Artykuły

Telford Utd. sezon 2008/09 (Premiership) cz.I i II
Andre 15.07.2002 18:53 924 czytelników 0 komentarzy
2
Billy Curious ("Birminghamshire Chronicle"): Nie może Pan uznać poprzedniego sezonu za zbyt udany?
Andre: Dlaczego? Walczyliśmy cały czas o utrzymanie w Premiership. I utrzymaliśmy się. Taki był nasz cel. Różnica poziomów między 1 Dywizją a ekstraklasą jest dużo większa niż pomiędzy poszczególnymi niższymi klasami i to, że praktycznie dominowaliśmy w poprzednich sezonach (w ciągu 5 lat Telford Utd. awansował z Conference do Premiership - przyp. red.) nie oznaczało, że od razu zawojujemy najwyższy szczebel.
B.C.: Jednak gra drużyny nie zachwycała. Większość opinii mówi wręcz, że klub grał gorzej niż w poprzednich sezonach. Przecież tak skutecznie walczyliście z najlepszymi w pucharze Anglii. Czy nie dostrzega Pan pewnego regresu?
Andre: Czym innym jest eliminowanie potentatów w systemie mecz i rewanż, a czym innym gra z nimi co tydzień. Na meczach pucharowych moi chłopcy dawali z siebie wszystko, co odbijało się negatywnie na wynikach kolejnych meczy ligowych. Tu nie można zaszaleć z Manchesterem, by w następnym meczu stracić głupie punkty z klubem rywalizującym z nami w walce o utrzymanie. Proszę też zauważyć, że skończyliśmy najwyżej spośród beniaminków. Poprzedni sezon potraktowałem jako przetarcie moich zawodników w meczach z najlepszymi.
B.C.: Czy to oznacza, że ten sezon będzie należał do was?
Andre: Nie, nie oznacza. Proszę zauważyć, że mamy najmłodszą drużynę wśród ekip ekstraklasy (średnia wieku 26 lat). Dajmy im trochę czasu. Moim celem jest utrzymanie się i stopniowe wzmacnianie składu. Mamy też świetny sztab szkoleniowy z doskonałym Iainem Durrantem, moim asystentem, na czele. Rozwój umiejętności piłkarzy jest zaskakująco szybki nawet dla mnie. Nie oznacza to jednak, że nie sprawimy paru niespodzianek.
B.C.: A propos Durranta. Musi Pan mieć do niego rzeczywiście duze zaufanie skoro pozwolił Pan sobie na 2 - miesięczny urlop, w czasie którego zostawił mu Pan całkowicie wolną rękę.
Andre: Tak, oczywiście. Po raz pierwszy wyjechałem na tak długi okres i nie zostawiłem nawet numeru kontaktowego. I nie żałuję. Gdy wróciłem zastałem nowych piłkarzy, na których już od dłuższego czasu miałem chętkę (nie zrozumcie mnie źle, preferencje seksualne w normie). Zalecenia taktyczne zostały przećwiczone w sparringach i na treningach. Tak, jestem zadowolony z tego posunięcia i z osoby Durranta.
B.C.: Właśnie - transfery. Nie było w nich nic spektakularnego.
Andre: Telford jest nadal biednym klubem. Jeszcze pół roku temu wykazywaliśmy 10 mln deficytu. Właściwie nie było daleko do granicy bankructwa. Z drugiej strony jeśli ktoś obserwuje moje poczynania na rynku transferowym, na pewno zauważył, że ja nie kupuję gwiazd. Ja je tworzę!
B.C.: A więc powodzenia, Stwórco. Na pewno będziemy pilnie obserwować czynione przez klub postępy.
Andre: Dziękuję. A ze swojej strony obiecuję, że postaramy się nie zawieść oczekiwań.

