Artykuły

20 luty 2006, Celtic Park w Glasgow.
Zebranie sztabu szkoleniowego Celtic Glasgow. Temat: „KILL REAL”
Uczestnicy:
BARTOSH! Suchacki (menedżer),
Mark Hateley (asystent menedżera),
Lucjan Brychczy (trener),
Tommy Burns (trener),
Janusz Jedynak (trener),
Jim Walker (fizjoterapeuta).

BARTOSH!: Nie przesadzajcie. Nie jesteśmy wcale w tak kiepskim położeniu. Adrian (Mutu) i Shunsuke (Nakamura) nie zagrają, ale w zasadzie i tak nie przewidywałem wystawienia ich w wyjściowej jedenastce. Zastanówmy się lepiej nad tym, czy podejmiemy walkę w środku, czy tez odpuścimy środek i postaramy się zawładnąć bokami.

Hateley: Możemy być w zasadzie pewni, że Real zagęści środek dwoma piwotami, których wspierać będą Kily i Zidane. Tak grają od początku sezonu, nas się raczej specjalnie nie przestraszą, więc...

BARTOSH!: ... żeby było jasne, ja proponuję odpuścić środek i skoncentrować się na bokach. Joe (Cole) i Lucas (Castroman) wsparci przez Diego (Placente) i Antona (Ferdinanda) powinni zneutralizować Dede i Salgado. W środku postawilibyśmy mur (Balde – Oliseh), by postraszyć płochliwych Raula i Ronaldo...

Walker: Fizycznie wszyscy powinni być gotowi do gry na 100%. Oczywiście poza Adrianem i Shunsuke.

Burns: Zgadzam się z tym, co mówi B!, ale to plan dobry na 60 minut. Joe jeszcze nie zagrał meczu, w którym po godzinie był z niego jeszcze jakiś pożytek. Zatem praktycznie przesądzone jest wejście Alana (Thompsona) lub Stevena (Robb’a).

Brychczy: A ja się k... wa nie zgadzam! Zmiażdżą nas w środku zanim cokolwiek zdążymy pierdnąć po skrzydle. Nawet jeżeli wskoczy Alexei (Smertin) i Maniche, wspierani z tyłu przez Bobo (Balde) i Sunday’a (Oliseha), to obawiam się, że nie przetrwamy kwadransa.

Hateley: Nie przesadzaj. Nie będą przed nami pękali, ale nie rzucą się nam do gardła od pierwszej minuty. Gwiazdorzy zaczną wolno i będą zastanawiali się nad tym, co my przygotowaliśmy. Będą czekali na błąd. Sądzę, że możemy zaryzykować od pierwszej minuty.

BARTOSH!: Zgoda co do tego, że Real nie rzuci się na nas, ale nie zaatakujemy od pierwszej minuty. Zagramy – jak mówi Lucek – z dobrymi w destrukcji Smertinem i Maniche w środku i przede wszystkim będziemy pilnowali zera po stronie strat. Po przerwie zadecydujemy co dalej. Jimmy, Mark - jak myślicie, Real wytrzyma 90 minut?

Walker: Nie mam nic odkrywczego do dodania. Ronaldo, Raul i Zidane zdechną około 75 minuty, więc – o ile my nie padniemy, a nie powinniśmy – w ostatnim kwadransie można byołoby zagrać va banque.

Hateley: Dużo będzie zależało od tego, czy w środku zagrają z Gravesenem czy z Xabi Alonso. Jeżeli zagra ten pierwszy będzie gorzej, ale będzie to oznaczało, że przyjechali tu nie przegrać. Jeżeli ten drugi, wówczas wariant Jima jest realny, bo Alonso miewał ostatnio pewne problemy z fitnesem.

Jedynak: Ja tylko dodam, że Artur (Boruc) nie powinien dać d&%^$. Jest w znakomitej formie.

BARTOSH!: Dobra. Zatem wyjdziemy z Arturem, Antonem, Diego, Sunday’em i Bobo w obronie; Lucasem i Joe na bokach, Alexeiem i Maniche w środku oraz Maćkiem i Krzyśkiem w ataku. Chyba, że ma ktoś inne propozycje co do pierwszej linii?

Hateley: Szczerze powiedziawszy – skoro już pytasz – to ja wahałbym się, czy Krzysiek, czy Grzesiek.

Burns: Zostawmy już Chrisa. Znają się lepiej z Maćkiem, a w tym meczu potrzebna będzie znakomita współpraca, bo okazji zbyt wielu do zdobycia gola raczej nie będzie.

BARTOSH!: Więc Krzysiek.



Stosunkowo spokojnie, choć mimo wszystko podekscytowani, dyskutowaliśmy o zbliżającym się meczu 1/8 Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Jesteśmy podekscytowani, bo wyeliminowanie takiej firmy, to byłoby naprawdę coś. Poza tym, sezon do tej pory jest tak ekstremalnie
nudny, że nawet faza grupowa Ligi Mistrzów nie przysporzyła nam większych emocji.

Kilka zdań o tym, co zdarzyło się od początku sezonu.
Oczekiwania zarządu są oczywiście takie same jak przed rokiem (1 miejsce w lidze), przy czym na realizację celu udostępniono mi dwa razy więcej funduszy, bo nieco ponad 2 miliony funtów. Buki nasze szanse oceniają najwyżej spośród wszystkich zespołów (4-5). Nie zarobi się także na Rangersach (1-1), a trzeci Hearts (10-1) są oczywiście bez szans na tytuł.
Przed nowym sezonem otrzymaliśmy także zastrzyk świeżej krwi w osobach Kevin Hutchisona (D/DM R) oraz Neila Stewarta. (DM C). Ten pierwszy ma realne szanse na to, by w ciągu dwóch sezonów doszlusować do pierwszego zespołu. Spory zaciąg stanowią także zawodnicy pozyskani do klubu od 1 lipca.

