Był piękny lipcowy dzień, wokół cisza, spokój i nagle zadzwonił telefon...
Dość długo pozostawałem bez pracy, więc zgodziłem się podjąć rozmowę. Muhamen Al Fayed prezes londyńskiego Fulham oferował mi posadę managera i kiedy już praktycznie pakowałem walizki, dostałem wiadomość: trenerem ostatecznie został Mustafa Denizli. Byłem wściekły a tak chciałem popracować z Marletem i spółką. Zacząłem się zastanawiać gdzie tu dostać pracę, bo ta bezczynność już mnie nudziła. I nagle wpadłem na pomysł...a gdzie do tej pory pracował Denizli ? Poszukałem, popatrzyłem i na drugi dzień siedziałem już w samolocie który leciał do Stambułu. Byłem tam umówiony z prezesem Fenerbahce Azizem Ylidirim, rozmawialiśmy dwie godzinki po czym zostałem zaproszony na konferencję prasową. Punktualnie o 16:00, dnia 08.07.2001 przedstawiono mnie jako nowego szkoleniowca Fenerbahce Stambuł. Po raz pierwszy przyszło mi pracować w Turcji, od początku wziąłem się za podglądanie swoich przyszłych zawodników, przeglądanie miejscowej prasy i wreszcie wysłałem kilku szperaczy w różne rejony świata.
Wyjechaliśmy na przygotowania do Bułgarii, codziennie dwa treningi i zakontraktowany turniej. Po meczach z CSKA Sofia (3:3) i Levskim (2:1) byłem zdruzgotany postawą moich zawodników. Konieczne wzmocnienia i to zagraniczne, ale mieliśmy limit tylko 6 zawodników spoza Turcji. Trzeba było się pozbyć kilku zbędnych graczy bez tureckiego rodowodu. Padło na Rapaicia, Mirkovicia i Anderssona. Ten pierwszy zasilił drużynę z Reggio Di Calabria, a dwaj pozostali Genclerbirligi. Drużynę opuścili też Turcy, którzy nie rokowali żadnych nadziei: Burak, Bekir, Mustafa i Recep. Ściągnąłem do klubu za darmo Aziziego, żeby na nim zarobić i trzy dni później za 2 miliony Euro opchnąć go Armini. Lazetic, Johnson i Meric tym panom podziękowałem i mogłem przystępować się do wzmacniania ekipy z Sukru Saracoglu Stadion. Miałem do dyspozycji 33 miliony Euro, ale rozpocząłem ostrożnie: za free transfer przyszli West i Aristizabal, z Genclerbirligi kupiłem prawego obrońcę Doganteza Tolge, a że była to najsłabiej obsadzona pozycja ściągnąłem też z Liverpoolu Igora Biscana. Czekałem na rozwój wydarzeń, pozwoliłem odejść Abdullahowi (do Galaty) i Revivo (do Coventry). Teraz przyszedł czas solidnie wzmocnić ekipę, za nim jednak to nastąpiło dograłem do końca bułgarskie sparingi: Lokomotiv 0:1, Slavia 1:1 i oglądałem losowanie el. Ligi Mistrzów. Anderlecht albo Inter Bratysława to potencjalni rywale w III rundzie, a więc nie najlepiej... Anderlecht. Drużyna była poważnie osłabiona a z zespołu rezerw systematycznie odchodzili: A.Ali, Serhat, Serkan, Atilla, K.Ali, A.Tolga, Eman, Cetin. Nastrój poprawił mi awans Interu Bratysława do pojedynków ze mną, oraz utworzenie się nowych zawodników którzy mieli super wskaźniki. Lewy obrońca Karhan Ekoglu wyglądał jak Nesta, Erdogan Recep (napastnik) i Umit Kalhan (pomocnik) też zapowiadali się świetnie. Właśnie na nich oparłem grę w meczu z Interem Bratysława (2:0), a gole padały w 83 i 90 minucie. Czas na spektakularne wzmocnienia: Selaković, Hakan Sukur, Okan Buruk i Sebasian Abreu. Skład uzupełnili jeszcze Nuri (lewy obrońca) i Marcin Harasimowicz (trzeci Polak nad Bosforem). Miałem już składzik, zaczęła się liga najpierw mecz z Goztepe (3:0 Selaković, Receb, Oktay) a później schłodzenie nastroju po porażce z Bursaspor (1:2). W tym meczu mało mnie nie trafił szlag, bo miałem 15 (8) strzałów, a rywale 3 (2), ale w piłce jak na rybach liczy się to co w siatce. Chłopaki udowodnili dobrą formę pokonując Inter Bratysława w meczu rewanżowym (3:0). Losowanie Ligi Mistrzów: Ajax, Real, Spartak. I to by było na tyle, za nim jednak doszedłem do spotkań Champions Leauge, najpierw gładko w meczach bez historii ograłem Yozgatspor (3:1) i Malatyaspor (2:0). Pierwszy mecz w Lidze Mistrzów to bardzo wyrównane spotkanie z Ajaxem. Bronimy się przez 10 minut a później praktycznie do końca I części atakujemy. Gole nie padają. W drugiej połowie Receb trafia w poprzeczkę, a Galasek w słupek. 70
minuta: z boiska wylatuje Van der Gun (za czerwoną kartkę), a ja zwietrzyłem swoją szansę i wpuszczam na boisko Abreu. Pierwsza akcja i gol. Niestety spalony. Atakujemy ale bramki nie padają. 0:0. Tymczasem 3 dni później mecz derbowy z Galatą. Atakujemy, prowadzimy od 12 minuty 1:0 i oddajemy jeszcze 6 strzałów, gole jednak nie padają. Jedna kontra Galatasaray, Korkmaz Bulent i 1:1. Myślałem, że mną rzuci. Wpuszczam Sebastiana Abreu, druga połowa to nasza przewaga, chłopaki nie mogą jednak znaleźć drogi do bramki. Wreszcie 84 minuta SEBASTIAN ABREU z 20 metrów huknął jak z torpedy i znowu prowadzimy. Idziemy za ciosem 88 minuta piękne zagranie Oktaya, a Abreu podwyższa na 3:1. Szalony Urugwajczyk sprawdza się doskonale jako zmiennik, normalnie drugi Solskjear ( i przy okazji pozdrowienia dla Rema, który nazwał go nic nie wartą Lamą). Wtorek, 18.09: Real Madryt jest już w Stambule. Czekamy na pierwszy gwizdek arbitra. Zaczyna się mecz, akcja za akcją. Szansa Morientesa, ale w odpowiedzi próbuje Hakan Sukur. Pierwsza połowa upływa spokojnie po 3 celne strzały z obu stron. W drugiej części przebudził się młodziutki supertalent, wspominany już wychowanek: Erdogan Recep. W 12 minut rozpykał w pojedynkę Królewskich. 61 minuta kapitalny strzał zza pola karnego 1:0. 64' tak mocno naciskał Ivana Campo, że ten sam sobie strzelił bramkę, wreszcie 73' 3:0!!! HURA Real na kolanach. Idziemy na mistrza ? -pyta prasa. Co odpowiadamy ? No jasne, że tak !!! :)
...by
Kowi koniec części I
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