To był fragment wywiadu przeprowadzonego ze mną na początku drugiego sezonu w Premiership. Rzeczywiście pozwoliłem sobie na bardzo długi urlop i wyjazd do egzotycznego kraju (Polska). Po powrocie zastałem pewne zmiany. Po raz pierwszy to mi przedstawiano nowe nabytki klubowe. Wyszliśmy z finansowego dna i można było sobie pozwolić na trochę zakupów:
- Peter Kopteff - 29-letni Fin (D/DM/M L) - free z HJK. Reprezentant rezerw Finlandii. Może Victory poczuje się zagrożony.
- Benoit Leon - 20-latek z Istres na prawie Bosmana (Francuz - DM C). Na przyszłość. W lidze francuskiej mnóstwo asyst.
- Saleh Saadoo (trzeba będzie mu dać nicka) - 3-krotny reprezentant Szwecji, DL z Norkoeping za 2,6 mln - Victory wpada w panikę.
- Claudio Martin Dadamo - 22-krotny reprezentant Urugwaju, D/M L z Marsylii za 300 tys. Zmiennik Huckerby'ego.
- Lucas Neill z Coventry za 1,4 mln. - bardzo wszechstronny (D/AM R/L/C) reprezentant Australii. Na razie przeznaczam go na prawą obronę. Prawdziwe wzmocnienie.
- Scott Shearer - młodziutki (18 lat) Szkot z Watford za 2,4 mln. AMC. - trochę się
zdenerwowałem, jak usłyszałem za ile kupiliśmy juniora, ale był tak chwalony przez scoutów i trenerów, że dałem się przekonać.
- Cees Nijhuis - 23-letni DC z deGraafshaap (Holender) za 1,4 mln. - będę go powoli wprowadzał do składu. Jedyny piłkarz w tym sezonie, którego kupowałem osobiście.
Z klubu odeszli - Ready, Eriksson, De'Ath, McKinstrey na free, Foran za 1,2 mln do Stoke i O'Kane za 975 do Hibs. Karierę zakończyli Ebiede (szkoda) i Dean Williams (tez trochę szkoda). Trzeba bedzie szukać bramkarza, bo w klubie zostało tylko dwóch.
Sparringi rozgrywane pod moją nieobecność wyszły średnio - Birmingham 0:3, Blackburn 1:1 i Boston Utd. 5:1. Z nowych nabytków dobrze zaprezentowali się Neill i Shearer.
Skład Premiership - Man U, Arsenal, Leeds, Liverpool, Chelsea, Everton, Tottenham, Newcastle, Ipswich, TELFORD, Coventry, Birmingham, Fulham, Leicester, WBA, Sunderland, Sheffield Wed i troje beniaminków: Preston, Aston Villa i WHU.
Pierwszy sprawdzian ligowy to wyjazd do Sunderland. Na boisko wybiegli:
Morris - Victory, Petersen, Johnson, Neill - Dadamo, Mason, vanHandenhowen - Rooney - Yordi, Williams.
Początek był tragiczny - po kwadransie przegrywaliśmy 0:2 z dużą zasługą Morrisa. W drugiej połowie Huckerby zastąpił Dadamo, a Henderson Williamsa i zaczęło się układać. W 57 minucie Neill strzela debiutancką kontaktową, ale w 8 minut później jest już 1:3. Wreszcie w 81 po pięknym crossie Hucka Ronney zmniejsza rozmiary porażki na 2:3. Zaczęliśmy troszkę lepiej niż w poprzednim sezonie. Widać było szczególnie brak zgrania w obronie (jedyny błąd mojego asystenta z przed sezonu - w ani jednym sparringu nie grali razem Johnson i Petersen). Zdenerwował mnie też Morris, ale postanowiłem dać mu jeszcze jedną szansę. Na swoim poziomie zagrali właściwie tylko Rooney i Huckerby (obaj "8").
W pierwszym meczu sezonu na Bucks Head podejmowaliśmy Leicester. Swoją szansę wykorzystał Morris, który został graczem meczu. Dalej jednak nie byłem go pewny. Wreszcie w swoim stylu zagrali Petersen i Johnson, zawiódł w debiucie Saadoo. Zwycięstwo 2:1 to efekt "5 minut" van Handenhowena, który wygrał dla nas mecz między 56 a 60 minutą.
Wyjazd do Fulham był dla nas bardzo prestiżowy. Dwa lata temu to tylko oni dotrzymali nam kroku w wyścigu o Premiership, a w roku poprzednim zajęli pozycję o stopień niżej od nas.
