16 maja 20001 w godzinach popołudniowych wpadł do mnie kolega i oznajmił, że 1 czerwca nasza szkolna drużyna piłkarska wyjeżdża do Włoch na międzynarodowy turniej młodzieży szkolnej. Ucieszyłem się bardzo, iż jedziemy już 1 czerwca, gdyż pierwotnym terminem wyjazdu miał być dopiero 1 lipca. Okazało się jednak, że mecze z przyczyn niezależnych od organizatorów muszą się odbyć wcześniej. Zaparzyliśmy sobie mocną kawę i zaczęliśmy "gdybać" na temat naszego udziału w turnieju. Ja jako grający manager zespołu myślałem już nad taktyką na poszczególne mecze...
01.06.2001 - Okęcie, Warszawa godz. 10.30
Wszyscy zawodnicy byli niezwykle podekscytowani faktem wyjazdu na mistrzostwa, w drużynie dało się odczuć lekką nerwowość. Po wejściu na pokład samolotu, zapięliśmy pasy i wylecieliśmy do słonecznej Italii na spotkanie z czołowymi szkolnymi drużynami świata i Europy...
01.06.2001 - Florencja, godz. 16.00
Dotarliśmy na miejsce i zostaliśmy dowiezieni przez organizatorów do naszego hotelu. O dziwo miejsca noclegowe mieliśmy bardzo dobre. Wszyscy, wiedząc że na boisku przyjdzie im zostawić wiele sił i zdrowia bardzo wcześnie poukładali się do snu.
25.06.2001
Zakończyły się rozgrywki, nasz zespół ku zaskoczeniu wszystkich zdobył pierwsze miejsce i w nagrodę wygrał dla szkoły nowoczesny sprzęt komputerowy i środki do czyszczenia WC, a dla siebie wycieczkę do Kazachstanu z przewodnikiem. Radość naszego teamu nie znała granic. W dodatku ja zostałem wybrany najlepszym graczem i zarazem managerem turnieju, więc dodatkowo mogłem uczestniczyć w treningu miejscowej Fiorentiny!!!
27.06.2001 - obiekty treningowe Blacburn Rovers
Przyszedłem na trening pierwszego zespołu Fiory i... doznałem prawdziwego szoku. Metody treningowe stosowane przez pana Roberto Manciniego (były gracz Lazio) były tak prymitywne, że nawet trampkarzy w naszym kraju szkoli się dużo bardziej profesjonalnie. Poszedłem zaraz do klubowych bossów i opowiedziałem im o całej sprawie. Panowie Luciano Luna i Roberto Giacchetti bardzo się zdziwili moimi słowami, ale gdy poszli na trening swego zespołu (co rzadko czynią), załamali się. Manciniego zwolnili w trybie natychmiastowym. Potem poprosili mnie, abym dokończył zajęcia z zespołem Fiorentiny. Zgodziłem się bardzo chętnie. Panowie Luna i Giacchetti obserwowali cały czas moją osobę podczas tego treningu. Po skończonych zajęciach Luna rzekł do mnie zrozpaczonym głosem:
- Skąd ja wytrzasnę teraz managera na kilka minut przed rozpoczęciem ligi?! Jesteśmy wręcz w tragicznej sytuacji! Klub jest zadłużony po uszy i żaden trener, który mógłby utrzymać zespół w lidze nie będzie pracował za takie pieniądze jakie jesteśmy w stanie mu zaoferować. Zaraz! A może Ty zechciałbyś poprowadzić mój zespół?, słyszałem, że jesteś dość dobry, doprowadziłeś "szkolną" drużynę Polski do mistrzostwa w niedawno zakończonym turnieju. Nie będziesz zarabiał wielkich pieniędzy, ale masz szanse się wybić. Jesteś młody i przyszłość należy do Ciebie!
Popatrzyłem na niego dziwnie i lekko speszony odpowiedziałem:
- Ale to była tylko drużyna szkolna, a w dodatku, ja nie mam ani licencji managera, ani doświadczenia w prowadzeniu profesjonalnych klubów.
