze bramki analizując ustawienie drużyny. Opływając w samych superlatywach raczej nikt nie dawał szans Lippiemu w rewanżu. Ja jak zwykle z dystansem, bo znam przypadki odpuszczenia meczu i w konsekwencji porażki w dwumeczu. Omawiając ćwiartkę LM na tym etapie spotkały się ze sobą Bayern i Schalke. Hitzfeld nie dał żadnych szans Assauerowi klepiąc Schalke 4:0 po golach Deislera i Pizzaro. Inter Mediolan stracił u siebie w ostatniej minucie gola z Realem Madryt i ciekawie wyglądają Włosi przed rewanżami. Celtic Glasgow wygrał u siebie z Lazio ale tylko 1:0 i wydaje się, że ekipa Manciniego jest w stanie odrobić straty.
Tydzień po meczu z Juve gramy ciężki ligowy mecz z Dortmund. Remis 3:3 (Ruman, Mounge, Pinheiro pen) ratują gospodarze w 89 min. a my z lekkim niedosytem wracamy na mecz z HSV. Hamburg przyjechał do nas po trzy punkty ale Kim Nam wybił z głowy napastnikom HSV grę w ataku i po poprawnej grze z tyłu wygrywamy 2:1 (Ruman, Mounge). Przed rewanżem w Turynie graliśmy mecz z Werderem i postanowiłem grać swoje nie odpuszczać pressingu i ostrej walki. Wynik 5:1 to wynik pozwalający na spokojny dystans przed wyjazdem do Włoch i skupienie się na lidze. Efektem pewne zwycięstwo 4:1 po golach siedemnastolatka Webera, Nikiforenki x2 i Mounge. Kameruńczyk znowu okazał się skuteczny pod bramką rywali. Juventus Turyn zdołał wprawdzie wygrać z nami 2:1 (Nikiforenko) ale nie zmienia to faktu, że to my gramy w półfinale Ligi Mistrzów. Na pełnym bezdechu oczekiwałem informacji z Madrytu. Real czy Inter. Real w pierwszym meczu szczęśliwie pokonał Inter 1:0 na San Siro ale u siebie zagrał chyba najgorzej w sezonie. 0:2 po fatalnej grze Pavona i Casiliasa. Vieri i Ballack w pięć minut zapewnili awans Włochów do półfinału. Kiedy Cuper zobaczył co zrobiliśmy z Juventusem nabrał dystansu i ostrożnie wypowiadał się przed naszą potyczką. W rewanżach Bayern wygrał 2:0 z Schalke i przeszedł do półfinału, gdzie spotka się z Lazio. Mancini rozwalił Celtic 3:1 po golach Stama, Verona i Gattuso. Ja postanowiłem wykonać telefon do Bartosha. Znany menadżer w Serie A nie jeden raz otarł się o Inter.

Ja: „Gram z Interem w półfinale LM. Jak Inter sobie radzi w lidze?”
B!: „Po pierwsze to nieźle Ci idzie ale to chyba wszystko co pokazałeś. Sorry ale Inter idzie jak czołg. Jak chcesz przeżyć nie graj ofensywnej piłki bo Cuper zabije Cię kontratakami.”
Ja: „Nie wiesz czy zagra Vieri. Coś ostatnio narzekał na bóle pleców?”
B!: „Nie licz na te bzdury. Vieri zagra i co gorsza w duecie z Crespo ...”
Ja: „No to dzięki za wsparcie.”
B! „Możesz na mnie liczyć. Zrób wszystko, żeby po pierwszym meczu nie było wiadomo kto zagra w finale”