Spotkanie było ciężkie, udało się zremisować 1:1 dzięki golowi Yordi'ego i bardzo pewnej postawie w bramce Walkera. Poprawił się Saadoo, za to słabo zaprezentował się duet Johnson, Petersen.
Korzystając z 2-tygodniowej przerwy przed meczem z Arsenalem zaprosiłem amatorów z Basingstoke. Chciałem wypróbować kilku zmienników. W meczu wygranym 4:0 najlepiej zaprezentowł się Paweł Abbott. Nijhuis musi trochę pograć w rezerwach, tak jak i Pearson, czy Ferguson. Wszyscy w każdym razie zagrali co najmniej poprawnie, a Abbott i Henderson na "10".
W stolicy było bez niespodzianki, ulegliśmy Arsenalowi 0:3, choć wszyscy zgodnie uznali, że rozmiary porażki były zbyt wysokie. Na szczęście tydzień później wygraliśmy u siebie z WHU 1:0 mimo życiowej dyspozycji bramkarza gości Pottera.
W drugiej rundzie Pucharu Ligi wyeliminowaliśmy w dogrywce Burnley, chyba dzięki temu, że od 73 minuty graliśmy w przewadze jednego zawodnika.
W West Bromwich od 9 minuty prowadzimy 1:0. W 25 minucie z boiska wylatuje Neill i już myślę o następnym meczu. A tu niespodzianka. Walker nie daje sobie strzelić bramki (przy wydatnej pomocy Petersena i Johnsona). Mała niespodzianka, tym bardziej, że jesteśmy na 7 miejscu.
Dla równowagi w następnej kolejce przegrywamy u siebie z czerwoną latarnią Aston Villa 1:2. Następnie przyjeżdża do nas lider - Ipswich Town. I znów mała niespodzianka - remis 2:2. Ale to nic w porównaniu z następnym meczem. Jedziemy do Coventry. Do 45 minuty nic się nie dzieje, poza nieśmiałymi atakami gospodarzy. Gdy myślimy już o szatni Henderson strzela "bramkę - niespodziewajkę". Coventry rozpoczyna od środka, piłkę odbiera Rooney, podaje do Hucka i... jest 2:0 dla Telford. W drugiej połowie jeszcze gola z
karnego dokłada Victory i sensacja staje się faktem. Czyżby koniec kryzysu?
Wręcz przeciwnie, teraz dopiero się zaczyna. Przegrywamy u siebie 1:4 z Newcastle, a "ojcem" wyniku jest Walker. Do tego Huckowi wyskakuje dysk i tracę go na ponad pół roku. Czyli chyba na zawsze.
Wyjazd do Liverpoolu wcale nie miał nam przynieść punktów, ale znowu 1:4?! Zaczyna być tragicznie a atmosfera w zespole się psuje. Potrzebujemy na gwałt poważnego bramkarza, a więc rezerwuję sobie na grudzień Sotirisa Liberopoulosa z Olympiakosu. Tylko czy w grudniu będzie mnie na niego stać? (muszę zapłacić Grekom 375 tys. funtów). Stwierdzam też, że bardzo brakuje w zespole gwiazdy dużego formatu, która pociągnęłaby jakoś resztę. Ale za co ja mam sprowadzać gwiazdy?
W dwa dni po tych klęskach na 3 rundę PL przyjeżdża do nas Aston Villa, by znowu spuścić nam wp...
Kiedy jednak przegrywamy u siebie z Czelsą 0:4 nerwy po raz pierwszy mi puszczają: Williams, Morris i van Handenhowen dostają po 2 tygodnie głodówki i banicje do rezerw. Oczywiście śmiertelnie się obrażają. Nakrzyczałem na całą drużynę strasznie. W szatni leciały takie k... i ch..., że uszy więdły. Coś trzeba z tym zrobić - w trzech ostatnich meczach (w tym dwa u siebie) tracimy 12 goli. Goalkeeperze - przybądź. Nie zawodził mnie jedynie Neill. Jeden Neill to jednak za mało.
Z Sheffield remisujemy u siebie 2:2 dzięki dwóm golom Rooneya (indywidualne akcje) i poprawnej grze obrony. Jest już bardzo źle. Nad grupą spadkową mamy tylko 5 punktów przewagi, a Zarząd i kibice oczywiście kręcą nosami.