Z Sinisą Mihajloviciem od początku jest jednak zadyma...

Były gracz m.in. Lazio, Sampdorii, Romy i Interu został nawyraźniej skreślony także przez fanów Celticu, ale ja sądzę, że może się nam jeszcze przydać. Na doświadczenie w europejskich pucharach liczyłem także angażując Urugwajczyka Montero.
Kamil Kosowski pojawił się w klubie dla lepszego samopoczucia Maćka Zurawskiego.

Przybycie Rasiaka zwiększyło – i tak dużą – konkurencję w ataku. Z kolei angaż Kałużnego i Smertina miał na celu pozyskanie zawodników, który grają na środku, ale mają w głowie przede wszystkim destrukcję, a nie tylko i wyłącznie ofensywę jak Tsartas czy Petrow.
Lucas Castroman z kolei był do wzięcia za darmo, więc nie wahałem się przez chwilę i to tym bardziej, że mamy przecież problem z prawą stroną. W zeszłym sezonie na prawej obronie grał wypożyczony z Southampton Baird, a w nadchodzącym znów byłem zmuszony dokonać wypożyczenia i padło na wszechstronnego Antona Ferdinanda (D/M RC). Krewniak Lesa dostanie szansę, a jeżeli się sprawdzi, to pogadam z „szynkarzami” w sprawie transferu definitywnego.
Maciek Korzym miał swego czasu trafić do Chelsea, ale skończyło się na... Legii. Tym razem przeprowadzkę zorganizowałem skutecznie i zależy tylko od niego, czy okaże się gwiazdą Celtów, czy też kolejnym niespełnionym talentem.
Wreszcie dwa transfery za 75 tysięcy funtów. Kwoty śmieszne i bez wątpienia warte wydania. Szczególnie „lewy” Steven Robb (D/M L) zdaje się mieć spory potencjał. Colin Nish, to napastnik zakupiony z myślą o drużynie rezerw.

Szalenie ważną datą okazał się dzień 1 sierpnia 2005, kiedy otrzymałem szokującą informację o tym, że dysponuję ponad 8 milionowym budżetem na zakup nowych zawodników.

Sęk w tym, że do 1 sierpnia 2005 r. mieliśmy już wszystko pozapinane i nie przewidywaliśmy prowadzić dalszych poszukiwań. Udostępnienie jednak takiej gotówki zmusiło do dalszych działań. Co więcej, pozwoliło nam po sięgnięcie na wyższą półkę. W orbicie naszych zainteresowań znaleźli się Adrian Mutu oraz Joe Cole. Spróbowaliśmy najpierw porozmawiać z Rumunem, ale skutek był marny.

Mimo tak zniechęcającej odpowiedzi zdecydowaliśmy się wrócić do tematu, używając jednak „cięższych” argumentów. Zobaczymy jakie będą tego skutki.

Pierwszym zawodnikiem, którego ściągnęliśmy za większą kasiorkę okazał się jednak Portugalczyk Maniche, gnijący od dłuższego czasu w Rosji. Całe szczęście, że nie podpisał długiej umowy i mogliśmy się z nim dogadać, płacąc Rosjanom kwotę – wszak niemałą (blisko 4 miliony funtów) - odstępnego. Ręka mi jednak przez chwilę nie zadrżała.
Już kompletnie nie było o czym mówić, kiedy w naszym zasięgu znalazł się nieszczęśliwy w Londynie Joe Cole.
Abramowicz nie targował się długo podając mi rękę, gdy na stole dorzuciłem 400 tysięcy funtów do wcześniejszych 4 milionów.

Zwykle nie biorę osobiście udziału w negocjacjach (zresztą Abramowicz podobnie korzysta głównie z Petera Kenyona), ale w tym wypadku zrobiłem wyjątek. Zresztą Rosjanin także, gdyż był zdeterminowany w możliwie szybkim przeprowadzeniu transakcji. Mourinho naciskał, gdyż reprezentant Anglii siał mu ferment w drużynie. Nic tylko się cieszyć...

Dwa dni później zaszokowaliśmy pozyskując Adriana Mutu, który w ekspresowym tempie otrzymał warunkowe pozwolenie na pracę.

Stajemy się naprawdę mocni i coraz bardziej realne staje się zamieszanie w Europie.
Poniosłem także jedną spektakularną transferową porażkę. Tuż przed zamknięciem okna transferowego zgłosił się Liverpool z kwotą bliską 5 milionom funtów za Bułgara Petrowa...

W rzeczywistości było to 800 tysięcy gotówki plus Steve Finnan (D/DM R), który byłby dla nas idealnym nabytkiem, mając na uwadze naszą krótką ławkę na prawej stronie obrony. Oczywiście przyjąłem ofertę. Dalszy ciąg wydarzeń okazał się jednak niepomyślny...

Wprawdzie Petrow szybko się dogadał z Beintezem, ale Finnan miał gdzieś przeprowadzkę do Glasgow i ostatecznie pertraktacje zakończyły się fiaskiem.

Kompletna lista transferów do klubu:


Zadyma z Mihajloviciem.

