Rok 2006 przywitaliśmy w środku stawki Div1. Pierwszy mecz to wyjazd do Bradford, zwycięstwo 3:1 i "10" Abbotta, który świetnie radzi sobie w meczach pierwszej drużyny.
W czwartej rundzie pucharu FA zremisowaliśmy na wyjeździe z Charlton 1:1, by w rewanżu pokonać ich 3:1. V runda była jednak ostatnią i nie powtórzyliśmy sukcesu z poprzedniego roku. Bolton po remisie na Buck Heads pokonało nas w powtórce 3:1.
Liga to huśtawka emocji: od 4:0 do 0:4 z chyba wszystkimi możliwościami pośrednimi. Stosując moją taktykę trzeba mieć b. dobrego GK i stalowe nerwy.
Do Kolonii pojechałem nastawiony niezbyt optymistycznie. Tym razem dobrze spisał sie mój skaut, dzięki informacjom którego przydzieliłem Mackenziemu nietypową rolę plastra dla obrońcy(!) Voigta. Voigt był wyłączony z gry i nie miał prawa wrzucać swoich zabójczych dośrodkowań. Po kilku pierwszych akcjach Ford też dostał zadanie specjalne - pilnowanie Timma, który biegał jak nakręcony i w efekcie tego biegania strzelił, jak się okazało jedyną bramkę tego spotkania. Nie pomogła nawet druga żółta kartka dla Cullmanna już w 41 min. Moja siła uderzeniowa straszyła zastanawiającą indolencją strzelecką. Najpierw wymieniłem Yordiego na Cooka, a w 71 minucie Hearna na Abbotta, a Williams przeszedł na AMC. Abbott pograł aż 10 minut i skręcił kostkę. Tak więc ja też kończyłem w "10". Mecz był słabiutki a 36 tys. Giermańców mogło być zadowolonych tylko z wyniku (1:0 dla gospodarzy). Sprawa awansu jest otwarta.
Remis w Blakpool to znów pokaz indolencji strzeleckiej. Całe szczęście, że dobrze w bramce sprawuje się Williams, zastępujący kontuzjowanego Walkera.
To znaczy, sprawował. Gramy coraz gorzej. Kryzys się pogłębia. To, że przegrywamy u siebie rewanż z FC Koeln da się przełknąć. Za wysokie progi. Ale dwa kolejne spotkania ligowe to tragedia, tym bardziej, że gramy z bezpośrednimi sąsiadami w tabeli. Najpierw wyjazdowe 2:4 ze Stoke, gdzie dobrze zagrał tylko Yordi.
Do Telford przyjeżdża Southampton i wywozi 3 punkty po 2:3. Postanawiam zmienić taktykę. Przesuwam Victory'ego i Forda lekko do przodu. I tak obydwaj wypuszczają się do ataku przy każdej okazji. AMC też nakazuję aktywniej włączać się do szturmów i rezerwuję tę pozycję dla Hucka. Aha, sprowadziłem sobie drugiego Hucka - Darren Huckerby za free to kolejny napastnik, który powinien trochę odświeżyć atak. W przodzie mam nadmiar bogactwa.
Pierwsza próba nowej taktyki to na szczęście słaby Nottingham Forest na Bucks Head. Na początku nic nie wychodziło i na przerwę schodziliśmy mając gola w plecy. W drugiej połowie akcje zaczęły się zazębiać, a najlepiej zrozumiał o co chodzi Speed ("10" i gol i asysta). Nareszcie zwycięstwo (3:1) i powrót na 9 miejsce. Ciekawe, czy to taktyka się sprawdza, czy mieliśmy dobry dzień i niedobrego przeciwnika?