15 listopada przyjeżdża do nas zajmujący 17-te miejsce beniaminek Preston. Jeśli tego nie wygramy, to nie widzę nadziei.
Na szczęście (dosłownie) udaje się. Kończy się na 3:2 i mogę trochę odetchnąć. Wynik wcale nie oznacza, że byliśmy lepsi. Co to, to nie. Daleka droga przed nami...
W autokarze do Manchesteru usiadłem z Durrantem z tyłu i długo dyskutowaliśmy nad podejściem do dwóch kolejnych spotkań: wujazdy z MU i Leeds. Nikt nam nie przeszkadzał, ostatnio w klubie panuje dość grobowa atmosfera. Oczywiście wyciągnięcie choćby 1 punktu byłoby dużą sensacją, ale z drugiej strony nie chciałbym przegrać np. 0:6, bo to mogłoby podhajcować Prezesa.
Już na rogatkach Manchesteru podjęliśmy trudną decyzję - gramy ofensywnie tak, jak zagraliśmy sezon 06/07, co wygrało dla nas Div1 (trzech obrońców - trzech napastników).
I ku mojemu zaskoczeniu prawie się sprawdziło: na Old Trafford przegraliśmy zaledwie 1:2 po naprawdę wyrównanym meczu. Sprawa wyniku była cały czas otwarta. W Leeds było już gorzej, bo sędzia nie dość, że podyktował karny za wydumany faul w 66 minucie, to jeszcze wyrzucił mi z boiska Walkera. Do tego czasu przegrywaliśmy 0:2, ale tylko i wyłącznie dzięki zezom rozbieżnym moich tak zwanych "snajperów". Skończyło się na 1:3, a gola Yordi strzelił, gdy graliśmy w "10".
Jakby tego było mało dwa następne mecze gramy wprawdzie u siebie ale za to z liderem Tottenham i zajmującym 3 miejsce Sunderlandem.
Z Londyńczykami idzie jako tako, w 45 minucie piłka uderzona mocno przez Victorego odbija się od Smitha i jest... 1:2. Indolencja moich strzelców powinna być poddana szczegółowym badaniom naukowym. W którym miejscu popełniłem błąd?
Sunderland też wywozi z Telford 3 punkty i miłe wspomnienia (0:2). Na domiar złego tracimy Perssona.
A Zarząd wywija mi numer. Libertopoulos już pakuje walizki, żegna się z Partenonem i swoimi (licznymi) muzami, już mówi "Żegnaj Hellado" wysuszając trzecią flaszkę Ouzo. A szanowny Pan Zarząd stwierdza, że nie da 500 tys. za tego bramkarza. No to kim ja mam do cholery grać?! Może wstawię miedzy słupki fizjoterapeutę, przynajmniej nie będzie mi groził zawał przy każdym strzale na naszą bramkę. A ugryźcie wy mnie!
Kiedy trochę przeszły mi nerwy i wysuszyłem trzecią flaszkę Ouzo (przyszło jako przedbagaż Greka - jakoś zappomniałem odesłać) uruchomiłem wywiad i znalazłem 4 chętnych bramkarzy, jakościowo przydatnych, nie kosztujących więcej niż 300 tys. (tyle miałem przeznaczone na transfery). Efekt? 23. grudnia na lotnisku w Birmingham
wylądowała moja nadzieja - Luka Cigolini - 25-latek z Chievo Verona (275 tys.). Tym samym mecz z Evertonem był, przynajmniej na jakiś czas, ostatnim Walkera. Tym bardziej, że grając od 25 minuty w przewadze wygrywamy tylko 3:2. Ale najważniejsze, że wygrywamy. Nad grupą spadkową mamy 5 punktów przewagi. Mamy też najwiecej straconych bramek - 39 w 19 meczach.
Jedziemy na derby do Birmingham. Tym ważniejsze, że obydwa kluby bronią sie przed spadkiem. Tym razem na szczęście wykazujemy 100% skuteczności. 1 strzał na bramkę, wynik 1:0. Udanie zadebiutował Włoch, który obronił 6 groźnych strzałów i kilka dośrodkowań. Pewnie jakby grał Walker albo Morris byłoby min. 1:4. W następnym meczu z Leicester (A) Luca został już wybrany MoM, a my zremisowaliśmy 1:1, dzięki bramce wyciągniętego z głębin rezerw Kelly'ego. Kiedyś strzelał dla nas tyle goli...