Kibicie mówią „a nie mówiliśmy”. „Chwila, chwila. Sinisa gra i grał będzie, a klasę jeszcze pokaże” – odparłem. Karę ostrzeżenia wlepiłem mu jednak bez wahania.
Nie minął zresztą miesiąc, kiedy okazało się, że to ja miałem rację:

I nawet tak krewki zawodnik jak Sinisa Mihajlovic dał się ugłaskać.

Tuż przed rozpoczęciem rywalizacji w Lidze Mistrzów podpisaliśmy nowy kontrakt z Arturem Borucem.


O lidze w sumie nie ma co pisać, bo nie tyle, że nie przegrywamy, ale praktycznie nie tracimy goli. Jedyne emocje wiążą się z Ligą Mistrzów, gdzie ponownie uznano nas za potencjalnego czarnego konia. Faworyci – jak przed rokiem – Milan, Juventus, Man Utd i Bayern. Wyniki losowania fazy grupowej okazały się groteską...

Tak beznadziejnie łatwej grupy nie mogliśmy sobie nawet wymarzyć. Zaczęliśmy od mocnego uderzenia:

Potem doszło 2-1 z Fenerbahce (wyjazd), 1-0 z CSKA (dom) i 3-1 ponownie z CSKA (wyjazd) i w ten sposób po czterech seriach spotkań bez porażki zapewniliśmy sobie awans do 1/8. Ostatnie dwa mecze (0-1 Lille, 0-0 Fenerbahce) zagraliśmy na luzie drugim składem i mogłem testować młodych zawodników.

W trakcie jednego z meczów przeraziłem się. Gramy spokojnie, żadnych poważniejszych urazów, jest około 60 minuty ligowego meczu i widzę, że po kolejnej akcji ofensywnej Mostovoy nie ma siły się podnieść. Co jest grane? Wkrótce okazało się, że on jest ledwo żywy!!!. Szybko zluzowałem go Pearsonem. Przeżył.

Pod koniec października miało miejsce zdarzenie, które mogło mnie kosztować posadę. Zaczęło się tak:

Zgłosiłem swoją aplikację...

... która
jednak została...

... odrzucona.
Szefostwo klubu z miasta Beatlesów gwarantowało anonimowość ofert potencjalnym zainteresowanym i dzięki Bogu dotrzymali słowa, bo nikt się o tym nie dowiedział. Szczerze powiedziawszy, to tuż po złożeniu podania poczułem się jak gnojek i głupio mi się zrobiło, że tak za plecami... Zresztą, pewnie i tak nie potwierdziłbym umowy. Nie zwykłem rezygnować w połowie drogi. Mierzi mnie jednak ten kompletny brak jakichkolwiek emocji. Szczególnie w lidze.

W grudniu chwilowo wróciły sprawy transferowe. Odszedł z klubu Maloney za 2 miliony funtów do Spartaka Moskwa, a o angażu Hartsona, który kompletnie nie cieszy się moim zaufaniem, zaczęło przebąkiwać Crewe...

Ostatecznie nic z tego nie wyszło, choć byłem gotów rozważyć KAŻDĄ ofertę.
Nieoczekiwanie wrócił też temat przejścia Petrowa do Liverpoolu.

Czerwoni wyłożyli tym razem 4.7 miliona w gotówce, więc sprawa została załatwiona bardzo szybko. Nie czyniłem Bułgarowi przeszkód. „Chcesz zostać – zostań. Chcesz odejść – odejdź. Damy sobie radę” – powiedziałem prosto z mostu. Wybrał to drugie.

Świetne wejście miał za to Japończyk Nakamura, pozyskany 19 stycznia 2006 r. z Regginy za 4.6 miliona funtów. Jeszcze nie widziałem, by jeden zawodnik tak zdominował mecz...


Bijemy klubowe rekordy...


Z Rangersami idzie nam – zgodnie z przewidywaniami - najgorzej, ale i tak nie mamy prawa narzekać, bo odstają w tabeli znacznie. Najpierw zremisowaliśmy z nimi 0-0 u siebie w lidze po znakomitym meczu obu bramkarzy. W strzałach było 13(7) – 10(7) dla nas. W rewanżu dostali lanie na swoim Ibrox Park 2-0, kiedy zaprezentowaliśmy zabójczą końcówkę: Rasiak 71’ oraz Żurawski 87’, który zanotował także asystę przy golu Rasiaka. Maćkowi asystował Castroman. Nie do przejścia byli na środku obrony Oliseh z Mihajloviciem odpowiadającym także za stałe fragmenty gry.
Nie przegraliśmy także w naszej kolejnej potyczce z odwiecznymi rywalami, ale... odpadliśmy w półfinale CIS Cup.

Pudła z karnych zrobiły swoje i mimo tego, że nie przegraliśmy meczu, nie obronimy tego trofeum. Nikt oczywiście nie rozpacza, bo renoma tego trofeum jest – mówiąc krótko – żadna.


---
Wróćmy jednak do tego, co przed nami. Real Madryt. Jako, że wszystko już zostało obgadane, przejdźmy do składów. Wyjściowe składy i ustawienia. Buki tylko nieznacznie stawiają na Real:

Nie mam jednak wątpliwości, że po stronie przeciwnika jest atut w postaci większego doświadczenia w tego typu meczach. Z drugiej strony liczę, że moje wilczki wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności. Poszło...