Pierwszy mecz odbyć się miał na Giuseppe Meazza w Mediolanie. Nasza drużyna prawie z pełnymi pampersami wychodziła na murawę giganta.
Inter: Toldo – Roberto Carlos, Chivu, Cordoba, Panucci – Alex, Ballack, Tomassi, Nakata – Vieri, Crespo
Greuther: Pinheiro – Amadou, Tokene – Dovnar, Ozat, Kim Nam – Ruman, Nikiforenko, Micoud – Aliu, Wanchope.
To zabrzmi śmiesznie ale zagraliśmy wyrównane spotkanie oddając aż 9 celnych strzałów. Niestety nie udało się wyłonić lepszego ale wynik 0:0 napawa optymizmem. Teraz rewanż a co pokaże Inter na wyjeździe? Strach się bać. W Interze dwie zmiany w porównaniu z pierwszym meczem. Dalmat za Tomassiego i Ronaldo za Crespo. U nas powrót Grzybowskiego i Meyde wzmocnił skład. W 12 min. prostopadłe podanie od Kima otrzymał Nikiforenko i płaskim strzałem tuż przy słupku otwiera
wynik 1:0. Sześć minut później Ronaldo za brutalny faul na Zbyszku Grzybowskim zostaje wyrzucony z boiska a my gramy jak natchnieni. W 58 min. Toldo źle egzekwuje piątkę. Piłka wpada pod nogi Nikiforenki. Białorusin zamiast strzelać oddaje na lewo do Mounge, a ten kieruje piłkę do pustej bramki i jest już 2:0. Dzieło zniszczenia skończył Kim Nam w 75 min. kiedy po indywidualnym rajdzie pokonał Toldo strzałem w samo okienko bramki. 3:0 i koniec meczu.



Koniec Interu, Koniec marzeń dla Włochów. Bayern pokonuje w dwumeczu Lazio (1:0, 2:1) i finał Ligi Mistrzów na Stade de France odbędzie się z udziałem dwóch drużyn z Bundesligii. Niemiecka piłka przeżywa apogeum. Na ulicach leje się ponad 40% więcej piwa w całej Niemcowni. Na mecz zapowiada swoją audiencję kanclerz Schroeder. Po dwumeczu wraca jednak widmo niedowiarków szukających sensacji u nas w klubie. Zaczęły się znowu pytania o doping, podejrzenia przemytu używek przez pikarzy. Schnoor wściekły jak pies z pianą na ustach odpowiadał na zarzuty a jeden z wywiadów wart jest przytoczenia:
Redaktor (R): „Czy to zbieg okoliczności czy jakiś przypływ nadprzyrodzonych sił i umiejętności, że Greuther zagra w finale Ligi Mistrzów”
Schnoor (S): „Mógłby Pan sobie darować te farmazony. Gramy o najważniejsze trofeum Europy i liczą się tylko wyniki.
R: „Cóż. Sposób imponujący i nie ulega wątpliwości, że mecze z Włochami zrobiły wrażenie na całej Europie. Jednak ta drużyna grała sezon temu w drugiej lidze. Jak to jest, że wystarczyły dwa lata aby zagrać o finał LM?”
S: „Wystarczyło zatrudnić odpowiednich ludzi. Dobrać skład, taktykę i mieć trochę szczęścia”
R: „Szczęścia szczególnie dużo, bo i Juventus i Inter i Arsenal ...”
S: „Co mi pan sugeruje proszę pana? Gramy w piłkę a w piłce wszystko jest możliwe”
R: „No właśnie. Wszystko jest możliwe. Lewe interesy też ...”
S: „Wypier.... z tym mikrofonem”
I tak wyglądały rozmowy kontrolowane prezesa z bydłem. Bo trudno tę sforę dziennikarzy inaczej nazwać. Fakt faktem, Greuther Furth zagra w finale z Bayernem Monachium i sam w to jeszcze nie wierzę. Nikt w to jeszcze nie wierzy. Z podwórkowym rywalem o takie trofeum. Bliżej niż dalej.
A w lidze zaczynam pościg za drugim miejscem w tabeli. Drugim, bowiem Leverkusen idzie na mistrza nie patrząc do tyłu. My mamy lekką przewagę nad piątym Bayernem ale Bawarczycy gonią z meczu na mecz i będzie ciekawie pod koniec sezonu.
Trzy remisy Stuttgart 0:0, Union Berlin 1:1 i Wolfsburg 2:2 zadecydowały o koszmarnej sytuacji w tabeli. Na dwie kolejki przed końcem sezonu:
1.Leverkusen3268
2.Dortmund3263
3.Schalke3263
4.Greuther32 60
5.Bayern3257