Tabela 31. grudnia:
1. Tottenham21 42
2. MU21 40
3. Sunderland21 38
...
14. TELFORD21 25 28-40
...
18. Leicester21 18 26-33
19. Preston20 16 23-37
20. Aston Villa21 16 17-34

Tak więc walka o utrzymanie trwać będzie do krwi ostatniej. Rok temu byliśmy dokładnie w takiej samej sytuacji. Czyli żadnego postępu.
Postępy muszą przyjść!

Zaczynamy rok 2009.
2 dnia stycznia (dałem im wyleczyć Sylwestra) przeprowadziłem z każdym z klubowiczów szczere rozmowy. Byłem w szoku - wszyscy są szczęśliwi z gry w Telford i naszej pozycji w Premiership (14ta). Mnie wprost uwielbiają, nawet Williams i van Handenhowen, którzy jeszcze niedawno wieszali na mnie psy. Nastraja mnie to optymistycznie.
Zaczęło się od 3 stycznia i wyjazdu na 3 rundę FA Cup do Coventry. Mimo dobrej gry żegnamy się z pucharem, po porażce 0:2.
Kolejny mecz o wszystko to goszczenie WBA. Wygrywamy minimalnie 1:0. Dobrze. Jedziemy do Ipswich, który jeszcze nie tak dawno przewodził lidze.
W Telford plaga kontuzji. Huckowi wyleciał dysk i nie będzie go miał jeszcze przez minimum kwartał. Do niego dołączyli dwaj inni podstawowi gracze, Johnson i Persson. W związku z tym zaszczytu gry od pierwszej minuty doznał Saadoo. I wykorzystał szansę. Zagrał na "8".
Wygraliśmy 2:0, co już samo w sobie jest niemałą sensacją. Ale najbardziej ucieszył mnie styl. Praktycznie cały czas atakowaliśmy, a ręce same składały się do oklasków, gdy patrzyłem na akcje moich podopiecznych. Widać, że pewne interwencje Cigoliniego w bramce pozwalają reszcie zająć się bardziej ofensywnymi zadaniami. Mamy już 12 punktów przewagi nad grupą spadkową. Tyle samo ile do wicelidera - "Red Devils".
Mecze z Fulham od jakiegoś czasu mają dla mnie, piłkarzy i kibiców szczególną rangę. To z nimi w ostatnich dwóch sezonach szliśmy krok w krok. Tym razem Fulham trafiło na doskonałą dyspozycję TUFC i Cigoliniego w bramce. Wprawdzie w 22 minucie strzelili wyrównującego gola po rzucie rożnym, ale ostatecznie wygraliśmy 3:1, a sędzia nie uznał jednegj bramki Hendersona.
Korzystając z dwutygodniowej przerwy zakontraktowałem nam sparring partnera z amatorskiej Wessex League - Bornemouth. W tym spotkaniu dałem zagrać Abbottowi, Russellowi, Masonowi i Dadamo. To był trening strzelecki - Henderson ("10" i MoM) ustrzelił 3 + dwie z pozycji spalonej (ja tam nie widziałem dymu). Po jednej dołożyli Abbott, vanHandenhowen ("10") i Russell. Zawiedli tylko Persson i Saadoo. Cigolini, mimo sennej atmosfery na naszej połowie, obronił trzy groźne strzały rywali. Wynik 6:0.
Pojechaliśmy do Londynu na mecz z West Ham. To było piękne. Kelly, który od dwóch sezonów grzał ławę w rezerwach dał popis swych dawnych umiejętności. Pierwszego gola strzelił już w 3 minucie. Na przerwę wprawdzie schodzimy remisując 1:1, ale potem nastapiło 45 minut Kelly'ego. Klasyczny hat-trick, do którego dołożył swoje Henderson i pół Anglii przejechał rozśpiewany autokar w czerwono - granatowych barwach. Za 3 dni przyjeżdżał do nas drugi klub ze stolicy - Arsenal. Moi chłopcy byli tak bojowo nastawieni, że już było mi żal Kanonierów. Jednak, Arsenal to Arsenal. Do tego zły dzień miał Cigolini. W tym jednym
meczu puścił tyle goli, co w swoich wszystkich 6 dotychczasowych - przegraliśmy 2:4 ale wstydu się nie najadłem. I znów do Londynu, tym razem będziemy gromić czerwoną latarnię - Aston Villę. Ups! Mały niefart - kończy sie na remisie 1:1 mimo ogromnej przewagi. Tym razem to goalkeeper gospodarzy miał dzień konia. Ale już wiem, że nie mamy prawa spaść.
