Artykuły

Sparta Praga
LichTech 19.10.2004 15:14 1432 czytelników 0 komentarzy
-1
Nareszcie koniec z nauką! Koniec z wykładami! Rozpoczynam prawdziwe życie. A od czego zacząć życie? Od porządnych wakacji oczywiście.

Wybraliśmy ze znajomymi kraj naszych południowych sąsiadów. Zwiedzenie Pragi od dobrych paru lat było w moich planach. Po całym dniu męczącego spacerowania w głowie pozostała jedna myś: czas odpocząć. Gdzie? Oczywiście w pubie koło najważniejszego zabytku miasta: „Areny Spartańskiej”.

Przez najbliższe kilka godzin „intensywnego” wypoczynku toczyłem fascynujące debaty o futbolu z barmanem i jego najważniejszym gościem, prezesem lokalnego Realu Madryt - Sparty Praga. Minęła godzina dwunasta, gdy do głowy owego gościa wpadł szalony pomysł: wyzwać mnie, Polaka, na pojedynek, kto więcej wypije. Musiał być albo strasznie pewny siebie albo strasznie zalany, ponieważ za moją wygraną obiecał mi niedawno zwolnioną posadę menadżera Sparty. Ja natomiast w razie przegranej miałem podpisać kontrakt jako podawacz piłek. I tak nie najgorzej, pomyślałem, przynajmniej będę miał jakąś robotę. Zgodziłem się.Minęła trzecia godzina, gdy prezes padł na wznak.

Oto, jakim sposobem tutaj trafiłem. Odkąd pamiętam interesowałem się piłką kopaną, więc uznałem to za wielką szansę. Wreszcie okaże się, czy warto było się zapisywać na Przyspieszony Kurs Trenerski we Wsiołach. Sparta tylko dwa razy w ciągu ostatnich dziewięciu lat nie zdobyła mistrzostwa. W składzie takie tuzy jak: Poborsky, Blazek, Nemec, Hubschman, Johana, Labant, Sionko. Skacowany prezes nie zdziwił mnie więc mówiąc, że wynik inny niż mistrzostwo nie będzie tolerowany. W osiągnięciu tego celu miały mi pomóc blisko 2M € przeznaczone na transfery.

Sztab szkoleniowy liczył razem trzynaście osób: pięciu trenerów i po czterech scoutów i fizjoterapeutów. Mili ludzie, ale jeden z nich był abstynentem.

Cały czerwiec minął mi na zapoznawaniu się z drużyną i sztabem szkoleniowym. Oczywiście pierwsze co zrobiłem, to zwolnienie abstynenta, ale potem skupiłem się już na wzmacnianiu składu. W niedługim czasie klub zasilili trenerzy: Radek Stanek i Lukas Vojacek oraz piłkarze: Moke (za darmo), Lasha Chelidze (DRC, 50k €), Kostadin Hazurov (SC, 700k €, część w ratach), Leo Pisculichi (AMLC, 750k €, część w ratach) i Kasper Schmeichel (GK, 350k €).

Pomiędzy imprezami integracyjnymi stworzyłem nowy reżim treningowy (oddzielny dla pierwszego zespoły, rezerw i dla bramkarzy) i nową taktykę. Zakontraktowałem też trzy sparingi, z Bayernem, Borrusią D. i Wisłą, wszystkie na wyjeździe. Wyniki nie były zbyt satysfakcjonujące: 0:3, 0:1 i 2:3. Kibice powoli zaczynali się burzyć, a moja pozycja coraz bardziej się chwiała. W międzyczasie dali o sobie znać bukmacherzy. Na mistrza Czech typowali moją Spartę i lokalnego jej rywala: Slavię. W dalszej kolejności wskazywali m.in. na Banik i Slovan.

23 lipca 2003. Jeden z najważniejszych dni w moim życiu. Dzień debiutu na ławce trenerskiej. Przeciwnik jednak co najwyżej przeciętny (Sibrina), a okoliczność też mało dla nas ważna, nikomu w klubie nie zależy na zdobyciu Pucharu Czech. Mimo tego wygrana 2:0 bardzo mnie ucieszyła, przynajmniej na jakiś czas zamknąłem grą Sparty usta krytykom, prezes też będzie mógł trochę odpocząć. Tydzień później prawdziwy debiut: pierwsza kolejka rozgrywek Ligi Czeskiej, na Arenę przyjechał FC Synot. Po golach Labanta (z karnego) i Hazurova wygraliśmy drugi raz z rzędu 2:0. Widać zespół poczuł się zbyt pewnie, bo w kolejnych dwóch meczach padły remisy 1:1 z Wiktorią Zizkov i z Teplicami.