My gramy z FCK i ... BAYERNEM MONACHIUM w ostatnim meczu ale u siebie. Bayern gra z Dortmund i z nami a więc ma gorszy kalendarz. To dziwnie zabrzmi ale jeden z finalistów LM z tego roku będzie musiał zadowolić się tylko Pucharem UEFA. Obyśmy to nie byli my! Najpierw jednak mecz o puchar Europy.
25 Maja 2005 Stade de France. 80 tys. widzów przyjechało na finał oglądać w akcji dwie niemieckie drużyny.
Greuther : Pinheiro – Tieku, Tokene – Dovnar, Kim Nam, Amadou – Grzybowski, Nikiforenko, Micoud – Aliu, Wanchope.
Bayern: Kahn – Rau, Demichelis, Kuffour, Sagnol – Deisler, Jeremies, Scholl, Salihamidzic – Beschastnych, Santa Cruz.

Już w 11 min. podskoczyła nasza ławka kiedy to doświadczony Micoud wyczekał Kahna i wpakował nad Niemcem piłkę do siaty. 1:0. Do przerwy ataki Bayernu sprawnie zatrzymywał w środku Kim Nam ze wsparciem. Po wznowieniu Johan Micoud otrzymuje świetny prezent od Kahna, który wypuszcza piłkę po strzale Nikiforenki i Francuz zostaje bohaterem meczu. 2:0 dla Greuther Furth i Francja słyszała tylko nazwisko swojego rodaka. 20 tys. gardeł z
Furth krzyczało MI-COUD, MI-COUD, MI-COUD.



Wygrałem Ligę Mistrzów 2:0 z Bayernem i prawie płacząc ze szczęścia biegłem w stronę chłopaków na murawie, którzy jak w amoku biegali łapiąc się nawzajem. W końcu dopatrzyli mnie i zaczęło się fruwanie. Podwójna runda z pucharem wokół stadionu nie starczyła kibicom z naszego miasta. Zapłaciliśmy za mistrzostwo Europy porozbijanymi autami, sklepami, urzędami ale to wszystko jest niczym w porównaniu z wyczynem jakim dokonał Greuther Furth.
W lidze poszło nieźle. Najpierw rozprawiłem się z Kaiserslautern 5:3 na wyjeździe.



Wprawdzie to był popis sędziego, który wywalił dwóch bramkarzy ale widowisko mogło się podobać. Ostatni mecz z Bayrnem grałem o Ligę Mistrzów w kolejnym sezonie. Krótko mówiąc: kto przegra gra tylko w UEFA CUP. Niestety ale Bayern Monachium nie będzie gościł najlepszych z Europy w przyszłym sezonie. Nasze zwycięstwo 5:0 zabrzmiało w Kickerze jak apokalipsa.



Prasa dudniła. „Koniec Hitzfelda”, Grom z Furth”. Jeden z pisarzy miejscowych wydał nawet książkę na podstawie czterech ostatnich sezonów pt. „Cud nad Greuther”. Po tym meczu stan konta wynosił Ł25M a już na 1 lipca czeka Christian Vieri, który nie może się doczekać na grę w Greuther Furth.

Podsumowując cztery sezony muszę przyznać, że w każdym coś się działo. Najpierw zająłem czwarte miejsce w drugiej Bundeslidze przegrywając awans o jeden punkt z Union Berlin. W drugim sezonie awansowałem bezwzględnie. W trzecim sezonie zająłem czwarte miejsce po ostatnim meczu w lidze aby w czwartym sezonie wygrać Ligę Mistrzów. To naprawdę nie-sa-mo-wi-te.

Statystyki indywidualne najlepszych zawodników Bundesligi.






Inne nagrody i statystyki:



















McGregor

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.