-Ale masz umiejętności-rzekł- a licencję mogę Ci załatwić choćby za godzinę, dla mnie to żaden problem! Potrzebuję tylko dobrego managera. Zatrudniam Cię na okres próbny, jeśli będziesz miał wyniki to zostaniesz na dłużej, jeśli nie, to się pożegnamy. Zgoda?
Nie mogłem uwierzyć, że to co usłyszałem z ust pana Luny było prawdą, ale odpowiedziałem dość pewnie:
- Zgoda! Utrzymam Fiorę w Serie A!
I tak znalazłem się w klubie z Florencji, miasta liczącego blisko pół miliona mieszkańców, położonego nad rzeką Arno, bogatego w liczne zabytki. Fiorentina jest oczkiem w głowie miejscowych kibiców, którzy nigdy nie wybaczą mi, jeżeli nie utrzymam ich ukochanego zespołu w I lidze.
Swoje panowanie w Fiorentinie rozpocząłem od przeglądu sztabu szkoleniowego i kadry.
Wiedziałem, że aby wydobyć klub z morza długów, będę musiał mocno przerzedzić skład.
Ale od początku. Do swojej pomocy miałem asystenta Luciano Chiarugiego, który okazał się osobą bardzo kompetentną i bardzo dobrze znającą się na taktyce. Postanowiłem, że zostanie w klubie. Również trenerzy okazali się dobrymi pomocnikami, o czym przekonałem się już na pierwszym treningu. Mimo, iż nie mówiliśmy w tym samym języku (na pierwszym treningu nie miałem jeszcze tłumacza) doskonale się rozumieliśmy. Myślę, iż wszyscy zostaną w klubie. Jeżeli chodzi zaś o Łowców Talentów, to miałem ich zdecydowanie za dużo, jak na klub, którego długi wynoszą ponad 10 mln. funtów. Pozbyłem się więc panów: Bertoniego, Gahrielliego i De Nardiego. Zostali tylko Bambi i Brescia. Dwóch moich fizykoterapeutów wyglądało na ludzi znających się na swym fachu, w dodatku niedrogich, więc postanowiłem, iż zostaną w klubie. To tyle jeśli chodzi o sztab szkoleniowy.
Kiedy zaś przyglądnąłem się samym zawodnikom, to od razu pomyślałem: "Boże! To będzie orka na ugorze!" Skład nadawał się na grę co najwyżej w polskiej ekstraklasie, a nie w Serie A. W dodatku w rezerwach nie znalazłem więcej jak dwóch zawodników, dobrze rokujących na przyszłość. No ale po kolei. Najpierw moi golkiperzy:
- Alex Manninger - wypożyczony jeszcze przez Manciniego, do końca sezonu, na pewno zostanie.
- Taglialatela - 32-letni bramkarz, solidny, jednak jego umiejętności nie są warte aż takich pieniędzy jakie zarabia, najprawdopodobniej odejdzie.
- A.Beconi - 17 lat, cieniutki, nie rokuje nadziei na przyszłość, do odstrzału! :)
- Mario Cassano - po naradzie z trenerem bramkarzy postanowiłem go zostawić w klubie
- Niocollo Cassini - młodziutki (16 lat) bramkarz, może coś z niego będzie(w końcu ma dopiero 16 lat), zostaje
- Francesco Cinelli - 18 lat, młody, słabiutki golkiper, który opuści Fiorę
Obrońcy:
- Angelo Di Livio - 35 lat, jest solidnym zawodnikiem, jednak pamiętając o kłopotach finansowych klubu zmuszony jestem się go pozbyć :(
- Andrea Tarozzi - 27 lat, na pewno przyda mi się taki gracz
- Moreno Toricelli - solidny zawodnik, doświadczony, ale rozważam możliwość jego sprzedaży
- Alessandro Agostini - słabiutki, a słabi muszą odejść! :)
- Paolo Vanoli - myślę, iż nie powinien mieć większych problemów w wywalczeniu sobie miejsca w pierwszej jedenastce
- Daniele Adani - 27 lat, zostaje
- Giovani Bartolucci - 17 lat, bardzo zdolny, środkowy obrońca, zostaje!