Real zaczął jednak dość ostro. Z dystansu Boruca niepokoili Xabi Alonso oraz Zidane. Gdyby jednak Maniche był szybszy, to mogliśmy prowadzić od 5 minuty, kiedy znakomitą, prostopadłą piłkę zagrał mu Joe Cole. Mecz się wyrównał. Maciek Żurawski na prawej stronie jeździ sobie po Dede jak chce. Po jego akcji mamy rzut wolny. Co zrobi Joe Cole. Casillas dobrze ustawił mur, więc trzeba będzie mijać do Smertina. Niestety, bramkarz gości był czujny. Jest dość dobrze. Oliseh i Smertin w destrukcji są bezbłędni. Castroman torchę mało widoczny na prawej stronie. No i w ogóle gdzie jest Sutton??? Mamy nawet lekką przewagę.

I kiedy wydawało się, że jest tak pięknie, Dede zagrał z autu do Xabiego Alonso, ten chytrze przedłużył do „
Królika Bugsa” Ronaldo, który urwał się Joe Cole’owi i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Szlag! Gramy dalej. Real cofnął się, zagęścił środek, więc na bokach hasamy w najlepsze. Tyle tylko, że nic z tego nie wynika... O jasna cholera! 30 minuta: Jak on (Maniche) mógł tego nie strzelić! Sutton wystawił mu jak na patelni, lecz Portugalczyk trafił w słupek... Real nastawił się na kontrataki i przetrwał do przerwy.
Cholera, Real broni się jak opętany! Gdy wykonujemy stałe fragmenty na ich połowie są w komplecie pod swoim polem karnym! W polu karnym nieprawdopodobne zamieszanie, wybijamy rzut rożny... Faul! Faul!Faul Raula! Co na to arbiter? K-A-R-N-Y !!! Maciek nie pudłuje w tego typu sytuacjach…

A jednak! Casillas wyczuł Magica i wciąż przegrywamy! Nie mogę w to uwierzyć... bluzagam nieprawdopodobnie.
Oblężenie jednak trwa. Wreszcie jest! Ronaldo strzela drugiego gola... tym razem do swojej bramki!!! Maniche wrzucił z rogu, Oliseh przyłożył, Ronaldo wpakował! Remis!
Następny kwadrans pokazał, że wiele sił kosztowała nas pogoń za Realem. Goście przejęli inicjatywę i ciepło się zrobiło pod naszą bramką. Dokonałem trzech zmian: weszli Mihajlovic (za Oliseha), Robb (za Smertina, Cole przeszedł teraz do środka) oraz Rasiak (za Suttona).
Końcówka dla nas. Ładnie wprowadził się Steven Robb na lewej stronie, ale to Castroman był najbliższy strzelenia drugiego gola. Niestety, ale ani Argentyńczykowi ani komukolwiek innemu nie udało się już poprawić wyniku: 1-1. Sprawa awansu do ćwierćfinału wygląda kiepsko. Pobierz i zobacz ten mecz.
W prasie najszerszym echem odbiło się pudło Zurawskiego...


Nie załamujemy jednak rąk. Na większym luzie podejdziemy do rewanżu, bo teraz już nie mamy kompletnie nic do stracenia. Jeżeli się uda szybko strzelić bramkę, to może coś z tego będzie. Jeżeli nie, to trudno, przecież nikt nie zwolni mnie za to, że odpadłem z Realem??!!
Przed rewanżem Real jest absolutnym faworytem (buki: 1-1). Na remis lub nasze zwycięstwo zakłady są przyjmowane w stosunku (9-4). Wyjściowe składy i ustawienia. Zatem w porównaniu z pierwszym meczem tylko jedna zmiana: Rasiak za Suttona od pierwszej minuty. Na ławce znajdą się też rekonwalescenci Mutu i Nakamura.