Zacząłem się denerwować (razem z kibicami i prezesem), tym bardziej, że kolejny mecz graliśmy o bardzo wysoką stawkę- awans do elitarnej Ligi Mistrzów. Przeciwnik niezbyt znany- HJK-, ale cholera tam wie tych Finów…


W tym momencie, w 81’, Moke dośrodkował do Juna (numer 21), a ten ładnym wolejem umieścił
piłkę w siatce. Odetchnąłem, ale było trudno.

Potem, „z rozpędu”, wygraliśmy dwa mecze (po 2:0 z Sigmą i z Ceskimi Budejovicami), wreszcie nadszedł czas na rewanż z HJK. Mecz był niezwykle wyrównany, ale piłkarzy z Finlandii zawiodła skuteczność. Po golach Dosoudila (rewelacyjny prawy obrońca strzelił dwie bramki!) i Moke wygraliśmy 3:1 i awansowaliśmy do grypy G LM, z Newcastle, Realem Sociedad i Panathinaikosem. Losowanie wydało mi się przychylne, plan minimum: zajęcie drugiego miejsca. Bukmacherzy na zwycięzców wskazywali tradycyjnie madrycki Real i m.in. Depor, MU i Juve. Szanse Sparty oceniali na nikłe 20:1. 13 września był dniem pechowym, po raz pierwszy w tym sezonie przegraliśmy. Porażka jest tym boleśniejsza, że Banik pokonał nas na własnym terenie. Kolejne dwie smutne wiadomości: straciliśmy fotel lidera i co gorsze (bo oczywiste, że na pierwsze miejsce szybko wrócimy :)) Poborskiego, który uległ skomplikowanej kontuzji i będzie pauzować 4 miesiące. Prezes „wychylił setną ćwierć i w kliniczną popadł śmierć”, natomiast ja ostro wziąłem się do roboty. Co prawda kolejnego meczu, z Newcastle, nie udało nam się jeszcze wygrać, ale potem zanotowaliśmy serię pięciu zwycięstw z rzędu (z Blsany, Pribram, z PAO w LM 5:0, ze Zlinem i Brnem), skutkiem czego wróciliśmy na fotel lidera. Serią przerwała wyjazdowa porażka z Realem Sociedad, a potem nadszedł czas na najważniejszy mecz rundy jesiennej w Lidze Czeskiej. 25 października 2003. Stadion Evzena Rosickleho. 12 tysięcy ludzi na stadionie. Slavia Praga – Sparta Praga. Zaczęło się wspaniale: nie minęło nawet piętnaście minut, a już było 1:0 dla nas, po rzucie rożnym Zelenki do siatki trafił Moke. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy, po błędzie Hubschmana, na 1:1 trafił Pitak. Radość Slavii nie trwała jednak długo: w 44’ Pisculichi wspaniałym strzałem z rzutu wolnego wyprowadził Spartę na prowadzenie. Od początku drugiej połowy Slavia wyraźnie przeważała, czego efektem gole w 58’ i 76’. Wszystko wskazywało więc na naszą porażkę. Jednak Sparta pokazała klasę. W 92’, w ostatniej akcji meczu, na rajd prawą stroną pokusił się Dosoudil, podał do nadbiegającego przed pole karne Kovaca, ten strzelił na bramkę Kozacika, który odbił piłkę przed siebie.


Jak widać na załączonym obrazku (:)), dobiegł do niej numer 9, czyli Moke i pewnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce. Wspaniałe widowisko zakończyło się sprawiedliwym podziałem punktów.Dzień później kolejna dobra wiadomość: pierwszego stycznia 2004 do klubu dołączy Evandro Roncatto.

W następnym meczu, z Rychnov nad Knezov, swoją szansę dostał Kostadin Hazurov. I trzeba przyznać, w pełni ją wykorzystał. Jego gol i asysta zapewniły nam awans do następnej rundy Pucharu Czech. Moke został wybrany najlepszym piłkarzem października, ja najlepszym menadżerem. Zrewanżowaliśmy się też Realowi Sociedad, pokonując go u siebie 3:1. W międzyczasie reprezentacja Czech przegrała baraże o ME (co ciekawe, odkąd pracuję w Sparcie, Czesi nie wygrali ani jednego meczu, a przegrali z Białorusią, Holandią, Austrią i dwa razy z Walią).