Wykorzystując tygodniową przerwę w rozgrywkach zastanawiałem się nad taktyką. W końcu stwierdziłem, że mam przecież paczkę świetnych napastników, dlaczego więc gra dwóch z nich, a nie trzech. Jak pomyślałem, tak zrobiłem: trzech obrońców - defensywny pomocnik - dwóch pomocników grających w środku - ofensywny pomocnik - i nietypowo trzech napastników. Bardzo ofensywna taktyka, którą dość ryzykownie zdecydowałem się wprowadzić na dwa najbliższe mecze wyjazdowe. To był szok dla rywali: z Derby 4:0 (hat-trick Yordi), Walsall 5:1. Wyjazd do lidera West Ham był prawdziwym sprawdzianem - zdanym na piątkę! Dwa razy Yordi i po przekonującym 2:0 wskakujemy do strefy play-off, której już nie opuszczamy. QPR i Wycombe w Telford to odpowiednio 2:1 i 4:1. A więc pierwsze pięć spotkań granych nową taktyką to komplet zwycięstw, a gole 17-3. Krajowi fachowcy roztrząsali ustawienie na szpaltach magazynów piłkarskich.
Crystal Palace w Londynie jako pierwsze znalazło na nas receptę - wynik 3:3, a Victory stracił na tydzień miejsce w pierwszej drużynie. 2:0 z Manchesterem City i zapewniamy sobie nie tylko grę w play-offie, ale też 4 miejsce w dywizji
. Sensacja? No, nie wiem...
Jeszcze w ostatnim spotkaniu rundy zasadniczej remisujemy z Preston 2:2 (A), co sprawia, że to West Ham a nie oni cieszą się z bezpośredniego awansu do ekstraklasy.
W play-offie naszym pierwszym rywalem jest Man City, których dopiero co pokonaliśmy 2:0. Ale, co się przydarza raz, nie musi być regułą. Pierwszy mecz przegrywamy sromotnie na Buck Heads 0:2, a Sz.P. Prezes stwierdza:
- No wiesz, nie chcemy wprawdzie awansować, ale na Wembley moglibyście zagrać. Każda kasa się przyda.
Jak ja go...!
Na rewanż składu nie zmieniłem. I w Manchesterze w 90 min. meczu Victory zapewnia nam awans do finału play-off. Niemożliwe stało się prawdziwe - po golach O'Kane, Yordi'ego i właśnie Victory'ego pokonujemy gospodarzy, którzy dopiero co spadli z Premiership, 3:0!
Jedziemy na Wembley:
29. maja 2006 roku. Wembley, Londyn. Godz. 16.00
Po roku znów mamy okazję zagrać na najsłynniejszym stadionie Europy. 62 tys. ludzi, 20 stopni Celsjusza. Jesteśmy 90 minut od Premiership. Do przeskoczenia jeszcze tylko Preston North End, z którymi już w tym sezonie wygraliśmy 3:0.
Ale chwileczkę, przecież my tego meczu nie mamy wygrać. Ale chłopcy tego oczywiście nie wiedzą. Pierwsza połowa to wzajemne badanie dyspozycji przeciwnika. 15 minuta drugiej połowy i nasz Prezes oraz księgowy oddychają z ulgą. Ale co to? 77 minuta i Wembley po raz drugi wybucha. Tym razem Victory pięknie wykonuje wolnego. Ukradkiem spoglądam w kierunku Prezesa, który patrzy na mnie z wyrzutem, a księgowy nerwowo stuka w przyciski notebook'a. Już widzę te tabelki i słupki na wyświetlaczu.
Kiedy wszyscy już czekają na dogrywkę, w 93 minucie w pole karne bronione przez Telford wpada reprezentant Izraela - Idan Tal i to Preston w przyszłym sezonie zagra wśród najlepszych. A pamiętam, jak w CM2 prowadziłem Hartlepool w Div3 i rozgrywałem pasjonujące mecze właśnie z Preston NE.
Tak więc na włosku wisiało spełnienie wymagań Zarządu. Udało się. Po raz pierwszy prezes pochwalił mnie za porażkę. A ja zrobiłem postanowienie. W następnym sezonie zrobię wszystko, żeby awansować.
Statystyki:
1. Watford46 83 94-74
2. West Ham46 82 67-46
3. Preston46 82 77-55
4. TELFORD46 75 97-77
Najpopularniejszy piłkarz klubu: po raz trzeci pod rząd Matthew Williams.
Najwyższa średnia: Victory 7,53 (18-ty w lidze).
Gole: Yordi 20 (9-ty w lidze)
W "11" ligi znalazł się tylko Ross Johnson, a ja zostałem wice-menedżerem roku.
Liga Mistrzów: AS Roma,
Puchar UEFA: FC Porto.
Mistrz Anglii: Chelsea.
Andre
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