Zaczęliśmy niesłychanie agresywnie, ale niewiele brakowało, a Michel Salgado by nas skontrował już na dzień dobry. Chwilę później fenomenalny kros Żurawskiego trafia do zamykającego akcję z lewej strony Joe Cole’a, ale Casillas znowu nie daje się zaskoczyć. W 20 minucie akcję zainicjował Joe Cole, który zagrał do aktywnego w ataku i obronie Rasiaka. Ten wrzucił na piąty metr, gdzie Maciek ubiegł 18-letniego Miquela Roque i jest 0-1!!! Ludzie! Jest 0-1!!! Czy to możliwe?!
Dobra, teraz kontratak. Zagęszczamy środeczek, a atak tylko boczkami (Cole, Castroman). Real rzucił się jak oszalały, ale jesteśmy czujni w obronie. Dede z bezsilności kopie Ferdinanda. „Jest dobrze” - mruczy do mnie Hateley. Wiem o tym, ale jeszcze dużo czasu.
Jakim cudem Boruc obronił strzał Kily’ego z dziesięciu metrów pozostanie jego tajemnicą. Coś niesamowitego! Szaleje Joe Cole, ale z jego dośrodkowań na razie za wiele nie wynika. Przysnął trochę Castroman.
Auuuuu! O wilku mowa. 43 minuta i świetne podanie Castromana do Maćka. Ten jednak z kilku metrów nie zdołał pokonać po raz drugi Casillasa. A mogło być tak pięknie!. Sędzia dolicza dwie minuty.
Aj! Co ten Grzesiek narobił! Czemu tyle zwlekał! Rasiak miał znakomitą okazję, ale dał się ubiec. Mamy jednak rzut wolny z prawej strony z kilkunastu metrów. Pół minuty do końca. Casillas ustawił mur... Castroman strzela bezpośrednio... Gooooooooool! Amok na Bernabeu! Jak on to zrobił! Argentyńczyk minął mur i wpakował piłkę do siatki. F-e-n-o-m-e-n-a-l-n-y GOL! Real na
kolanach! Gol do szatni zdaje się definitywnie przesądzać sprawę.
W przerwie powiedziałem tylko: „tak dalej”. Real wydaje się być zrezygnowany. Tuż po wznowieniu gry Castroman świetnie wypuścił Smertina, ale ten w sytuacji sam na sam nie trafił. Real próbuje odpowiadać, lecz po sporym zamieszaniu pod naszą bramką, udaje się wyjaśnić sytuację. Świetnie grają obaj boczni pomocnicy, którzy są wszędzie. Chwilę potem Maciek dostaje prostopadłą piłkę od Castromana, wdziera się w pole karne, mija Casillasa, ale Roque znakomicie asekuruje i Real wciąż może się łudzić. Między 50 a 51 minutą dwie znakomite interwencje Boruca ratują nas przed stratą gola. Real jest tragicznie nieskuteczny. Prym wiedzie głównie Ronaldo. My pierwszą składną akcję przeprowadzamy w 65 minucie, kiedy Casillasa zatrudnił (bez efektu bramkowego) Castroman. Daleki wybieg Casillasa w 67 minucie powinien zakończyć się przybiciem gwoździa do królewskiej trumny. Rasiak jednak fatalnie spudłował, nie trafiając do pustej bramki. Wprowadziłem Mutu i Nakamurę za zmęczonych Smertina i Żurawskiego. W 71 minucie Rumun wykonywał rzut wolny. Piłka – po rykoszecie – wpada do siatki obok bezradnego Casillasa! Real - 0, Celtic - 3 i to już jest nokaut!
Od 73 minuty kibice zaczęli opuszczać stadion, a Real przeszedł na system 4-2-4. O co oni jeszcze grają – zastanawiał się Walker. O honor – odparłem. Chwilę później jednak stracili resztki honoru, kiedy po akcji Castromana z Colem, Grzesiek Rasiak z najbliższej odległości ustalił wynik spotkania na 0-4. Tego się nikt nie spodziewał. Pobierz i zobacz ten mecz.

Wyniki meczów rewanżowych 1/8 Ligi Mistrzów...

... oraz Pucharu UEFA

Po meczu okazało się, że Maciek doznał urazu, który wyłączy go z gry na jakiś czas. Diagnoza Roddy’ego McDonalda mówi o dwóch tygodniach. To oznacza, że nie zagra w pierwszym meczu ćwierćfinałowym, w którym naszymi przeciwnikami będą...

Tak. Bayern Monachium, który ledwo uporał się z innym niemieckim zespołem, Werderem Brema. Jesteśmy umiarkowanymi optymistami, choć na pewno lepszy Bayern niż któryś z zespołów włoskich. Bayern jest faworytem. Buki widzą to tak: Bayern 5-4, Remis 11-5, Celtic 7-4. Wygląda zatem na to, że powinniśmy nawiązać walkę, ale... Bayern to jednak Bayern i u siebie będzie z pewnością szczególnie mocny.

W ostatniej chwili okazało się jednak, że Maciek może zagrać! Co z tego, skoro wypadł Smertin i teraz mam dylemat na kogo postawić. Czy przesunąć Oliseha do pomocy, a na obronę postawić na parę Balde – Mihajlovic, czy też dać szansę ofensywnemu Nakamurze. Gramy w końcu wyjazd, Bayern zaatakuje. Nie ma co szarżować.
Ostatecznie zdecydowałem się jednak na wariant z Mihajloviciem w obronie i Olisehem... na ławce. W drugiej linii, obok Maniche, zagra Nakamura. Taksa defensywna z ofensywnie grającymi zawodnikami. Sam jestem ciekaw jak to się sprawdzi. W ataku z Maćkiem Grzesiek Rasiak.

Zaczęliśmy od wysokiego C, ale skończyło się na strachu pana Mustermanna aka Kahna. Tymczasem, pierwsza groźniejsza akcja Bayernu, slalom Santa Cruza w naszym polu karnym i 1-0 dla gospodarzy. Chwilę później znów Paragwajczyk uderza, ale Artur nie dał się zaskoczyć. „Musimy strzelić gola” – burczę pod nosem do Marka Hateley’a. „Choćby nie wiem co” – dorzucił mój asystent. Joe Cole dość szybko ziścił nasze pragnienia. W 15 minucie po akcji całego zespołu, z ostrego kąta przymierzył w długi róg i siedzi!!! Co – kur... z tego, skoro w 22 minucie jest 2-1, bo znów niesamowitą precyzją popisał się Santa Cruz. Boruc był bez szans. Niewiele
brakowało, a Santa Cruz ustrzeliłby hat-trick, jednak w ostatniej akcji pierwszej połowy Boruc popisał się efektowną paradą.
Taktyka na druga połowę zakłada w dalszym ciągu kontratak. Niemcy są lepsi w drugiej linii, więc pójście na wymianę ciosów może się skończyć tragicznie. 1-2, to nie jest zły wynik w perspektywie rewanżu u siebie. Może coś zawalczymy jeszcze w ostatnim kwadransie.
Tymczasem, tuż po wznowieniu tylko cud uratował nas przed stratą gola, gdy piłka tańczyła koło prawego słupka. W odpowiedzi znakomitą piłkę zagrał Oliseh, który właśnie zmienił Joe Cole’a, do Maćka, który jednak za długo zwlekał z oddaniem strzału. W 51 minucie pokazał się Chris Sutton, który dwie minuty wcześniej zmienił Rasiaka. Pokazał się... na spalonym. W 57 minucie Maciek miał kolejną okazję po zagraniu Nakamury, ale znów był za wolny. Chyba nie wydobrzał po tej kontuzji. Wbrew moim zaleceniom trwa wymiana ciosów. Akcja za akcję. Wreszcie fatalny błąd Boruca w 65 minucie i robi się 3-1 dla Bayernu. Znów we wszystko zamieszany był Santa Cruz, który mocno naciskał naszego bramkarza. Bayern zmienia taksę na 4-5-1, więc zdecydowaliśmy się odkryć. Gramy va banque. Albo 4-1 albo 3-2.
W 80 minucie dwójkowa akcja Suttona i Nakamury kończy się zagraniem tego ostatniego na przeciwległe skrzydło, gdzie akcję znakomicie zamknął Castroman pakując piłkę do siatki. Jest 3-2! Argentyńczyk porywa piłkę i ciągnie ją na środek. Walczymy!
Chwilę po wznowieniu powinno być 4-2, ale Ze Roberto zawiódł. Niewykorzystane sytuację się... Nie chce mi się kończyć tego banału, ale faktem jest, że Mutu (od 74’ zmienił kontuzjowanego Zurawskiego) bije róg w 82 minucie, a Castroman po raz drugi trafia! Jest remis!!! Do końca meczu wynik nie uległ zmianie, choć obie drużyny miały jeszcze swoje szanse. Pobierz i zobacz ten mecz.