Kolejnym ważnym pojedynkiem był rewanż z Newcastle. Miałem pomysł na grę: raczej defensywnie i z częstymi kontratakami, lecz plan ten zniweczył Labant, który około 25’ sprokurował rzut karny dla przeciwnika. Chłopaki lekko się podłamali i skończyło się 1:3. O awansie (lub nie) miała zdecydować wyjazdowa konfrontacja z PAO. Wcześniej jednak straciliśmy punkty z Wiktorią Zizkov w lidze.

Przed meczem z PAO zadecydowałem zagrać va banque, toteż od pierwszej minuty wystąpił Kostadin Hazurov. Opłaciło się: jego dwa gole (5’ i 18’) praktycznie zagwarantowały nam awans do drugiej rundy. Potem jeszcze w 32’ Sionko podwyższył na 3:0, a dwie minuty później gola dla PAO strzelił Olisadebe. W 63’ Hazurov dopełnił swojego pierwszego hat-trick’a dla Sparty. Rozluźniliśmy nieco
szyki, co w 76’ wykorzystał Olisadebe. Wygrana 4:2 oznacza awans do drugiej rundy!


Gdzie zmierzymy się ze zwycięzcą grupy H, Lazio.

Mecz z PAO zamknął rundę jesienną. W lidze nadal zajmujemy pierwsze miejsce, przed Banikiem i Slavią.
W przerwie do klubu dołączył Roncatto, a opuścili go Josef Obajdin i Patrice Etong Abanda. Rundę wiosenną rozpoczęliśmy sparingowym remisem z Wisłą Kraków. Parę dni później w meczu ligowym pokonaliśmy Sigmę Olomouc 2:1. Następny mecz drugiej rundy LM z Lazio zapowiadał się jako masakra. Graliśmy na wyjeździe, to raz. Lazio wyprzedziło w grupie H faworyta całych rozgrywek Real, to dwa. Poza tym nie byliśmy jeszcze w szczytowej formie - dopiero dwa mecze po przerwie zimowej. Myślałem, że prezes dostanie z nerwów zawału, widać, że bardzo mu na tym zależy. Początek mieliśmy jednak wymarzony: w 2’ Sionko po dośrodkowaniu Zelenki z lewej strony strzelił bezbłędnie i zrobiło się 1:0 dla nas. Lazio zaczęło zaciekle atakować, ale to my zdobyliśmy drugiego gola za sprawą Moke w 28’. Zacząłem wierzyć w wygraną. Co prawda w 39’ Oddo zdobył pięknego gola kontaktowego, ale nie zmieniło to faktu, że wyraźnie przeważaliśmy. 55’- podanie wracającego po kontuzji Poborskiego do Sionko,


który wspaniałym strzałem, od słupka, ustala wynik na 3:1 dla Sparty Praga!!!

Pod koniec lutego do klubu ściągnąłem z wolnego transferu legendę Sparty, Jiri’ego Novotnego. Prezes będzie miał z kim pić ;)Przed rewanżem z Lazio rozegraiśmy jeszcze dwa rewelacyjne spotkania: z Teplicami (3:1, decydujący gol padł dopiero w 83’) i z Synot (4:0, dwa gole debiutującego Roncatto). Nadszedł czas rewanżu z rzymianami. Byłem spokojny i miałem w swojej postawie rację- już w 12’ Sionko zdobył gola dla prażan, po części dzięki Albertiniemu, od którego odbiła się piłka, myląc bramkarza. I znów, identycznie jak w pierwszym meczu, Lazio zaczęło desperacko atakować. I znów to my, za sprawą Dosoudila w 53’, zdobyliśmy drugiego gola.

Po meczu szampan lał się strumieniami, a cała Praga długo nie mogła zasnąć. Kolejne dni mijały na oczekiwaniu na ćwierćfinałowego rywala. MU czy Inter, Inter czy MU… I stała się jasność: los (bądź partactwo Interu) skojarzył nas z Manchesterem Unitek. W międzyczasie rozegraliśmy trzy mecze, wszystkie wygrane (z Ceskimi Budejovicami, Synodem 6:1 i z Jabloncem), ale czymże są mecze ligowe wobec pojedynku na Old Trafford z mistrzem Albionu?

