Andrzej Zamilski, trener kadry U-17 na Mistrzostwa Europy. Opiekun takich talentów jak Kowalczyk, Fabiański czy Szczepan. Czy zdobędzie laury w tej kategorii wiekowej? Czy Polacy znowu będą jak przed 9 laty na szczycie Europy? Czy pokonamy takie sławy jak Niemców czy Węgrów? Miłośnik pierogów i polskich samochodów zaprasza na wywiad! Co myśli on o pieniądzach w futbolu, jak było dawniej a jak jest teraz...
Łukasz ‘Rem-8’ Rutkowski: Poprosimy o Pana dossier - imię i nazwisko?Andrzej Zamilski: - Andrzej Zamilski
Data i miejsce urodzenia? - 9.07.45 - Opatów
Stan cywilny- Żonaty
Dzieci?- Udało się jedno, syn Paweł, 27
I piłką też żyje ?- Sportem - tak, piłką - nieszczególnie. Raczej sportem automobilowym, kolarstwem.
Czy uprawiał Pan piłkę nożną wyczynowo?- Tak, oczywiście grałem w klubach. Trudno byłoby pracować w PZPNie i trenować reprezentację nie grając wcześniej.
Jaką pozycję zajmował Pan na boisku?- Grałem w defensywie w trzech klubach: szkolnym, w czasach szkoły średniej, w KSZO Ostrowiec w czasach po szkolnych i AZS AWF w czasach studenckich.
Piłkarski przydomek?- W zasadzie nie miałem, ale nie wiedzieć czemu niektórzy próbowali nazywać mnie "SZAFA".
Piłkarski ideał?- Oj, było ich wielu, ale z moich czasów to uważany z jednego z najlepszych piłkarzy świata - Pele
Jako piłkarz już Pan mówił, jakie kluby reprezentował, a jako trener?- Sporo ich było, ale to same około warszawskie. Od AZS AWF Warszawa, poprzez Marymont Warszawa...
Jakie osiągnął Pan największe sukcesy?- Wie Pan, nasze życie, życie sportowca, z reguły się kojarzy z działalnością taką czy inną w kulturze fizycznej, miałem również przygodę w pracy Akademii Wychowania Fizycznego, tutaj na niwie sportowej dużych sukcesów nie było, bo moim szczytem była gra w trzeciej lidze, ale na niwie trenerskiej coś w między czasie się zdarzało. Do czasu przyjścia do PZPN-u: awans z Polonią Warszawa w 1974 do drugiej ligi, praca w drugoligowym Hutniku Warszawa - to z takich sukcesów seniorskich, natomiast juniorskich to doprowadzenie Poloneza Warszawa do finałów Mistrzostw Polski juniorów - 1986 chyba rok, natomiast na niwie PZPN to Mistrzostwo Europy, które jest najbardziej wymowne, a pozostałe - awans do finałów Mistrzostw Europy w podobnej kategorii (U-16 dop. red.) w 1995 roku, kilka epizodycznych meczów z reprezentacjami młodzieżowymi, które przejęli później inni trenerzy i obecnie awans do finałów ME 2002.
Rozumiem, że piłka nożna jest całym pańskim życiem. A jakie ma Pan hobby?- Rzadko się to zdarza, ale z reguły za hobby uważa się coś, co nie jest zgodne z zawodem. No, akurat w moim przypadku jest to zgodne, a więc to co się dzieje wokół kultury fizycznej i sportu jest moim hobby, moją treścią życia.
Posiada Pan samochód?- Jest w domu ale nie jeżdżę, mój syn jeździ.
Jakiej marki?- Krajowy, Daewoo
A teraz tak troszkę prywatnie - ulubione danie?- Ooo, pierogi. Pierożki - to widać po figurze.
A napój?- Napój taki z typowo ogólnych, młodzieżowych to sok i cola. Natomiast z typowo męskich - jestem smakoszem piwa.
Ulubiony polityk?- To akurat nie ta dziedzina. Wydaje mi się, że można by tu było przedstawić polskich polityków. To najnowsze czasy, ponieważ wydaje mi się, że to co robi prezydent Kwaśniewski ma swoją rację bytu i jest najbardziej poukładane, ponieważ czasy zaprzeszłe to była polityka polegająca tylko na propagandzie a takich konkretnych działań to raczej nie było. To były czasu, o których chciało się jak najszybciej zapomnieć.
I to co zrobił też Kwaśniewski dla Olisadebe.- No, w sumie punktu widzenia sportowego też, tu może sympatia do pana
Kwaśniewskiego, ponieważ był w sporcie, był ministrem sportu, grywa w tenisa, uprawia różne dyscypliny rekreacyjne, w związku z tym czuję to, co rzadko się zdarza politykom, z reguły oni deklarują dużą chęć i pomoc dla sportu w okresie wyborczym, a później jakoś szybko zapominają w okresie, kiedy zostają wybrani.
Ulubiona forma wypoczynku...- To śmiesznie zabrzmi, ale rekreacja fizyczna, czyli ja najczęściej wypoczywam, ponieważ mieszkam blisko Lasku Bielańskiego, jeżdżąc na rowerze bądź biegając. Wbrew pozorom zmęczenie fizyczne mnie odstresowuje psychicznie.