Znów 2 tygodnie przerwy, a więc zapraszam kolejne tarcze strzelnicze - naszych przyjaciół z Backwell. Znów postrzelaliśmy sobie (6:0) a najwięcej Kelly. I co z tego, że Zarząd nas pochwalił, a ja wypróbowałem paru kopaczy, kiedy te międzysparringi chyba źle wpływają na formę moich podopiecznych.
Remis u siebie z Coventry 1:1.
Porażka z Newcastle (A) 0:1. Nieważne, że Newcastle walczy o tytuł, i że przegraliśmy tylko jedną bramką, ważne jest podejście do sprawy. A to mi się u moich chłopców w tych spotkaniach nie podobało.
Przyjeżdża do nas Liverpool, który w tym sezonie nie walczy wprawdzie o najwyższe laury, ale "co fyrma to fyrma".
Do 49 minuty cios za cios. Po golach Heskeya i vanHandenhowena jest 1:1. W 49 minucie Villaverde zadał o jeden cios za dużo i musiał zejść z ringu. To była woda na nasz młyn: Neill w 69 i Williams w 84 minucie i Hyypia i S-ka wyjeżdżają z Telford jak niepyszni.
Kolejny trudny mecz to wyjazd do bogaczy z Londynu - Chelsea (mistrzowie Anglii z sezonu 2007). W 4 minucie Abbott strzela dla nas piękną bramkę i sensacja wisi na włosku. Ale nie za długo, bo w 64 minucie przegrywamy już 1:3 i jeszcze tylko vanHandenhowen zmniejsza rozmiary porażki w 74 minucie. Mimo przegranej jestem zadowolony.
Gorsza sprawa z następnym meczem. Przegrywamy 0:2 z Sheffield Wed, mimo bardzo dobrej gry Cigoliniego. Przez następny tydzień moi pupile muszą słuchać moich marudzeń, ale to skutkuje: wygrywamy na wyjeździe z Preston 2:1 po dwóch golach Kelly'ego, który powrócił do składu w iście mistrzowskim stylu.
15 kwietnia przyjeżdża do nas aktualny mistrz kraju i wicelider Manchester United. Na trybunach stała już liczba 14200 kibiców ogląda świetne widowisko. W 14 minucie Yordi dobija uderzoną przez Victory'ego piłkę z rzutu wolnego. W 39 minucie Henderson zaczyna piękny rajd od środka boiska. Po kolei mija piłkarzy jak tyczki i gdy składa się do strzału goalkeeper gości nie widzi wyjścia - kosi Hendersona. Oczywiście Morris wylatuje z hukiem, za Kanu wchodzi staruszek Barthez, i nie daje rady Victory'emu. Mimo gry w osłabieniu i dwóch goli do tyłu "Diabły" nie składają broni. Szaleje mój ulubieniec Vieira, ale wynik do końca się nie zmienia mimo doskonałych okazji z obu stron.
Pokonujemy aktualnego mistrza 2:0! I chyba leczymy ich z marzeń o tytule. Każdy z zawodników dostał w nagrodę mój uścisk dłoni i uśmiech Prezesa odlany w żelazo-betonie (uzbrojonym po zęby).
Zjazdu liderów ciąg dalszy: przyjeżdża do nas Leeds, które wprawdzie ma już tylko teoretyczne szanse na mistrzostwo ale o Champions League walczy jak najbardziej.
Wszystko było dobrze do 76 minuty. Najpierw vanHandenhowen, potem wyrównuje Viduka, ale szybciutko na prowadzenie wyprowadza nas z powrotem Williams. Na przerwę schodzimy prowadząc 2:1. Druga połowa wyrównana aż do owej 76 minuty właśnie. Do remisu doprowadza Joe Cole. Rzucamy się po zwycięstwo i dostajemy po dupie. W ciągu dwóch minut Quaresmo ze Smithem dwukrotnie zupełnie rozmontowują obronę gości. Przegrywamy 2:4. Szkoda.
Teraz jedziemy na White Heart Lane nad Tamizę na mecz z wiceliderem Tottenhamem. W przypadku zwycięstwa Londyńczycy wyprzedzą na pozycji lidera mających o jeden mecz rozegrany więcej piłkarzy Sunderlandu (!).
