Sezon 2004 –2005
To już piąty sezon jak jestem managerem drużyny Rushden & Diamonds. Zaczynałem od samego dna, walcząc w Conference. Ale po czterech latach stało się: awansowaliśmy do elity. Na spotkaniu z radą nadzorczą otrzymałem zalecenie na ten sezon: spaść z honorem!!! Nie liczyli nawet na miejsce w środku tabeli, ani na walkę o utrzymanie. Po prostu miałem być zdegradowany do D1!!! Takie niskie mieli o mnie i moich zawodnikach mniemanie. No cóż pokażemy na co nas stać!
Po raz kolejny rozbudowano nam stadion, tym razem do 14616 miejsc (z 12635), ale wszystkie miejsca za to były siedzące. Kosztowało to 14 baniek i zostało mi zaledwie 12 mln na ewentualne zakupy. Spojrzałem na skład i doszedłem do wniosku, że nie jest tak źle. Mam całkiem dobrą ekipę, młodzież się rozwija i nie potrzeba ściągać nowej gwardii. Kupiłem tylko Andreasa Ingela (AMC) z IFK Goteborg za 1,1 mln i super napastnika Lucio Filomeno z San Lorenzo za 4 baniaki. Był to 24 letni Argentyńczyk z włoskim paszportem, a więc zatrudniłem go bez problemu. A tak a propos miałem podpisanych jeszcze kilka kontraktów z super zawodnikami z Ameryki Płd. ale nikt nie dostał Work Permit- co uważam za suchar do kwadratu.
No więc czas rozpocząć przygotowania do nowego sezonu. Tradycyjnie rozegrałem dwa sparingi tym razem z polskimi drużynami. Na pierwszy (z sentymentu) zaprosiłem Lecha Poznań. Rozpoczęło się sensacyjnie od bramki Ślusarskiego, ale potem Olesen i Filomeno wbili po dwie kasty i skończyło się 4-1. Drugi mecz był już trudniejszy z mistrzem Polski Wisłą Kraków. Wygraliśmy jednak 1-0 bo bramce z karnego Olesena.
W pierwszym meczu sezonu walczyliśmy z Southampton (away). Już w 13 minucie objęliśmy prowadzenie po samobójczej bramce, siedem minut później Olesen wbił pierwszą historyczną bramkę dla Diamentów w meczu Premiership.
Spotkanie skończyło się jednak remisem 3-3 po dwóch bramkach Lee Bowyera dla gospodarzy.
U siebie przyszło na inaugurację zmierzyć mi się z Ipswich. Do przerwy Olesen i Filomeno czyli 2-0. W 48 tracę bramkę co przysporzyło trochę nerwów w końcówce, ale udało się – pierwsze zwycięstwo.
Następne dwa spotkania grałem na wyjeździe. W pierwszym niespodziewanie łatwo gromię Leicester (away) 3-0 i zajmuje wysokie trzecie miejsce w tabeli. Drugie to wyprawa na Elland Road do Leeds. Było to bardzo emocjonujące spotkanie, w którym nie mógł zagrać Olesen wykluczony z gry aż na miesiąc z powodu kontuzji. Zaczęło się od szybko zdobytej bramki przez Ingela, jednak Leeds za sprawą Bridgesa po chwili już remisowało. W 37 na listę strzelców wpisuje się Filomeno, ale jeszcze przed przerwą ponownie Bridges i znowu remis. W 84 minucie po raz trzeci obejmuję prowadzenie (Filomeno). Już powoli zaczęliśmy świętować zwycięstwo, a tu w 90 minucie w zamieszaniu podbramkowym tracę bramkę i niestety remis.
Na następny mecz u siebie przyszło aż 14601 widzów by oglądać Arsenal na żywo. A było co oglądać!!! Po 17 minutach .....przegrywałem 2-0, by do przerwy remisować 2-2. W 49 minucie znowu prowadzenie Arsenalu, wtedy do akcji wkracza Dudley i jego dwie bramki załatwiają sprawę. Wygrana i awans na drugie miejsce!
Szósta kolejka to wyjazd do Sunderlandu. 10 minuta Dudley, 18 Filomeno i 2-0. W 39 gospodarze zdobywają bramkę kontaktową z karnego, ale na więcej już ich stać nie było. W 62 tracą jeszcze zawodnika i w dwie minuty później trzecią bramkę (znowu Filomeno). Wygrywam więc 3-1 i obejmuje prowadzenie w Premiership!!! Kto mógł się tego spodziewać?!? Beniaminek liderem! Spowodowane to było bardzo dobrą grą całego zespołu, a w szczególności: Dudleya, Filemeno i Olesena. Rada nadzorcza z prezesem na czele była pod wrażeniem.
