Zarówno z poczuciem trwogi, jak i chyba zupełnego zażenowania przyglądam się zawsze temu, kiedy ktoś w imię własnych obsesji próbuje wmówić mi swój system wartości, ulokowany gdzieś tam pod niebiosami, oderwany od rzeczywistości i fruwający daleko od orbity okołoziemskiej. Zdarza się tak od czasu do czasu w trakcie dyskusji o używaniu różnych narzędzi, które zajmują się rozbieraniem Football Managera. Zaczyna się od Genie Scouta, a kończy na FMRTE. FM-owi talibowie mają w zwyczaju także krytykowanie wszystkich tych, którzy grywają metodą save&load, posługują się w swojej grze talentami z serwisów internetowych albo wspomagają swoją karierę w Football Managerze czyimiś taktykami albo treningami.
Jestem liberałem. Jestem też graczem liberalnym. Dlatego nie potrafię pojąć, dlaczego ktoś uwielbiający czy to grę hardcore, której sposób rozgrywki został swego czasu opracowany przez Profesora, czy to już chyba jakiś swego rodzaju tryb sadomachistyczny, z wynaturzeniami nadgorliwości niepojmowanej przez przeciętnego gracza stara się wymusić na nim stosowanie swoich metod. Gdyby jeszcze sam siedział przed tym komputerem i okładał się tym eFeMowym pasem po plecach albo gdzie lubi najbardziej, to byłoby w porządku. Jednak dzisiaj, z myślą o niepisanym obowiązku stawania po stronie niesłusznie atakowanych, muszę powiedzieć głośne i jednoznaczne: chłopaki, wara od tego!
Kupując Football Managera, każdy z nas dostaje produkt opcjonalny. To my decydujemy, jak będziemy grać - baza danych, liga, zespół, wiek menedżera, jego doświadczenie i tak dalej. Czasami wsłuchując się w głos FM-owych talibów mam takie wrażenie, że chcieliby, aby programiści ze Sports Interactive zaserwowali nam grę, której jedynym sensem działania będzie wkurzanie nas samych. Rozumiem, że na polskiej scenie znalazłaby się jakaś sekta, grupa, która wtedy piałaby z zachwytu. Ale uwierzcie mi na słowo - nie tędy droga. Football Manager jak dotąd podąża słuszną ścieżką opcjonalności - każdy decyduje sam. Jeśli chcę zacząć od wcielenia się w sławnego menedżera, który obejmuje Real Madryt, robię to. Jeśli FM-owy talib chce zacząć rozgrywkę w klubie z ostatniej ligi angielskiej, z nijakim doświadczeniem i ślęcząc przed monitorem przez ponad 90 minut oglądać całe mecze, to tak też czyni. W efekcie ja i on jesteśmy zadowoleni - nikt nam nic nie narzucił, sami wybraliśmy i obydwoje z uśmiechem możemy obserwować swoje poczynania. To daje uczucie zadowolenia z gry. Przypominam, że to powinna być podstawowa cecha takiego produktu. Ma budzić radość, a nie smutek. Póki co ekipa Sports Interactive nie upadła na głowy i wpasowuje się wciąż w moją tezę.
Niedawno w którymś z komentarzy przeczytałem o absurdalnym pomyśle, aby w grze nie opcjonalnie, ale zawsze powinien działać autosave, aby unikać oszustw i wczytywania meczów. Pominę już fakt, że przez taki manewr testowanie w grze taktyk byłoby udręką, a zupełnie niemożliwe stałoby się wyszukiwanie powodu błędu w update'ach, jakim czasami jest wyrzucenie bazy z gry w określonym dniu. Dodając do tego jeszcze, iż automatyczny zapis zajmuje kilkanaście sekund, to nie mam już wątpliwości, że taka idea bliższa jest opowiadaczom andronów, niż osobom, które realnie rozpatrują sensowność niektórych pojawiających się funkcji w grze, jak chociażby powiązanie Football Managera 2011 z serwisami społecznościowymi. Jeśli ktoś wtedy trąbi, to rozumiem - fakt, ma do tego podstawy. Twórcy mogliby ten czas spędzić lepiej. Oczywiście z tym polemizuję, bo takowy pomysł wydaje mi się przyjemnym, ale przynajmniej w dyskusji rozumiem drugą stronę. FM-owych talibów nie zrozumiem nigdy.
Na zawsze pozostanie mi obce myślenie o waleniu kolbą w drzwi innych graczy. W przypadku gier komputerowych niebywale słuszną i roztropną zasadą jest ta mieszcząca się w starym powiedzeniu "wolnoć Tomku, w swoim domku". Po angielsku mówi się "an Englishman's home is his castle" (dom Anglika jest jego zamkiem). Tak, to nasz zamek strażniczy z wielką fosą, grubymi murami i łucznikami co kilka metrów. Mi nie jest w niesmak, kiedy ktoś używa Genie Scouta, FMRTE, czy czasem użyje save&load. Myślę sobie wtedy, że być może nie posiada jeszcze takich umiejętności, aby sobie bez nich radzić, ale jeżeli dają mu satysfakcję i radość, nie będę przekonywał go do zmiany sposobu gry. To nie jest moje ani niczyje zadanie - jeśli chce się nauczyć, to sięgnie po poradniki, a jeżeli nie, proszę bardzo - graj tak jak potrafisz. Pewnie zabrzmi to brutalnie dla wielu z Was, ale też realnie i może uzdrawiająco - Football Manager to wciąż tylko gra.
Słowa kluczowe:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