Zmuszenie się do otwarcia oczu przyszło z trudem. Walające się po całym mieszkaniu butelki po różnych trunkach, niejednokrotnie wartych fortunę i pojawiająca się gdzie nie gdzie damska bielizna, dawały jasne świadectwo o tym co działo się tu w ostatnich dniach. Niestety świadectwa tego nie mógł potwierdzić mój płat czołowy, bo jedyne na czym potrafił się skupić, to tępy ból.
Po kwadransie zmagań z grawitacją, udało mi się podnieść z łóżka. W ciągu następnego, udało mi się odnaleźć kuchnię, a w niej życiodajną wodę. Moją uwagę zwrócił telefon na blacie, najwyraźniej mój.
16 nieodebranych połączeń, kilka wiadomości. Najnowsza brzmiała tak:
"Zapadłeś się pod ziemię od ładnych kilku dni. Jeśli nie odezwiesz się do jutra, wparuję koło południa do twojego mieszkania.."
Wczorajsza data SMSa i 11:30 na kuchennym zegarze, świadczyła o tym, że powinienem się pośpieszyć, mimo że kompletnie nie miałem pojęcia kim jest "King", nadawca wiadomości, ani dlaczego tak bardzo chce się ze mną spotkać.
Postanowiłem zebrać się w sobie i zadzwonić na numer kryjący się pod tym pseudonimem.
- Haaalooo?
- ZACZYNAŁEM JUŻ MYŚLEĆ, ŻE NIE ŻYJESZ. Stary, co z Tobą? Od klubowej fety minął już ponad tydzien, a o Tobie od tamtej pory słuch zaginął. Na początku myślałem, że chcesz sobie po prostu odpocząć, więc nie chciałem Cię kłopotać. Załatwiłem wszystkie papierkowe sprawy i porozsyłałem piłkarzy na urlopy, ale okienko transferowe wre! Czas ucieka a my wciąż nie mamy żadnych wzmocnień na Ligę Mistrzów!
Słowa "klucze", takie jak: Liga Mistrzów, klub, piłkarze, feta - powoli wracały mi pamięć.
Panathinaikos. Po ciężkim sezonie, w którym cały czas męczyły nas kontuzje i rosnący dług, udało się nam zająć 3 miejsce w tabeli.
W Grecji, system jest taki, że po sezonie zasadniczym rozgrywa się "baraż" o miejsca pucharowe. Tzn. zespoły z miejsc 2-5 grają między sobą o 1 miejsce w eliminacjach LM i o 2 w LE. Dzięki wielkiej mobliizacji w klubie(która w dużej mierze polegała na trzymaniu mnie w budynku klubowym przez Kinga i z dala od alkoholu), udało nam się skopać tyłek zaborczemu PAOKowi i dwóm słabszym druzynom. I wywalczyć awans do kwalifikacji LM.
Co było dalej... wolę nie wiedzieć. Film się urwał.
-... Czemu tak milczysz? Co robiłeś przez te wszystkie dni?
- Yyy... szczerze? Nie mam pojęcia.
- Eh.. Chyba zdążyłem do tego przywyknąć. Pół biedy, że udało mi się wreszcie jakoś z Tobą skontaktować. Tak, czy siak, za 20min będe pod hotelem, zgarnę Cię i jedziemy do klubu. Jesteś tam potrzebny.
- Do czego?
- Okienko transferowe trwa w najlepsze. Musisz przebudować drużynę. Przyszły oferty za Sowa, Peszkę Boumsonga i innych...
W budynku klubu czekała na mnie nie miła wiadomość. Dług klubu przekroczył 5mln euro, w związku z czym budżet na pensje zmalał o 1/5, a budżet transferowy... a to my mamy coś takiego?
Aaaa.. no tak. Mogę wykorzystać na transfery lub pensje 20% pieniędzy ze sprzedanych zawodników.
Bogactwo.
Oznajmił mi o tym, wręczając butelkę szkockiej. Czy tu wszyscy już wiedzą jak mnie do czegoś przekonać?
Jak widać w Grecji, pomimo kryzysu, zabawa trwa w najlepsze.