Trzeba by podtrzymać tę dobrą passę w meczu z Evertonem (home). A był to kolejny thriller. Oto minuty i strzelcy bramek: w 7 Ameobi, a w 9 min. już remis (O’Neill), w 12 prowadzę -Filemeno. Odpowiedź natychmiastowa, w 13 (!!!) i w 17 minucie znowu O’Neill. Takim wynikiem (2-3) mimo mojej dużej
przewagi kończy się niestety ten mecz.
W kolejnym znowu u siebie zmierzyłem się z wielkim MU. Mógł już zagrać Olesen więc liczyłem na dobry wynik, tym bardziej, że MU po siedmiu meczach miał bilans 1-4-2 i zajmował dopiero 16 miejsce. Zaczęło się źle, bo już w czwartej minucie Combe musiał wyjmować piłkę z siatki. W 19 min. zremisowałem (Olesen), ale w 30 znowu Yorke i do przerwy 1-2. W szatni trochę zmotywowałem graczy (k.....fagasy jeb.... musicie dać teraz z siebie wszystko bo jak nie to policzę się z wami!!!). Podziałało to chyba bo w ciągu pięciu minut wyszedłem na prowadzenie!!! Niestety w 66 minucie Campbell, a w 82 Scholes ustala wynik meczu na 3-4. Spadam na czwarte miejsce w tabeli.
Szkoda, straciłem przodownictwo w lidze, ale gra toczy się dalej. Kolejny mecz to wyjazd do lidera, West Hamu. Zaczęło się obiecująco, bo w 7 min objąłem prowadzenie. Do przerwy wynik się utrzymywał, jednak w drugiej połowie zawodnicy jakby siedli na boisku i zaczęli smażyć kiełbaski na grilu. Tracę cztery (!!!) bramki w kilkanaście minut. Mimo dwóch bramek w końcówce przegrywam kolejny mecz.....
W tym momencie w wyniku ataku terrorystów tracę sejwa :( Moja opowieść będzie więc pozbawiona szczegółów, ale postaram się pokrótce opisać co się wydarzyło dalej.
Później szło mi raz lepiej raz gorzej. Wygrałem kilka meczy, ale też sporo przegrałem.
Generalnie udało mi się zając 6 miejsce w lidze. Było to dużym osiągnięciem zważywszy na fakt, iż przed rozpoczęciem sezonu nikt, łącznie a władzami klubu nie liczył nawet na utrzymanie.
Udało mi się również zwyciężyć w Pucharze Ligi, co zaowocowało premią w postaci startów w pucharze UEFA. W pierwszej rundzie wylosowałem Borussię Dortmund i w pierwszym meczu u siebie dostałem lanie 4-1!!! W rewanżu wygrałem 2-1 ale debiut w Europie był co najmniej poniżej oczekiwań.
Trwał już wtedy sezon 2005/6, a był to bardzo udany sezon dla Diamentów!! Walczyłem do ostatniej kolejki z londyńską Chelsea o zwycięstwo w PRM i.....udało się: w 2006 Rushden & Diamonds wyprzedzają rywali o 1 punkt zajęli 1 miejsce w Premiership!!!
Osiągnąłem więc to o czym marzyłem wyjeżdżając na wyspy! Puchar za mistrzostwo Anglii był już u mnie w gabinecie.
W sezonie 2006/7 już walczyłem na dwóch ważnych frontach, w lidze zająłem drugie miejsce przegrywając z West Hamem. W LM przeszedłem dwie fazy grupowe, ale następnie odpadłem z Barceloną.
Sezon 2007/8 był moim ostatnim w drużynie R&D. Wygrałem w pucharze kraju, uległem w finale pucharu ligi, zdobyłem mistrzostwo kraju i......zwyciężyłem w lidze mistrzów!!!
Podsumowując: Spędziłem osiem pięknych lat na wyspach. Zaczynałem od zero, bez gwiazd i wielkich pieniędzy. Skończyłem jako najlepszy klub w Europie posiadając ponad 375 mln$ na koncie. Chyba warto było.....
Ps. Sprzedałem również swoje udziały w miejscowym domu uciech :-) stąd tyle kasy :D
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