Pierwsze mecze ćwierćfinałowe w Lidze Mistrzów:


Remis 3-3 nie stawia nas może w komfortowej sytuacji, ale teraz perspektywa awansu do półfinału stała się bardziej realna. Wiem, że przeciwnika już raczej niczym nie zaskoczę, zresztą podobnie sprawa ma się z Bayernem, który także nie będzie eksperymentował w meczu, który na dodatek musi wygrać by awansować dalej. W drugiej połowie może być jednak różnie, gdy któraś z ekip postawi wszystko na jedną kartę.

Mimo pewnych wątpliwości, na rewanż wystawiłem ten sam skład. Niestety, wciąż bez Smertina. Bayern również nie kombinował. Czyżby szykowała się powtórka z Monachium?
Pierwszą groźną akcję przeprowadziliśmy my, a właściwie coraz lepiej współpracujący ze sobą Joe Cole i Grzesiek Rasiak. Ten ostatni strzelił jednak z rogu pola karnego obok słupka. Kilka minut później ponownie wspomniany duet, ale niestety także z identycznym skutkiem. Z lewej strony robimy co chcemy. Czemu Bayern nie reaguje? To w sumie nie nasz problem.
W 17 minucie po akcji Cole’a z Rasiakiem sam na sam znalazł się Maniche, ale za długo zwlekał z oddaniem strzału i nic z tego nie wyszło. „Tak dalej” – pokazuje z boku do Maćka Żurawskiego, pełniącego nieprzerwanie funkcję kapitana. Dopiero ok. 30 minuty pierwszy strzał Bayernu (Ballack) i to zupełnie niegroźny. Wydaje się, że spokojnie dotrwamy do przerwy, bo Bayern jakiś dziwnie ospały. Czyżby postanowili zaszaleć po przerwie? O co tu chodzi? Chwilę później mam odpowiedź.
Castroman rzucił krosa do Cole’a, który w swoim stylu poszarżował, zgrał do Rasiaka i tym razem Grzesiek nie dał d**y. Goooool! Już widzę nas w półfinale. Mark Hateley i cała ławka rezerwowych wyskoczyła na murawę. Idziemy po puchar!
Pierwsza połowa zakończyła się podobnie jak rozpoczęła druga, czyli od nieśmiałych akcji Bayernu, kończonych najczęściej uderzeniami z dystansu Rosickiego. Zerkam co jakiś czas na ławkę Bayernu. Na co czekają? Co Makaay, Santa
Cruz i Salihamidzić robią na ławce???
O ja pier... 62 minuta i trzy nowe twarze w ekipie Bayernu: Santa Cruz, Makaay oraz Scholl. My bez zmian – decyduję na razie.
Cztery minuty później jest remis – Ballack strzela z pola karnego po akcji Rosickiego i Oude Kamphuisa. Zaspał Placente. To jeszcze nie tragedia. Teraz uważniej z tyłu, choć nie możemy zupełnie oddać pola, bo skończy się to tragicznie. Pokazuję, by zagęścili środek, bo najwięcej rozszaleli się Ballack i Rosicky. Jednak jakby nikt mnie nie słuchał. Cofam nieco linię obronną. Kończymy z grą na ofsajdy. No i Sutton za Rasiaka oraz Pearson za Maniche. Cofniemy się, ale postawię na ofensywnych zawodników. Nieco ponad 20 minut do końca.
73 minuta – Scholl fenomenalnie zagrywa za plecy Ferdinanda, piekielnie szybki Santa Cruz dopada piłki, jest sam na sam i... nie marnuje okazji! 1-2 i jesteśmy wyeliminowani!!!. Nie mogę w to uwierzyć! Co tu się k.. mać dzieje!
Potrzebowaliśmy kilku minut, by zrozumieć co się stało. Próbuje Joe Cole. Mamy rożny w 82 minucie, ale Nakamura fatalnie go wykonuje. „Wpuść Adriana” – mówi Hateley, ale ja nie decyduję się na zmiany. „Nie mamy nic do stracenia” – upiera się mój asystent. Tylko, że nie ma kogo zdjąć. Maćka nie zdejmę – nie ma mowy. W tym momencie wszyscy grają na (7) poza Joe, który jest zdecydowanie najlepszy (9).
Niespełna 5 minut do końca regulaminowego czasu gry. Wszyscy już stoją. Balde wygrywa piłkę, zagrywa do Pearsona. Ten z kolei zagrywa na prawo do Castromana, który ogrywa Schola i rozgrywa z Magicem, uderza z linii pola karnego – piłka odbija się od słupka i... gooooooooooooool !!!!! Amok!! Wszyscy szaleją z radości. Utrzymać to, utrzymać to za wszelką cenę! Zerkam na tablicę świetlną.