Może powie mi Pan, co robi, żeby w piłkarzach była mentalność grania w piłkę. Zauważyłem, że zawodnik dąży do tego, aby przewrócić się w polu karnym, oszukać sędziego, wygrać oszustwem. Dlaczego nie dąży, tak jak Ronaldo, do zdobycia bramki za wszelką cenę. Dawidowski ostatnio kładzie się w polu karnym i on chce karnego!- Trzeba by to podzielić na piłkę profesjonalną, gdzie są duże pieniądze i na piłkę amatorską, rekreacyjną, czyli tą, którą się tutaj najcześciej zajmuję (chłopcy 16, 17-letni). Tam się szuka różnych sposobów, żeby oszukać sędziego, żeby doprowadzić do zwycięstwa, bo wiąże się z tym taka sporawa kasa. Oczywiście jest to wbrew zasadom fair-play, a mówi się, że sport powinien dążyć do walki równej, zgodnie z przepisami. Jak wiemy, począwszy od olimpiad poprzez różne Mistrzostwa Świata, sportowcy szukają różnych metod, które by doprowadziły do sukcesu, nie tylko chodzi o oszukiwanie sędziego, ale o oszukiwanie samego siebie. A mam na myśli tutaj głównie narkotyki, czy jakieś tam środki wspomagające, żeby za wszelką cenę wygrać, żeby zaistnieć. Niestety nie da się tego do końca wykorzenić, ponieważ ludzie są różni, natomiast w naszej grupie młodzieżowej staramy się na tyle, na ile jest to możliwe, przestrzegać tych zasad i w naszych reprezentacjach nie ma takich skrajnych przypadków o jakich jest tutaj mowa.
W 1993 roku zdobył Pan 1 miejsce na ME, a w 1995 roku nie wyszedł Pan a grupy. Co było tego przyczyną?- Za każdym startem w ME biorą tam udział różne roczniki, w związku w powyższym to nie jest ta sama drużyna. Jednocześnie nie tylko nasza drużyna nie jest taka sama, ale i drużyny przeciwne nie są takie same. Roczniki są mniej lub bardziej, tak troszeczkę zwulgaryzowanie to zabrzmi - udane lub nieudane piłkarsko, w związku z tym nie co roku zdobywa się mistrzostwo, bo byłoby to nudne, gdyby ktoś miał "placyk" na mistrzostwa.
Rocznik 1993 to takie nazwiska jak Szymkowiak, Radomski, Terlecki, a 1995 to Głowacki, Saganowski, Banaczek...- I trzeba przez ten pryzmat patrzeć, bo owszem - sukces zespołowy bardzo cieszy, nie tylko, którzy biorą udział bezpośrednio w tych zawodach, ale również kierownictwo czy też PZPN, więc trzeba patrzeć przez pryzmat rozgrywek młodzieżowych - kto z tych zawodników wyrósł i kto dotarł do pierwszej reprezentacji, bo po to jest prowadzony ten etap szkolenia, by promować tych najlepszych. Bo to są akurat nazwiska chłopców, którzy zaistnieli lub istnieją w polskiej lidze. Ale jest jeszcze np. Żurawski, który w ME nie zagrał, ale był w kadrze i on właśnie jako jeden z nielicznych ma szansę na powołanie do kadry na MŚ 2002. Jest także Kukiełka, ale kontuzja wyeliminowała go, a więc to jest satysfakcja dla trenerów i grupy, która selekcjonuje zawodników, żeby z tych zawodników korzystali trenerzy pracujący z pierwszą reprezentacją. W różnych rocznikach różnie to bywa, z poprzednich lat to przecież Citko grał w reprezentacji juniorów, grał Onyszko, grał Ratajczyk, Wojciechowski - a więc tych nazwisk jest wiele i w większości przypadków się to potwierdza, że żeby zaistnieć w dorosłej piłce w 90% Ci chłopcy muszą przejść przez sito selekcyjne i kontakty międzynarodowe na szczeblu międzypaństwowym jako reprezentacja Polski.
Dlaczego dla dzisiejszych piłkarzy barwy klubowe nie mają tak wielkiego znaczenia? Opuszcza się Barcelonę dla Realu, Górnika dla Legii, Juventus dla Milanu. Dlaczego tak jest?- Już żeśmy na to
pytanie odpowiedzi przy okazji fair-play, ale jest to tylko część prawdy, ponieważ bezpośrednio zawodnicy są zainteresowani lepszymi kontraktami, po drugie Ci, którzy te kontrakty z nimi zawierają chcą w jakiś sposób wymierny zarabiać. W związku z powyższym, jeśli się kupuje zawodnika za umowne 100 złotych i potem go wypromuje, a ma kłopoty finansowe lub dochodzi do wniosku, że ten zawodnik nie pasuje mu do koncepcji składu, no to się go odsprzedaje do innego klubu i w tym momencie mniej zawodnik o sobie decyduje a bardziej decyduje o nim sponsor i w związku z tym przywiązanie do barw klubowych się troszkę zatarło i nie ma takiej racji bytu jak kiedyś. Kiedyś, jak zawodnik był wychowankiem jakiegoś klubu, to praktycznie do końca kariery w nim grał. Teraz to się zatraciło - tam ojczyzna, gdzie pieniądze.
>
CDN!
Zdjęcie Andrzeja Zamilskiego zaczerpnięte zostało z magazynu Piłka Nożna.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