Chciałem coś pisać. Lecz nagle żona
Strzela mi focha: „Znów szara strona!”
Gwałtem odchodzi z rzęs swych trzepotem
Dlań Rewolucja bywa kłopotem
Żadne kobity, branki, kochanki
Lecz szara strona z nią staje w szranki
Kryzys w rodzinie, zupa za słona
Wszystkiemu winna jest szara strona.
Rodzin jak nasza jest w Polsce wiele
Przez Nią pustkami świecą pościele
Stygną kolacje przy białym winie
I łza pocieknie czasem dziewczynie
Lecz na otarcie dziewczęcych łez
Powiem, że strona ta jest jak pies
Wierna i w każdym domu będąca
I od lat pięciu tryumfy święcąca
Więc morał szybki dla jubilatki
Traktujcie szarość jak serce matki
Bo Rewolucja jest jak familia
Czy to wielkanoc, czy to wigilia
PS.
Ten poemacik został stworzony
Przez mózg De Rapha i jego Żony
Słowa kluczowe:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