Wszystko, co ma swój początek, musi mieć niestety i swój koniec. Nie jest powiedziane, że nastąpi to jutro, za miesiąc, za rok… może i minie 1000 lat, ale nic nie trwa wiecznie. Takie życie. Ten pierwszy raz, pierwsze chwile mogą na zawsze pozostać w pamięci, mogą również pozostać niezauważone. 17 marca 2002 Marianne Faithfull dała swój pierwszy koncert w Polsce, a Simmon Amman odniósł swoje pierwsze w historii zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata. Ta sama data przyniosła zakończenie dwudniowego „1-go Ogólnopolskiego Zlotu Fanów Queen”. A gdzieś w otchłani Internetu zaczęła się Rewolucja…

Z mojej perspektywy nie miało to oczywiście żadnego znaczenia, bo o CM Rev, jak i zresztą o pozostałych stronach skupiających się wokół Championship Managera (tak, wtedy był CM) nie miałem wtedy zielonego pojęcia. Trochę tego żałuję, bo były to zupełnie inne czasy na „Scenie”. Mnogość serwisów w porównaniu z obecnymi czasami mogła przyprawić o zawrót głowy. No i ciągle coś się działo. Niekoniecznie pozytywnego, bo liczba wszelkich sporów (być może jest to zbyt delikatne słowo) pomiędzy redaktorami konkurujących serwisów była zatrważająca. Dzisiejszy spokój i sielanka pod tym względem są aż nudne. Nie twierdzę, że to źle, ale jakoś wszystko „oklapło”, nie ma emocji. Zapewne znalazłoby się trochę ludzi, którzy z chęcią rozliczyliby stare czasy, tym bardziej, że sprzyjają temu wszelkie rocznice, a już na pewno te okrągłe… No cóż, droga wolna, mnie od przyszłości bardziej interesują teraźniejszość i przyszłość.

Wchodząc obecnie na adres cmrev.com aż trudno uwierzyć, że kiedyś to nie była oficjalna strona FM-a. Ciężko uwierzyć, że kiedyś nie było Football Managera. Idealnie ukazuje to nam jak ciekawie może ułożyć się życie oraz, że nic co nam jest dane nie może być uznane za pewnik. Rewolucja ze swoim startem wbiła się idealnie, bowiem królował wtedy Championship Manager 01/02, do dziś uważany za najlepszy z całej serii produktów tworzonych przez SI i wydawanych przez Eidos. Kiedy ktoś sięgnie do newsów czy artykułów z tamtego okresu, nie tylko tych traktujących o grze, będzie świadkiem wielkich zmian, jakie się dokonały w ciągu tych dziesięciu lat. Ludzie, których nicki nowym osobom kompletnie nic nie mówią, a u tych starych zapewne powodują zakręcenie się przysłowiowej łezki w oku. Osobiście uważam się za przedstawiciela tej pierwszej grupy. Ominęło mnie wiele interesujących wydarzeń w historii Rewolucji, sam stałem się zarejestrowanym użytkownikiem tego serwisu pod koniec 2008 roku, gdy był on już praktycznie uformowany.

Rozstanie Eidosu ze stajnią Sports Interactive wstrząsnęło społecznością CeeManiaków, wstrząsnęło rynkiem managerów piłkarskich. Wstrząsnęło i mną, choć dowiedziałem się o tym już po czasie. Można powiedzieć, że tekst, który napisał Rem-8 „Psze Pana, kiedy CM, FM, CM.. ee?” idealnie pasuje do mojej osoby. Pewnie było takich osobników więcej, bo niestety jeszcze nie było nam dane poczuć Rewolucji, która zbliżała się do nieuniknionego… W tym samym roku, gdy ja zmieniałem swój stan cywilny, serwis CM Rev został oficjalną stroną nowego w sumie produktu, jakim był Football Manager. Takim właśnie znamy go do dziś. Szmat czasu, a oni nadal są…

Rewolucja trwa już dekadę. Zmieniały się layouty, pojawiały się i znikały kolejne inicjatywy. Jedną z ciekawszych były CM Re(v)ntgen Awards. Dziś niestety raczej nie ma to racji bytu ze względu na małą liczbę serwisów FM-owych. Tamte czasy wydają się po prostu ciekawsze. „Wiec Myśli” Pereza, kariera „NUFC” BARTOSH!-a, wywiady z Craigiem ”Terem” Hunterem, Michałem Polem, no i oczywiście z samym Milesem Jacobsonem w 2008 roku. To właśnie ten rok z mojej perspektywy jest jednym z najważniejszych w historii CM Rev. Tuż pod koniec wakacji uruchomione zostały manifesty, a wkrótce potem rozpoczęły się ich „Przeglądy”. Dziś nie wyobrażam sobie strony bez tej sekcji. Ten krok pozwolił użytkownikom Rewolucji współtworzyć ją w jeszcze większym stopniu. Niestety kolejne lata to powolne popadanie „sceny” w marazm, nie uniknęła tego również oficjalna strona FM-a.

Przestało być ciekawie, przestało być emocjonująco. Coraz głośniej słychać było głosy niezadowolenia użytkowników. Najważniejsze, że nijakość która wdarła się na łamy CM Rev została dostrzeżona przez jej redakcję. Symptomy zostały zauważone, zdiagnozowane i przystąpiono do naprawy sytuacji. Dziesiąta rocznica przynosi nam nową Rewolucję. Czy lepszą? Będzie nam dane oceniać to w najbliższym czasie. Znając jednak możliwości tej grupki zapaleńców, o przyszłość serwisu można być spokojnym. Pozostanie nam cieszyć się nowościami, a konkurencja znów będzie musiała ambitnie dorównać im kroku, co powinno tylko podnieść jakość „sceny”. Jaka ona będzie za rok, dwa lata, kolejne dziesięć lat, gdy być może będzie nam dane czytać o dwudziestych urodzinach CM Rev? Jeśli wszyscy będą prezentować takie podejście jakie opisuje A. De Raph w jednym ze swoich tekstów (oj, dawno już to było, ale jak bardzo aktualne są to słowa), to możemy spać spokojnie: „(…) jestem zwolennikiem walki z przeciwnościami losu i uważam, że poddawanie się marazmowi zwykłej codzienności jest najgorszą rzeczą jaka może się przytrafić. (…) Można zrezygnować, ale powinno się to czynić wtedy, gdy ma się już świadomość, że zrobiło się wszystko co mogło się zrobić i, że pozostawiło się po sobie ślad (…). Tak więc drodzy koledzy z polskiej Sceny CM – nie poddawajcie się i nadal róbcie wszystko, aby nie dać się pożreć demonowi przeciętności i walczcie o najwyższe trofeum, jakim jest wyjątkowość tego, co się robi.”

Oni nie zrezygnowali… tak więc – sto lat Rewolucjo!