TUFC staje na wysokości zadania i wybija kolejnemu rywalowi sny o potędze. Doskonale broni Cigolini a Yordi zaskakuje główką Eleftheropoulosa i połowę Anglii. Przypomina się przydomek "Giants Killers". Dzięki temu zwycięstwu wskakujemy do górnej połówki tabeli, wyprzedzając Liverpool. Dostajemy zaproszenie do Intertoto. Czemu nie?
Na przedostatni mecz sezonu przyjeżdża do nas Birmingham, żądny zemsty za porażkę u siebie z pierwszej części sezonu. Udaje im się i to dość
przekonująco 2:0. Nadal jesteśmy na 10 miejscu z dwoma punktami przewagi nad Liverpoolem.
Przed ostatnia kolejką jedna sprawa jest już załatwiona: do pierwszej ligi spadają - Fulham (tak mi przykro), Preston i Aston Villa (nie pograli sobie). A na szczycie walka na całego - Tottenham ma dwa punkty przewagi nad Sunderlandem i 3 nad Man Utd. Tottenham gra u siebie z 4-tym Leeds, a Sunderland z Manchesterem. Tak pasjonującej końcówki już dawno nie było.
Na ostatni mecz jedziemy do Liverpoolu na mecz z Evertonem. Awansować wyżej już nie możemy. Możemy spaść o oczko niżej.
Krótko mówiąc - liverpoolska mafia zadziałała. My zremisowaliśmy z Evertonem 1:1 (Yordi) a Liverpool wygrał i przeskoczył nas w tabeli różnicą goli.
A mecze na szczycie odbyły się według najlepszego scenariusza Hitchcocka.
13 min. - z czerwoną kartką wylatuje Barthez, jednocześnie w Londynie Harte strzela gola dla Leeds. Mistrzem jest Sunderland, bo karnego wykorzystuje Carrick.
20 min. - w Londynie czerwień dostaje Robinson z Leeds a Dunn wykorzystuje karnego. Mistrz - Tottenham.
24 min. - gola na 1:1 strzela w Sunderland Manchester.
72 min. - drugi, wydumany karny dla Tottenhamu wykorzystuje znowu Dunn.
90 min. - mimo falowych ataków grającego w przewadze Sunderlandu, głównie dzięki czyniącemu cuda Barthezowi wynik się nie zmienia. Tak samo jest w Londynie i Tottenham zostaje mistrzem Anglii!
Niektóre tytuły z gazet: "Mafia sędziowska???", "Drukarze", "Tottenham mistrzem kombinacji", "Mokra mufka Mary" (sorry, to nie ta branża).
Tabela:
1. Tottenham74 60-36
2. Sunderland70 59-29
3. Man Utd.69 66-45
4. Newcastle68 55-42
...
10. Liverpool52 47-47
11. TELFORD52 56-64
...
18. Fulham37 42-68
19. Preston30 37-68
20. Aston Villa29 26-62

Awans do Premiership: Hull, Stoke i Man City (po play-offie).
Liga Mistrzów: Roma - PSV 0:1
UEFA: Chelsea - Standard Liege 2:2 rz.k. 5:4

Telford:
AvR: Cigolini 7,68 (10-ty w lidze), Henderson 7,37 (49)
Gole: Yordi 11 (11), Henderson 9 (24). Najwięcej w lidze - 15 zdobyło czterech piłkarzy.
Asysty: Rooney i Henderson - 6 (28 i 29).

Stan konta - 4,5 mln (już po nagrodzie 1,5 mln za miejsce w lidze).

Myślę, że sezon był udany, choć początek tego nie zapowiadał. A wszystko zmieniło się wraz z przyjściem do klubu Cignoliniego.
Z każdym rokiem jesteśmy wyżej, więc mój plan na następny sezon to zakwalifikowanie się do pucharów europejskich. Do tego jednak potrzebne są wzmocnienia, a nie wiem, czy będzie mnie na nie stać. Idę na miesiąc urlopu. Zobaczymy , co przez ten czas wymyśli mój asystent, któremu zostawiłem na shortliście 6 piłkarzy.

Andre

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Najnowsze artykuły

Zobacz także

Wyszukiwarka

Reklama

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.