- Alessandro Pierini - 28 lat, idealny środkowy obrońca, oczywiście zostaje
- Emiliano Morett - lewy, lub środkowy obrońca, może się kiedyś przyda
- Davide Cirulo - na wypożyczenie, może w przyszłości się przyda
- Filippo Fedeli - cieniutki, do odstrzału
- Samuele Sibillia - tak jak wyżej :)
- Jacopo Tafi - na razie na wypożyczenie, a potem zobaczymy
Pomocnicy:
- Marco Biagunti - ODSTRZAŁ!
- Marco de Cristofano - ta sama sytuacja jak z Tafim i Cirulo
- Nicollo Guzzo- na razie wypożyczenie, ale nie mam większych nadziei, że coś z niego wyrośnie
- Davide Iacomini - 16 lat, zostaje ze względu na swój wiek, może jeszcze się kiedyś przydać
- Angelo Palombo - good bye my friends, you are very cienki :0
- Riccardo Taddei - może jeszcze coś z niego będzie, ale podkreślam MOŻE
- Alessio Accai - jedynym plusem u niego jest obiecujący wiek, ale nic poza tym, do odstrzału!
- Simone Guevri - to co wyżej
- Raffaele Belluci - moooże coś z niego wyrośnie
- Daniele Mancini - na razie wypożyczenie, a później się zobaczy
- Roberto Massaro -podobna sytuacja jak z Mancinim
- Amaral - przyda się, ktoś w końcu musi grać :)
- Roberto Baronio - mój najlepszy rozgrywający, zostaje
- Mirco Benin - nara chłopie, może jeszcze będzie mi dane się Ciebie pozbyć w innym klubie
- Sandro Cois - solidny gracz, zostaje
- Fabio Rossitto - na pewno przyda się zespołowi
- Christian Amoroso - jeden z moich najlepszych graczy, oczywiście zostaje
- Marco Rossi - młody, bo zaledwie 23 letni gracz, bardzo dobry zawodnik, zostaje
- Ezequeil
Gonzalez - 21 lat, wielki talent, musi zostać
Napastnicy:
- Oclando Fansaca- 17 lat, dam chłopcu szansę, mam nadzieję, że w pełni ją wykorzysta
- Enrico Chiesa - 30 latek na karku, a forma wręcz rośnie, oczywiście, że zostaje
- Predrag Mijatovic - solidny zawodnik, ale ciężko będzie się mu przebić do pierwszej jedenastki
- Domenico Morfeo - 25 lat, dobry zawodnik, zostaje
- Leandro - 23-letni Brazylijczyk, został wypożyczony jeszcze przez poprzedniego trenera, ale rozważam możliwość jego powrotu
- Nuno Gomes - co tu dużo mówić, bożyszcze kibiców (zwłaszcza damskiej części), bardzo dobry zawodnik, zostaje
- Allesandro Melzi - kolejny odstrzał
- Giulio Boscolo - może jeszcze będą z niego ludzie
- Lorenzo Crocetti - no i następny odstrzał
- Federico Secchiaroli - przyda się mi w przyszłości, póki co dla jego dobra będzie wypożyczony
- Yorgos Vakuftsis - 21-letni chłopaczek z Grecji, w Fiorentinie miejsca nie zagrzeje
Jak więc sami widzicie moja sytuacja kadrowa nie wygląda najlepiej. Młodych, obiecujących zawodników praktycznie nie mam.
Postanowiłem, że jeśli po graczy, których wystawiłem na listę transferową, w ciągu miesiąca nikt się nie zgłosi, to rozwiążę z nimi kontrakty (life is brutal).
Mimo widocznej w klubie, niemal na każdym kroku biedy, transfery są konieczne. Potrzebuję graczy na pozycję...praktycznie każdą (może prócz napastników). Zarząd mimo bardzo trudnej sytuacji finansowej przeznaczył mi na transfery trochę kaski. 475 tysięcy funtów, to niezbyt wiele, ale lepsze to, niż nic.
Po kilku dniach pobytu w klubie udało mi się podpisać kontrakt z Jesperem Blomqvistem (pomocnik) i Paulo Nunesem (napastnik).Marzy mi się także, by do mojego sztabu szkoleniowego dołączył jakiś Polak.