Moja taktyka była prosta- mieliśmy zagrać bardzo defensywnie i zachowawczo, z rzadka wyprowadzając kontrataki mające bardziej spowolnić ataki MU niż spowodować zagrożenie pod bramką Howarda. Cóż, Sparta to nie Arsenal, nie będziemy grać z czerwonymi diabłami jak równy z równym. Co ciekawe, moja taktyka była przez prażan doskonale wdrażana w życie, MU bezradnie atakował, bił głową w praski mur. Oglądałem coraz to kolejną wspaniałą akcję Anglików z uczuciem przerażenia, parokrotnie narażając się na zawał. Minęła pierwsza połowa, 60’, 70’ 80’, już tak blisko… Zadecydowało jednak zdarzenie losowe, kontuzja Jezka. Jako, że limit zmian miałem już wyczerpany, znalazłem się „pod murem” jako że od początku drugiej połowy grałem jednym napastnikiem, nie mogłem cofnąć drugiego. Zdecydowałem się więc na 4-4-1. MU wytoczyło wszystkie działa. I, niestety, w 88’ udało im się: po ładnej akcji gola dla MU zdobył… nasz DMC, Kovac. Myślałem, że się popłaczę… było tak blisko remisu. Jakiego trzeba mieć pecha, żeby w najważniejszym momencie, w samej końcówce meczu, stracić zawodnika… i jeszcze ten samobój…

Trudno, trzeba zacisnąć zęby i żyć dalej. Wyniki kolejnych dwóch meczy świadczą, że porażka mocno podłamała zespół- zremisowaliśmy z Banikiem i przegraliśmy, po raz drugi (w lidze) w tym sezonie,
z Pribram, grając rezerwowym składem. Rewanż z MU. Widać było całkiem inne podejście niż w poprzednim meczu. Moi podopieczni rozpoczęli ten mecz bez wiary w końcowy sukces, jakby wypaleni. Wykorzystał to w 10’ Scholes, rozwiewając wszelkie nadzieje na awans. Wszystko, na co było stać Spartę, to honorowy gol na 1:1 autorstwa Moke, w 89’. Smutne pożegnanie z Ligą Mistrzów.
Nie było to jednak ostatnie rozczarowanie w sezonie. Niedługo później przegraliśmy w ćwierćfinale Pucharu Czech z Teplicami. Później, na szczęście, było już tylko lepiej. Wygraliśmy z Blsany 3:0, zremisowaliśmy 0:0 z Brnem i 3:3 ze Slavią (historia lubi się powtarzać :)). Kolejne spotkanie okazało się najważniejszym w mej dotychczasowej karierze. Wyjazdowy mecz ze Slovanem Liberec.


Ten gol Moke, na 2:1 w 74’, zapewnił nam, na dwie kolejki przed końcem rozgrywek, tytuł MISTRZA CZECH 03/04. Pierwszy w mojej karierze, kolejny do kolekcji klubu. Pół miasta świętuje, pół chodzi ze spuszczonymi głowami.
Końcowa tabela- sezon 03/04.


Po wywalczeniu trofeum postanowiłem postawić sobie za cel coś ambitniejszego. Marzy mi się praca we francuskim RC Paris, ale nie ma go (jeszcze) we francuskim Nationalu. Dlatego, na razie, przenoszę się do Kolin, beniaminka drugiej ligi czeskiej. No i przestawiam się na zasady UHC.
P.S. Mistrzowska jedenastka:
GK- Jaromir Blazek- rewelacyjny, dzięki niemu straciliśmy tylko 18 goli w 30 meczach ligowych.
DR- Radek Dosoudil- mimo dopiero 20 lat grał wspaniale, jedno z największych odkryć sezonu.
DL- Vladimir Labant- klubowa legenda, ale nie grał oszałamiająco. Solidny.
DC- Tomas Hubshman- kapitan i zarazem ostoja defensywy. Jeden z moich ulubionych zawodników.
DC- Petr Johana- momentami zawodził, ale ogólnie „ponad przeciętny”.
MR- Karel Poborsky- największa gwiazda zespołu.
ML- Leo Pisculichi- najlepszy transfer, jeden z najlepszych w zespole.
MC- Radoslav Kovac- bardzo solidny „człowiek od czarnej roboty”.
MC- Lukas Helenka- ponad przeciętny.
FC- Libor Sionko- myślałem, że jest słaby (tak wynikało ze statystyk), ale okazał się bardzo zdolnym napastnikiem :).
FC- Moke- najlepszy strzelec, szybko został jedną z gwiazd zespołu.
Swoje zrobili też: Kostadin Hazurov, Evandro Roncatto, Jiri Homola, Tomas Jun, Jiri Nemec.

CD, mam nadzieję, N.
LichTech.

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.