Sceno! Sceno, gdzie jesteś?!
Quo Vadis „SCENO”, quo vadis?
Czy model dzisiejszego społeczeństwa wyzbył się wszelkich uczuć wyższych? Czy kierujemy się pierwotnymi instynktami?
Zbrodnia i kara. A wraz z nią spokój i posłuszeństwo.
Gdzież jest moralność? Gdzie ludzkie odruchy? Może schowaliśmy je za płaszczykiem wirtualnego świata? Nadając sobie nowe imię, nową osobowość, przemieniamy się w roboty, w surogatów swego jestestwa. Dziwne? Bardzo. Gnamy przed siebie, w rzeczywistości ciągle będąc w tym samym miejscu. Czy internetowe znajomości, zainteresowania, hobby, kłótnie, sprzeczki to tak naprawdę nasze życie? Czy może kogoś, kogo jedynie nazwaliśmy nickiem? Nadając mu osobowość, dajemy mu rozum i wolę. Tak, internet zmienia ludzi. Nie od dziś wiadomo, że w wirtualnej przestrzeni są sami eksperci, do tego zawsze trenujący sztuki walki. Gdzie więc się podziało miejsce na zwykłą, ludzką uczciwość...
By ukrócić imperialistyczne, podsycane kompleksami zapędy, powstał regulamin. Czyli coś, co daje władzę jednym, a u innych powoduje strach. Zwykłe, pierwotne uczucie, które włada duszami. Jakim jesteśmy społeczeństwem, że boimy się kar w świecie nierealnym, w świecie wirtualnym?
A nasza rodzima scena? Tysiące użytkowników. Tworzą własną, całkiem nową populację. Świat rządzący się własnymi prawami, świat skupiony wokół nowego bożka: wokół FM-a. Co ta gra ma, że rzesza ludzi pragnie dołączyć do jej „wyznawców”? W dziwny, niepojęty sposób łączy ze sobą różnych ludzi, ich internetowe wcielenia. To dla niej ludzie dają się zamknąć w klatce zasad i regulaminów. A internet miał dawać całkowitą wolność. Sami ją sobie odbieramy, chcąc żyć według praw, chcąc, by ktoś za nas wybierał, za nas decydował. Nawet, jeżeli oznacza to rezygnację z własnych przekonań.
Dzień w dzień „scenowy” naród powiększa się. Nowe osoby, nowe myśli i idee. Wszyscy oni chcą żyć wraz z wspólnotą, z którą będą mogli dzielić swoje pasje. Każdy chce zaistnieć, każdy chce zabłysnąć, pokazać, że jest wartościowym członkiem społeczeństwa. Patologia, czy może naturalny odruch stadny? Zawsze znajdzie się lider, jego przeciwnik i rzesza ludzi, którzy opowiedzą się za którąś z opcji. Czy „polska scena” jest taka sama?
Podążając tropem porównania społeczności internetowej do państwa: jest ono zżerane przez wojnę domową. Wojnę, w której stają naprzeciwko siebie bracia i siostry. Wojnę, która ujawnia najgorsze cechy człowieka. Wielu z Was pewnie powie: śmieszne, wszak to tylko internet. Dla niektórych to prawdziwe życie! Czy nasza „scena” zyska coś na wojnie? Czy, jak to zwykle bywa, wynikiem walki będzie rozpad tego, o co walczymy? Bo o co tutaj chodzi? Ciężko powiedzieć, fakt faktem: gdzie ludzie, tam konflikt.
Będący w wirtualnych sidłach, żyjąc w internetowym społeczeństwie, człowiek przyjmuje różne postawy. Ja wyróżniam trzy główne.
Altruizm
Jak to jest, że w dzisiejszych, skomercjalizowanych czasach, gdzie pieniądze mogą wszystko, a poeci wieszczą upadek moralny społeczeństwa, znajdują się ludzie, którzy robię coś, nie chcąc nic w zamian?
Niemożliwe? Będąc w wirtualnej przestrzeni, prowadzimy podwójne życie, stajemy się dwiema osobami. Żyjąc w realnym świecie, robimy to kosztem naszej drugiej osobowości, tej internetowej. I vice versa. Są ludzie, którzy poświęcają swoje życie, cenne godziny, minuty na to, by pomóc komuś w internecie. Nawet tej osoby nie znając. I nie chcą nic w zamian. Bawi ich to, daje im radość. To oni są zazwyczaj głosem rozsądku, to oni nawołują do zaprzestania walk.
Współdziałanie
To cecha większości ludzi. Próba zaistnienia, wspięcia się po drabinie społecznej. Sława, uznanie, rzeczowe podarunki, to ich nakręca, pobudza do działania. To oni są podporą internetowego społeczeństwa, podpierając się internautami-altruistami. Czerpią korzyści ze swych dokonań, lub po prostu mają w tym wszystkim jakiś interes. Wojna ich nie interesuje. Są przez nią popychani, ustawiani. Wpadli w jej tryby, lecz w rzeczywistości przechodzą obok, stając się jej mimowolnym świadkiem. Korzystając z dobrodziejstw, nie zastanawiają się nad ich ceną. Są skorzy do pomocy, lecz w przypadku niedociągnięć, niedomówień, gdy wojna odciśnie na nich piętno, szybko uciekają. Nie chcą - lub nie potrafią - opowiedzieć się za jedną ze stron.
Agresja
Bolesny proces tworzenia, wirtualny pot, zaciśnięte zęby i chęć działania. To wszytko tworzy zręby charakteru, to powoduje, że nam zależy. A gdy do głosu dochodzą emocje rodzi się żal i ból. To zaś nieodłączni przyjaciele agresji. Wszystkim na „polskiej scenie” chodzi o to samo. By być kimś ważnym w społeczeństwie, by nasze imię sławiono. By dać ludziom część naszej pracy, coś, co pozostawi po nas ślad. Gdy szarzy obywatele dostrzegają różne drogi, ktoś musi im wskazać poprawną. Tak rodzi się konflikt. Tak budzi się do życia uśpiony potwór, WOJNA.
Można walczyć długo, można walczyć zaciekle. Nie można tej wojny wygrać. Żadna ze stron nigdy nie zwycięży. Przegrają wszyscy.
Dywersanci, szpiedzy, doborowe wojsko, elitarne jednostki. To wszystko ma na celu doprowadzić do zwycięstwa. Lecz zatracony jest sens, że trzeba dbać o społeczeństwo, że państwo powinno dbać o swych obywateli. A nie wykorzystywać ich do swych walk.
Wojna.
Ponoć nigdy się nie zmienia. Ponoć jest kontynuacją polityki. Na „polskiej scenie” wojna odbywa się zawsze tak samo. Najważniejsza jest próba otumanienia społeczeństwa, próba wpłynięcia na nią propagandą, a następnie manipulacja. Polem walki jest ludzka świadomość, orężem słowa. Brakuje jasno określonego źródła konfliktu, brakuje tak naprawdę sensu. Skoro wszystkim nam chodzi o jedno, po co walczyć... Gdzie logika?
Może po prostu człowiek, żyjący w XXI wieku, nie ma gdzie ujawnić swych pierwotnych instynktów. Może internet stał się polem bitwy, gdzie miast tracić życie, kompromitujemy się. Pojedynkujemy się, lecz zawsze przegrywamy, jak nie z przeciwnikiem, to z własnym człowieczeństwem.
Słowa kluczowe:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