Pierwszym osobnikiem jaki przyszedł mi do głowy był Franek Smuda, który zniszczony przez media, w naszym kraju już raczej kariery nie zrobi. Zadzwoniłem więc do niego i zaoferowałem mu warunki kontraktu. Obiecał, iż rozważy moją ofertę i wkrótce do mnie oddzwoni...
Nadszedł w końcu dzień mojego pierwszego towarzyskiego spotkania z zespołem Ascoli. Przegrywaliśmy już 2:0, ale po golach Paulo Nunesa i Amoroso dość szczęśliwie zremisowaliśmy to spotkanie. Na pewno gra moich podopiecznych pozostawiała w tym meczu wiele do życzenia i nie napawała optymizmem na przyszłość. No ale trzeba grać dalej i wierzyć, że w kolejnych meczach będzie lepiej. Przecież to był tylko sparing.
Z klubem pożegnali się kolejni zawodnicy. Tym razem byli to: Beconi (odszedł za 18 tys. funtów do Casciny) i Agostini ( za 26 tys. funtów do Caratese). Drużynę wzmocnił za to nigeryjski obrońca Taribo West, którego udało mi się pozyskać z wolnego transferu.
Po środowym treningu właściciel Fiory, pan Luna, oznajmił mi, iż do klubu zatelefonował Smuda i kazał przekazać, że nie skorzysta z funkcji asystenta, gdyż dostał propozycję pracy na stanowisku głównego trenera w niemieckim Bochum. No cóż, jego strata-pomyślałem. Dalej jednak chciałem ściągnąć Polaka do Fiorentiny. Dragomir Okuka.... Jest Serbem, ale po polsku mówić umie :), i co najważniejsze zna się na piłce. Wyciągnąłem telefon i dzwonię do Okuki ( nie będę opisywał w jakich okolicznościach poznałem Dragomira, gdyż jest to bardzo długa historia ).
- Hey Drago! Co słychać?
- Leczci jakosz, a u Tobie - odpowiedział łamaną polszczyzną
- Spox, szukam sobie asystenta do drużyny Fiorentiny i pomyślałem, że przydałby się mi ktoś taki jak Drago Okuka. Co Ty na to?
- Kuźwa stary ińnym razeem. Powiedą, że uciekam z Legia a ja wiere, że to je bardzo dobra zespół i zdobeda ja z nim mistrz Polski. Ja je ambitny człowiek i ja wiere mocno, że powalczę z Legia.
- OK Drago! No to powodzenia życzę!
- Dziękuję. Cześć.
No cóż, jakoś szkoleniowcy z Polski nie chcą pracować w Italii. :) No ale nic, rozglądnę się jeszcze, może uda się w końcu zatrudnić Polaka, na stanowisku drugiego trenera Fiorentiny. Teraz jednak czeka mnie kolejny mecz towarzyski, tym razem z drużyną Bera.
To spotkanie było już dużo lepsze w wykonaniu
moich podopiecznych i wygraliśmy go 2:0 po golach Amoroso i wprowadzonego w drugiej części gry Coisa. Nasi przeciwnicy oddali w całym spotkaniu zaledwie 2 strzały na naszą bramkę.
Zapyta może ktoś teraz, dlaczego taki zespół jak Fiorentina w towarzyskich spotkaniach zmierzył się z tak słabymi drużynami. Otóż sprawa jest prosta: po pierwsze wybrałem kluby włoskie, by zaoszczędzić na przejazdach (sytuacja finansowa jest naprawdę niewesoła i trzeba oszczędzać na wszystkim), a po drugie zespoły te były z niższych lig (a co za tym idzie łatwiejsze do ogrania) i zwycięstwa nad nimi miały poprawić morale zespołu przed sezonem zasadniczym. Udało się to w mniej więcej 80%.
Drużynę opuszczają kolejni gracze: Benin (za 14 tys. do Fidelis Andria) i Moreno Torricceli (do holenderskiej Rody za 1,5 mln funtów). Odejście Moreno to na pewno duża strata dla klubu, ale pozyskałem na jego miejsce Tomasza Jarzębowskiego z Legii za 220 tys. funtów i myślę, że swoją determinacją i wolą walki uda mu się szybko przebić do pierwszej 11-stki, choć nie będzie to na pewno łatwe. Udało mi się też kupić, na zasadzie wolnego transferu, doświadczonego, 32-letniego Argentyńczyka Sergio Bertiego.