Jeszcze jakieś kilka minut. Damy radę. Wierzę w to. Gramy z kontry, napastnicy mają urządzać rajdy z piłką oraz przetrzymywać ją możliwie daleko od naszego pola karnego. Bayern nie daje rady. Odechciało im się grać. Gasną w oczach. Mamy półfinał!!! Dowieźliśmy wynik!!! Co za mecz!!
Pobierz i zobacz ten mecz.


Rewanżowe mecze ćwierćfinałowe w Lidze Mistrzów...


... oraz w Pucharze UEFA


Trzy dni po bitwie z Bayernem stało się... Przegraliśmy pierwszy mecz ligowy.

Oczywiście ta nieoczekiwana porażka nie ma żadnego przełożenia na sytuację w tabeli, gdzie mamy blisko 20 punktów przewagi nad Rangersami. Wystarczy dodać, że do meczu z Inverness nie straciliśmy nawet 10 bramek w lidze!! Tabela przed....

i po meczu z Inverness...

Ostatecznie pokonując Falkirk tydzień później zapewniliśmy sobie mistrzostwo! Viva Celtic!

No i jeszcze miła informacja zaspokajająca menedżerską próżność...


Zgodnie z przewidywaniami zostałem także wybrany menedżerem sezonu:


Końcowa tabela sezonu:

Maciek Zurawski, drugi raz z rzędu wybrany ulubieńcem kibiców z Celtic
Park, zanotował najwyższą średnią not w lidze (7.75), a w pierwszej dziesiątce znaleźli się jeszcze Castroman (5 miejsce), Sutton (7) i Ferdinand (8). Trójka z nich znalazła się także w Jedenastce sezonu 2005/06. Znakomitym potwierdzeniem fenomenalnej postawy Antona Ferdnanda w trakcie całego sezonu była także nagroda dla najlepszego młodego zawodnika ligi:

Przesądziło to o tym, że zacząłem starania o pozyskanie go na stałe do Celticu. Ostatecznie, za niezłą sumkę udało nam się go zaklepać:


Kończąc temat szkockich rozgrywek - w sensacyjnych okolicznościach odpadliśmy w Tennent’s Cup.

Inaczej nie sposób określić porażkę z klubem Ayr, o którym mało kto słyszał... w Szkocji!!! Kiedy się jednak angażuje przesadnie w Ligę Mistrzów i na niej koncentruje całą uwagę, takie rzeczy mogą się przytrafić, a zwłaszcza wówczas, gdy przeciwnikom wychodzi mecz życia.

Rezerwy także wygrały swoje rozgrywki:


Czas jednak wrócić do tego, co istotne. Oto pary półfinałowe Ligi Mistrzów:

Tutaj nie ma już co marudzić, bo na kogokolwiek trafilibyśmy, było jasne, że nie będziemy faworytami Trochę żałuję, że nie dane nam było zrewanżować się Milanowi za wyeliminowanie przed rokiem.
Pierwszy mecz gramy u siebie. Notowania buków na ten mecz wyglądają następująco:

Dzień przed meczem mam kilka kadrowych dylematów. Po pierwsze Sutton czy kulejący z kondycją Rasiak. Po drugie czy postawić na rekonwalescenta Smertina w środku oraz – po trzecie – czy z Balde zagrać ma Oliseh czy Sinisa Mihajlović, który ostatnio jest w słabszej formie, ale rzuty wolne bije znakomicie, a w meczu z Juve stały fragment gry może okazać się decydujący. Zdałem się tym razem na nos mojego asystenta, który polecił mi Suttona, Oliseha oraz Nakamurę, co oznacza, że Rasiak, Smertin i Mihajlović znajdą się na ławce rezerwowych obok Montero, Kosowskiego, Mutu i rezerwowego bramkarza Robertsona.
Juve preferuje identyczne ustawienie jak my. Niestety, zdrowi są wszyscy i nasi przeciwnicy zagrają w najsilniejszym ustawieniu. Zdecydowałem, że zagramy na 0 po stronie strat, a więc ostrożnie. W drugiej połowie może coś przyciśniemy.