Pierwszym poważnym spotkaniem jakie mi przyszło rozegrać był mecz o Superpuchar Włoch z AS Roma. Od pierwszych chwil przeważali nasi przeciwnicy. W 7 minucie Batistuta uderzył w spojenie słupka z poprzeczką, a w 15 pierwszą bramkę zdobył Montella po kapitalnym zagraniu Tottiego. Potem bramki strzelili jeszcze Batistuta a także po raz kolejny Montella i do przerwy przegrywaliśmy 3:0. W przerwie dokonałem dwóch zmian. Rossiego na prawej pomocy zastąpił Di Livio, a Bertiego zmienił Cois. Początek drugiej części spotkania należał zdecydowanie do nas. Najpierw dwie poprzeczki ( Jarzębowski, Cois), a potem upragniony gol strzelony z rzutu karnego przez Di Livio. Na więcej jednak moich piłkarzy w tym spotkaniu nie było stać i choć do końca mieliśmy przewagę to nie potrafiliśmy jej udokumentować kolejnymi golami...
Wszyscy pogodziliśmy się już z tą przegraną. Dla nas głównym celem jest zajęcie jak najlepszego miejsca w lidze.
Po porażce w meczu z Romą doszedłem do wniosku, iż przydałby się nam jakiś napastnik z "nazwiskiem", jednak na żadnego takiego gracza nas póki co nie stać. Od mojego asystenta dowiedziałem się, że Nicola Ventola nie ma pewnego miejsca w Interze, więc złożyłem propozycję wypożyczenia go do końca sezonu. Manager klubu z Mediolanu zgodził się natychmiast. Sam Ventola także bardzo się ucieszył z tej propozycji i po 3 dniach od porażki z Romą mogłem cieszyć się z wypożyczenia Ventoli. Na listę transferową trafili zaś Mijatović i Morfeo. Doszedłem do wniosku, że nie ma ich co trzymać skoro i tak nie mają szans zagrać więcej jak 5-6 spotkań w sezonie.
Liga wystartowała! W pierwszej kolejce przyszło się nam zmierzyć z beniaminkiem Serie A, czyli z Chievo Verona.
Dzień przed meczem ogłosiłem pierwszy skład. Mimo dość wysokiej porażki w meczu o Superpuchar Włoch nie zaszły w nim jakieś wielkie zmiany. W bramce postawiłem na Alexa Manningera, na lewej obronie gra Paolo Vanoli, po prawej stronie, Tomek Jarzębowski, rolę kryjących obrońców w tym meczu spełniać mają Pierini oraz Taribo West, na lewej pomocy po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce Ezequiel Gonzalez, na prawym skrzydle zagra zaś Rossi, w środku pomocy piłki rozdzielać mają Amoroso a także Cois, para napastników to: Enrico Chiesa i Nuno Gomes. Na ławce usiadł pozyskany niedawno Ventola, a także Blomqvist, Baronio, Amaral i Tarozzi.
Mecz rozpoczęliśmy od gwałtownych ataków, co w 28 minucie Enrico Chiesa udokumentował bramką. W końcówce pierwszej połowy Chievo przeprowadziło pierwszy atak i... zdobyło bramkę (Cossato). W drugiej części spotkania Chiesa dołożył jeszcze 2 gole (w 53 i 56 minucie), ale najpiękniejszą bramkę spotkania zdobyl jednak Tomek Jarzębowski, który po dośrodkowaniu, wprowadzonego w drugiej części za Nuno Gomesa, Ventoli, pięknym strzałem głową z 12 metrów pokonał Lupatelliego. Piłkarze Chievo zdołali odpowiedzieć jeszcze tylko
golem Manfriediniego w 83 minucie. Tak więc pierwsze spotkanie wygraliśmy pewnie 4:2 i po pierwszej kolejce zajmowaliśmy 3 miejsce w lidze, za Milanem i Romą...
Wyprzedaży ciąg dalszy... Tym razem odeszli: Morfeo (do Besiktasu za 2,5 mln funtów) i Vakaftsis (za 3 tys. funtów do Salernitany). Największe odbicie w mediach miał jednak transfer mojego czołowego napatnika Enrico Chiesy za 15 mln. funtów do Parmy!!! To posunięcie wywarło jednak niezbyt korzystny wpływ na mój zespół. Liczę jednak, że szybko znajdę godnego następcę Chiesy i sytuacja wróci do normy. Po tych ostatnich transferach spłaciłem całe długi jakie miała Fiorentina, i wzamian za to mogłem wykorzystać aż 8 mln. funtów na zakup nowych graczy!
Po kilku dniach po odejściu Chiesy zakupiłem na jego miejsce Simone Inzaghiego z Lazio (za 6,5 mln. funtów).
Nadszedł dzień kolejnego ligowego meczu, tym razem zmierzyć się miałem z zespołem AC Milan. Niestety mimo dobrej gry w całym spotkaniu, w końcówce nie ustrzegliśmy się prostych błędów i przegraliśmy 2:0 (F. Inzghi 88, Shevchenko 90). Nie ukrywam, iż ta porażka nieco podcięła skrzydła moim zawodnikom. Na pewno w przekroju całego spotkania nie byliśmy gorsi od utytułowanego rywala, no ale wygrywa ten co strzela bramki, a bramki w ostatnim meczu strzelali tylko piłkarze Milanu.
Na mecz Pucharu UEFA, z zespołem St. Pat's Athletic wystawiłem nieco rezerwowy skład. Graliśmy pierwsze spotkanie u siebie i gładko ograliśmy rywala 4:1 (Berti w 2 minucie, Nuno Gomes w 41 i 59 oraz Paulo Nunes w 85).
Dwa dni po meczu Pucharu UEFA wzmocniłem zespół Marcinem Harasimowiczem (60 tys. funtów).
Kolejne spotkanie ligowe zakończyło się druzgocącą porażką mojego zespołu. Przegraliśmy aż 4:1 z Atalantą i to na własnym boisku! Nie chcę opisywać dokładniej tego "wyczynu", gdyż musiałbym użyć niecenzuralnych słów w odniesieniu do moich graczy, a po co?!
W meczu Pucharu Włoch zremisowaliśmy bezbramkowo na wyjeździe z drużyną Palermo. Mimo, iż nie padły bramki mecz mógł się podobać. Było dużo strzałów, dużo akcji oskrzydlających, zabrakło tylko goli, ale tak jak mówię: mecz mógł się podobać. Później niestety doznałem dwóch porażek z rzędu. Kolejno: z Romą (1:0) i z Venezią (2:1). Na domiar złego wypożyczony przeze mnie z Interu Ventola, dostał propozycję gry w Bayernie Monachium, z której na moje nieszczęście skorzystał.
W kilka dni po stracie wspomnianego wcześniej Ventoli przyszło mi zagrać mecz ligowy z drużyną Lecce. Nie mogłem w tym spotkaniu skorzystać z Jespera Blomqvista i Tomka Jarzębowskiego, którzy leczyli jeszcze kontuzje. Mimo tych braków kadrowych wygraliśmy pewnie 2:0 (Harasimowicz i Nuno Gomes) i awansowaliśmy na trzynaste miejsce w ligowej tabeli.
Następnym spotkaniem, jakie przyszło nam rozegrać, był wyjazdowy mecz Pucharu UEFA z Twente. Spotkanie toczyło się w szybkim tempie, ale na bramkę kibice musieli czekać do 45 minuty, kiedy to Nuno Gomes pięknym, technicznym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. Jak się potem okazało, była to jedyna bramka tego spotkania, która dała nam jakże cenne, wyjazdowe zwycięstwo.
W lidze jednak dalej wiedzie się nam znacznie gorzej, niż w Pucharze UEFA. Przegraliśmy kolejne spotkanie, tym razem, z Veroną 1:0. Bramkę, która zapewniła gościom 3 punkty strzelił Adailton.
Odpadliśmy także z rywalizacji o Puchar Włoch, przegrywając na własnym boisku 1:0 w rewanżowym meczu z Palermo ( w pierwszym spotkaniu padł remis 0:0). Na usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko tyle, iż dałem w tym meczu szanse pokazania się dublerom podstawowych graczy. Nie zmienia to jednak faktu, że Pucharu Włoch już nie zdobędziemy.
Teraz musimy wszystkie swoje siły skoncentrować na meczach ligowych oraz Pucharu UEFA. Wierzę, iż mój zespół w końcu zacznie grać tak, jak powinien, a na nasze mecze zacznie przychodzić więcej ludzi.
Na ostatnim treningu kontuzji uległ Paulo Nunes. Przez najbliższy miesiąc będę musiał sobie radzić bez jego pomocy.
Kolejny ligowy mecz, tym razem z Udine, zremisowaliśmy, po bardzo dobrej grze, 3:3. Od
23 minuty musieliśmy sobie radzić w dziesiątkę, gdyż arbiter wyrzucił nam z boiska bramkarza. W Pucharze UEFA, w rewanżowym meczu z holenderskim Twente wygraliśmy 2:0. Warto podkreślić, iż mecz ten rozgrywaliśmy w mocno osłabionym składzie. Pierwsza połowa nie dostarczyła wielkich emocji, zaś w drugiej części gry na boisku dominował już tylko jeden zespół - Fiorentina!
Mimo bardzo dobrej gry moich podopiecznych w dwóch ostatnich spotkaniach, do kolejnego meczu ligowego, z Bolognią, podchodziłem z lekkim dystansem (wśród zawodników panował zaś optymizm). Wiedziałem bowiem, iż Bologna, to najbardziej nieobliczalny zespół Serie A oraz, że będę musiał obejść się bez mojego najlepszego golkipera, który pauzuje za czerwoną kartkę. Swój niepokój co do wyniku tego meczu starałem się skrzętnie ukrć przed zawodnikami. Moi podopieczni stanęli jednak na wysokości zadania i wygrali 1:0, a zwycięskiego gola strzelił Polak - Marcin Harasimowicz. Bardzo dobrze w bramce zaprezentował się młody Cassano, którego wspaniała postawa w całym spotkaniu dała mu tytuł "zawodnika meczu".
Kilka dni po spotkaniu z Bologną podpisałem kontrakt z zawodnikiem Szczakowianki Jaworzno Maciejem Iwańskim. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to zawita on we Florencji 2 stycznia 2002 roku.
W lidze spotkaliśmy się z Torino. Po bramkach Gonzaleza i Harasimowicza wygraliśmy 2:0.
Na początku tego tekstu napisałem, iż zawodnicy, których wystawiłem na listę transferową, zostaną wyrzuceni z klubu, jeśli nie zgłosi się po nich żaden inny zespół. Jak napisałem tak też uczyniłem. Wszystkim graczom z drużyny rezerw, będącym na liście transferowej postanowiłem rozwiązać kontrakty. Nie spowodowało to żadnego oburzenia zarządu, czy też innych graczy. Wszyscy doskonale rozumieli, że ci zawodnicy są po prostu za słabi, by grać w Fiorentinie.
W trzeciej rundzie Pucharu UEFA przyszło nam zagrać z zespołem Freiburga. Pierwsze spotkanie graliśmy w Niemczech. Przegraliśmy go 2:0, nikt jednak nie przejmował się zbytnio tą porażką, gdyż po pierwsze graliśmy w bardzo osłabionym składzie, a po drugie mecz był wyrównany i w rewanżu nie stoimy na straconej pozycji.
W lidze mieliśmy zagrać na wyjeździe z Interem. Mimo, iż nikt nie upatrywał w nas faworyta do zwycięstwa w tym meczu, to my jechaliśmy do Mediolanu po 3 punkty. Wierzyliśmy, że stać nas na pokonanie Interu. Piłkarze z Mediolanu niesieni dopingiem ponad sześćdziesięciotysięcznej widowni już w 6 minucie strzelili pierwszą bramkę. Zesztywniałem wtedy na moment, gdyż przypomniałem sobie, jak to statystycy przed meczem mówili, iż kiedy Fiorentina traciła bramkę w pierwszych dziesięciu minutach, to zawsze przegrywała. Szybko jednak odsunąłem te myśli na bok i mobilizowałem z ławki trenerskiej moich zawodników do lepszej gry. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. 1:0 dla Interu. Po zmianie stron, dokładnie w szóstej minucie drugiej połowy Vieri podwyższył na 2:0. Myślełem już, że to koniec marzeń na korzystny wynik z Interem. Jednak w 62 minucie kontaktowego gola zdobył Simone Inzaghi. Atakowaliśmy z coraz większym impetem aż w końcu, w 84 minucie kolejna z naszych akcji dała efekt w postaci bramki. 2:2 na 5 minut przed końcowym gwizdkiem. Na tym jednak się jeszcze nie skończyło, bo oto w 86 minucie trzecią bramkę dla mojego "teamu" zdobył Harasimowicz! Prowadziliśmy 3:2, ale po bramce "Harasia" moi zawodnicy zapomnieli, że do końca spotkania zostały jeszcze jakieś 3-4 minuty. Gapiostwo naszych obrońców w doliczonym już czasie gry bezlitośnie wykorzystał Kallon i skończyło się na 3:3. Zaraz po meczu czułem lekki niedosyt, że nie udało nam się dowieźć prowadzenia do końcowego gwizdka, jednak gdy pomyślałem jak ten mecz mógł się dla nas zakończyć gdyby nie nasze wspaniałe, ostatnie 10 minut, to cieszyłem się z remisu. W końcu grałem z jednym z głównych kandydatów do tytułu mistrza Włoch. W kolejnym meczu pokonaliśmy Piacenzę 1:0. Główną "atrakcją" tego spotkania była bójka w 67 minucie między Caccią (Piacenza) a Pierinim (Fiora). Obydwaj zostali ukarani czerwonymi kartkami i odsunięci od gry na 7 spotkań
.
W rewanżowym meczu Pucharu UEFA rozbiliśmy w proch Freiburg 6:1 (Gonzalez x3, Pierini, Di Livio, N.Gomes). Jeszcze tak skoncentrowanego i tak zdeterminowanego zespołu Fiorentiny chyba nikt nie widział. Moi zawodnicy grali spokojnie, konsekwentnie realizując nakreślone wcześniej zadania taktyczne. Chciałbym, aby tak grali cały sezon.
Chyba jednak zbyt mocno przechwaliłem swoich podopiecznych, gdyż w lidze zagrali najgorszy mecz odkąd zostałem pierwszym trenerem. Ulegliśmy na wyjeździe liderowi Serie A - Lazio - aż 1:5!
Dwóch moich zawodników postanowiło opuścić Fiorentinę. Mianowicie: Angelo Di Livio odszedł za 1,2 mln. funtów do Realu Sociedad, a Predrag Mijatovic za 4,8 mln. funtów do Alaves.
W lidze zremisowałem z Brescią 1:1 oraz uległem Juventusowi, w ostatnim meczu 2001 roku, 2:1, tracąc bramki w ostatnich pięciu minutach.
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Z tej okazji pan Luna zgromadził wszystkich członków klubu w swojej willi i złożył wszystkim najlepsze życzenia bożonarodzeniowe oraz noworoczne. Mi osobiście życzył, abym osiągnął w światowej piłce jak najwięcej sukcesów i by chociaż po części były one związane z Fiorentiną. Po tych życzeniach łezka zakręciła mi się w oku i postanowiłem, że dopóki nie osiągnę znaczącego sukcesu z Fiorentiną, to nie odejdę z Florencji.
Na następny dzień podpisałem kontrakt z Chapa Lópezem (Mallorca), który zgodnie z prawem bosmana zawita we Florencji 2 czerwca 2002 r. Święta postanowiłem spędzić z rodziną w Polsce. Głęboko wierzę, że zbliżający się Nowy 2002 Rok będzie dla mnie, jako managera Fiorentiny, bardzo udany i że przyniesie naszemu zespołowi dużo radosnych chwil.
Ciąg dalszy nastąpi..
SirWojtas
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