Jakim cudem Buffon obronił w 2 minucie bombę Suttona pozostaje jego tajemnicą. Faktem jest, że mogliśmy prowadzić! Mamy inicjatywę, stwarzamy sytuacje (Castroman, Żurawski), ale bez powodzenia. Mieliśmy grać zachowawczo, ale po prostu tak zagrał Juventus, który praktycznie w ogóle nie atakuje, ograniczając się do przetrzymywania piłki. Pierwsza, w sumie nudna, połowa kończy się bezbramkowym remisem. Jesteśmy zgodni, że jest szansa ugodzić przeciwnika. Zmieniam tez jakoś niemrawego Balde na Montero. Tymczasem, jakiegoś drobnego urazu dorobił się Ferdinand. Pokazał jednak, że jest w stanie grać. W 62 minucie groźnie strzelał Appiah, ale piłka minęła bramkę Boruca. Niewiele dzieje się na murawie. Kwadrans przed końcem wprowadzam Smertina z zadaniami ofensywnymi oraz Rasiaka. Spróbujemy coś strzelić. W Juve wchodzi „Trezegol”. Może być ciekawie...
Jednak nie było. W ostatnim kwadransie żaden zespół nie zdołał wypracować sobie choćby jednej sytuacji. Po nudnym meczu remisujemy 0-0 i kwestia awansu wydaje się być otwarta przed rewanżem w Turynie. Nie ma się jednak co oszukiwać – żałuję, że nie zagraliśmy aktywniej, choćby w drugiej połowie. Była dziś szansa na to, by użądlić Starą Damę.
cmrev/opek/taktyczna/0205_celtic-juve_0-0.pkm target=_blank>Pobierz i zobacz ten mecz.
Statystyki:

Noty piłkarzy:

Na dodatek posypały się boki obrony, bo poza urazem Ferdinanda w ostatniej minucie doszła nam poważna kontuzja Placente. Los nam nie sprzyja w końcówce sezonu.

Wyniki pierwszych meczów półfinałowych w Lidze Mistrzów


Zdumiewa mimo wszystko tylko nieznaczne wskazanie na Juventus przed rewanżowym meczem na Delle Alpi.

Tym bardziej, że – jak widać – zagramy bez Ferdinanda, Joe Cole’a i Diego Placente. Posypała się cała lewa strona! W takim momencie! Wydawałoby się, że mamy szeroką kadrę, ale takiego fatum nikt w klubie nie przewidział. Na kogo postawić? Znów jestem zmuszony zorganizować „burzę mózgów”.

Ostatecznie nie zdecydowałem się zorganizować spotkania, bo nie widzę innej możliwości jak postawienie na Alana Thompsona w miejsce Joe Cole’a oraz Stevena Robba w miejsce Diego Placente. Na prawej obronie z konieczności zagra przeciwko swoim byłym kolegom doświadczony Montero. Zagramy po raz pierwszy w tym sezonie 4-5-1. Zagęścimy środek (Maniche, Nakamura, Smertin), więc w ataku zagra osamotniony Maciek Żurawski. Juventus z jedną, acz istotną zmianą. W miejsce skopanego na Celtic Park Olivera Kapo zagra Alessandro Del Piero. Nic wesołego...

Tym razem Juventus zagrał zupełnie inny mecz, choć ustawienie było to samo. My nie zagraliśmy źle (wszyscy nota minimum 7), ale wobec braków kadrowych, nasze atuty okazały się aż zanadto ograniczone. Bez emocji ulegliśmy 0-2, tracąc oba gole już do przerwy (Ibrahimović 23, Miccoli 37). W końcówce pozwoliłem pokazać się Kosowskiemu i Mutu. Sądziłem, że zawalczymy, ale mecz miał zupełnie inny przebieg niż się tego spodziewałem, a już na pewno nie spodziewałem się, że tak łatwo i szybko stracimy dwie bramki. O drugiej połowie już nawet nikt nie pamięta, bo niewiele się tam działo.

Wyniki meczów rewanżowych w Lidze Mistrzów....

... i Pucharze UEFA...


W sumie jednak byłoby niepoważne, gdybym rozpaczał w związku z odpadnięciem w półfinale. Zaszliśmy przecież bardzo daleko, mając także trochę szczęścia (losowanie grupy, końcówka rewanżu z Bayernem), a od Juventusu z pewnością jesteśmy słabsi kadrowo. Pozostaje pytanie – co dalej. I na dobrą sprawę dziś nie znam na nie odpowiedzi.

Finał Pucharu UEFA

Finał Ligi Mistrzów:

Zatem znów Milan.

Ponownie w najlepszej jedenastce Ligi Mistrzów znalazł się jeden z zawodników Celticu. Tym razem jest to Joe Cole.

Garść ciekawostek:


Polacy zakończyli udział w mistrzostwach świata na porażce 1-3 z późniejszymi tryumfatorami

Spośród moich podopiecznych stale barwy biało-czerwonych reprezentowali Boruc, Żurawski i Rasiak. Zresztą Artur doczekał się niebywałego wyróżnienia!


Koniec sezonu zakończyły sprawy kontraktowe i transferowe. Najpierw zdecydowałem się nie przedłużać kontraktów z czterema zawodnikami:
 

Zaklepałem też kilku nowych zawodników na zasadzie wolnego transferu:

Jak wspomniałem wcześniej, tylko Anton kosztował nas trochę grosza (1.3 miliona funtów).
Kurs trenerski zakończył też Mostovoy. Może włączę go w nasz sztab szkoleniowy.

Cieszy także nowy narybek.

Choć trudno na dziś powiedzieć coś na temat tych nastolatków.

Ważniejsza odpowiedź dotyczy jednak wspomnianego wyżej pytania – co dalej z Celticem, co dalej ze mną? Czy zadziałać jeszcze raz na rynku transferowym i powalczyć po raz trzeci w Lidze Mistrzów, czy odejść. A może zdobyć się na chytry plan zakładający odpadnięcie z Ligi Mistrzów gwarantujące udział w Pucharze UEFA i zagrać o to europejskie trofeum? Plan chytry, mam o czym myśleć...

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution